image1008.jpgimage1045.jpgimage1118.jpg Ostatnie masakra...
image1008.jpgimage1045.jpgimage1118.jpg Ostatnie masakra...
No i znowu nas zniosło w okolice Horyńca. Cerkiew w Nowym Bruśnie jak nowa.
IMG_2379.JPG
"W tak pięknych okolicznościach przyrody... i niepowtarzalnej... " J.H.
No więc byłem w tym Józefowie i w miarę ok, bliżej granicy (okolice Horyńca) lepiej jednak (bardziej różnorodnie), tu trochę nudnawo, lasy (b.ładne) strasznie proste i nużące drogi i jakoś zabytków mało, najfajniejszy był spływ Wieprzem z Hutek do Guciowa, zero ludzi i piękna rzeczka.
Na pewno zapamiętam czerwone krowy z włochatym wymieniem i WC w Lubaczowie stacja PKP, wehikuł czasu- perełka istna
I znowu mnie poniosło. Oglądając "ludne"zdjęcia z dzikich Bieszczadów nie miałem ochoty wciskać się w te tłumy, więc postanowiłem poszukać spokojnych miejsc.
Do samochodu upakowałem rower i wylądowałem na rynku w Narolu - którego strzeże postawiony na postumencie Florian (Floriany to mój nowy temat)
.
Tu na rynku, już w pełni był rozkręcony regionalny jarmark pełen kramów.
Postanowiłem skorzystać z jednego z nich , zainteresował mnie ten chwalący wyroby w płynie ze Zwierzyńca . Ustawiłem się w dwuosobowej kolejce za zarośniętym rowerzystą również spragnionym.
Siedząc przy wspólnym stole dowiedziałem się że jest 15-ty dzień w drodze , a wyruszył z Elbląga (ło matko ? gdzie to jest?)
Pochwalił się że dzisiaj zrobił już 60 km i zapytał - patrząc na mój rower- ile ja zrobiłem
....no ja dopiero 0,5 km , ale może jeszcze coś dokręcę
.
Jako się rzekło ruszyłem jakąś boczną dróżyną wbijającą się w las. Wybrałem ją bo tam dwójka innych rowerowników wyjechała zdziwiona gdzie jest ?
Zabrzmiało ciekawie . Nie wiem dokąd prowadziła , ale sprawdziłem na mapie okazało się że biegnie z kierunkiem rzeczki Tanew (która w tym miejscu wygląda tak)
.
.
To mnie zacheciło, przy okazji okazało się że przyczepił się do mnie jakiś szlak rowerowy, choć go wcale nie zapraszałem, ale cóż trudno
Leśna dróżka , którą przyjemnie się pedałowało została storpedowana zakazem
.
.
Cóż począć ?
Trzeba złamać zakaz (z godnie z naszym narodowym obyczajem) i patrzeć jak rozwinie się dalej akcja
Po kwadransie docieram do przeszkody tarasującej drogę , więc spokojnie stanąłem obok swego pojazdu i czekam na rozwój wypadków
.
.
Ku mojemu zdziwieniu maszyna ta ta przestaje w pewnej chwili pracować i wychyla się operator dając znak do przejazdu
Ot , polska gościnność , niby nie wolno, ale jednak można
Dalej leśna dróżka, trochę piaszczysta, ale najbardziej dominuje silny aromat sosnowego lasu, może spotęgowany przez te wycięte kłody ?
.
.
Cisza wokół, no może troszkę zakłócana przez ptaszynę karmiącą młode, gdzieś niskim lotem zapuścił się osobnik jastrzębowiaty
O to chodzi , aby kolejne chwile spędzić w zieleni,
Nie wiem ile jechałem tym lasem ,ale nie miało to żadnego znaczenia dla mnie , bo nie miałem żadnego konkretnego planu.
Nie zdziwiłem się że las się skończył i zaczęła się wioska ... bardziej zdziwiłem się widokiem żurawia w gospodarstwie
.
.
Pot3m były pogawędki ze spacerującym przy drodze bocianem
.
..
I tym sposobem jadąc z biegiem Tanwi dotarłem do słynnych "szumów"
.
Co prawda ścieżka była przeznaczona tylko dla pieszych więc moja obecność rowerowa budziła zdziwienie i utrudnienie,
a były momenty kiedy trudno prowadziło się rower wąską ścieżyną nad wodą
.
.
gdy już dotarłem go głównego momentu trasy szumów pozostało tylko mi jakimś cudem wdrapać rower na stroną skarpę w Rebizanrtach
... ale nagrodą jest Gargamel czyli od wielu lat funkcjonujący barek dający to co turystom się najbardziej marzy
.
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 10-07-2017 o 20:55
Od barku Gargamela pomknąłem wzdłuż Tanwi wpisując się w jakąś ścieżkę turystyczną opisaną znakami. Dzięki takim podestom można było przekraczać rozlewiska rzeki
.
.
ale już na drugim brzegu spotkałem kolejne ułatwienia, albo jechać po piasku, albo po wielgachnych kamulcach
Najczęściej wybierałem opcję uśrednioną, czyli ja szedłem po kamieniach a rower pchałem po piaskowej nawierzchni
.
.
Gdy ścieżka zagłębiała się w parów potoku, czyniłem to razem z nią
.
.
Sprowadzić rower po niej było trudno, ale trudniej było wydostać się z takiego parowu na przeciwległy grzbiet
Spotkana para turystów pieszych z politowaniem patrzyła na moje dokonania.
Trudno.
W nagrodę dostałem równą i płaską leśną dróżkę po której jechało by sie wspaniale gdyby nie ..... piasek
Kto pokonywał takie odcinki, to wie o czym piszę, a jak nie miał okazji to dowie się zagłębiając koła roweru w tą nawierzchnię
.
Były też momenty gdzie można było zejść z roweru, wyciągnąc płyny i podziwiać spadającą wodę na potoku Jeleń
.
.
Z przykrością informuję , że wszystkie zdjęcia zamieszczane przeze mnie w ciągu ostatnich dwóch lat poszły się paść.
Zdjęcia te wisiały na serwisie photobucket.com który w jednej sekundzie zmienił zasady i zablokował linki
Właśnie otrzymałem informację
Właśnie zmienił się regulamin serwisu. Powstał nowy, płatny plan, który umożliwia hotlinkowanie, ale taka przyjemność kosztuje teraz 399 dol. rocznie. Wcześniej nie były za to pobierane żadne opłaty
I dlatego przez lata linkowanie zdjęć z zewnętrznych serwisów było na forum zablokowane. Teraz nie jest i zdjęcia znikają. Nie tylko Twoje.
Jak masz siłę i ochotę można się kiedyś pobawić we wstawianie ich ponownie w stare listy.
Czterech panów B.
kamiennn 009.jpgrower 074.jpgdzieci 012.jpgwwielka 007.jpgbrusno3 002.jpgbrusno3 001.jpg
Mam nadzieje , że nie wyjdę przed szereg i nie zbiorę oper. od autora tego wątku , któremu udało się (z pomocą innych forumowiczów) pieknie przedstawić atrakcje Roztocza Wschodniego lub jak kto uważa Południowego.
Dodam od siebie kilka atrakcji mniej znanych.
- Diabelskich kamieni w okolicach Werchraty jest dwa - ten mniej znany na fot.1
-do Radruża jeździ się dla cerkwii i cmentarzy a ja poleciłbym jeszcze krzyz z foty nr.2 z którym związana jest taka historia:
Starsi mieszkańcy wsi opowiadali , że ten dość spory krzyż jest kolejnym na tym miejscu - poprzedni miał upamietniać najad tatarski. Różnie jest z tymi podaniami i zazwyczaj podchodzi sie do tego sceptycznie jednak kilka lat temu postument tego krzyża (ok.2metrowy) runął i wewnątrz znaleziono zamurowany krzyż maltański z datą 1672 . Był to czas wyprawy Sobieskiego na czambuły tatarskie grasujące w okolicy i podaje się , że pomiedzy Horyńcem a Radrużem miała miejsce jedna z potyczek.
-Foto 4 to kapliczka za cerkwiskiem w Dziewięcierzu ciekawa ze względu na specyficzne dwa "koryta" przed nią.
- Na piątym zdjeciu taki raczej bieszczadzki klimacik z okolic Woli Wielkiej
-O ile Krzyż Wittmana jest znany ( od kilku lat nawet oznakowany) to druga taka pamiątka z lat WW widoczna na dwóch ostatnich fotkach raczej mniej.
Jest to nagrobek (upamietnienie) Heinricha Boltda na terenie Chmieli. Wiąże sie z nim też przekazywana ustnie historia , że temu rannemu żołnierzowi w zejściu dopomogli ówcześni mieszkańcy a nagrobek byłby swego rodzaju krzyżem pokutnym wystawionym już po wojnie.
Gdyby ktoś potrzebował dokładniejszych lokalizacji służę pomocą.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki