Pokaż wyniki od 1 do 9 z 9

Wątek: Ślęża i Góry Opawskie

Widok wątkowy

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Ślęża i Góry Opawskie

    240611
    Położyłem się wyjątkowo wcześnie, krótko po godzinie 22, a telefon nastawiłem na budzenie o pierwszej. Z przejęcia, myśląc o tak krótkim śnie, nie mogłem usnąć, a ledwie zamknąłem oczy, zadzwonił budzik. Przysiągłbym, że spałem minutę - nawet obficie lana na twarz zimna woda nie mogła zmyć snu z twarzy, jednak w kwadrans później jechałem już drogą na Wrocław, a celem była Sobótka, miasteczko u stóp Ślęży.
    Chciałem raz jeszcze zobaczyć wschód słońca stojąc na szczycie góry, tak po prostu.
    Tak po prostu nie pomyślałem o zabraniu latarki, szedłem więc świecąc sobie telefonem; w słabym blasku świecącego ekranu widziałem nieco jaśniejszą drogę, a na rozdrożach chodziłem od drzewa do drzewa, oświetlając je z bliska w poszukiwaniu znaków. Hekate była dla mnie łaskawa pozwalając mi przejść. Noc była bezksiężycowa, ciepła i cicha. Słyszałem tylko siebie, swoje odgłosy. W głębokiej, wilgotnej i ciepłej ciszy, głuchy odgłos kamienia potrąconego butem był grzmotem, hurkotem walących się gór, którego po prostu przestraszyłem się. Szedłem obserwując nieskończenie powolną przemianę nieprzeniknionej czerni nocy w… szarość? Nie, brzask był granatowy. Był też płodny - nie tylko moimi domysłami, gdy z granatowiejącej ciemności wynurzały się kształty dziwne, czasami ciekawe, czasami zaskakujące, jak ta drewniana kaplica między drzewami, częściej niepokojące, a we mnie budziły się strachy dalekich przodków – ten brzask wydawał mi się też płodny na kobiecy sposób: swoim wilgotnym ciepłem, tajemniczością i oczekiwaniem.
    Gdy widziałem już dróżkę między drzewami, odezwał się wiatr, szumiąc głośno w koronach drzew, jakby chciał zagłuszyć obudzone właśnie ptaki.
    Dzień wstawał wcale niepodobny do mijającej właśnie letniej nocy: był coraz zimniejszy, pod szarym niebem, wypełniony dziwnie wyjącym wiatrem… Wiatrem? Podniosłem głowę szukając przyczyny niezwykłego odgłosu, i wysoko, niemal pionowo nade mną, zobaczyłem strzelającą w niebo kratową konstrukcję wieży antenowej oświetlonej upiornym – jak to wycie wiatru czy prądu - czerwonym światłem. Stałem chwilę z zadartą głową, zaskoczony kontrastem światów, i dopiero po chwili przyszła myśl: jestem pod szczytem. Rozejrzałem się szukając wschodu; między drzewami znalazłem jaśniejszy pasek nieba, jeszcze chwilę krążyłem szukając lepszego widoku, przerwy między gałęziami, a gdy już pewnie stanąłem na stromym zboczu, zobaczyłem słońce wychylające się ponad ciemny pas chmur szczelnie okrywających horyzont – jakby czekało na mnie, o wysokość tych chmur opóźniając dzisiejszy swój wschód.
    Biegnąc do mnie z rozpłomienionego złotem nieba, poprzez dolinę wypełnioną opalizującą mgłą i niebieską ziemią, ponad szczytami granatowo-złotych drzew, zabłyszczało na mokrych liściach drzew, a zwisające z nich krople rosy uczyniło płynnym, drżącym i połyskliwym bursztynem. Patrzyłem oczarowany…
    Nigdy nie zadawałem sobie pytań w rodzaju „czy było warto”; takie pytanie, zadane przez kolegę z pracy, przypomniało mi się dużo później. Odpowiadając sobie i jemu wzruszyłem ramionami, ponieważ trudno tutaj o ważenie wartości. Widziałem wschód wyjątkowego uroku – i dla niego samego warto było wydać parę setek i naderwać noc – ale jeszcze ważniejsze, na swój sposób bezcenne, jest przeżycie oczarowania, eliksiru pozwalającego wrócić do moich powszednich zajęć.

    Myślałem, że tylko ja będę o tej porze na szczycie Ślęży, ale w kwadrans po wejściu usłyszałem hałaśliwą grupę młodych ludzi, jednak odniosłem wrażenie, iż najbardziej interesują ich trzymane w dłoniach puszki piwa..
    Nieco później oglądany z wieży widokowej wysoki maszt antenowy jeszcze raz zrobił na mnie wrażenie: wychylał się ponad drzewa, dołem otulony mgłami, wyżej prześwietlony słońcem, a jeszcze wyżej ostro rysujący swoje kratownice na tle szarogranatowego nieba. A ziemia wokół leżała ogromną, właściwie bezkresną, skoro horyzont ginął w niebieskościach, równiną z ledwie widocznymi zarysami gór na południu.
    Ślęża jest wyjątkową górą z kilku powodów. Mimo niewielkiej wysokości góra imponuje swoim widokiem, stojąc samotnie i strzelając pół kilometra ponad pola wokół; była prastarą siedzibą bogów, i zapewne od imienia jednego z nich przyjęła swoją nazwę, a następnie udzieliła jej ludom i krainie wokół. Ta góra jest starożytnym centrum Śląska.
    Na szczyt wszedłem idąc czerwonym szlakiem, a schodziłem niebieskim i dalej czarnym; to dalsza droga, ale ciekawiły mnie skalne rumowiska na południowo-zachodnim zboczu, tak niespodziewane na niewysokiej górze o łagodnych, zdawałoby się, zboczach. Schodząc tamtędy dziękowałem bogom za pomysł wejścia szlakiem czerwonym, bo niebieskim raczej nie byłoby możliwe wejście w ciemnościach. Bezładnie spiętrzone głazy wymuszają uważne stawianie kroków, w zamian dając ładne widoki i wrażenie wysokogórskiej wędrówki.
    Rosnąca tam lipa jakby chciała udawać kosodrzewinę swoim pokręceniem, ale zdradziła się nachylając ku mnie swoje gałęzie ciężkie sokiem i zapachem lata.
    Na końcu czarnego szlaku, a na brzegu Sobótki, stoi schronisko, jak informuje mnie przewodnik. Byłem głodny, miałem za sobą siedem godzin wędrówki, więc poszedłem tam na śniadanie; przywitała mnie kelnerka podając menu. To nie jest schronisko.

