Ot, tak z ciekawości pytam Może jakieś oryginalne przepisy do zrealizowania w menażce i polowej kuchence przy namiocie, tudzież na ognisku?
Ot, tak z ciekawości pytam Może jakieś oryginalne przepisy do zrealizowania w menażce i polowej kuchence przy namiocie, tudzież na ognisku?
Myślałem, że trochę poczytałeś to forum. Cóż....... pomyliłem się. Poznaj moje dobre serce: http://forum.bieszczady.info.pl/show...light=jedzenie
bertrand236
Witam.
Z moich oryginalnych przepisów:
a) główka kapusty i marchewka z czyjegoś ogródka (możliwe są inne kombinacje w zależności od dostępności surowca). Jeśli na polu namiotowym udało się jeszcze załatwić kostkę rosołową, to niebo w gębie. Stosowałem w młodości, gdy w górach dopadały mnie niespodziewane trudności finansowe. Obecnie nie odwiedzam cudzych warzywniaków
b) kisiel z makaronem. Skutecznie zapycha na kilka godzin.
Pozdrawiam.
Co jem w górach? Jedzenie
Bardzo dużo piję. Picie trzy części: najpierw woda mineralna (gazowana, bo taką lubię), potem napój izotoniczny przeważnie isostar lub power-coś tam, a na koniec soki. Po zejściu któryś z energetyzujących napitków. Od tych ostatnich odzwyczajam się. Jestem na zwykłym odwyku. Z wszystkimi tego konsekwencjami.
Zawsze zjadam bogate w węglowodany i białko śniadanie. Potem w trasie jem owoce. Albo świeże albo suszone plus czasami słodycze. Mam też zapas żelazny składający się z: sucharów bieszczadzkich, suszonych owoców, marsa, cukierków z kawą i power coś tam.
A ja dziś na BBC,w programie o Szwecji,widziałam jak zrobić super kuchenkę z drewnianego klocka(ponoć jest to fiński patent z czasów IIwojny).Dłuuugo się pali,naczynko stoi stabilnie.Jeśli kogoś to zainteresuje,zamieszczę opis!
WUKA
www.wukowiersze.pl
Hy
Witam
Może nie w Bieszczadach ale wzdłuż Białorusi, całkiem ciekawe menu musiałem wprowadzić.
Jaja z żołądkiem były i trza było jechać na chlebie i wodzie :P
Co ciekawe, głodu nie czułem, lekko na ciele i ogólnie polecam dietkę.
Bdb sprawdza się musli pakowane jak mąka w kilowych torbach.
Makaron z serem to już full wypas, ale całkiem nieźle smakuje jajecznica.
Najłatwiej byłoby to narysować,ale spróbuję dać instrukcję(czytelniejszą od niektórych dołączonych do sprowadzanych produktów).
Klocek(o średnicy najlepiej naczynka),wysokości np.70cm rozczepiamy z jednej strony.W oryginale było to przepiłowane na cztery strony i rozwarte wbitym klinem(no bez siekierki tego raczej nie zrobi).Wkopujemy w ziemię(śnieg),powiedzmy 20cm,żeby sobie stało stabilnie.W uzyskane szczeliny upychamy suche liście,mech,cienkie gałązki i podpalamy.Taki klocek wypala się idealnie od środka i dość wolno.Nie wiem czy wszystko jasne.Dopiszę więc, parodiując komendę wojskową przy sadzenie drzewek"zielonym do góry"-czyli tym rozszczepionym,naturalnie.Radzę wypróbować to wcześniej gdzieś w swoim przydomowym ogrodzie,żeby nabrać wprawy.NIE PALIĆ W LESIE!!
WUKA
www.wukowiersze.pl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki