Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 17

Wątek: rakietą na Pikuja

  1. #1
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,183

    Domyślnie rakietą na Pikuja

    tytułem wstępu
    Pikuj to najwyższa góra w Bieszczadach , (tak twierdzi wielu, aczkolwiek są też inne zdania)
    Legendy mówią , że na to magiczne miejsce dotarła przed wiekami królowa Bona, bo była to granica jej dóbr uzyskanych od króla.
    Potem przez setki lat pasmo Pikuja oddzielało Galicję od Węgier.
    Gdy 100 lat temu Polska odzyskała niepodległość należało wytyczyć od nowa granice.
    Pikuj znów stał się wówczas ważnym punktem granicznym pomiędzy Polską i Czechosłowacją nadano mu więc numer 1 na tym odcinku.
    Dziś nie przebiega przez niego granica państwowa, jeno teoretyczna wewnętrzna na Ukrainie pomiędzy obłastią Lwowską i Zakarptcką

    * obłast (область) to odpowiednik województwa
    .
    Na początku roku pojawił się plan , aby specjalną okazję uczcić specjalnym wyjazdem. Plan przygotowywany był na spokojnie i szczegółowo.
    Grupa przyjaciół w liczbie 5 osób poruszająca się samochodem osobowym ruszyła na wschód.
    Wyjazd miał być łikendowy z przesunięciem fazowym. Zamiast standardowego terminu piątek-sobota-niedziela wybraliśmy przesunięcie o jeden dzień aby uniknąć kumulacji na granicy. Obecnie sporo Ukraińców pracujących w Polsce wraca do swoich domów w tym zwykłym terminie.
    Na granicę w Krościenku docieramy w sobotę ok 8-mej rano i zastajemy tylko kilka samochodów, więc całość zamknęła się w 30 minutach.
    To o tyle istotne , bo zbyt długie czekanie na odprawę z reguły wprowadza w grupie niepokój i zmęczenie.
    Tym razem wjechaliśmy bezproblemowo. Kantor na krzesełku działał (mimo że termometr pokazywał minus 11 stopni) i można było dokonać wymiany waluty.
    Na tym przejściu (w Krościenku) są trzy możliwości wymiany.
    1. po polskiej stronie jest zaraz za szlabanem budka po prawej stronie z dwoma kantorami
    2. po ukraińskiej stronie kantor krzesełkowy (ok 500 m za granicą)
    3. po ukraińskiej w pierwszym sklepie spożywczym po prawej stronie (zaraz za stacją)
    W tym trzecim punkcie dokonujemy niezbędnych zakupów , bo zaopatrzenie jest pod polską specyfikę.
    Dzień pierwszy, rozruchowy.
    Aby pogonić poranne senności dobrze jest napić się dobrej kawy w dobrym miejscu.
    Dojeżdżając do Chyrowa należy po prawej stronie wypatrywać mało widocznej informacji że w konwikcie jezuickim jest teraz ośrodek wypoczynkowy. Tak, tak, konwikt nabiera nowego biegu, w nowej odsłonie (nie wiadomo jak długo ?)
    Skręciliśmy tam i po wąskiej zalodzonej drodze docieramy do bramy, gdzie odśnieża cieć.
    Od niego dowiadujemy się że "restoran" otworeny od 12-tej .... nici z porannej kawy.
    Nie, nie poddajemy się , kilkanaście kilometrów dalej między Stara Solą i Starym Samborem jest przecież Salzbork
    Nie wiem co dosłownie znaczy to niemieckie słowo, kojarzy się z solą (może ktoś rozszyfruje ?)
    Fizycznie jest to przydrożny obiekt typu motel , można tu przenocować, ale jest najważniejsze że jest restauracja w plenerowymi domkami.
    Z tych domków rezygnujemy (jest przecież sporo na minusie) i zasiadamy w głównej sali na poranną kawę z expresu.
    Czy wyprawa na najwyższy szczyt Bieszczadów to tylko same umartwienia i wyrzeczenia ?
    Nie !
    Można połączyć jedno z drugim.
    W tym pierwszym dniu zaplanowaliśmy rozruchowe wejście na jakąś górkę. Jedziemy więc 40 kilometrów dalej do Rozłucza, gdzie przed hotelem wita nas ten sam Pan parkingowy, co pół roku temu co zostało opisane tu
    Jesteśmy w bramie Bieszczadów i z przyjemnością patrzymy na prawdziwie zimowe krajobrazy jakby żywcem wzięte z Ossendowskiego
    .
    [IMG][/IMG]
    cdn.
    Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 28-02-2018 o 20:48

