Od ponad 40 lat chodzę po polskich górach. Na początku była to moja rodzinna Jura K - Cz, a potem praktycznie wszelkie polskie szlaki. Dla mnie nieważne jest jak to nazwę, wycieczka, wypad, wędrówka, wyrypa, ważne jest bycie w ....
Od 1975 lubię Biesy a w ostatnie 25 lat rzadko ruszam się poza nie. Były i Alpy i Pireneje i Tybet - oczywiście w wydaniu turystycznym a nie jakimś wyczynowym. Są piękne, ale mamy swoje klimaty.
Tak się składa, że w Biesach wypoczywam najlepiej i nie ważne dla mnie czy nazwę to tak czy inaczej. Ważne jest dla mnie to powietrze, ta atmosfera, ten klimat w styczniu, lutym, maju, lipcu i listopadzie.
Podziwiam tych, którzy biorą plecak i idą 3, 5 i 7 dni na azymut, sagę, czy jakikolwiek inny impuls. Nie ważne czy pada śnieg, świeci słońce czy mróz. Każdy szuka swojego spełnienia.
Idę w Biesy bo je lubię, cieszy mnie ich piękno i cisza, i lubię tam milczeć.
I to tam dla mnie najważniejsze.