Siedząc na ławeczce przed barem, sączę piwo we słowackiej wsi Czertiżna za jedyne 0,90 euro i rozglądam się wokół próbując zobaczyć coś ciekawego.
Budynek znajdujący się na przeciw odbiega zdecydowanie od typowej tutejszej architektury
czer07.jpg
.
Zapytuję więc towarzyszących biesiadników co to jest ? ( a właściwie co to było ? ) bo widać że już dawno j=nie jest używany
W odpowiedzi słyszę że tu była przed wojną "żandarmeria graniczna"
Czyżby to ten właśnie budynek ?
W pamięci mam lekturę opisującą akcję opisującą w dniu 18 grudnia 1943 roku gdy oddział Orskiego w liczbie 18 ludzi ruszył z Pałacówki koło Dukli o 19.30 kierując się na Daliową Jaśliska do Czertiznego gdzie dotarli po dwóch nocach marszu w głębokim śniegu, aby w środku nocy zaatakować wartownię graniczną celem zdobycia broni dla oddziałów AK
Ale czy to na pewno ten budynek ? .. i czy dziś kogoś interesują takie historie ?
Czas było pomyśleć o dalszej trasie, a tym celu rozłożyłem posiadaną mapę Comapsu Beskid Niski i ..... niestety mapa kończyła się na tej wsi , więc nie wiem jaką wersję obrać alternatywną aby nie jechać po własnych śladach.
ale obok , przy dwóch rozłożystych drzewach była mapa pomocnicza na tablicy
med01.jpg
.
Niestety nie wiele z niej wynikało, zadecydowałem że dalej pojadę bez mapy, przecież gdzieś dojadę do jakieś większej miejscowości która będzie w moich zasobach nawigacyjnych w głowie.
Minąłem jedną wieś , potem kolejne aż przywitał mnie napis Medzilaborce - Uff to już wiem gdzie jestem
Zatrzymałem się przed napisem mini-skansen, który to obiekt był skansenem miniatur zawierających np cerkiewki ( dla zagadek)
med02.jpg
.
Potem w centrum już naturalnej wielkości cerkiewka przy głównym rondzie i przystanki przerobione w stylu Andry Warhola, z dodatkiem socjalizmu na witrynach sklepowych
med03.jpg med04.jpg med05.jpg
Miasteczko Medzilaborce toż to senny koniec świata, najwięcej ruchu robiły dzieciaki romskie kąpiące się w przepływającym potoku
Wszystko poza tym zamknięte i niemrawe uśpione w jakimś letargu.
Nie było sensu się zatrzymywać więc ruszyłem znaną mi drogą w stronę Polski kierując się na Przełęcz Radoszycką
Zatrzymał mnie po paru kilometrach zachęcający napis
med06.jpg
" W pamięci mam lekturę opisującą akcję opisującą w dniu 18 grudnia 1943 roku gdy oddział Orskiego w liczbie 18 ludzi ruszył z Pałacówki koło Dukli o 19.30 kierując się na Daliową Jaśliska do Czertiznego gdzie dotarli po dwóch nocach marszu w głębokim śniegu, aby w środku nocy zaatakować wartownię graniczną celem zdobycia broni dla oddziałów AK
Ale czy to na pewno ten budynek ? .. i czy dziś kogoś interesują takie historie ?"
Heniu - musi być ten budynek. Ineteresują, interesują .....
Letnie upały i wakacyjny bezruch na forum łączą się wzajemnie.
Ale mnie też w tym dniu przyszło wracać upalną porą do bazy. Oczywiście zaznajomiłem się z ofertą płynną "ostatniego sklepu przed granicą" , który o dziwo był czynny mimo że mieliśmy sobotę gdzieś ok godz 15-tej
(dla nie wtajemniczonych małe wyjaśnienie że, na Słowacji wszystkie małe sklepiki we wsiach w sobotę są czynne do 12-tej , a w niedzielę zatworeno)
W powiatowych miasteczkach typu Medzilaborce są otwarte wówczas sieciówki zachodnie typu tesco, lub lidel itp )
.
Po uzyskaniu właściwego napłynnienia płynem marki Saris ruszyłem w stronę ostatniej słowackiej wsi przed granicą czyli Paloty.
Jeszcze niedawno dwa lata temu chodziło się tam z Łupkowa przez tunel na zaopatrzenie. Teraz wspomnieniem tych minionych czasów pozostał czołg .
pal01.jpg
.
Czołg się ostał a sklep nie.
Cóż było robić , wbiłem się na trajektorię która przez 3 km wspina się na przełęcz Radoszycką
pal02.jpg
.
Wspina sie pomału , dostojnie , ciągle do góry i do góry, przecież musi osiągnąć swoje metry,
które i tak bez sensu traci się zjeżdżając w dół niestety zużywając włączone szczeki chamulcowe
i tak igiem- smigiem dotarłem do Komańczy licząc na jakiś odpoczynek, a może chwilę relaksu.
pal03.jpg
.
Pierwsze co zobaczyłem to opustoszały budynek baru Wanda, który tyle wspomnień wniósł w mój życiorys,
ot choćby wieczorne spotkanie z Renatką i Bertrandem ...kiedy to było, przecież nie tak dawno ?
Przejechałem przez Komańczę i zawróciłem, nie znajduję tu teraz klimatów , jakaś taka nijaka ta Komańcza.
Ruszam w wyznaczony kierunek do bazy w Jaśliskach, to ponad 20 kilomertów, ale pogoda sprzyja
i docieram przed zamknięciem baru (...tak, tak, tego baru z filmu "Wino truskawkowe"
pal04.jpg
a potem zaczęła się impreza na całego na jaśliskim rynku, była estrada, występy i tańce
pal06.jpg
.
tylko niektórzy bywalce górnego sklepu patrzyli z niedowierzaniem, bo czegoś takiego jeszcze w Jaśliskach nie widzieli
pal07.jpg
.
Zapraszam serdecznie wszystkich szukających innych klimatów poza masówką do Jaślisk
....a ale trzeba mieć włączony "odbiór własny"
Osoby pracujące na odbiorze "publicznym" nie zrozumią nic.
Koniec
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 09-08-2017 o 21:08
Piękna wycieczka jak również barwna relacja, dzięki Heniu. Jak widać, wstępna "porażka", ostatecznie zakończyła się bardzo miło.
Ta Słowacja to jakiś "dziwny" kraj, wiele tam takich okazów, tablic, pomników i świeżych kwiatków. I jakoś nie słychać, aby komuś wadziły i psuły krajobraz. O cmentarzach wojennych z IWŚ, nawet w Palocie, już nie będę wspominał.
Tylko raz miałem okazję zobaczyć Jaśliska wolno przejeżdżając samochodem. Przyznaję, że dawna drewniana zabudowa oraz jej ciekawy układ, warte są dokładniejszego obejrzenia. Znajdują się już one na mojej liście oczekujących na poznanie, podczas następnego pobytu w Bieszczadach.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki