Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 14

Wątek: Kuk

  1. #1
    Debiutant Roku 2017

    Na forum od
    06.2016
    Postów
    107

    Domyślnie Kuk

    Nie przyszło mi wcześniej do głowy, że można napisać relację z wędrówki sprzed lat, a w każdym razie sprzed „zapisania się” do forum (to mój przypadek). Ale skoro można (patrz poniżej we „Wschodni Łuk Karpat”), a zdjęcia się uchowały, no to piszę…
    Zaczęło się od tego, że szykując się na pierwszomajowy, tygodniowy mega weekend w 2008 roku, po solidnym przepytaniu naszych kolegów - górskich wszędołazów - okazało się, że nikt z nich nie był na górze Kuk. Mało gdzie nie byli, ale akurat na Kuk-u ich noga nie postała. A bo nic tam nie ma ciekawego…, a bo to za daleko…, a bo szkoda było czasu, bo spieszyli się w docelowe Gorgany… Wychodziło na to, że przed nami unikalna szansa bycia pierwszymi! Postanowione!

    Wyprawiamy się na Kuk…Żeby nie było wątpliwości – na górę Kuk.


    To ta w centrum mapki o wysokości 1361,2m.
    To ważne doprecyzowanie, bo na sąsiednią górę Połoninę Kuk (1189,8m) wchodziły mnogie rzesze przechodząc na sąsiedni szczyt Menczuł (1247,5).
    Na Kuk można wędrować z wielu miejsc, ale my wybieramy to najbardziej oczywiste… i bardzo późnym popołudniem wysiadamy z pociągu na stacji Wołowiec. Jest późno, wszystko pozamykane i Markowi udaje się zdobyć chleb tylko w knajpie. W sumie trochę to potrwało. Żółtym szlakiem wychodzimy z miasteczka. Szybko przybywa wysokości, bo szlak ostro pnie się w górę.


    Przy pierwszym postoju dostrzegamy industrialną budowlę wysoko ponad Wołowcem.

    Trudno nam zgadnąć, co by to mogło być? Może z góry będzie więcej widać? Po kilkunastu minutach osiągamy rozległy płaskowyż, na którym bez zwłoki rozbijamy się, pichcimy małe co nieco, gapimy się na Wołowiec, a w końcu, szybko zasypiamy kamiennym snem… ale i skutecznie zostajemy z niego wybudzeni. Zewsząd dochodzą przedziwne i niesłychanie głośne i natarczywe dźwięki. Jakieś „trąby jerychońskie”, okrzyki, śpiewy??? Nie dość, że same w sobie bardzo intensywne, to początkowo jeszcze niezrozumiałe, dodatkowo zwielokrotnione echem! Potrzeba nam ładnych paru chwil, aby ogarnąć, że to wszystko ”puszczane” jest z głośników mijanej wcześniej cerkwi, a powodem tego jest świętowana właśnie prawosławna Wielkanoc. Równo o północy ksiądz z całych swych sił (mocy swego sprzętu audio) właśnie ogłaszał swojemu ludowi, że Chrystus zmartwychwstał! Nikt nie patrzył na zegarek, ale z dobry kwadrans to chyba trwało.

    Rano wspaniała pogoda!


    Rozległy płaskowyż okazał się być boiskiem.

    Nie czekamy na pojawienie się pierwszych piłkarzy i szybko zaczynamy nasz marsz w górę.


    Pierwszy cel – „góra z krzyżem” (1219) widoczny przed nami.

    Idziemy żółtym szlakiem. Na współczesnej mapie ASSY to jest szlak czerwony.


    Pierwsza mijana po trasie woda to rozjeżdżony strumień.


    Przyjemna wędrówka świetlistym (bo jeszcze bezlistnym) lasem.


    Po wyjściu z lasu intensywniejsze podejście pod krzyż.

