Wchodzimy na Popa, deszcz już wisi w powietrzu, lada moment lunie. Od razu spotykamy ichniejszy, stacjonujący tam GOPR, spotykamy trójkę Polaków i razem z nimi pytamy o możliwość noclegu w ruinach obserwatorium. Nie ma takiej możliwości -odpowiada ratownik. Ja zszokowana -dlaczego nie ma, skoro od niedawna jest specjalna części wyznaczona dla nocowania turystów a obserwatorium odnawiane jest dzięki polskim środkom. Nie można -jutro rano będzie tutaj polski minister. Mi wcale obecność ministra nie przeszkadza ale słucham dalej. Napotkani Polacy zaczynają negocjować warunki, że wszyscy wstaniemy rano i wyjdziemy -ratownik ulega i otwiera nam owo wilgotne pomieszczenie wyglądające jak piwnica. Ogarniamy się, zaczęło lać -dość mocno. Na każdego przychodzi kiedyś moment, że musi wyjść na zewnątrz za potrzebą -każdy wraca zlany mówiąc, że za rogiem mocno tnie. Ja wyszłam na zewnątrz -jest ok ale gdy minęłam winkiel jedną nogą to w podskokach raz, dwa za niego wróciłam -trzeba to obmyśleć strategicznie. Zastanawiamy się jaki to polski minister jutro tu przybędzie. Jojo tymczasem wbił się na pogawędkę do ciepełka do ratowników. Gdy tak siedzimy o suchym pysku -nagle zjawił się zlany deszczem Mirosław -Hucuł z Werchowyny. Pyta nas nieśmiało czy może z nami przenocować. Ma walutę przetargową - przyjmujemy go bardzo ochoczo. Później przygotowujemy się do noclegu. Dla mnie chłopcy przeznaczyli w tym celu stół, który ciągle kiwał się na nogach -właściwie miałam wrażenie, że nawet jak się nie ruszam a tylko na nim siedzę to on się dalej kiwa. Zatem nie trzeba siedzieć a leżeć. Jak już weszłam na niego ostrożnie to nie schodziłam, nawet starałam się za wiele nie przewracać z boku na bok. Jojo zapewnił dodatkowo, że myszy nie będą spadać z sufitu. Na dole spali chłopcy -najwyżej spadnę na Mirosława. Wyścielili sobie elegancko folią NRC. Wyspałam się bardzo dobrze. Nad ranem miałam obawy, że trzeba już się zbierać, bo przecież będzie polski minister. Patrze na dół czy mogę schodzić i jak to zrobić, żeby nie podeptać -ba nie zmiażdżyć chłopaków wraz z całą konstrukcją mojego stołu -patrzę, a Mirosława nie ma!!!
Zakładki