  2. #2
    Debiutant Roku 2018
    Awatar mercun
    Na forum od
    11.2016
    Rodem z
    daleko i blisko....
    Postów
    328

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    No i pewnie znowu kilka kolejnych nieprzespanych nocy No trudno. A więc snuj się opowieści, snuj (bo rakietą to ty raczej nie pomkniesz).
    To najkrajšie na svete nie sú veci, ale chvíle, okamihy, nezachytiteľné sekundy – Karel Čapek

  3. #3
    Debiutant Roku 2018
    Awatar mercun
    Na forum od
    11.2016
    Rodem z
    daleko i blisko....
    Postów
    328

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Nie, nie poddajemy się , kilkanaście kilometrów dalej między Stara Solą i Starym Samborem jest przecież Salzbork
    Nie wiem co dosłownie znaczy to niemieckie słowo, kojarzy się z solą (może ktoś rozszyfruje ?)
    Jak widzę temat Cię nurtuje od dłuższego czasu bo już co najmniej rok temu, wędrując zimą bez butów na Starostynę kombinowałeś co ten Salzbork może znaczyć. Chociaż wydaje mi się, że nazwa tego kompleksu turystycznego brzmi Saltzbork. Jak podaje ukraińska Wikipedia za panowania polskiego nazwa tej miejscowości brzmiała Sal(t)zbork ( За польського панування в 1421 р. отримало Магдебурзьке право статус міста із назвою Зальцборк ). Po niemiecku brzmienie tz czy z w takim wyrazie brzmi podobnie. Patrząc na nazwę innej miejscowości o podobnych solnych tradycjach Salzburg trudno się oprzeć wrażeniu, że obie te nazwy mają z sobą dużo wspólnego. Salzburg ( dosłownie solny zamek) po czesku to Salcburk a więc już tylko o krok od Salzborka. Być może taki był zamysł twórców niemieckiej nazwy Starej Soli lub po prostu jakiś skryba spisał co usłyszał i tak się utrwaliło. Ale żeby nie było tak sielsko, ukraińska Wikipedia podaje też niemiecką nazwę Starej Soli jako Salzbrock.wiki.

    Ostatnio edytowane przez mercun ; 01-03-2018 o 18:09 Powód: literówka
    To najkrajšie na svete nie sú veci, ale chvíle, okamihy, nezachytiteľné sekundy – Karel Čapek

  4. #4
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,183

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Ruszamy z parkingu przed hotelem Sobień główną drogą dzierżąc w rękach rakiety w pokrowcach. Po kilkuset metrach skręcamy w prawo drogą ciągnącą się wzdłuż wsi Rozłucz
    Mijamy opuszczone obiekty dawnej przeszłości.
    .
    roz3.jpg
    .
    Widać kunszt dawnych cieśli, to nie są zwykłe chałupy chłopskie, co się w nich mieściło ?
    Może ktoś kiedyś pokusi się znaleźć odpowiedź, zanim runą
    .
    roz2.jpg
    .
    Dalej dochodzimy do odnowionego kościółka z pięknym alpejskim zwieńczeniem nad wejściem
    .
    roz9.jpg
    .
    Wieś w głównej osi pnie się w górę wzdłuż potoku , mijamy trzy sklepy, .... no nie, przy trzecim (ostatnim na szlaku) trzeba się zatrzymać i dokonać sprawdzenia oferowanych towarów (płynnych)
    Mijamy sanie ciągnione przez konie (obrazek z historii) .
    Ddroga robi się coraz bardziej nikła , skręcamy w lewo w stronę łąk
    .
    roz.4.jpg
    .
    Warstwa świeżego śniegu jest już na tyle duża, że czas najwyższy założyć rakiety.
    Rakiety to taki sprzęt który używa się rzadko, więc pierwsze zakładanie idzie niesporo, ale ponieważ dysponujemy różnymi rodzajami można przy okazji wyciągać wnioski o wyższości jednych rozwiązań nad drugimi (ale to wkleję do stosownego wątku)
    .
    roz5.jpg
    .
    Aby założyć rakiety w warunkach polowych trzeba się pogimnastykować i wykonać zespół odpowiednich skłonów.
    W końcu cała grupa już zaopatrzona w sprzęt ruszyła nikłym śladem drogi wchodzącej do lasu.
    Trzeba Wam wiedzieć , że na niektórych mapach jest tu oznaczony szlak żółty prowadzący do źródeł Dniestru, ale na mapie łatwiej go znaleźć niż w rzeczywistości.
    Naszym wyznacznikiem był ślad drogi, ale nie zdziwiło nas że po wejściu do lasu pokrytego równo białym puchem , ślad zaginął w krzakach.
    Pozostało nam iść na czuja w wyznaczonym kierunku, ciągle pod górkę
    .
    roz6.jpg
    .
    Przedzierając się przez krzaki i leśne przeszkody dotarliśmy do grani grzbietu, czyli tuż tuż od źródeł Dniestru które oznaczone studzienką wypływają z przeciwnego zbocza.
    Nie mając pojęcia czy to jest na prawo czy na lewo (nie posługiwaliśmy się na tej białej pustyni gps-em) podjęliśmy uchwałę , że cel został osiągnięty
    Zapis z rejestratora trasy (loggera) pozwala w domowym zaciszu odczytać parametry czyli 4,75 km w jedną stronę z przewyższeniem 380 m maksymalne poziom 905 m
    i bardzo blisko źródła , ale nie to jest w tym momencie ważne.
    .
    zrodlo.dniestro.JPG
    Ważne , że wykonaliśmy zaplanowany rozruch i sprawdzenie marszu w trudnym puchowym śniegu.
    Po raz kolejny mogę tylko potwierdzić , że na duże opady świeżego śniegu nie ma mocnych, nie pomogą ani rakiety , ani narty.
    Po powrocie do auta wszyscy byli rozgrzani i zmęczeni , dlatego chętnie skorzystaliśmy z oferty hotelowej restauracji aby spożyć coś na ciepło.
    Do celu dnia dzisiejszego pozostało niby niewiele, ale to ok 60 km , co w warunkach ukraińskich nabiera innego wymiaru
    .
    traska.JPG
    .
    Pierwszy odcinek drogi Rozłucz - Turka już był w ubiegłym roku pokryty nowym asfaltem
    , ale boczny odcinek Borynia - Matków który tak mocno przeżył kolega Bertrand opisując w tej relacji, już nie był łagodny.
    Ku mojemu zdziwieniu nie można pochwalić nowej nawierzchni tej drogi, bo zimą pokryta jest głębokimi nabojami lodowymi
    które głaszczą podniebienie samochodu.
    .
    roz99.jpg
    .
    Można jechać "górną warstwą" ale wówczas kołysanie jest dużo większe .
    To wszystko nie nie jest dziwne, po co odśnieżać, gdy samochód spotykamy raz na 5 km ?
    Pokonanie 60 km w 1,5 km to rezultat w sam raz
    Docieramy do "Bojkowskiej Chaty " we wsi Husne Wyżne już po zmroku.
    Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 02-03-2018 o 21:46

  5. #5
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,183

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez mercun Zobacz posta
    Jak widzę temat Cię nurtuje od dłuższego czasu bo już co najmniej rok temu, wędrując zimą bez butów na Starostynę kombinowałeś co ten Salzbork może znaczyć. Chociaż wydaje mi się, że nazwa tego kompleksu turystycznego brzmi Saltzbork. Jak podaje ukraińska Wikipedia za panowania polskiego nazwa tej miejscowości brzmiała Sal(t)zbork ( За польського панування в 1421 р. отримало Магдебурзьке право статус міста із назвою Зальцборк ). Po niemiecku brzmienie tz czy z w takim wyrazie brzmi podobnie. Patrząc na nazwę innej miejscowości o podobnych solnych tradycjach Salzburg trudno się oprzeć wrażeniu, że obie te nazwy mają z sobą dużo wspólnego. Salzburg ( dosłownie solny zamek) po czesku to Salcburk a więc już tylko o krok od Salzborka. Być może taki był zamysł twórców niemieckiej nazwy Starej Soli lub po prostu jakiś skryba spisał co usłyszał i tak się utrwaliło. Ale żeby nie było tak sielsko, ukraińska Wikipedia podaje też niemiecką nazwę Starej Soli jako Salzbrock.wiki.

