Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 23

Wątek: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

Mieszany widok

  1. #1
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,174

    Domyślnie Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Wątek dla rowerowników.
    Jest tak , że jedni wolą jechać pod górkę a inni z górki.
    Są też tacy którzy czerpią radość gdy wiatr wieje im w twarz, chłodząc tempo i temperaturę, a inni na przekór, wolą gnać z wiatrem.
    Nie wiem dlaczego, ale ja wolę jechać z wiatrem, gdy on pcha mnie delikatnie w nieznane drogi. pcha dalej i dalej , bez przestanku.
    Kilometry krajobrazu zostają za mną a on ciągle pcha mnie przodu.
    Czy to iluzja ? Niekoniecznie.
    Jeśli myślicie o takim zjawisku i chcielibyście to poczuć , to oznacza że jest już czas na EB .
    Przejechałem w tym roku ponad 2000 km i chętnie podzielę się wrażeniami.

  2. #2
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Wątek dla rowerowników. ...Nie wiem dlaczego, ale ja wolę jechać z wiatrem, gdy on pcha mnie delikatnie w nieznane drogi. pcha dalej i dalej , bez przestanku.
    Kilometry krajobrazu zostają za mną a on ciągle pcha mnie przodu.
    Czy to iluzja ? Niekoniecznie.
    Jeśli myślicie o takim zjawisku i chcielibyście to poczuć , to oznacza że jest już czas na EB .
    Przejechałem w tym roku ponad 2000 km i chętnie podzielę się wrażeniami.
    Nie wiem dla czego, ale również wolę jechać z wiatrem, a jeszcze lepiej, gdy jest on nieneutralny, gdyż azymut bywa zmienny. W tym sezonie rowerowym przejechałem od 5.03. 2017 r. do dnia dzisiejszego ( i pewnie więcej nie będzie ) i nie jakieś tam ponad ale konkretnie 2217 km. Ubolewam, że trasy nie dotyczyły Bieszczadów, a jedynie okolic miejsca stałego zamieszkania i pozwoliły na szczegółowe poznanie miejsc o historycznym znaczeniu. Domyślam się, że dla wytrawnych cyklistów, mój życiowy rekord będzie śmiesznie mały, ale dla mnie, pokonywanie pewnych wyzwań dotyczących sprawności i związanych z tym radości poznawczych, pozwala na szczątkowe już "buzowanie" adrenaliny. A tak już parafrazując powiedzenie "czym więcej chodzisz - to dłużej chodzisz", można to dopasować również do jazdy rowerem. Czego życzę wszystkim miłośnikom ruchu pod każdą postacią.

  3. #3
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,174

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Czas rozwinąć temat, czyli objaśnić zjawisko jechania ciągle z wiatrem.
    Kluczem jest rozszyfrowanie skrótu EB , który z angielskiego można rozwinąć jako Electric Bicycle. Dosłownie można to przetłumaczyć jako rower elektryczny, a naprawdę jest to rower ze wspomaganiem silnika elektrycznego. Co to oznacza ?
    Oznacza to pojazd który poruszany jest za pomocą mięśni z możliwością wspomagania. Krótko mówiąc , jeśli nie pedałujemy to nie jedziemy.
    Za pomocą przycisków w manetce na kierownicy mamy możliwość włączyć wspomaganie o różnym stopniu siły. W moim przypadku mam 5 stopni wspomagania.
    Ja najczęściej używałem zakresu od 1 do 3. Efektem wspomagania jest to że nie musimy wkładać tak dużo siły aby pokonywać dany odcinek.
    Jadąc pod silny wiatr włączam wspomaganie na 3 i równoważę siły natury. Najczęściej wykorzystywałem wspomaganie przy pokonywaniu wzniesień, wówczas trzeba użyć przy dużych stromych podjazdach wyższy stopień wspomagania.
    Jeśli ktoś lubi szybką jazdę, to ten wynalazek się mu nie przyda, bo zgodnie z unijnymi przepisami wspomaganie wyłącza się automatycznie po przekroczeniu prędkości 25 km/h
    Co mi daje wspomaganie ? To że z zasobem sił jakie posiadam, mogłem robić dwa razy dłuższe wędrówki czyli zamiast 20 km zrobić np 50.
    Pytanie które często pada jako pierwsze dotyczy zasięgu na naładowanym akumulatorze. Mój typ który używam pozwala mi zrobić najczęściej od 100 do 150 km na ładowaniu.
    Miałem też etap górski z wieloma przewyższeniami (ok 1000m) gdzie zrobiłem tylko 80 km, ale przy jeździe asfaltowej po płaskim uzyskiwałem przebiegi ponad 200 km
    Tak dla porównania to z Cisnej przez Wetlinę , Lutowiska do Ustrzyk Dolnych jest 80 km.
    Co zrobić gdy akumulator jest już pusty ?
    Nic, jedziemy dalej jak na zwykłym rowerze do najbliższego gniazdka, gdzie trzeba odczekać ok 6 godzin na "zatankowanie"
    Osprzęt takiego roweru może być taki sam jak każdego innego.
    Czy są jakieś inne plusy i ukryte minusy ?
    Są.

