Gdy kolejny poranek otwiera się niepokojącymi wiadomościami z Ukrainy , myśl, niepokorna myśl przechodzi na wylot z pytaniem : skąd to wszystko się wzięło i dokąd zmierza ?
Czy grozi nam to co przeżyli (albo nie) nasi przodkowie 100 lat temu ? W imię czego diabli rozpalili to ognisko nazwane później pierwszą wojną światową ?
Woda bulgocze, coraz mocniej w kotle. Z jednej i z drugiej strony widać jak ktoś podkłada kolejne polana. Czy ten buchający płomień spali też niedawne wspomnienia ?

.----
Poranek, pogodny poranek przywitaliśmy na dworcu kolejowym we Lwowie. Czas aby się otrząsnąć z nocnego marazmu i otworzyć szerzej oczy.
.

.
Ta perełka architektury pokazuje najlepsze oblicze secesji i wsp[omnienie sentymentalnych czasów miłościwie panującego cesarza.
A tuż obok pozorny galimatias komunikacyjny w którym plączą się pętle tramwajowe z bezładnie postawionymi taksówkami a do tego obok plac pełen marszrutek, czyli miejscowych mikrobusów. Stoją sobie na nierównym placu czekając bojowo, aby wyruszyć i zmierzyć się z traktami drogowymi będącymi mieszanką dziur oblepionych resztkami asfaltu.
.


Siedząc w przydworcowym barku zamówiliśmy sobie wyroby miejscowego browaru. Patrzymy i zastanawiamy się który pojazd dzisiaj wybierzemy , aby dotrzeć w ulubione górki ?
Na próżno one się wysilają, wybierzemy podmiejski pociąg, bo on najprędzej (ha, ha, ha!) dowiezie nas.
--------------
Gdzieś tam pośród karpackich bezdroży jest ukryte miejsce które prawie 100 lat temu wyznaczało dzisiejszą rzeczywistość.
Wyznaczało relacje polsko-ukraińskie które wówczas skończyły się pamiętnym zdaniem wypowiedzianym przez Piłsudskiego wobec żołnierzy ukraińskich
-Ja Was przepraszam, Panowie. Ja Was bardzo przepraszam, tak nie miało być.