Parę dni temu wróciłem z Bieszczad - byłem tam po 18 latach przerwy - więc mam fajny materiał porównawczy... odczucia mieszane.. większości miejscowości zupełnie nie rozpoznałem... takie Ustrzyki Grn czy Wetlina to były wówczas dziury z kilkoma domami i jedną knajpą GS gdzie pili na okrągło robotnicy leśni... baza noclegowa i gastronomiczna nieporównywalna... Wetlina to nawet zrobiła teraz na mnie wrażenie małego Amsterdamu - wszedzie rastafarianie z dredami, palący coś co mi nie pachniało jak tytoń... no i trochę szpanerów - takich niby surwiwalowców - tatuaże, bagnety przy pasie, sprzęt z military-schopów... przejazd kolejką mnie rozczarował - to już nie to - 18 lat temu jechałem (o ile mnie pamięć nie myli) z Majdanu do Nowego Łupkowa - jeszcze z wagonikami z drewnem - podłączali je do pociągu na kolejnych stacjach - jechaliśmy chyba pół dnia - a dziś ten przejazd do Przysłupa - to jakby się przejechać kolejką w Wesołym Miasteczku...ale w sumie było sympatycznie - góry niezmiennie piękne - na szlakach dość czysto, śmieci niewiele - w każdym razie bez porównania z Tatrami czy Beskidami... gdyby jeszcze nie te gzy..!!! - ludzie nie martwcie się o niedźwiedzie, wilki, żmije - jeśli Was coś zeżre w Bieszczadach - to gzy (czy jak je niektórzy nazywają - końskie muchy..) - po prostu w wilgotnych dolinkach - makabra..! - dopiero wysoko w górach spokój...
Zakładki