Pożar budynku AM Lublin w Krywem . Film z 25.09.2018 r.
Nowy link
Pożar budynku AM Lublin w Krywem . Film z 25.09.2018 r.
Nowy link
Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 26-09-2018 o 10:57 Powód: Podmieniłem link na działający
Może ten link jest działający, tylko co zrobić, żeby to obejrzeć?
----
Już niepotrzebna odpowiedź, wynalazłem sposób: po prostu w odpowiedzi na zachętę do zalogowania się trzeba kliknąć "Nie teraz" ;-)
Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 26-09-2018 o 22:02
Epidemia jakaś?? Niedawno Dydiowa...
Podobno nie należy szukać w tym przypadku teorii spiskowych i analogii do Dydiówki...
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Oczywiście, analogii żadnej, szczęściem nikomu nic się nie stało. Reszta w ręku ubezpieczyciela ... pewnie
Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać
Inwentaryzacja krajobrazu:
Krajobraz na Krywem uległ zmianie.
DSCF2220.jpgDSCF2159.jpg
"Podobno", to znaczy polityczna poprawność tego zabrania? "Spieszmy się śmiać z teorii spiskowych. Tak szybko stają się prawdą!". Chyba po hecy z Chatką Puchatka i równoczesnej "przypadkowej" hecy z Galerią nad Berehami nikt już nie ma wątpliwości, że to nie przypadki. A jak ktoś jeszcze nie wierzył w teorie spiskowe, tj. wierzył w uczciwość i dobrą wolę władz i w to, że reprezentują one jakieś wartości i standardy, to skutecznie go powinny oduczyć ostatnie 2 lata... Jeden z najnowszych dowcipów mówi, że między teorią spiskową a rzeczywistością jest pół roku różnicy. W tym wypadku był raczej rok, a jak się ktoś uprze, to trzy...
Trwa po prostu GENTRYFIKACJA BIESZCZADÓW. Zawłaszczanie ich przez VIP-ów i wyrzucanie z nich turystów kwalifikowanych. Prawem i lewem, bo każda metoda jest dobra. Zwłaszcza, że turystykę kwalifikowaną uprawia ta znienawidzona przez władze (niezależnie od przynależności politycznej) inteligencja. Inteligencji być nie powinno, tylko VIP-y i zastrachany ciemny lud, bojący się "wadzy". Widać też wyraźnie, jaki sposób spędzania wolnego czasu jest preferowany przez nasze władze. Mogą one nawet nazywać się "patriotyczno-katolickimi"; to nie ma znaczenia. I nie chodzi tu tylko o samych polityków, ale i o leśników, których nikt nie wybiera, a także o współpracujących z jednymi i drugimi niższych urzędników (szczególnie samorządowych; w samorządach mamy kult nieprofesjonalizmu i tacy pracownicy właśnie są poszukiwani) dziennikarzy, naukowców, księży, sędziów i innych celebrytów (bo tak ich trzeba nazwać). Tym sposobem spędzania wolnego czasu są orgie, zwane eufemistycznie "imprezami". Zwykli ludzie najlepiej, żeby pili, a jeszcze lepiej ćpali i gzili się w ogóle bez wychodzenia z hotelu, bo przyroda powinna być dla VIP-ów. Plebsowi niech wystarczy najwyżej ładny widok z okna. Natomiast w przypadku VIP-ów oprócz imprez alkoholowo-narkotykowo-damsko-męskich, przewiduje się jeszcze kłusowanie (służące przy okazji zbieraniu "haków" i budowaniu na tym poczucia brudnej wspólnoty) oraz rajdy po nich pojazdami terenowymi. Wszystko to na dawnych terenach chronionych, obecnie zamienianych w prywatne tereny wypoczynkowo-łowieckie VIP-ów. Oni mają mieć docelowo wyłącznie prawo na użytkowanie przyrody, zorientowane na jej dewastację.
I tutaj jest jedna bardzo znamienna rzecz. Gdy po 1989 r. jako jeden z przejawów tzw. wolności międzynarodowe korporacje wprowadzały modę na orgie, Kościół instytucjonalny NIE ODEZWAŁ SIĘ PRZECIW TEMU ANI JEDNYM SŁOWEM. Nawet "Jan Paweł Wielki". A wtedy nie było jeszcze przyzwyczajeń, można było to łatwo powstrzymać. Zresztą, pamiętamy przecież też kolejny numer z dążeniem do zawłaszczenia przez "elity" na imprezownię doliny Łopienki właśnie pod szyldem klasztoru. Teraz robi się to samo na Świętym Krzyżu, co już ma cechy profanacji .
My zajmowaliśmy się w ostatnich latach w naszej okolicy ochroną przyrody i obroną zieleni. I tam to było widać jeszcze bardziej. Nasyłanie przez władze (różnych szczebli i przynależności politycznej) wandali działo się NA NASZYCH OCZACH. Widać było, że władze i wandale ze sobą współpracują. Władze mają po prostu "swoich" chuliganów, którzy zdarzają się zrobić to czy owo w zamian za to, żeby sąd, prokuratura i policja nie interesowały się nimi w przyszłości. Istnieją nawet środowiska, w których przestępcy spotykają się z VIP-ami - gangi motocyklowe. Nie chodzi mi o wszystkie stowarzyszenia motocyklowe, tylko o te związane z władzami. A potwierdził to znajomy motocyklista właśnie. I to tłumaczy, dlaczego leśnicy "nic nie mogą zrobić" z nielegalnymi wyścigami pojazdami motorowymi po lasach, również tych bieszczadzkich - mimo, że odbywają się one stale w tych samych miejscach. Właśnie po to zlikwidowano społeczną Straż Ochrony Przyrody, żeby takie wyścigi były możliwe. Żeby odebrać społeczeństwu, a zwłaszcza tej znienawidzonej inteligencji (bo to ona właśnie zajmowała się głównie takimi sprawami) kontrolę nad cennymi przyrodniczo terenami. To chyba nie jest przypadek, że SOP powstała w czasach, gdy odsunięto od władzy stalinowską czerwoną szlachtę (1957 r.) dokonującą zresztą dużych zniszczeń w przyrodzie (np. wytępienie głuszców na Pomorzu i prawdopodobnie wytępienie niepylaka apollo w Bieszczadach właśnie), a została "unieszkodliwiona" z powrotem po tzw. odzyskaniu wolności, kiedy stalinowcy, zasłaniając się Bozią, krzyżykiem i orzełkiem w koronie, powrócili do władzy jako tzw. demokraci i antykomuniści. Braciszek zbrodniarza stalinowskiego, lansujący się na wielkiego patriotę ciągłym gadaniem o Katyniu, hahaha!
Przepisy o ochronie przyrody służą dziś w coraz większym stopniu nie temu, żeby chronić przyrodę przed antropopresję, a przeciwnie - ŻEBY CHRONIĆ TYCH, KTÓRZY NISZCZĄ PRZYRODĘ, PRZED NIEWYGODNYMI ŚWIADKAMI. Dla przykładu, wprowadzono zakaz chodzenia nocą po parkach narodowych, tłumacząc to tym, że zwierzyna ma móc w spokoju żerować. O ile jeszcze w czasach, kiedy powszechne było kłusownictwo wiejskie, czyli w l. 90., zwierzęta z zasady bały się ludzi. DZIŚ JEDNAK NIE BOJĄ SIĘ ICH PRAWIE ZUPEŁNIE. W Bieszczadach od lat sarny poza sezonem łowieckim chronią się do wsi przed wilkami. Mój znajomy, mieszka trochę dalej od Bieszczadów w przysiółku, gdzie każde gospodarstwo ma swoją sarnę, mieszkającą stale w krzakach za domem. Jelenie też swobodnie łażą poza sezonem łowieckim może nie po wsiach, ale po ich obrzeżach. W amerykańskich parkach narodowych nie jest niczym niezwykłym, że się widzi ze szlaku dzikie zwierzęta i nie muszą to być wcale osobniki zdemoralizowane, przyzwyczajone do karmienia. Natomiast w polskich parkach i na innych terenach chronionych wciąż ciężko jest spotkać sarnę czy jelenia, wędrując po szlakach. SPRAWIŁY TO WŁAŚNIE NIEKONTROLOWANE PRZEZ NIKOGO POLOWANIA POD OSŁONĄ OGRANICZEŃ PARKOWYCH!
W lasach produkcyjnych istnieją regularne koła łowieckie, złożone w coraz większym stopniu z hobbystów, którym zależy na wysokich stanach zwierzyny. A w parkach narodowych i innych terenach chronionych niby polować nie wolno (z wyjątkiem odstrzałów redukcyjnych, dokonywanych przez pracowników), ale dyrektor parku przecież wie, że pod groźbą utraty stanowiska nie może odmówić VIP-owi, a wprowadzone przepisy o użytkowaniu parku powodują, że raczej nie wyjdzie to na jaw. Widziałem już część Kampinoskiego Parku Narodowego "wyczyszczoną" dokładnie ze zwierzyny (trochę przetrwało jej... na obrzeżu wsi, gdzie widać nie miano czelności polować). Kolega z kolei widział jednego z byłych prezydentów, schodzącego w tym parku narodowym z ambony. DOMYŚLACIE SIĘ, KTÓREGO??? Dziś doszło do absurdalnej sytuacji, w której dzikie zwierzęta są najmniej w Polsce bezpieczne w parkach narodowych, w których pod osłoną zakazów!
Inna rzecz, że wcale nie ma w tym nic dziwnego, że "elity" urządzają sobie tereny łowieckie w parkach narodowych i rezerwatach. Przecież w lasach produkcyjnych, gdzie są regularne koła łowieckie i (jeszcze na razie, choć się to zmienia) wolność wstępu, nie tylko dużo trudniej jest stworzyć ukochaną "szarą strefę", gdzie nie obowiązuje prawo, ale także te lasy są przecież PRZEWIDZIANE DO WYCINKI! Niemcy i Holendrzy potrzebują półdarmowego surowca z polskiej kolonii (Ikea to dziś firma holenderska; Szwecję "rozebrano" trochę jak Polskę - straciła 2 "flagowe" firmy - Volvo i właśnie Ikeę), a także z innych kolonii na wschodzie, jak kraje nadbałtyckie czy Ukraina. Ze sprzedażą LP nie wyszło, ale przecież można sprywatyzować ZASOBY DRZEWNE L.P., przekupując personel leśny podwyżkami i nowymi terenówkami. Dla przykładu, tutaj Puszcza Biała: https://www.google.com/maps/@52.6883.../data=!3m1!1e3, tutaj Knyszyńska: https://www.google.com/maps/@53.1499.../data=!3m1!1e3, tutaj Estonia - trochę inny system: https://www.google.com/maps/@58.2437.../data=!3m1!1e3, tutaj Ukraina: https://www.google.com/maps/@50.3194.../data=!3m1!1e3. Znajomy Ukrainiec mówił, że wycinki powodują już powodzie w jego kraju, ale to chyba nikogo nie wzrusza. Tak właśnie w praktyce wygląda "demokracja zachodnia".
W tej Dydiowej nie planuje się przypadkiem budowy jakiegoś "obiektu Straży Granicznej", zwłaszcza takiego z dużą salą???
Ostatnio edytowane przez Anchor ; 22-01-2022 o 23:30
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki