Rozpoczął się kolejny sezon pod Tarnicą. Jest to prawdopodobnie nasz ostatni sezon w miejscu, w którym działamy, ze względu na jego zbliżającą się przebudowę.
I wiecie co Wam powiem ? W sumie to się cieszę, bo już nie mam siły i mi się zaczyna nie chcieć.
Wszystko to za sprawą turystów. Ich rosnącej roszczeniowości, arogancji i przekonania, że wchodząc do baru mają prawo zrobić wszystko na co mają ochotę.
Postawić ubłocony plecak na stole ? Nie ma problemu.
Pójść do ogródka za barem i nasikać w kwiatki, przeciskając się przez specjalnie zastawione przejście ? Nie ma problemu, niech im śmierdzi.
Wytrzepać mokrą pelerynę wewnątrz lokalu między stolikami ? Wytrą sobie.
Nawrzucać podpasek i chusteczek do toalety, mimo licznych próśb, by tego nie robić ? Ale w czym problem, pompa kosztuje tylko 500 zł, mogą sobie kupić co roku nową, a do kosza w toalecie wyładuję swoje śmieci z plecaka.
Już nawet nie liczę ile przez te lata nakradli nam noży do pizzy i kufli, to ilości idące w setki sztuk.
Na zwróconą uwagę reagują tacy oburzeniem, obrazą, a czasem nawet i agresją, bo jak tu jakiś barman śmie im zwrócić uwagę, że szczają mu pod domem.
Zakładki