Minęły 2 tygodnie od ostatniego pobytu w Bieszczadach, a ja w dalszym ciągu nie mogę dojść do w miarę przyzwoitego stanu psychicznego. Odczuwam pewną presję, aby podzielić się wrażeniami z tego pobytu, ale jak to humanista by powiedział, to moją "wenę" diabli wzięli. Może przyczyną takiego stanu, była wyprawa na Piekło, podczas otwarcia kolejnego, wyjątkowo atrakcyjnego pobytu, do którego wkradły się nawet wątki metafizyczne. Muszę przyznać, że atrakcyjność tego pobytu pobiła wszystkie dotychczasowe rekordy. Zarówno pod względem towarzyskim, jubileuszowym, pogodowym jak i przebytych kilometrów po bieszczadzkich bezdrożach. Kilkukrotne przeglądanie "dokumentacji" z moich pobytów w latach 2012/2014, wprawiło mnie tylko w zakłopotanie, od czego tym razem zacząć?. Jednak myślę, że ostatnia relacja Dlugiego z okolic, które lekko zazębiły się z wyprawą w miłym i nowym towarzystwie, zadecydowała o wybraniu trasy, Chryszczata - Sukowate - Huczek. Samą wyprawę poprzedziły wcześniejsze kontakty telefoniczne i piątkowe wieczorne spotkanie, na którym było poruszonych tyle ciekawych wątków, że nie sposób było nawet tego zapamiętać. Tym bardziej, że szlachetności spożywanych nalewek, mogli by pozazdrościć bywalcy wielogwiazdkowych lokali . Sobotni poranek dnia 7.06.2014 r. powitał nas piękną słoneczną pogodą, która w niektórych chwilach, była nawet utrapieniem i przyczyniła się do wylania wiaderka potu z każdego uczestnika wyprawy. Wstępne plany nie brzmiały groźnie, z ust Don Enica padały orientacyjne czasy przejścia poszczególnych odcinków, ten odcinek 1-2 godz., następne po 20 min. itd, itd. W praktyce jednak, w sumie wyszło 9 godz. i 22,9 km. Pomimo tego, nikt głośno nie kaprysił i wszyscy dzielnie maszerowali w rytm i tępo zaproponowane przez przewodnika wycieczki. Całość przebytej trasy wyglądała tak.
01 mapa.jpg
Pierwszy etap do J. Bobrowego rozpoczęliśmy od „Chatki studenckiej Huczwice”, co znacznie zaoszczędziło energię na dalsze odcinki.
02.jpg
Tuż przed J. Bobrowym trafiliśmy na dziko rosnące hiacynty, które zmobilizowały do wykorzystania posiadanego sprzętu fotograficznego.
03.jpg
Jeszcze ciepła platforma widokowa przy jeziorku, pozwoliła ma utrwalenie widoków z wyższego poziomu, co skrzętnie wszyscy wykorzystali. Dodatkowo, krótki odpoczynek i uzupełnienie płynów ustrojowych przygotowały nas do następnego etapu.
04.jpg 05.jpg
Na horyzoncie widać już pasmo Chryszczatej, z nadzieją na odrobinę cienia, gdyż zbliża się godz. 11 a słońce dawało się we znaki.
06.jpg
Po kilkudziesięciu minutach chaszczowania, trafiamy na potok, który chłodzi nasze rozgrzane do czerwoności ciała.
07.jpg
Krótka dyskusja na temat dalszego kierunku wspinania się na Chryszczatą, owocuje dotarciem do szlaku papieskiego i pokonaniu dość stromego podejścia.
08.jpg
Godz. 11:30, z ulgą zasiadamy do konsumpcji i uzupełnienia kalorii na szczycie Chryszczatej. Do dnia dzisiejszego pamiętam zapach i smak groszku konserwowanego, którym zostałem poczęstowany. Podczas naszej biesiady, raptownie zaludniło się na szczycie i przypominało to dosłownie zlot gwiaździsty turystów. Oczywiście, jak to w takich chwilach bywa, dyskusja dotyczyła tematyki bieszczadzkich wydarzeń i problemów, na które zazwyczaj wszyscy mają podobne zdanie. Więc poszczególne grupy, zgodnie poszły w swoją stronę. A przed nami jeszcze 2/3 trasy do pokonania.
09.jpg 10.jpg
Zakładki