Uprzejmie donoszę, jako osoba będąca niemal na granicy, że:
Ad. 1. O tej grupie nie słyszałem nic i nikogo nie widziałem, w ostatnim czasie. Nikt też o nich nie wspominał (za klientów mam także funkcjonariuszy Straży Granicznej). Poza tym, że takie osoby trafiają się co jakiś czas rutynowo.
Ad. 2. Tak, są takie osoby i ich ruch był wzmożony, bo już trochę ustał. Już kilka razy mieliśmy takich gości, którzy po przejściu granicy trafiali do naszego lokalu, jako pierwszego oświetlonego miejsca, w dodatku gastronomicznego. Natomiast nie jest prawdą, że trafiają do ośrodków rządowych i grozi im odsyłka. Owszem, są zatrzymywani, sprawdzani, przewożeni do placówki SG, w której pobierane są im odciski palców (nie w każdej placówce to jest), wypełniają odpowiednie papiery i są wypuszczani, a czasem nawet podwożeni do punktów recepcyjnych. Jako, że trwa wojna nie są odsyłani do siebie, a co im grozi jeśli wrócą to już pewnie inna historia. Z moich obserwacji wynika, a także z rozmów z tymi ludźmi, że są to osoby młode, dobrze, lub nawet bardzo dobrze sytuowane i raczej ze wschodu Ukrainy.
Poza tym widać, że coś jest na rzeczy, bo poprzednio śmigłowiec SG nad moim rejonem widziałem w 2013 roku, a przez ostatni miesiąc już kilka razy, a ostatnio nawet słyszałem w nocy.
Mogę tu podać dwa przykłady. Pierwsza grupka, czterech mężczyzn, dobrze ubranych, ale jak na spacer po krakowskim rynku (a śniegu jeszcze w górach po pas. Płynnie mówiący po angielsku. Zmarznięci, przemoczeni, ale zamówili picie, jedzenie. Zjedli wypili, zamówili busa i dojechali do Ustrzyk Górnych, gdzie ich podróż zakończyła kontrola SG.
Drugi przypadek to dwaj młodzi panowie, już bardziej przygotowani do górskich wędrówek, bo chociaż mieli gumofilce. Nie mieli natomiast ani czapek, ani rękawiczek, a na zewnątrz było wtedy w nocy -10. Preferowali do rozmowy język rosyjski, którego w sumie nie znam, ale po ukraińsku też szło się dogadać, bo tu mam większy zasób słów. Nie mieli też akurat czym zapłacić, ale dostali jeść i pić i też sobie poszli, lecz zaraz zostali zatrzymani przez SG. Jeden z nich dwa dni później przyjechał do nas z dziewczyną na pizzę, stąd wiem jaka dalej jest procedura.
Zakładki