Poważnie.
Nie było.

Basia wytłumaczyła mi, gdzie Bartko go w maju zakopał. Wziąłem się więc za odkopywanie w asyście Żabek i Lecha (przyjechali w trójkę do Sękowca). Potem Adam (Żabka męska) i Lechu kopali po kolei i ... też na próżno.

Basia później zdenerwowała się, że może mi źle wskazała miejsce ukrycia skarbu, więc przywdziała wysokie buty, wzięła łopatę i sama zaczęła kopać w zapamiętanym przez siebie miejscu. Również bez rezultatu.

A zatem tajemnica II KIMB pozostała niewyjaśniona.

Pozdrawiam.

Relację z pobytu w Biesach i Czadach zamieszczę za parę dni - jak się opędzę od najważniejszych spraw, jakie zwaliły się na mnie po powrocie.