Cześć wszystkim

Jakiś czas temu pytałem o spacery z psem po biesach. Obiecałem że zdam relację jak przepisy mają się do rzeczywistości.
Dwa razy spotkałem strażników - pierwszy raz na szlaku na Rawki z bacówki - drógi raz na zejściu z Caryńskiej do UG. W pierwszym przypadku zapytali tylko z uśmiechem na ustach czy mam w plecaku kaganiec. Oczywiście nie miałem. Odpowiedziałem więc że został w bacówce gdzieś na podłodze na 2 piętrze - tylko się uśmiechnęli i zapytali jaka to rasa i że pewnie muszę z nią dużo biegać (husky). W drugim przypadku było podobnie - kilka minut rozmowy o husky'ch powyżej górnej granicy lasu i tyle i wszelkie przepisy typu że nie wolno ... poszły w niezauważenie. Oczywiście cały czas (na szlaku) była na smyczy. Tam gdzie spaliśmy puszczałem ją wolno (bacówka pod Małą Rawką i UG u górala w stodole).

- Także ludkowie z psiakami (grzecznymi i wychowanymi pożądnie - jak mój ) jedźcie w biesy z waszymi czworonogami i nie przjmujcie się za bardzo przepisami typu ... powyżej górnej granicy lasu itp. po prostu miejcie je smycz - i na połoniny.

Jak naprawię skaner wyślę zdjęcie mojej myszy na Caryńskiej.
Szczęśliwy pies i szczęśliwy właściciel w biesach - to realnie możliwe!!!

Ps. Gorąco pozdrawiam grópowicza z którym piłem i śpiewałem kiedy się okazało że piszemy tu razem, w UG w knajpie "pod caryńską" w sobotę 25.09. - chłopie wyobraź sobie że nie pamiętam twojego nick'a na grupie. Jęśli to czytasz - przypomnij mi proszę.

Pozdrawiam Peter P