Gratuluję postępów w zakresie poznawania przydatności tego ustrojstwa .
Z pełnym zainteresowaniem śledziłem Twoją trasę, a nawet w początkowym okresie zakładałem, że zmierzasz ku wcześniej planowanej Zyndranowej, jednak Ty miałeś bardziej szczytne plany.
Natomiast tym tekstem, wprawiłeś mnie w zdumienie, ale przecież Ty jesteś również wytrawnym cyklistą .
Od 2010 r. prowadzę dość szczegółową dokumentację tras, które przeszedłem samotnie lub w większym, albo skromniejszym towarzystwie i muszę przyznać, że rzadko kiedy średnia prędkość marszu przekraczała 2 km/godz. Natomiast pokonane przewyższenia, są dla mnie osobiście, mało istotne. Na takie atrakcje trzeba być wcześniej przygotowanym. Informacja o "miejscu stania" jest bardziej istotna. Trafienie na "macki ośmiornicy", jest czasami kłopotliwe, ale przynajmniej po kilkunastu metrach, można zorientować się, czy wybrana "ścieżka" jest właściwa.
Piękne miejsce i przyznaję, że w takich chwilach dostaję jakiegoś amoku (jaki czas, lub jaka przysłona? itp. wątpliwości). I właśnie takie ustronne miejsca są dla mnie siłą napędową do następnych pobytów w Bieszczadach.
Wspaniała relacja z wyprawy i jej ciekawa interpretacja . Gratulacje !!!.
A tak od siebie, dodam jeszcze widoczek na uroczą Zyndranową z czerwcowego pobytu w Bieszczadach. Warto zobaczyć to w realu.
Zyndranowa.jpg
Zakładki