    Góry Opawskie wybrałem z powodu ich największego oddalenia – jadąc tam z mojej pracy wiosną lub jesienią, miałbym do przejechania 300 km w jedną stronę, a dzisiaj była to odległość ledwie 120 kilometrów. Więc Opawskie – góry różnych Kop: Szyndzielowej, Przedniej, Tylnej, Srebrnej i Biskupiej. Podobają mi się te nazwy, a trzy spośród tych Kop poznałem. Moja pani z pudełeczka GPS bezbłędnie zaprowadziła mnie na parking przy Złotym Potoku (może to tam była kopalnia złota Bolesława?!), jednak wieczorem podpadła mi bardzo. Ale po kolei.
    Około godziny czternastej wszedłem na czerwony szlak prowadzący przez Szyndzielową i Srebrną Kopę ku Biskupiej Kopie – wierzchołkowi Gór Opawskich. Ładna droga dająca mi parę widoków dali, a ułatwiłem ją sobie zostawiając szlak i idąc granicą, od słupka do słupka, jak w poprzednim roku w Górach Złotych, ale wtedy był mokry i mglisty dzień, a dzisiaj słońce upewniało mnie o czerwcu i o pierwszych dniach lata. Biskupia Kopa warta jest każdego wysiłku dla oferowanych widoków ze szczytu swojej wieży widokowej. Widok jest panoramiczny, a wzrok leci daleko, aż po Góry Sowie i Ślężę, wyniosłą nawet z tak dużej odległości. Niżej liczne miasta i miasteczka, jak z bajki o krasnoludkach, a po czeskiej stronie, u stóp góry, Zlate Hory, za którym piętrzą się wyniosłe, niebieskie szczyty nieznanych gór czeskich.
    Schodziłem żółtym szlakiem syty dali, drogi też, mając w nogach już ponad 10 godzin wędrówki, a w dolinie, gdy szlak skręcając oddalał się od parkingu z moim busem, postanowiłem przejść kawałek, mały kawałeczek, drogi poza szlakiem i dojść do niebieskiego, prowadzącego w „moją” stronę. No i ponownie okazało się, że i ze mnie gapa, i moja mapa nie jest dokładna: w spodziewanym miejscu nie znalazłem szlaku niebieskiego, a żółty, jakiś inny żółty, prowadzący pod górę. Była godzina 19.30, chmurne niebo było mało widoczne między wysokimi koronami drzew, ni śladu słońca, więc idąc leśnym duktem włączyłem GPS i kazałem pokazać sobie miejsce ostatniego wyłączenia, czyli parking. Pani GPS szukała sygnału chyba z kwadrans, a gdy w końcu złapała sygnały z trzech ledwie satelitów, ustawiła strzałkę kierunku w stronę, w którą szedłem. Super!, szedłem we właściwą stronę! Po dwóch kwadransach strzałka odwróciła się w przeciwną stronę. Na prostej ścieżce, zupełnie bez powodu. Co robić? Idę we właściwą stronę, czy nie? Strzałka znowu zmieniła kierunek, później jeszcze raz – słowem: moja pani zwariowała. Co prawda tłumaczyłem ją kiepskim sygnałem, ale prawda była inna, jak mniemam: ona chciała wyprowadzić mnie na manowce! Jak ją sprawdzić? Zatrzymałem się i kazałem jej zapamiętać to miejsce, następnie po przejściu 200 metrów kazałem wyświetlić aktualne miejsce i zapamiętane.
    Wyświetliła. Szedłem w przeciwną stronę, w głąb gór. Zawróciłem, zirytowany.
    Dlaczego? – opamiętałem się po chwili. Nic się nie stało, przeszedłem parę kilometrów więcej, ale cóż z tego? Jestem w górach, w… „Rezerwat Cicha Dolina” – przeczytałem na tablicy przydrożnej. Rozejrzałem się: szutrowa dróżka, przy niej strumień, a po obu stronach pnące się po zboczach buki, świerki i jawory. Tak tutaj cicho, tak spokojnie…
    Łap chwilę, człowieku – powiedziałem sobie – i nie irytuj się bez powodu.
    Posłuchałem się siebie, posłuchała się i moja pani GPS, bo ustawiła strzałkę kierunku i już jej nie przestawiała, jednak milczała cała drogę. Dopiero gdy między drzewami zobaczyłem parking i biały bok busa, odezwała się tak głośno i tak niespodziewanie, że aż drgnąłem. I cóż mi powiedziała? Ano, powiedziała mi, abym szedł prosto, to po stu metrach dojdę do swojego destination.
    Bardziej mnie tą wskazówką rozśmieszyła niż wkurzyła.
    Była godzina 21, gdy usiadłem w fotelu kierowcy. Właściwie zwaliłem się na siedzenie. Do lunaparku, czyli do Świdnicy, dotarłem pół godziny przed północą, a byłem tak zmęczony, że sił mi wystarczyło tylko na prysznic.
    Przeszedłem górami jakieś 35 km w ciągu 14 godzin wędrówki. Musi mi to wystarczyć do października.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Źródło Strwiąża
    Przez asia999 w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 20-03-2019, 20:08
  2. W góry, w góry miły bracie, tam przygoda czeka na cię!
    Przez Kamila777 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 23-06-2012, 20:30
  3. Zimowa Ślęża
    Przez tidżej w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 19-03-2012, 15:59
  4. Góry Opawskie
    Przez tidżej w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 31-10-2011, 01:15

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •