Zamieszczone przez
don Enrico
Nie trzeba patrzeć przez okno, aby stwierdzić że nadeszła kolejna zima.
Zima jak to zima, wcześniej pojawia się w górach niż na nizinach.
Pewien Pan - właściciel ciężarówki - mieszkał sobie na nizinach i w każdy dzień, jak co dzień chciał zarabiać swoim sprzętem ciężarówkowym przewożąc towary z punku A do punktu B
Ucieszył się , gdy złapał zlecenie aby dostarczyć określony towar do Ustrzyk Górnych do magazynów Parku Narodowego. Zawodowemu kierowcy, podmuchy zimy nie straszne , wyruszył więc w podróż swoją ciężarówką i wkrótce rozładował towar w miejscu przeznaczenia.
I tu ucieszył się po raz drugi , bo okazało się , że szczęście mu sprzyja, nie będzie musiał wracać na pusto - trzeba zabrać inny towar z Wetliny.
Nasz Pan kierowca popatrzył na mapę i powiedział : biorę. To tylko ze 30 km od U.Górnych.
Ruszył nie tracąc czasu, minął ledwie strażnicę pograniczników i zobaczył znak drogowy, który nakazywał założyć łańcuchy, wszakże zima następowała. Nie ociągając się uczynił to czym prędzej i dzięki temu pomalutku wdrapał się na Przełęcz Wyżniańską aby spuścić się po oblodzonej drodze do Berehów . Nie bywał w tych stronach jako turysta, nie znał więc tej drogi i nie zdawał sobie sprawy co go może czekać w zimowych warunkach. Ośmielony sukcesem pokonywanej drogi ruszył serpentynami wspinającymi się na Wyżną i tu ......
I tu okazało się, że łańcuchy założone na koła nie radzą sobie ni jak na oblodzonej nawierzchni.
Stop. Dalej nie pojedziem. Do tyłu tez nie da rady. Co robić ???
Nasz Pan kierowca był dobrze wyposażony, posiadał telefon (który miał zasięg) oraz mnóstwo numerów .
Dzwoni więc bidula , że siedzi w rowie (czy na skarpie) i prosi o pomoc Straż Graniczną. Ale, ale pogranicznicy mówią że to nie ich rejon niech dzwoni do innej Placówki. Dzwoni, ale oni nie podejmą tematu , bo nie ma nielegalnych imigrantów, niech dzwoni do rejonu dróg.
A tam (w tym rejonie dróg) mówią mu że to jest 8-ma kategoria odśnieżania i w najbliższych tygodniach niech się nie spodziewa że tam wyślą pług.
Na próżno nasz Pan Kierowca tłumaczy , że tu nie potrzeba żadnego pługu, bo tu nie m śniegu, tu jest tylko zalodzona nawierzchnia drogi.
OJ, to w takiej sytuacji musisz się Pan zwrócić do Wójta Gminy - słyszy w słuchawce.
Po kolejnych kilkunastu telefonach udało mu się porozmawiać z Panem Wójtem , który poradził mu , aby sobie jakoś poradził , bo o tej porze to nie ma w dyspozycji sprzętu, który by go ściągnął z drogi.
Uspokojony tymi informacjami nasz Pan Kierowca przespał w kabinie noc licząc , że następny dzień będzie lepszy.
Co prawda pierwsze telefony do kolejnych dysponentów tej drogi były jednoznaczne, to jest N-ta kolejność odśnieżania i nie licz pan że coś się pojawi w najbliższym tygodniu.
Po kilkunastu następnych telefonach o ratunek, przyjechała piaskarka i pomogła wyjechać na trasę nieszczęsnej ciężarówce.
Kierowca ucieszony, ocalonym życiem zadzwonił do Radia Rzeszów aby opowiedzieć to wszystko.
A ja odsłuchałem i napisałem , ku przestrodze : zastanówcie się zanim ruszycie drogą krajową Ustrzyki Górne - Wetlina
Zakładki