Czy to wszystko musi być takie smutne? Gdybym przy wyborze miejsca wypoczynku miał sugerować się postami na tym forum to nigdy nie zdecydowałbym się na Bieszczady. A gdzie "wino - kobiety - śpiew"? Byłem w czerwcu w okolicach Soliny i trafiłem do miejscowości Werlas - jak to mówią "trzy domy na krzyż". Stoi tam taka trochę prowizorka knajpa Żbyr (lub Dżbyr teraz dokładnie nie pamiętam). Uczta kulinarna trochę powyżej średniej, ale... Po pierwszym kontakcie z obsługującym (właścicielem ?) byliśmy na "ty". Po wyglądzie oceniając to chyba tutejszy - bieszczadzki, chociaż nie miał tak charakterystycznego dla tych okolic akcentu, wyczuwalnego przez obcych (ja jestem ze Śląska). Takie szybkie spoufalenie się z miejscowym, wzbudziło we mnie małą nutę sympatii do tego miejsca. Szok przeżyłem gdy na tym "zadupiu" odbył się występ artystyczny zespołu muzycznego - grali jakiegoś bluesa. Dotychczas myślałem, że kultura to tylko w miastach teatry, koncerty, galerie sztuki itp. a reszta to folklor ludowy i disco polo. Przeżycie było wspaniałe - jak dla mnie, urzędnika z magistratu. Potem było mocne miejscowe "wino", kobieta (swoja - narzeczona) i śpiew. Chciałbym aby na tym forum było trochę weselej. Kochani, wojna skończyła się już dawno - chyba możemy się już bawić i śmiać?