Ufff, wrocilam... a malo brakowalo... moze niektorzy by sie ucieszyli, mam 6 glosow w kategorii "denerwujacy post" i "nie lubiana osoba", hyhyhy.
Alpy to nie sa gory dla mnie! Sa za strome, za urwiste, za skaliste, i za wysokie. Ciekawska pogoniła mnie po jakis skałach, myslałam, ze ducha wyzionę, wspinałam się nad przepaściami... Miałam takie ataki leku wysokości, że aż mnie paraliżowało, brrrrr. Bieszczady jawiły mi sie jako raj utracony, widok innych gór tylko wzmagał tesknotę.
Tak, tak, Bieszczady to taka choroba, że już się nic innego czlekowi nie podoba...
Nasze chodzenie z Ciekawską po Alpach wygladało w ten sposob: "Przepiekne! Niesamowite! Ale patrz, patrz! Ta łąka wyglada prawie tak samo jak w dolinie Sanu, ten wąwoz ze strumykiem to prawie jak wodospad na Hylatym, ooo, a tam prawie jak połonina, zobacz na te zalesione wzgórza, to przypomina widok z Jasła!"
A wysokich alpejskich szczytów to ja sie proszę Panstwa boje! Piękne sa, ale wole je podziwiac z dołu i prosze mnie nie zmuszać żebym się po nich wspinała...

A teraz na temat kijkow trekkingowych! Moze to i smiesznie wyglada (jakby turysta narty zgubił), ale jak to pomaga! Polecam wszystkim! Przydaja sie zarowno przy wspinaniu, jak i schodzeniu, działają jak przedluzenie rąk, no i odciążają kolana! Rewelacja! W Bawarii nie tylko emeryci ich uzywaja, ale po prostu wszyscy!
Pozdrawiam,