  4. #4
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    ... Czy są jakieś inne plusy i ukryte minusy ?
    Są.
    Pewnie cena .
    Dzięki Heniu za obszerną informację dotycząca tego wspaniałego wynalazku. Przyznaję, że w pierwszej chwili, gdy przeczytałem tytuł tego wątku, to pomyślałem, że będzie dotyczył on umiejętności picia piwa na rowerze, jadąc z wiatrem. Pewnie będzie już ponad rok temu, gdy zobaczyłem pewnego pana, którego wygląd wskazywał na bogate doświadczenie życiowe, jadącego na takim rowerze. Jechał ulicą tak na oko ok. 25 km/h i nie pedałował. Teren płaski, nie słychać żadnego warkotu, a on nie pedałuje. Pomyślałem, dobry jest, że się aż tak rozpędził i jedzie na luzie. Ale, gdy go zobaczyłem drugi raz, to już dokładniej przyjrzałem się i stwierdziłem, że to po prostu "oszust", a tym bardziej, że było lekko pod górkę, a on znowu jedzie na luzie . A już tak na poważnie, to przyznaję, że na niedaleką przyszłość taki rowerek by mi pasował. Tym bardziej, że zasięg na równinach jest całkiem pokaźny i pozwala na niespodziewane odwiedzenie dawnych znajomych. Już widzę zdziwienie w ich oczach i uznanie dla mojej kondycji (przynajmniej chwilowe), że dałem radę przejechać 80 km (w jedną stronę) na rowerze. Przyznaję, że "fajne cacko" sobie kupiłeś.

  5. #5
    Powsimorda h.c.
    Awatar Marcowy
    Na forum od
    09.1998
    Rodem z
    Zacisze
    Postów
    2,664

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Co mi daje wspomaganie ? To że z zasobem sił jakie posiadam, mogłem robić dwa razy dłuższe wędrówki czyli zamiast 20 km zrobić np 50.
    Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus

  6. #6
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,174

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Cytat Zamieszczone przez zbyszek1509 Zobacz posta
    (...). Pewnie będzie już ponad rok temu, gdy zobaczyłem pewnego pana, którego wygląd wskazywał na bogate doświadczenie życiowe, jadącego na takim rowerze. Jechał ulicą tak na oko ok. 25 km/h i nie pedałował. Teren płaski, nie słychać żadnego warkotu, a on nie pedałuje.(...).
    Wracamy w tym momencie do sedna sprawy. Czym różni się rower elektryczny od motorków elektrycznych ?
    Zasadniczo.
    Jak już wspomniałem, w rowerze wspomaganie silnikowe włącza się w momencie pedałowania. Nie ma za darmo. Jeśli widziałeś pana który jechał bez pedałowania to jest to innego rodzaju pojazd.
    To nie był rower.
    Pokrótce opisze zasadę poruszania się rowerem elektrycznym. Gdy zaczynamy pedałować, włącza się silniczek wspomagający nasz wysiłek. Każdorazowe przestanie pedałowania wyłącza natychmiast.
    Również, każdorazowe użycie któregokolwiek hamulca automatycznie odcina wspomaganie. Skomplikowana automatyka decyduje kiedy silnik pracuje a kiedy nie.
    Kluczowym jest słowo wspomaganie, samo nie pojedzie.
    Od tej zasady może być wyjątek. W moim sprzęcie można użyć awaryjnego przycisku który pociągnie rower samobieżnie ale wolnobieżnie. Używałem tego podczas stromych podjazdów gdzie prowadząc rower pod górę włączałem mu taki "samobieg" (do 5 km/h) dzięki czemu pchanie pod górę było łatwiejsze.
    Przed zakupem szukałem informacji od użytkowników, ale bezskutecznie, dlatego chce się podzielić praktycznymi spostrzeżeniami.

    - - - Updated - - -

    Cytat Zamieszczone przez Marcowy Zobacz posta
    Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus
    Nie ma w życiu nic za darmo.
    Największym minusem mojego "elektryka"jest waga . Cóż silniczek zamontowany w tylnej piaście to ok 3 kg
    następne 3 kg to akumulator . To razem znacznie powiększa wagę naszego sprzętu. W terenie niwelujemy to włączeniem większego wspomagania, ale co zrobić gdy trzeba to transportować ? (do samochodu, strychu, rowerowni, piwnicy ?)
    Akumulator można łatwo wymontować celem naładowania, ale to niweluje niewiele.

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar bacza
    Na forum od
    07.2017
    Rodem z
    Warmia (Olsztyn)
    Postów
    163

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    A ja mam takie pytanie: Czy taki rowerek ma system odzyskiwania energii ( taki mini Kers z F1 ? - nie wiem, czy dobrze napisałem) ? Bo przy dłuższych zjazdach (niezbyt stromych, bo wtedy obciążenie hamowaniem-ładowaniem tylnego koła prowadziłoby do jego poślizgów, na zjeździe - niezbyt fajnych) to miałoby wielki sens . Z tego, co się orientuję, to technicznie jest to jak najbardziej możliwe. Sam sporo jeżdżę rowerem, ale głównie do pracy, ogólnie po okolicy. Najdłuższa trasa - jakieś 66 km, ale to dawno temu, obecnie - max. 25-30 km. Czekam na rozwinięcie tematu .

  8. #8
    Administrator
    Awatar Hero
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Mińsk Maz. Wołosate
    Postów
    910

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Cytat Zamieszczone przez Marcowy Zobacz posta
    Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus
    Poza oczywistymi plusami, która wymienił już Enrico, rowery elektryczne mają nieco minusów:
    - są droższe w zakupie niż porównywalne rowery bez wspomagania, no ale to się płaci za właśnie te plusy więc ok,
    - są dużo cięższe, więc jeśli ktoś z jakieś względu musi trzymać rower w mieszkaniu na którymś piętrze bloku, to prawdopodobnie energię zaoszczędzoną na przejażdżce straci wnosząc rower,
    - użytkownicy rowerów ze wspomaganiem, którzy go nie potrzebują z oczywistych względów, budzą pogardę u użytkowników normalnych rowerów :)

    Sam nie używam, ale może kiedyś się skuszę, nie wiadomo.
    Poza gotowymi rowerami spełniającymi wymogi prawne są też różne zestawy do modyfikacji rowerów pozwalające cisnąć bez pedałowania z dużą prędkością, a i ograniczenia działanie do 25 km/h też jest obchodzone.

  9. #9
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,174

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Często zadawano mi podobne pytanie
    Użytkowany pojazd przeze mnie nie ma takiej opcji i nie wydaje mi się ona sensowna. Trzeba by grzebnąć w w fizykę i obliczyć ile takiej energii idzie odzyskać ?
    Do odzyskiwania tej energii potrzebny byłby inny zespół nie tylko silnikowy, ale też prądnicowy, co podniosło by koszt pojazdu.

    A efekt ?
    Chciałbyś mieć większy zasięg energetyczny ?
    Przejechać zamiast 110 km .... powiedzmy 130 ?
    ...pytanie retoryczne

  10. #10
    Bieszczadnik Awatar bacza
    Na forum od
    07.2017
    Rodem z
    Warmia (Olsztyn)
    Postów
    163

    Domyślnie Odp: Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem

    Moje pytanie wynikło głównie z faktu zwiedzenia kiedyś elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar. Tam moc "prądnicowa" na jeden "zespół" wynosi 125 MW, a moc "silnikowa" - raptem 135 MW. (Elektrownia w "nocy" - gdy jest tania energia el. pompuje wodę do zbiornika położonego jakieś 500 m powyżej dolnego zbiornika, a gdy sieć energetyczna potrzebuje MOCY, woda spływa przez "zespoły", pełniące teraz rolę turbogeneratorów - moce podane wyżej).
    A to technologia sprzed jakichś 40 lat...
    BTW - tam "silniczki" rozruchowe, do wstępnego napędzenia "zespołu" mają.... 8 MW i są zasilane napięciem ok. 13,4 kV...

    Współczesna elektronika mogłaby - zapewne - sprawność jeszcze powiększyć. Teoretycznie - fajnie byłoby odzyskiwać energię ze zjazdu, zamiast używać hamulców, aby potem ją wykorzystać na podjeździe. Takie mrzonki moje...
    Ale - jak to już dawno temu było - od silnika do prądnicy niewielka droga (elektronika to powinna załatwić - oczywiście przy odpowiednim rodzaju / konstrukcji silnika). Kiedyś w firmie mieliśmy agregaty prądotwórcze, w których rolę prądnicy pełniły... najzwyklejsze silniki trójfazowe jednoklatkowe zwarte (taki typ, najzwyklejszy silnik 3-f), tylko trochę "szybciej kręcone" - po 200 kW. To się "odwraca"...
    Stąd moje pytanie...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Czas leci...
    Przez Waldemar w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 24-10-2016, 18:50
  2. czas
    Przez Oskar w dziale Techniczne
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 20-11-2006, 17:05
  3. Czas na wiosnę :D
    Przez Derty w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 17-04-2005, 12:50
  4. na kolegow zawsze mozna liczyc
    Przez irek w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 27-06-2003, 07:07
  5. no czas najwyzszy
    Przez przyjaciel_wesolego_diabl w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 08-05-2003, 23:37

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •