Po pierwszym po rejestracji na Forum wypadzie w Bieszczady pochwalę się paroma ciekawymi wspomnieniami.
Dzień pierwszy (30.06.2018.): Dojazd: 675 km, z czego 50-80 km w deszczu (motocyklem), ok. 300 - 350 km w przemoczonych ciuchach kisnących pod kombinezonem przeciwdeszczowym... brrr.
Dzień drugi (01.07.2018.): częściowe wysuszenie, rozpoznanie okolicy (min. droga Berehy [Brzegi] Górne - po zalaniu błockiem, skałami i pniami - droga już OK, pobocza wskazywały ogrom materii, która spłynęła na drogę). DESZCZ - na bazę i suszenie... brrr...
Następne dni - zobaczyć Kamień Leski, wiele razy obok przejeżdżałem, teraz w końcu zatrzymałem się i "wlazłem".
Potem - podjechałem do Wołosatego, choć zobaczyć Tarnicę:
P1030465.JPG
Potem pojechałem do Zatwarnicy, zobaczyć (po trzech latach ) Wodospad Szepit na Hylatym:
P1030479.jpg
Mając zaplanowane piesze wycieczki, tutaj musiałem zmienić plany i -zamiast atakować od Nasicznego - stąd postanowiłem udać się na Dwernik Kamień, zielonym szlakiem.
Całe trasa wyglądała tak:
https://www.gpsies.com/map.do?fileId=vldrcrtqpnjpdyyn
Już na samym wejściu z drogi na szlak zapowiadało się mało ciekawie (przepuściłem ok. 20 konnych):
P1030484.jpg (Nie potrafię tu wstawić zdjęcia "pionowego", wybaczcie...)
Trzeba było dobrze się rozglądać za oznaczeniami szlaku, bo niektóre... sobie leżały, zwolnione już z obowiązku wskazywania
P1030486.jpg
Pod szczytem - pyszne i obfite jagódki / borówki....
P1030498.jpg
Na szczycie:
P1030505.jpg (Mam parę lepszych zdjęć, ale "pionowych", nie potrafię wstawić....)
Na zejściu (szlakiem zielonym - pętelka przez "wychodnie skalne"):
P1030519.jpg
C.d.n. (więcej fotek nie mogę umieścić)...
Zakładki