Wirus nie folguje więc kolejny odcinek ku pokrzepieniu serc (by nie patrzec na liczniki zachorowań) lub dla śmichu ("..wężykiem Jasiu wężykiem..")
Nieco ponad miesiąc od powrotu z Pilipca jedziemy po raz drugi. Ekipa podobna tylko pomniejszona do 7 osób. Tym razem jedziemy pod namioty. Żeby było inaczej z przewodnikiem! Nasz kierownik – organizator gdzieś w internetach wynalazł gościa z Użgorodu organizującego wycieczki górskie . W cenie wycieczki mamy : transport z Użgorodu na miejsce startu i powrót , wyżywienie oraz opiekę przewodnicką. Nigdy w takim przedsięwzięciu nie brałem udziału szczególnie zastanawia mnie jak on ma zamiar wytargać żarcie na trzy dni dla 9 osób (jedzie z nami jeszcze młoda Ukrainka z Uzgorodu). Podejrzenia mam ale jak powiada p.Wołoszański – „nie uprzedzajmy faktów”.
Zbiórka w Dębicy – nasza dwójka podkarpacka dołączy tam do warszawiaków. Przyjeżdzamy wcześniej , zwiedzanie miasta poszło nam piorunem więc czekając na spóźniający się transport idziemy wypić drugie śniadanie. Przyjeżdżają stoliczni upychamy czamadan i pędzimy przez Barwinek do granicy. W Vysnem Nemeckem przed nami trzy furmanki – pięknie. Wysiadamy by rozprostować stare kości a tu nagle z budy wypada Słowak i zaczyna drzeć japę ale to tak drzeć jakby właśnie wyłapał Zarząd Główny miedzynarodówki terrorystycznej lub przynajmniej gang handlarzy żywym towarem. Krzyczy , że „vystupowanie z auta zabronene” i takie inne tam , jeden z kolegów do końca nie zrozumiał i próbuje nawiązać dialog piękną angielszczyzną. Bład!! Angielskojęzycznych najwyraźniej facio nie cierpi. Poczerwieniał , zaczyna bulgotać – myślę może pęknie skubaniec ale nie. Alarmowo pakujemy się do furmanki bo ten jełop gotów zastrzelić kogoś dla przykładu. Nasz kapo krąży w pobliżu i warczy. Kolega popisujący się przed chwilą oksfordzkim akcentem przekonany , że to wszystko przez niego melduje , że ma walutę i skłonny jest uiścić bakszysz naszemu ciemiężcy. Ja wyluzowany pitym od Dębicy piwkiem bawię się świetnie. Strachy na Lachy się okazało po 30 min. puszczają nas dalej. Tylko nasz świeżo poznany kolega do końca spogląda z byka. Po drugiej stronie kolega poliglota znów ma ochotę pokonwersować kierownik gasi go jednak krótkim „Ty nawet nie próbuj się …rwa odzywać. Przejeżdżamy bez problemów. Za niedługo meldujemy się w zajeździe w którym dzisiaj śpimy. Jeszcze tylko spotkanie z naszym przewodnikiem Konstantym , ustalenie szczegółów i ruszamy w miasto. Niezgorsze a skansen całkiem -całkiem.

Karpaty wsch.2 026.jpgKarpaty wsch.2 001.jpgKarpaty wsch.2 004.jpgKarpaty wsch.2 011.jpgKarpaty wsch.2 021.jpgKarpaty wsch.2 022.jpg