Od początku obecnych ferii zimowych udostępniliśmy usługę wypożyczania raczków i kijków trekkingowych. W ciągu dwóch weekendów turyści ukradli nam 5 par raczków. Dobrze, że wydajemy je za kaucją.
Od początku obecnych ferii zimowych udostępniliśmy usługę wypożyczania raczków i kijków trekkingowych. W ciągu dwóch weekendów turyści ukradli nam 5 par raczków. Dobrze, że wydajemy je za kaucją.
Może oprócz wypożyczania zaoferować wprost sprzedaż? Do powieszenia nad kominkiem z opowieściami w stylu "w tych raczkach drogie dziadki znosili mnie spod Tarnicy"...
Rozpoczął się kolejny sezon pod Tarnicą. Jest to prawdopodobnie nasz ostatni sezon w miejscu, w którym działamy, ze względu na jego zbliżającą się przebudowę.
I wiecie co Wam powiem ? W sumie to się cieszę, bo już nie mam siły i mi się zaczyna nie chcieć.
Wszystko to za sprawą turystów. Ich rosnącej roszczeniowości, arogancji i przekonania, że wchodząc do baru mają prawo zrobić wszystko na co mają ochotę.
Postawić ubłocony plecak na stole ? Nie ma problemu.
Pójść do ogródka za barem i nasikać w kwiatki, przeciskając się przez specjalnie zastawione przejście ? Nie ma problemu, niech im śmierdzi.
Wytrzepać mokrą pelerynę wewnątrz lokalu między stolikami ? Wytrą sobie.
Nawrzucać podpasek i chusteczek do toalety, mimo licznych próśb, by tego nie robić ? Ale w czym problem, pompa kosztuje tylko 500 zł, mogą sobie kupić co roku nową, a do kosza w toalecie wyładuję swoje śmieci z plecaka.
Już nawet nie liczę ile przez te lata nakradli nam noży do pizzy i kufli, to ilości idące w setki sztuk.
Na zwróconą uwagę reagują tacy oburzeniem, obrazą, a czasem nawet i agresją, bo jak tu jakiś barman śmie im zwrócić uwagę, że szczają mu pod domem.
Czytam Twoją wypowiedź ze smutkiem .
Jak byłem młodszy , to w czasie górskich wędrówek nie potrzebowałem schronisk, pizzerii, ani innych dobrobytów cywilizacyjnych.
Potem dorosłem do tego i coraz częściej zacząłem zamieniać namiot na pryczę schroniska, lub ławę wiaty, albo bazy.
Z czasem przyszedł czas na pizzę i piwo (obowiązkowo lane z beczki)
... a teraz ?
Przyjdzie cofać się w rozwoju cywilizacyjnym ?
Po ostatnim pobycie w czeskich górkach stwierdziłem ze smutkiem , że jesteśmy w Polsce zacofani ( a przynajmniej w Bieszczadach)
Owszem, ceny bieszczadzkie mamy na bardzo dobrym (wysokim) poziomie , ale usługi już nie.
Wracając do spostrzeżeń z czeskich górek :
- tam priorytetem jest obsługa turystów i maksymalne ułatwienie, stąd widziałem dużo rodzin z małymi dziećmi
Na szlaku bardzo wiele osób z psami , które widocznie nie stanowią przeszkody dla dzikiej zwierzyny (jak twierdzi BiPN)
Dla schronisk położonych na szczytach wytyczone są drogi dojazdowe.
Turysta może je spotkać na każdej górce z ofertą noclegu, ciepłego jadła i piwa.
Jakże smutno przedstawia się w tym porównaniu nowa Chatka Puchatka
A jeszcze smutniej będą wyglądać Bieszczady bez pizzerii w Wołosatem
...
ps. porównałem toaletę ekologiczną :
- na przełęczy Wyżna ( ostatnio zamkniętą)
- na przełęczy Radegast (otwartą i o przyjemnym zapachu)
ze smutkiem stwierdziłem - jesteśmy ZACOFANI
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 09-07-2025 o 21:30
A nie możecie trochę jeszcze poczekać i zamknąć dopiero po mojej wizycieOd lat się do Was wybieram i dotrzeć nie mogę. Także proszę jeszcze o cierpliwość
Tak serio - jest mi co najmniej równie przykro co kol. don Enrico. Myślę, że wielu ludzi, którzy chodzą po górach i trzymają się jakichś zasad czy norm współżycia społecznego, ma podobne spostrzeżenia co on. Ba - wcale nie trzeba jechać w góry! Wystarczy przejechać się pociągiem na jakiejś dłuższej trasie. Np. ja wczoraj jechałem z Rzeszowa do Wrocławia. Przykłady braku empatii, myślenia tylko o sobie, a nie o innych, lekceważenia przepisów itd. mógłbym tu wymieniać długo. Tylko po co, skoro nie zmieni to postępowania coraz większej liczby osób w Kraju nad Wisłą i Odrą? Podobno Polska jest katolicka. Jeśli tak wygląda w praktyce polski katolicyzm, jak to co widziałem i słyszałem wczoraj stojąc na korytarzu pociągu relacji Przemyśl-Berlin, to ja bardzo dziękuję [wczoraj była niedziela, jakby ktoś nie pamiętał]. To naprawdę jest dołujące... Cóż, parafrazując Mikołaja Kopernika, który sformułował prawo, iż słaby pieniądz wypiera dobry, można orzec, że współcześnie w naszych górach turysta typu roszczeniowego ("ja jestem centrum świata") wypiera turystę dawnego typu. Nie pozostaje już chyba nic innego poza wspominaniem z sentymentem dawnych czasów. Kto pamięta Bieszczady sprzed 30, 20, a może choćby i 10 lat, chyba zgodzi się ze mną, że było w nich choć trochę pod wieloma względami lepiej. To świat, którego już nie ma...
Mając niejakie doświadczenia z pobytów w Niemczech i Czechach (w tych drugich także sporo wędrówek po górach), również nie sposób nie podpisać się pod słowami don Enrico. Można by poszerzyć jego diagnozę o dodatkowe pozycje. I to nie tylko dotyczące turystyki, ale i np. mentalności czy zachowania w górach. Temat-rzeka na osobny wątek.
Ostatnio edytowane przez Leuthen ; 14-07-2025 o 03:13
@Hero
Nie zliczę ile pizz i nie tylko już zjadłem u Ciebie :D
Mam nadzieję jednak, że jeszcze nie raz zjem u Ciebie, albo przynajmniej się spotkamy w innych okolicznościachCiężko mi sobie wyobrazić Wołosate bez twojej Pizzeri. Póki co, do zobaczenia niebawem :)
Rozumiem Cię doskonale, chociaż serce mi krwawi… Cokolwiek zdecydujesz, jesteś częścią historii Bieszczad - niewielu może tak o sobie powiedzieć.
A dla wszystkich na pamiątkę - podczas ostatniego KIMBu nagrałem z Hero krótki wywiad, który dopiero teraz udało mi się zmontować. Miłego odsłuchu!
Ostatnio edytowane przez Marcowy ; 24-07-2025 o 11:04
Nie wszędzie i nie zawsze.
Kilka lat temu w drodze na Pradziada przeszedłszy Bilą Opavą zaszliśmy do schroniska Barborka. Nie mieliśmy koron (nasz błąd), tylko złotówki i Euro. Przywitawszy się polskim" dzień dobry" poprosiliśmy młodzieńca zza lady o dwa piwa uprzedzając, że nie mamy koron.
Odpowiedział "Tylko w koronach". Poprosiliśmy szefa też odmówił. Dzień był upalny z wysuszającym wiatrem.
My: chociaż butelkę wody.
"Nie w zł, nie w Euro, tylko w koronach". Tylko tyle i odwrócił się uciekając na zaplecze.
W rozmowach o tym pojawiały się przypuszczenia: kasa fiskalna, paragon...
Hero, a u Ciebie ktoś bez polskiej waluty, karty płatniczej, tylko z Euro zostanie obsłużony?
Taki mocno wysuszony po zejściu z Tarnicy.
Tak, w ostateczności. Kilka razy się zdarzyło, ale to było dawno, bo teraz prawie wszystkie karty działają i rzadko jest sytuacja, że terminal nie ma połączenia ze światem. Przeliczenie kursu euro czy dolara to nie jest jakiś większy problem, tyle, że resztę wydaję wtedy w PLN. Nawet były przypadki, że daliśmy pizzę za darmo z zastrzeżeniem, że zapłacą następnym razem, ale tego już nie praktykujemy, bo z tych kilku razy nikt nie zapłacił.
Z własnego doświadczenia mogę przywołać taką sytuację - długi weekend majowy 2010 r. Parking przed wejściem do Skalnego Miasta (Adrszpasko-Telickie Skaly). Na słupie tabliczka jak na znakach drogowych z napisem w języku polskim: "Opłata za parking tylko w koronach [albo: "zapłata tylko w koronach"]. Do wymiany waluty służy kantor". Jak się nietrudno domyśleć, taka tablica pojawiła się tam wskutek licznych doświadczeń Czechów z naszymi rodakami.
Ja wszystko rozumiem [a propos Barborki, w której kiedyś zresztą spałem] - to niedaleko granicy, mógł się zlitować młodzian nad biednymi wędrowcami itd. Ale jakbyś w Polsce (np. w swoim miejscu zamieszkania) poszedł do piekarni po bułkę na śniadanie (ja zaraz idę) i powiedział, że co prawda nie masz złotówek, ale oferujesz w zamian Korony czeskie albo Euro, to raczej nie kupiłbyś tej bułki...
W Polsce znam przypadki w Sudetach, że można płacić gotówką w Euro lub CZK (np. w Sudeckiej Chacie Lnianej w Chełmsku Śląskim), ale taka informacja jest tam umieszczona w widocznym miejscu, więc możesz się z nią zapoznać przed zakupem.
Ostatnio edytowane przez Leuthen ; 26-07-2025 o 07:00
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki