Pokaż wyniki od 1 do 10 z 26

Wątek: Polesia czar po 90 latach

Mieszany widok

  1. #1
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,219

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    O tej części kresów wiem najmniej, dlatego z ciekawością zagłębiam się w lekturę.
    Gdzieś tam kiedyś obiło mi się o uszy , że województwo poleskie uważane było za najbardziej zacofane w II Rzeczpospolitej
    Oglądając zdjęcia zamieszczone przez Wojtka odnoszę wrażenie że nadal tak jest (choćby w kontekście do innych rejonów Ukrainy)
    Chętnie poznam zdanie autora.
    .
    Na razie Wojtek nic nie pisze o kontaktach z miejscową ludnością.
    Ciekawi mnie odniesienie współczesne do dawniejszych czasów, gdzie większość ludności nie utożsamiała się narodowościowo uważając się za "tutejszych"
    Czyżby Taplarscy z Konopielki żyli na Polesiu ?
    A ... i jeszcze język. Spotkałem się z tym że tamtejsza ludność używa języka chachłydziego (dla wyjaśnienia : to mieszanka ruskiego, ukraińskiego i polskiego)
    Jak to jest ?

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2012
    Postów
    849

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    - - - Updated - - -

    Dawno temu przeczytałem w Tygodniku Ilustrowanym(z 1905 r!) że do niektórych miejscowości na Polesiu urzędnik państwowy(carski) docierał z konieczności raz do roku łodzią albo gdy zamarzło.
    Pewna oczytana Ukrainka przekonywała mnie, że Polesie i Podlasie biorą nazwy nie od lasu - co najłatwiej się kojarzy, a od Lachów. Twierdziła, że ziemie te były kiedyś "pid Lachom" i analogicznie "po Lachach". Kobieta ta miała w domu dużą bibliotekę i zdaje się, że to twierdzenie jest powszechne na Ukrainie ale pewności brak.
    (Pidlasje i Polesje).

  3. #3
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    A ... i jeszcze język. Spotkałem się z tym że tamtejsza ludność używa języka chachłydziego (dla wyjaśnienia : to mieszanka ruskiego, ukraińskiego i polskiego)
    Jak to jest ?
    Akurat Polesie jest ta czescia Ukrainy gdzie najmniej rozumiem miejscowych! Czesto sie zastanawialam dlaczego tak jest?
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  4. #4
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,488

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    .... województwo poleskie uważane było za najbardziej zacofane w II Rzeczpospolitej
    Chętnie poznam zdanie autora.
    Po jednym, szybkim przejeździe głównymi drogami wzdłuż Prypeci (te, pokazane na zdjęciach, to były własnie główne), trudno być fachowcem ds. oceny rozwoju regionu;-) W każdym razie, jakichś zewnętrznych oznak zamożności – w naszym pojęciu tego słowa – nie stwierdziłem. Ciekawostką może być fakt, że przez ponad 200 km nie przejechałem obok żadnej stacji benzynowej.

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Na razie Wojtek nic nie pisze o kontaktach z miejscową ludnością.
    Bo te kontakty były zupełnie symboliczne. W dzień jechałem oraz próbowałem znaleźć dojścia do rzeki. Spotkania z ludźmi, to kilka wizyt w sklepach lub konsultacje z woźnicami na temat sieci drogowej. Wieczorem i w nocy metodycznie zaszywałem się w takich miejscach, w których byłem nie do odnalezienia. To taki odruch obronny samotnego człowieka, przebywającego w nieznanym otoczeniu.

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Ciekawi mnie odniesienie współczesne do dawniejszych czasów, gdzie większość ludności nie utożsamiała się narodowościowo uważając się za "tutejszych"
    Nie wiem, z kim wewnętrznie utożsamia się ludność. Rekwizyty zewnętrzne (flagi, dekoracje, kolory, napisy w miejscach publicznych) były jednoznacznie ukraińskie, jednak bez motywów „banderowskich” i innych szowinistycznych.

