Nowy most na Sanie zapraszał na drugą stronę , gdzie szlak miał wyprowadzać na górki Pogórza .
Mnie bardziej pociągało nieznane, czyli jazda poza szlakiem poza traktem. Mapa pokazywała przerywaną kreseczkę wzdłuż rzeki. Taka przerywana kreseczka w terenie może oznaczać różności.
Ruszam więc nią.
.
[IMG]
[/IMG]
.
Wyschnięte koleiny rozjeżdżone przez traktory (albo leśne potwory) przeważnie dawały się przejechać, tylko w trzech miejscach trzeba było przeprowadzać.
Pomyślałem że mam szczęście, bo po deszczach ta droga staje się nieprzejezdna dla rowerów.
Trakt prowadził lasami wzdłuż rzeki , aby po paru kilometrach wyjść na łąki. Tu już można było się rozpędzić po równym
.
[IMG]
[/IMG]
.
Na wzniesieniu zobaczyłem świeże ślady pracy koparki, gdzie powstawał staw rybny, a obok znajdował się odkopany bunkier.
Wyglądało że stoi sobie na prywatnej działce. Co właściciel może tu urządzić ?
.
[IMG]
[/IMG]
Zapewne pozostałość z linii Mołotowa.
Łąkowa droga zamieniła się szutrową, a po dotarciu do krańców następnej wsi w asfaltową dróżkę która doprowadziła do kolejne przeprawy przez rzekę.
Znajduje się tu kolejny MOR , bo szlak powraca tu nad San. Miejscowa ludność zgodnie z zaleceniem wykorzystuje tą wiatę jako miejsce odpoczynku i konsumpcji
co widać po zostawionych pustych butelkach.
Ja wykorzystałem na śniadanko, przysłuchując się sójkom które wyraźnie śmiały się ze mnie
.
[IMG]
[/IMG]
.
Pewnie liczyły że pędząc z nadmierną prędkością wpadnę do rzeki z urwistego brzegu
Skarpa była naprawdę wysoka
.
[IMG]
[/IMG]
.
Cały czas jechałem sam, żadnego ruchu na drodze, aż do czasu gdy dojechałem do główniejszej drogi
"Wrota w Bieszczady", tak nazywają trasę Jarosław-Pruchnik-Bircza-Sanok. Na co dzień jest dość spokojna , ale ten dzień w środku długiego łikendu, wszyscy postanowili nią jechać na południe.
Wtedy pomyślałem sobie że to dobrze że mnie tam nie ma, przecież w takim tłumie ciężko przeżyć.
Jakość przejechałem kilka kilometrów wśród pojazdów, kurzu i spalin aby zgodnie ze szlakiem odbić w boczną drogę na Piątkową, gdzie można podziwiać miejscową cerkiew po renowacji
.
[IMG]
[/IMG]
Gdzieś po drodze zatrzymałem się przy pomniku, którego jeszcze nie znaleźli naprawiacze historii z IPN-u
Nie podaję dokładnej lokalizacji, może przetrwa ?
.
[IMG]
[/IMG]
.
Boczne drogi, pełny spokój na drodze, bardzo przyjemna jazda. Gdzieś koło południa spotykam pierwszych turystów rowerowych jadących w przeciwną stronę.
Pani z Panem , ładnie kolorowo ubrani z pięknie wyposażonymi rowerami jadą Green Velo. Potem jeszcze trzech chłopaków też z sakwami, czyli jest wykorzystywany ten szlak.
Po zjeździe z górki w Jaworniku Ruskim wypatruję ładną trawkę pod dębem opodal bocianiego gniazda.
To dobre miejsce na odpoczynek.
.
[IMG]
[/IMG]
.
Wzmocniony i zregenerowany zjeżdżam po raz kolejny do doliny Sanu. Tu po drugiej stronie można zobaczyć pałac w Nozdrzcu
.
[IMG]
[/IMG]
.
Po minięciu ruin dworku w Dąbrówce Starzeńskiej trasa doprowadziła mnie na rynek w Dynowie, gdzie miały miejsce uroczystości.
Cała ludność tego miasteczka zgromadziła się na placu
.
[IMG]
[/IMG]
.
Nad całością czuwała załoga zabytkowego żuczka.
.
[IMG]
[/IMG]
Objechałem rynek dwukrotnie szukając znaków mojego szlaku, niestety nie ma. Zgubiłem się.
Co teraz ?
Zakładki