Droga z Berda do Tucholki prowadzi serpentynami i dluzy sie nam straszliwie.

Na jednej z polan mijamy zapomnianą chatke. Mocno zarosnieta, z zawalonym balkonem. Drzwi zamkniete ale mozna by wlezc przez strychowe okna. Dalej w krzakach lezy drabina.



W Tucholce zwracaja uwage dwa niedokonczone drewniane pałace.





Sa tez starsze domy drewniane o gabarytach wiekszych niz zwykła chatka.



Zagubiony znak.



W sklepie obkupujemy sie w wode, trudno, nie ma wyjscia, musimy to dzwigac z wiosek. Nabywamy tez pielmieni, ktore gotujemy w jednej z kilku fajnych przysklepowych wiatek.







W wiosce sa dwie cerkwie.



Jednej z nich strzegą niebieskie anioły.



Szukamy drogi na Kalne, co poczatkowo nam niezbyt dobrze idzie bo pytamy miejscowych. A oni probują nas wpuscic w jakies zanikajace bagienne sciezki- chyba skrót. Tak trafiamy na teren jakiegos zakładu pełnego maszyn- pająków



Ostatecznie znajdujemy wlasciwą droge i zaczynamy sie rozgladac za miejscem na nocleg.

cdn