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Czyżby Taplarscy z Konopielki żyli na Polesiu ?
    Myślę, że nie. To było po wojnie i w Polsce, więc nie tam, gdzie ja bywałem. Fachowcy lokalizują akcję powieści raczej na bagnach nad Narwią.

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Spotkałem się z tym że tamtejsza ludność używa języka chachłydziego (dla wyjaśnienia : to mieszanka ruskiego, ukraińskiego i polskiego)
    Zauważyłem, że ludzie – chyba na całym świecie, słysząc obcą mowę, też stajają się mówić w obcym języku. Jeśli znają – w języku rozmówcy. Jeśli nie znają – w jakimś innym języku. Jeśli żadnego obcego nie znają, mówią w swoim, ale głośno i powoli Słysząc moją mowę w języku polsko-rosyjsko-ukraińskim, często przechodzili na zbliżony do rosyjskiego. A może to ja mówiłem po chachładzku/chachłacku?

    Cytat Zamieszczone przez partyzant Zobacz posta
    .... do niektórych miejscowości na Polesiu urzędnik państwowy(carski) docierał z konieczności raz do roku łodzią albo gdy zamarzło.
    Urzędników carskich nie napotkałem;-) Może przyjadą, gdy zamarznie.

    Cytat Zamieszczone przez partyzant Zobacz posta
    Pewna oczytana Ukrainka przekonywała mnie, że Polesie i Podlasie biorą nazwy nie od lasu - co najłatwiej się kojarzy, a od Lachów. Twierdziła, że ziemie te były kiedyś "pid Lachom" i analogicznie "po Lachach". Kobieta ta miała w domu dużą bibliotekę i zdaje się, że to twierdzenie jest powszechne na Ukrainie ale pewności brak.
    (Pidlasje i Polesje).
    Ja tam nieoczytany i bez dużej biblioteki, ale takie same informacje - jako jeden z wariantów - znalazłem w Wikipedii:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Podlasie#Etymologia

  5. #5
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,488

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Myślą przewodnią mojej wędrówki było przejechać jak największy kawałek Polesia, nie oddalając się od Prypeci. Na Prypecią myślałem też nocować. Mój plan, skonfrontowany z mapami, obejmował wyłącznie pierwszy dzień, a w szczególności pierwszy nocleg na Uroczysku Bereśce. Z zebranych wiadomości, miało to być miejsce, w którym da się zejść do koryta rzeki, na brzegu jest jasny i czysty piasek a tuż obok wznosi się sucha i zalesiona skarpa, na której można komfortowo biwakować.
    Pomimo późnej godziny wyruszenia w trasę (ok. 9:30) oraz okropnego upału (ok. 35C), chyba cudem udało mi się tam dojechać / dopchać rower. Na miejscu już zapadał zmierzch i jedynym rozsądnym działaniem było szybkie postawienie namiotu. Rzeki, ani żadnej ścieżki, która by do niej prowadziła, nie było w pobliżu widać.
    A skąd wiedziałem, że to tutaj powinno być Uroczysko Bereśce? Obejrzałem wcześniej w domu starą mapę WIG z 1931 roku, na której jest ono zaznaczone, a miejsce to przeniosłem na współczesną mapę. Napis „Ur. Bereśce” jest jednak dość duży. W przewodniku „Wołyń” G.Rąkowski pisze, że jest to przy zakręcie rzeki. Ulokowałem więc uroczysko w miejscu czerwonej kropki i tutaj - po ponad 100 km jazdy - dotarłem.



    Na miejscu czekało mnie okazałe powitanie ze strony chmary komarów. Początkowo powiedziałem im, że się wcale nie boję i dumnie wyjąłem z sakwy tubę maści przeciwkomarowej. Nasmarowałem odkryte części ciała, tak, że aż były tłuste. Tutejsze komary były jednak jakieś nieuczone, bo nie poznały, co to za maść, i kąsały nadal. A jeszcze bardziej denerwujące było bzykanie koło uszu z głośnością odrzutowca.
    Kiedyś podobne zakomarzenie miałem na Roztoczu. Gdy tam postawiłem namiot, komary i inne owady tłumnie krążyły wokół namiotu, ale nie wlatywały do środka. Jakiś dziwny szacunek miały dla mojego przenośnego domku. Myślałem, że tutaj będzie podobnie i namiot przez parę minut stał otwarty. Gdy położyłem się spać, wewnątrz jakby zawrzało i złośliwe stado zaczęło mnie obzykiwać i podgryzać. Zacząłem najpierw walić się po głowie, szyi, rękach i nogach. Potem tłukłem je na wewnętrznej ściance namiotu. Po niektórych pozostały krwawe plamy. I po tych kilkudziesięciu zamordowanych komarach, spokojnie zasnąłem. W nocy wydawało mi się, że słyszę niosące się po wodzie i ukraińskie śpiewy, ale po takim morderczym dniu i wieczorze, różne rzeczy człowiekowi się mogą przyśnić.

  6. #6
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,219

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    (...)



    Na miejscu czekało mnie okazałe powitanie ze strony chmary komarów.(...).
    W dolnej części załączonej mapki jest napis KOMAROWO

  7. #7
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,488

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    W dolnej części załączonej mapki jest napis KOMAROWO
    Tak, zaniedbałem staranne przeczytanie nazw miejscowości. A przez to Komarowo jechałem. Nawet tutejsza mieszkanka, wracająca ze sklepu na rowerze, odradzała mi dalsza jazdę.


    Rano stwierdziłem, że namiot stoi na podłużnej polanie. Na południe od polany (to, co widać na zdjęciu), rozciągały się krzaki nadrzeczne, na północ (za plecami) był las z krzakami leśnymi.



    Po śniadaniu i z spakowaniu namiotu postanowiłem odnaleźć to zejście nad rzeką z sypkim piaseczkiem. Wprawdzie miejsce było bezludne i niełatwo dostępne, na wszelki wypadek jednak przypiąłem rower z dobytkiem do drzewa markową zapinką firmy „Author”.



    Jakąś tam wodę znalazłem w pobliżu, ale do samej wody nie dało się dojść. Nie wiem, czy była to odnoga Prypeci, czy samodzielne bajoro.



    Godzinna wędrówka po okolicy nie dała pozytywnych rezultatów. A krzaki były takie, że w ciągu tej godziny przeszedłem odległość kilometra. I tak mi się pokręciło w głowie, że ledwie rower odnalazłem. Gdy chciałem ruszać w drogę, okazało się, że zgubiłem kluczyk od zapinki. Rozrywanie zapinki drągiem nie powiodło się. Drzewo było za grube do ścięcia moim scyzorykiem. Problem rozwiązały małe, chińskie szczypce uniwersalne (cena 9,90) z mojego zestawu narzędziowego. Przecięcie pojedynczo sześciu wiązek z linki zajęło mi ok. 45 sekund i byłem wolny!


  8. #8
    Bieszczadnik Awatar wadera
    Na forum od
    03.2008
    Rodem z
    okolice Lublina duszą zawsze conajmniej 1000 m npm
    Postów
    259

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    [/QUOTE]
    Już myślałam,że jakiś złodziej dobierał się do Twojego roweru!mijaliśmy się gdzieś w tej poleskiej czsoprzestrzeni miałam przyjemnośc jazdy/pchania roweru po tej piaszczystej drodze za Smolarami był tam jedyny ślad po innym szalonym rowerzyście,który odważył zmierzyć się z tymi piachami.
    „Life is brutal and full off zasadzkas”.

  9. #9
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,488

    Domyślnie Odp: Polesia czar po 90 latach

    Cytat Zamieszczone przez wadera Zobacz posta
    Już myślałam,że jakiś złodziej dobierał się do Twojego roweru!
    Ta zmasakrowana linka jest wynikiem prób zerwania jej przy pomocy drąga, które skończyły się fiskiem. Natomiast równo przecięte nitki to dzieło chińskich kombinerek.

    Cytat Zamieszczone przez wadera Zobacz posta
    .... za Smolarami był tam jedyny ślad po innym szalonym rowerzyście,który odważył zmierzyć się z tymi piachami.
    Tak, moje piaskowe tortury rozpoczęły się kilkaset metrów za Smolarami. A widzę, że Ty preferujesz PIASKI na co dzień, piaski od święta

    Drugiego dnia miałem na "dzień dobry" dwie godziny stracone na szukanie pięknego brzegu i uwalnianie roweru. Ale nie zrezygnowałem z poszukiwania uroczyska. Wycofałem się do czegoś w rodzaju drogi, wnioskując, że tylko jakimś traktem/drogą/ścieżką ludzie tam docierają. W końcu ja też dotarłem. Widok, który napotkałem, napełnił mnie radością. Cieszyłem się, że tu wczoraj nie dotarłem. Na niewielkiej przestrzeni stało w lesie kilka sporych namiotów i kilka samochodów. Obok namiotów stały stoliki i krzesła, osłonięte foliowymi zadaszeniami. Ludzie śpiewali, grali w karty, pili wódkę, spali. Ogólnie - відпочинок. Tutaj zejść nad wodę się dało, ale żadne z trzech zejść nie było wyjątkowej urody.

    1.


    2.


    3.


    Jeden z wczasowiczów przyciągnął nawet przyczepę z łodzią, myśląc, że łódź będzie można tu zwodować i jej użyć.


    Od jednej z wypoczywających grupek ruszył w moja stronę pies, głośno ujadając. Pies nie był z tych największych, ale te małe często są skuteczniejsze od dużych. Za psem ruszył jeden z biesiadników, krzycząc: Не бійся, собака не кусає! Nie gryzie, czyli pewnie połyka w całości;-) Opiekun psa był w mundurze leśnika, przywitał się i zaprosił do swojego obozowiska. Zaproszenie poparł wypchaniem mojego roweru na wzgórze, gdzie siedziało pozostałych siedmiu biesiadników z tej grupy. Wszyscy w mundurach. I każdy w innym. Jeden poradziecki, drugi wojskowy, trzeci milicyjny, czwarty, ....
    Kto zna gościnność ukraińską, wie, że niełatwo było wyjść stąd trzeźwym;-) Uratowały mnie zeznania, że wczoraj przejechałem sto kilometrów o dzisiaj czeka mnie drugie sto. Jeden z nich chyba jeździł na rowerze i przekonał pozostałych, że rower to nie samochód i nie można się tak nawalić i jechać. Bo to pojazd wywrotny i jeszcze pedałami trzeba kręcić. Musiałem tylko zabrać sporą flaszkę piwa, z obietnicą wypicia jej wieczorem, po zakończonej jeździe. Obiecałem, że na pewno wypije ją ze smakiem za ich zdrowie i za Ukrainę. Odpowiedzieli, że oni za Polskę wypiją dwa transportery. Jeden z mundurowych pochwalił się, że jego dziadek u Piłsudskiego w 1920 z moskalami walczył i nawet realizował jakąś misję specjalną, w której używał roweru.

    Miało być krótko i na temat, a ja się rozgadałem. Ale nie będę tego kasował, pewnie za parę lat, gdy już o tym zapomnę, z uśmiechem to poczytam.

    Mam jechać dalej wzdłuż Prypeci na północny wschód. Podobnie, jak wczoraj zlekceważyłem nazwę "Komarowo", dzisiaj nie zwróciłem uwagi, że najbliższa wieś nazywa się Piaski Rzeczyckie. No i nie dojechałem. Dopchałem. Polesia czar powoli znikał.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Czar Bieszczadów, Wojomir Wojciechowski
    Przez Marcin w dziale Bibliografia Bieszczadów
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 01-08-2012, 09:53
  2. Staroci bieszczadzkich czar!
    Przez WUKA w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 26-02-2012, 11:23
  3. Dawnych wspomnień czar, czyli jak doszło do urzeczywistnienia idei KIMB
    Przez Stały Bywalec w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 09-07-2009, 08:33
  4. W Biesach po 18 latach przerwy...
    Przez krzysiek w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 12
    Ostatni post / autor: 03-08-2005, 13:15
  5. Wspomnień czar..?
    Przez sowa w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 14-06-2005, 22:26

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •