Od rana rozgardiasz, poranna ablucja, szybki spacer z psem, śniadanko pakowanie maneli do auta i nareszcie zaczynamy jazdę na wschód. Pierwszy etap to Zamościa skąd zabieramy kolejnego uczestnika wypadu w Bieszczady. Ale czas nas nie goni więc po drodze mamy w planie zwiedzenie kilku ciekawych miejsc. Chcemy z lepszą połową zobaczyć Czersk. Są tam ruiny zamku, które są udostępnione do zwiedzania. Można wejść na dwie z trzech istniejących baszt skąd rozciągają się piękne widoki na okolice. Z Czerska pędzimy do Czarnolasu. Już wielokrotnie robiliśmy podejście aby odwiedzić Jan Kochanowskiego ale zawsze coś stanęło w poprzek. Tym razem mkniemy do celu. Miejsce moim zdaniem do obowiązkowego odwiedzenia. Szkoda tylko, że po legendarnej lipie nie pozostało śladu. Dworek otacza park oczywiście z lipami. Z Czarnolasu mkniemy do Zamościa, po dwóch godzinach jesteśmy na miejscu. Pogoda dała nam w kość bo upał niemożliwy. Następny rydwan muszę kupić z klimą, obecnie bez tego ani rusz. W Zamościu możemy złapać trochę oddechu przed dalszą jazdą. Obowiązkowo polecam wypad na rynek pod parasolki i spróbowanie miejscowego browara perłę zwierzyniecką mocną. Naprawdę ten wynalazek jest grzechu warty no i niesamowita atmosfera starówki. A teraz już tylko krok do biesków. cdn
http://picasaweb.google.pl/Pyra.57/DrogaWBiesy
Zakładki