Co roku jeżdżę w Bieszczady na kilka dni i zawsze coś innego zaliczam. A to Tarnicę, a to połoniny. Tym razem padło na Krzemieniec. Mimo trochę chorego kręgosłupa udało się. A na samym trójstyku granic spotkałem grupę chyba słowackich muzyków, którzy grali Jożina z Bażin, którzy umilili mi kilkunastominutowy pobyt tam. Filmik z połowy czerwca 2019 r.

https://youtu.be/UCWS8bjEc9E