    Dzięki za zgłębienie tematu, widocznie byłem zbyt leniwy aby wejść w ukraińską wikipedię,
    Ja tak prymitywnymi metodami pytałem ludzi o nazwę , ale bez rezultatu

  6. #6
    Debiutant Roku 2018
    Awatar mercun
    Na forum od
    11.2016
    Rodem z
    daleko i blisko....
    Postów
    328

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Dzięki za zgłębienie tematu, widocznie byłem zbyt leniwy aby wejść w ukraińską wikipedię,
    Nie sadzę A w oczekiwaniu aż rakieta na Pikuj wystartuje na dobre można luknąć tutaj aby dowiedzieć się nieco więcej o miejscowości Starasól ( też taka nazwa kiedyś była w użyciu).
    To najkrajšie na svete nie sú veci, ale chvíle, okamihy, nezachytiteľné sekundy – Karel Čapek

  7. #7
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,183

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Kończymy pierwszy dzień kolacją zamówioną u gospodarza i wieczornym ustalaniem planu na jutrzejszy dzień.
    W "chacie" oprócz nas jest pięć dziewczyn z Polski , miejscowi rzadko wychodzą w góry zimą.
    Plan jest na Pikuja jest prosty dajemy sobie czas 5 godzin na wyjście i 3 godziny na zejście (+rezerwa na wszelkij słuczaj)
    Rankiem temperatura spadła poniżej dwudziestu kresek, co budzi niepokój, ale ..
    Wstajemy po szóstej i wkrótce wita nas słoneczko promykami wymykającymi się nad okolicznymi górkami.

    .
    roz21.jpg
    .
    To dobry prognostyk, po wczorajszym zachmurzonym dniu.
    Wychodzimy przez wrota "Bojkowskiej Chaty" przekraczamy mostek na potoku i zaraz skręcamy w prawo idąc po wytartym śladzie na śniegu.
    Rakiet nie ma sensu zakładać po jest przedeptane
    .
    roz22.jpg
    .
    Na końcu polanki droga przeskakuje przez potok , więc odbijamy 90 stopni w lewo i można tu było dostrzec nowy obiekt drewniany typu wiata
    .
    roz23.jpg
    .
    Teraz wznosimy się w górę idąc grańką. Idziemy wyraźnie przetartym szlakiem. Nie według oznaczeń, bo tych tu nie ma w ogóle, tylko według tego co widać na śniegu.
    Skąd wziął się tak doskonale przetarty szlak...?
    I tu dochodzimy do sedna, bo trzeba Wam wiedzieć , że dwa tygodnie wcześniej nasza koleżanka forumowa J. zorganizowała tajną grupę 20-osobową która w całkowitej tajemnicy i we mgle przetarła ten szlak z Husnego na Pikuja, a ponieważ w między czasie nie było intensywnych opadów my szliśmy jak po maśle.
    .
    roz24.jpg
    .
    Nie było potrzeby zakładać rakiet, zatrzymywaliśmy się tylko aby pochłonąć skrzącą się zimę na buczynach
    .
    roz25.jpg
    .
    albo zobaczyć jawor z tajemniczą dziuplą który rozłożył się w górnej warstwie lasu
    .
    roz26.jpg
    .
    Gdy wychodzimy powyżej granicy lasu pojawiają się pierwsze widoki w stronę Ostrego Wierchu
    Pogoda jest przyzwoita, ale tu na otwartej przestrzeni połonin odczuwalny jest mocny wiatr
    .
    roz28.jpg .. roz27.jpg
    .
    Ten wiatr pozawiewał trakt wytyczony przez tajną grupę w śniegowej płaszczyźnie.
    Czas liczyć tylko na siebie.,teraz już zakładamy rakiety
    roz29.jpg

  8. #8
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,132

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Kończymy pierwszy dzień kolacją zamówioną u gospodarza...
    Lenie patentowane , czyż nie przyjemniej na świeżym powietrzu?:
    Pikuj2.jpg

    Ale w ostatni wieczór spędzony już w Libuchorze, mimo iż kolacji nie zamawialiśmy, gospodarze, którzy przygarnęli nas do swego domu, poczęstowali nas czym chata bogata
    Pikuj3.jpg
    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Czas liczyć tylko na siebie.,teraz już zakładamy rakiety
    roz29.jpg
    Tak, tak, to jest miejsce słynące z ubierania rakiet . Jak widać na poniższym zdjęciu nie wszyscy w to uwierzyli ale po kilkudziesięciu metrach nie trzeba było ich już przekonywać
    Pikuj1.jpg
    I muszę Enrico zdementować pogłoski, jakoby to Jimi przetarła ścieżkę! To zrobiła grupa, z którą szedłem 28 grudnia a Jimi tylko udeptała
    W poprzedni weekend była niezła pogoda więc pewnie widoki z Pikuja też były przednie. Pewnie niedługo się o tym przekonamy :)
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  9. #9
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,183

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl Zobacz posta
    (...)

    Tak, tak, to jest miejsce słynące z ubierania rakiet . Jak widać na poniższym zdjęciu nie wszyscy w to uwierzyli ale po kilkudziesięciu metrach nie trzeba było ich już przekonywać(...)
    Następna tajna ekspedycja zamontuje w tym miejscu tablicę z napisem
    RAKIETY WŁÓŻ
    ....
    Wystarczy zatrzymać się na chwilę, na złapanie kadrów ze śnieżnymi chochołami lub drzewami w przebłyskującym słoneczkiem a już byłem na końcu grupy
    .
    pik31.jpg.... pik32.jpg...
    .
    i nie przeszkadzał coraz mocniejszy wiatr, który lodową pokrywę ugłaskał i wyrzeźbił na swój sposób
    .
    pik33.jpg
    .
    Każdy krok przybliżał nas do celu , ale generował większe zmęczenie
    Chmurka odeszła na chwilę więc radośnie można było popatrzeć na nasz cel, niby w zasięgu, ale jeszcze tak odległy
    .
    pik37.jpg
    .
    Z każdym krokiem wydaje się coraz bliżej , ale na grani wiatr wieje coraz mocniej.
    Na dole w czasie wyjścia było około 20 stopni poniżej zera, tu południowe słońce przełamywało do kilkunastu, ale ten wiatr zatykający oddech, najgorszy jest wiatr.
    Moment oddechu i retoryczne pytanie : idziemy czy zawracamy ?
    Jeszcze ostatnie podejście pod skalną grzędę
    .
    pik35.jpg
    .
    Czym jest człowiek wobec tego bezkresu bieli zamykanego chmurkami przeganianymi po grzbiecie.
    Jeszcze ostatnie sprężenie i można dopaść grzędy skalnej gdzie za zawietrzną łapiemy oddech
    Jakże ciekawie wygląda od dołu, ten paskudny betonowy obelisk.
    Zima przybrała go w przecudną kołderkę, szkoda że przenikliwy wiatr nie pozwala na zbyt długie przebywanie
    .
    pik38.jpg
    .
    Szczyt Pikuja zdobyty. LUTY 2018,
    ale czy jaki to ma sens ? - zapyta ktoś ?
    i słusznie zapyta.
    To moje ósme wejście na Pikuja (trzecie zimowe) i potwierdzam - to nie ma sensu
    Jednak jest coś co nie potrafię wytłumaczyć, w towarzystwie przyjaciół, najbardziej bezsensowne działanie zamienia się przyjemne wspomnienia
    ...
    ale, ale ...być na szczycie i nie zrobić sobie grupówki ?
    Nie wiedziałem , że wyciągnięcie na chwilę dłoni z ciepłych rękawiczek, aby ustawić aparat to taki wysiłek na pograniczu odmrożenia
    (płatki śniegu wpadają na obiektyw, a wiatr zawiewa nam w twarz)
    .
    pik36.jpg
    .
    a tu następny wysiłek jeszcze czeka człeka,
    bo zwyczajem górskim jest, uczcić zdobycie szczytu odrobiną płynu niezamarzającego - odmierzanego Wielką Rawką.
    Pozostaje jeszcze zrobić ostatnie zdjęcie na szczycie.
    .
    Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 05-03-2018 o 21:47

  10. #10
    Debiutant Roku 2018
    Awatar mercun
    Na forum od
    11.2016
    Rodem z
    daleko i blisko....
    Postów
    328

    Domyślnie Odp: rakietą na Pikuja

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Następna tajna ekspedycja zamontuje w tym miejscu tablicę z napisem
    RAKIETY WŁÓŻ
    W wersji dla piśmiennych:
    wer.1.jpg

    i mniej gramotnych ( znaczy obrazkowych):
    wer.2.jpg

    To najkrajšie na svete nie sú veci, ale chvíle, okamihy, nezachytiteľné sekundy – Karel Čapek

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Rakietą na Strymne
    Przez sir Bazyl w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 24-01-2017, 15:50
  2. Inwersja z Pikuja
    Przez don Enrico w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 122
    Ostatni post / autor: 23-11-2014, 23:13
  3. Skąd najlepiej na Pikuja?
    Przez Maluszek w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 06-10-2010, 00:06
  4. Z Pikuja na Ostra Horę
    Przez pioabram w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 03-10-2010, 20:13
  5. Samochodem na szczyt Pikuja
    Przez Basia Z. w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 11-06-2009, 20:46

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •