Dokładnie tak.
Ja rozumiem, że Bieszczady dla niektórych są ojcem i matką, że to miejsce mistyczne i niegodzien jestem go profanować swoją osobą, a tym bardziej zabierać bieszczadniczkę jakąś, wytrawnemu bieszczadnikowi, któren to przecież bardziej uduchowiony i natchniony życiem niż ja. Pozwolę sobie jednak spróbować, a jakby się jednak zdarzyło, że jakaś białogłowa zechce się udać ze mną to...zamieszczę tutaj obszerne przeprosiny.
Oczywiście ze szczególnym uwzglednieniem pana joorg.