DZIEŃ 4 - Sobota - 18 sierpnia
Poranek jest mglisty i słoneczny. Gra świateł, że tylko fotografować.


Jeszcze wczesna pora a ja już ląduję w Józefowie. Zajeżdżam na kirkut.

Częściowo aslfatem, częściowo leśną piaszczystą drogą docieram do Górecka Kościelnego. Ładny drewniany kościół i kapliczka na wodzie.


Z Górecka do Zwierzyńca jest fajna na rowery szutrowa droga przez Park Narodowy.

Po drodze koniki i owieczki...


...jak również leśne mokradła.


Postój nad stawami Echo w Zwierzyńcu.

Zwierzyniec jak to Zwierzyniec, turystów tu nie brakuje. Słońce mocno grzeję więc postój przy starym browarze to czysta przyjemność.

Rzut okiem na znany obrazek kaplicy na wodzie.

W końcu trzeba było podjąć decyzję o sposobie powrotu do domu. Załadować się do pociągu czy cisnąć na dwóch kółkach. Wygrała wersja nr 2. Bocznymi drogami obieram kierunek Szczebrzeszyn. Mijam fajne malownicze wioski.

W Szczebrzeszynie staję przy pomniku kornika czy tam innego chrabąszcza. 

Pozostaje obrać azymut i cisnąć w pedały. Po drodze zalew w Nieliszu.

Monotonnie raz z górki raz pod górę. W okolicach Krzczonowa na budziku pęką dzisiaj 100 km i kości się już buntują. Do domu jeszcze 40 km ale nie będę się zarzynał. W znanym mi lesie przy źródełku robię ostatni biwak.


DZIEŃ 5 - Niedziela - 19 sierpnia
Ostatnie 40 km po pagórkach wyżyny lubelskiej.

Głosuję za tym żeby połączyć Roztocze z Bieszczadami. Przenieść krzyże i cerkwie w Bieszczady lub niech roztoczańskie góry urosną.
Generalnie tereny na rower stworzone. Jeszcze tam wrócę...
KONIEC
Zakładki