Dwa dni później drapałem się o podobnej porze na inny (najłatwiejszy) szczyt. Taka wędrówka w ciemności ma w sobie coś wyjątkowego - a że księżyc był w tych dniach w wyjątkowo mocnej pełni bez sztucznego światła dało radę iść.
Niestety lekko nieprzytomny po porannej pobudce zostawiłem w bazie aparat i mam tylko kilka zdjęć z komórki
Zakładki