Dobry pomysł, trzeba tylko również wprowadzić znaki odwoławcze.
Z powodu braku odwoławczego już na szczycie Pikuja zacząłem zdejmować rakiety, bo powierzchnia śnieżna na grani była cienka i twarda.
Zdjąłem pierwszą, niestety, opaska w drugiej się zablokowała i nie można było jednej zdjąć, zimny wiatr nie pozwalał na szczegóły
Idę więc jak inwalida, obuty w jedną rakietę, stąd skojarzenie do tytułu wątku "rakietą na Pikuja"
.
Zejście z reguły jest łatwiejsze i szybsze i tak było tym razem. Ponieważ nie było "znaku odwołującego" jedni zdjęli rakiety na granicy lasu a inni dopiero po dotarciu do chutoru który był naszą bazą
.
pik51.jpg
.
Jeśli się dobrze wpatrzeć , można dostrzec maszt z powiewającymi flagami. Zestaw rzadko spotykany w tym kraju.
Na dziedzińcu przywitał nas gospodarz i ustaliliśmy wieczorny plan rekreacji celem podładowania nadwyrężonych sił.
Chętni mogli zapoznać się ze sprzętem używanym w tym rejonie a jesteśmy w centrum Bojkowszczyzny
pik52.jpg
.
Kolejny ranek powitał nas siarczystym mrozem (-22) i krystalicznie oświetlonym Pikujem.
Rozliczamy się za kwaterunek i po długich dyskusjach z silnikiem naszego pojazdu, przekonujemy go do pracy.
.
pik53.jpg
.
Ostatnie spojrzenie z westchnieniem
Ech , tam byliśmy !
może jeszcze uda się kiedyś powrócić ?
koniec
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 07-03-2018 o 19:10
No cóż. Bez znaku odwołania nie należy rakiet zdejmować. To powoduje problemy. Odwołanie nakazu należy nosić ze sobą w plecaku bo , jak sam widzisz, nigdy nie wiadomo w którym momencie może się przydać.
Na kolejny zimowy lot rakietą się piszę.
PS. A nóż do przecinania pasów dobrze mieć w plecaku.Hа всякий випадок.
To najkrajšie na svete nie sú veci, ale chvíle, okamihy, nezachytiteľné sekundy – Karel Čapek
O jakie fajne zdjęcia! To super, że nasz tor przedeptany się zachował choć trochę czasu minęło, bo my większą grupą byliśmy 4 lutego. Śniegu tyle nam nasypało, że gospodarz Bojkowskiej Chaty mówił że na pewno nie uda nam się przez niego przebrnąć :) Torowanie to była mordęga - rakiety założyliśmy już w Husnem bo innej opcji nie było. Cały dzień w rakietach więc po południu po ich zdjęciu czułam się lekka jak piórko :D To było też moje 3 zimowe wejście na Pikuj (co roku pod rząd) -ale widoki jeszcze nigdy nam nie dopisały :) :)
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
O Ku... takiej zimy w Biesach to jeszcze nie widziałem
No widzisz , pogoda rozdaje karty. Jeszcze nie tak dawno, na początku stycznia deszcz przegonił mnie spod Tarnicy, a Tobie się fartnęła pogoda, tym razem było odwrotnie.
Gdy siedzieliśmy na bazie w Bojkowskiej Chacie dziewczyny które przyjechały dzień wcześniej miały fatalną pogodę i mimo przetartego szlaku doszły tylko do połonin zasłoniętych tumanem i odwróciły.
Jak się jedzie na jeden dzień to trudniej trafić w okno pogodowe.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki