Tak też robimy. Żona zrobiła to dziś w nocy, a ja teraz, wieczorem. Kotka została pochwalona, po czym w obu przypadkach zjadła zdobycz. Na kocią logikę może to mieć sens, dla nas nie bardzo, bo skoro dostaje od nas jedzenie, nie talko kocią karmę ale jakieś skrawki różnych mięs, to znaczy, że mamy dużo i nam nie trzeba.
Jak wspomnę początki to pamiętam jak koty potrafiły zjeść kanapkę z serem dostaną od turystów. Zjadały ser, potem zlizywały masło i na końcu jadły chleb. Złote czasy teraz nastały, karma, mięso :)