    A dookoła wspaniałe widoki


    Połonina Równa i Ostra Hora


    Pikuj


    Wielki Wierch, Płaj ze stacją Meteo i stacją Tele, grzbiet w stronę Stija


    Wołowiec i to coś na górze,

    ... co wtedy było dla nas ciągle niewiadome i tajemnicze, a teraz okazało się „po prostu zwykłą stacją kompresorową” na jednym z licznych tu gazociągów.


    Z góry „z krzyżem” przeskok na Tomnatyk z którego widać grzbiet Stija z kulminacją…


    … i (trochę inaczej niż poprzednio) Wielki Wierch z Płajem w słońcu poniżej

    Płaj wydaje się na wyciągnięcie ręki. A jednak dojście do niego okazuje się męczące.
    Mieliśmy jakieś zajawki z internetu, że można przespać się w stacji Tele, jak i w stacji Meteo. Gdy w końcu tam dotarliśmy, nic z tego nie wyszło. Po stacji Tele kręciła się spora liczba pracowników, którzy majstrowali coś intensywnie przy antenach. Może to oni wykorzystywali te potencjalnie wolne miejsca? A ze stacji meteo sam zrezygnowałem po rzucie oka na wnętrza.

    Rozbiliśmy się na prawo od ścieżki na Wielki Wierch, jakiś kwadrans od Płaju.

    Rano znowu piękna pogoda.


    To nasz biwak …


    Płaj ze stacjami Tele i Meteo


    Grzbiet Stija po drugiej (południowej) stronie górnej doliny Osy


    Jedyny napotkany przez nas w czasie tej wędrówki drogowskaz


    Płaj, Tomnatyk, P.Równa, Ostra Hora, Pikuj


    Jesteśmy na płaju trawersującym zachodni stok Wielkiego Wierchu.

    Tu trzeba sobie od razu wyjaśnić, że nie wchodzenie z ciężkimi plecakami na jego wierzchołek wcale nie brało się z lenistwa, lecz było efektem dokładnie wypracowanej decyzji – postanowiliśmy sobie zostawić coś na następny raz!


    … a to i sama dolina Osy w pełnej krasie. Gdzieś tam daleko jest ten 1668 kilometr…

    cdn
    Ostatnio edytowane przez Waldemar ; 04-02-2019 o 20:19

  2. #2
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Kuk

    W 2010 roku przechodziłem koło tego tajemniczego "kombinatu". Tak wygląda z bliższej odległości.


  3. #3
    Debiutant Roku 2017

    Na forum od
    06.2016
    Postów
    107

    Domyślnie Odp: Kuk

    Ciekawe zdjęcie! Jeśli spełni się jeden z obecnie głoszonych scenariuszy wydarzeń, to za parę lat będzie można całkiem z bliska oglądać te - wtedy - bezużyteczne obiekty. Tak jak teraz koszary na Równej, czy pozostałości bazy na Stiju.

  4. #4
    Debiutant Roku 2017

    Na forum od
    06.2016
    Postów
    107

    Domyślnie Odp: Kuk

    Na początek errata: w podpisie mojego ostatniego zdjęcia jest „1668”, a powinno być „1662”.

    Po pokonaniu kilku śnieżno-lodowych zasp na płaju wychodzimy na przełączkę pomiędzy Wielkim Wierchem a grzbietem w stronę Stija. W gęstej kępie jagodowych krzewinek chowamy swój ekwipunek. Dalej marsz na lekko.


    Są miejsca gdzie śniegu jest bardzo dużo.
    Ale jest zwięzły i idzie się po nim bez zapadania. Spora część trasy jest przetarta. Dużo jest też odcinków ścieżki bez śniegu. Optymalny mix. Do tego słońce, przyjemne ciepełko, bezwietrznie.


    Rzut oka wstecz pokazuje nam Wielki Wierch z płajem, którym szliśmy.
    Śniegu znacznie mniej, ale to południowe i zachodnie stoki.


    Północne stoki Stija prezentują się okazale i groźnie.


    Z bliska podziwiamy wspaniałe nawisy śnieżne na grzbiecie południowo-wschodnim Stija.

    Im bliżej szczytu tym gorsza pogoda. Na samej kulminacji dopadają nas kolejne zadymki śnieżne. Szczęśliwie krótkotrwałe. Niewiele rzeczy uchowało się po dawnych pieczarkach.


    Spod śniegu wystają fragmenty kolistych podmurówek


    Sporo wystającego z podłoża drobnego żelastwa. Od czasu do czasu mimo zachmurzenia widać coś dalej – tutaj ponad głównym grzbietem Borżawy zaśnieżone: Kamionka, Piszkonia i ramię Topasa z P. Krasnej


    Parę kroków na południe od szczytu znajdujemy najpokaźniejsze trofea



    Schodzimy z powrotem przy lepszej pogodzie.



    Robi się tak przyjemnie, że trochę dalej zatrzymujemy się na nasłonecznionym, jagodowym stoku. Jest stromo, półleżąca pozycja jest całkiem naturalna i sprzyja relaksowi, ale trzeba uważać bo...


    ... przestrzeni pod nami nie brakuje…


    Rzut oka do tyłu na Stija i naszą trasę


    Przyglądamy się bliżej ruinom koszar na południowo-wschodnim ramieniu Stija.
    Było już o nich wspomniane przez Wojtka Pysza w tym miejscu http://forum.bieszczady.info.pl/show...ia-wzi%C4%99ta


    Jeszcze jeden widok na Płaj.
    Mimo coraz gorszej widoczności akurat w tym kierunku widać teraz najdalej – po raz pierwszy i jedyny na tym wyjeździe polskie góry!

    Obchodzimy Wielki Wierch od wschodu. Maszerujemy w coraz większym wietrze, który na Małej Himbie zamienia się w wichurę. Nie ma mowy o rozbijaniu się w tych warunkach gdzieś na grzbiecie, czy blisko niego. Spadamy na południe cały czas szukając czegoś w miarę płaskiego. Na jednym z takich miejsc podczas próby rozłożenia namiotu wiatr łamie nam jeden maszt. Zostawiam Marka samego z „tą kupą nieszczęścia” i schodzę aż do granicy lasu, ale nie udaje mi się nic znaleźć. Wracam pod górę i po dłuższej chwili znajdujemy zarośnięty wąski płaj, a w zasadzie wąską ścieżkę. Przenosimy się tu, reanimujemy maszt wykorzystując wszystkie zasoby taśm klejących i lepiących jakie mamy w apteczkach. Wyglądało to beznadziejnie, ale mniejsza o wygląd. Najważniejsze, że się trzyma. No i próbujemy to wszystko postawić na wietrze. Udaje się za którymś razem. Dociążamy wnętrze plecakami i własnymi cielskami i już nie wychodzimy do rana. W nocy wieje jeszcze mocniej! Parę razy wichura przyciska nam strop namiotu do twarzy. Wszystko trzeszczy, chwieje się, ale wytrzymuje!


    Rano cisza aż dzwoni w uszach… Co było to było… ale widoki spod samego namiotu są przednie!

    Wdrapujemy się na grzbiet. Widoczność mocno ograniczona. Za to do woli możemy podziwiać wspaniale kłębiące się chmury…










    … spod których czasami wyziera gdzieś niżej inny, słoneczny świat.

    (Inne ujęcia tego tematu wg. Bartolomeo tutaj http://forum.bieszczady.info.pl/show...-Mi%C5%BChirja)

    cdn
    Ostatnio edytowane przez Waldemar ; 05-02-2019 o 22:33

  5. #5
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,243

    Domyślnie Odp: Kuk

    Cytat Zamieszczone przez Waldemar Zobacz posta
    Na początek errata: w podpisie mojego ostatniego zdjęcia jest „1668”, a powinno być „1662”.
    A może nawet i 1663 Zdjęcie wygrzebane na mapach Googla: klik.
    Czterech panów B.

  6. #6
    Debiutant Roku 2017

    Na forum od
    06.2016
    Postów
    107

    Domyślnie Odp: Kuk

    Cytat Zamieszczone przez bartolomeo Zobacz posta
    A może nawet i 1663 Zdjęcie wygrzebane na mapach Googla: klik.
    Podjęcie próby wyjaśnienia tej oczywistej niezgodności pomiędzy mapą a realem jest bardzo dobrym pretekstem do zaplanowania nowej wyprawy!

  7. #7
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,243

    Domyślnie Odp: Kuk

    Tak, to jest doskonały argument za powrotem w tamte strony Na razie czekam jednak na Kuka - jestem jednym z tych wielu, którzy dotarli tylko na Połoninę Kuk.
    Czterech panów B.

  8. #8
    Debiutant Roku 2017

    Na forum od
    06.2016
    Postów
    107

    Domyślnie Odp: Kuk


    Im bliżej końca dnia tym pogoda lepsza. Gdzieś tam bliżej tej górki na drugim planie (Kiczera?) rozbijamy się.

    Nazajutrz słońce nie daje długo pospać. I całe szczęście, szkoda czasu na spanie skoro tak pięknie dokoła


    To nasz namiot po przejściach. Tak jak w prastarym kawale o kanarku, tu też widać, że lewa strona jest bardziej niż prawa


    Morze mgieł w dolinie na północ od grzbietu. Nasz Kuk pierwszy z prawej na ostatnim planie.


    A tam gdzie wczoraj było tak sobie, dzisiaj też jest super!


    Czarna Repa


    Wtedy nie miałem o tym pojęcia, ale od pewnego czasu, dzięki Wojtkowi Pyszowi już wiem, że ta wybitna góra przed nami to najwyższy szczyt Bieszczad w ogóle, a Bieszczad wschodnich w szczególności http://forum.bieszczady.info.pl/show...%C3%B3jna-Repa


    Na tele-zbliżeniu Kuk wydaje się być całkiem, całkiem blisko. Tutaj w towarzystwie Menczuła w tle, po lewej, z tyłu


    Od czasu do czasu z szaroburożółtej darni przebija coś wiosennego


    Miał być Kuk, a tu cały czas ukazują się kolejne pagóry! Nie mówiąc o tym, że przecież nie było jeszcze przełęczy Przysłup!!!


    Jesteśmy już o rzut beretem od przełęczy…


    … i w końcu sama przełęcz.

    Na północnym skłonie przełęczy bije źródełko. Łatwo je znaleźć dzięki łanom kaczeńców wokół. Niesie sporo osadu, ale …. Jest! Tutaj łapie nas też większa zlewa


    Na trawersie Prislipa osiedle tutejszych „letniarek”. Z wyglądu funta kłaków nie warte, ale w jednej z nich przeczekaliśmy kolejną zlewę.

    Z otwartego grzbietu znowu pojawiają się piękne widoki na północ:




    Przełęcz Toruńska vel. Wyszkowska w pełnej krasie


    Znowu widać naszą górę.

    Pięknie tu...






    … w odróżnieniu od szczytu Kamianki przeoranej gazociągiem i „przełożonej” linią WN.

    Niestety, tutaj dzisiaj wypada nam spanie.


    Ale nim znikniemy w naszym rozbitku, zaglądamy jeszcze w „gardziel” przełęczy "na przeciw"

    Cdn.
    Ostatnio edytowane przez Waldemar ; 07-02-2019 o 00:12

  9. #9
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2013
    Postów
    66

    Domyślnie Odp: Kuk

    Czym się różni różni kanarek?

  10. #10
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2016
    Postów
    100

    Domyślnie Odp: Kuk

    Ależ miło się wędruje,jeszcze fajniej ogląda tylko żal, żal,że tak daleko a ciężko wybrać się samemu na "koniec świata".
    Życzę następnych takich wędrówek i czekamy na cd czyli- co było dalej..
    Pozdrawiam

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Kuk
    Przez Derty w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 03-10-2007, 14:42

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •