No dobra, trzeba wracać.
Jest już upał, my ciepło ubrane, a do tego ani grama wody i ostra wyrypa w górę...
Od razu dodam, że do Stoha się idzie w drugą stronę ok. 1.30h co uważam, za niezły czas. Z plecakami pewnie duuuuuuużo dłużej.
Dobrze, że jest śnieg-jemy go ciągle, może najlepszy w smaku to on nie jest, ale z braku laku...
W kałuży pośniegowej spotykamy 2 rodzaje traszek, chciałam przyszpanować przy Rene, ale zapomniałam która jest która, czy jaśniejsza to górska, czy też karpacka?
Mięczak;-)):
Po zejściu ze Stoha spotykamy Piotra, który ruszył również na jego podbój.
Idziemy dalej delektując się widoczkami, nam się nie spieszy
W obozie Iza z Andrzejem leniwie sobie odpoczywają, trochę mocno wieje, a poza tym to pogoda bajkowa i cieplutko
cdn
Zakładki