140 lat temu trwało jeszcze powstanie styczniowe.
140 lat to dużo, czy mało ? Dwa „przeciętnie długie” ludzkie życia (2 x 70). Jakaś wielokrotność obecnego wieku uczestników naszego forum.
Moja matka (78 lat) w dzieciństwie widywała żywych uczestników powstania 1863 r., honorowanych w sędziwym wieku odznaczeniami i awansami wojskowymi. Prasa zamieszczała ich zdjęcia, oni udzielali wywiadów, pozowali do fotografii w mundurach, itp. Było już ich wtedy (w latach 30-tych ub. wieku) b. mało.
Jeden z dziadków matki za uczestnictwo w powstaniu styczniowym „powędrował” na Syberię. Zachowana wieść familijna głosi, że wrócił po zakończeniu zesłania do domu rodzinnego w Milanówku w wigilię w roku 189...(?) i ... umarł przy stole wigilijnym.
Każdy z Was, gdyby poszperał w pamięci, popytał rodziców, dziadków, itd., zapewne też odkryłby podobne przekazy rodzinne.
Skąd naszła mnie ta „powstańcza” refleksja ? Ano stąd, że przeczytałem artykuł p. Macieja Augustyna pt. „Mieszkańcy Bieszczadów w powstaniu styczniowym” (str. 134 - 173 „Bieszczad” r. 1999, Rocznik Towarzystwa Opieki nad Zabytkami - Oddziału Bieszczadzkiego). Skonfrontowałem treść artykułu z własnymi obserwacjami z włóczęgi bieszczadzkiej. Na cmentarzu w Dźwiniaczu Grn. widziałem grób śp. Józefa Sikorskiego z napisem, iż spoczywa tam b. powstaniec styczniowy. Żył w latach 1841 - 1922. Teraz w ww. artykule znalazłem potwierdzenie tego faktu: (cyt.) „Józef Sikorski. Urodził się w Tarnawie Wyżnej w rodzinie drobnoszlacheckiej w 1841 r. Walczył w powstaniu w 1863 r. Doczekał niepodległej Polski, zmarł w 1923 r. Pochowano go na cmentarzu w Dźwiniaczu Górnym.” A więc mała niezgodność co do roku śmierci. Na tablicy nagrobnej napisano rok 1922, a p. M. Augustyn podaje rok 1923. Ale czy to ma obecnie jeszcze jakieś znaczenie ?
Wiadomo, że powstanie styczniowe nie objęło Galicji. Ale Polacy stamtąd dość licznie zasilili szeregi walczących w tzw. Królestwie Polskim, przygotowali też dla nich zaplecze logistyczne (dostawy broni, amunicji, lekarstw), pielęgnowali rannych.
Trochę Polaków mieszkało również na wsiach bieszczadzkich. W zasadzie cała tamtejsza warstwa szlachecka była od pokoleń polska lub spolonizowana (co na jedno wychodzi). Rusinami byli chłopi. Nowo powstająca w tych czasach inteligencja ruska koncentrowała się wokół cerkwi i szkół tworzonych za przyzwoleniem administracji austriackiej.
Natomiast pałace, dwory, dworki i zaścianki szlacheckie były ostoją polskości. No i dały swój upust krwi także w 1863 r.
W owym 40-to stronicowym artykule p. M. Augustyna można znaleźć dużo nazwisk - w układzie alfabetycznym nazw miejscowości, z których pochodzili, lub w których zamieszkali później, powstańcy 1863 r.
Jeszcze 2 przykłady:
„Apolinary Staszewski (Julian Zachiewicz). Urodzony w 1843 r. w Kalnicy. W 1863 r. przerwał studia i służył w oddziałach D. Czachowskiego i J. Wysockiego pod nazwiskiem Juliana Zachiewicza. Po powstaniu nauczyciel w Dynowie, Samborze. Później był kierownikiem szkół ludowych.”
(...)
„Kapitan Aleksander Uhysz h. Cholewa. Urodził się w 1833 r., syn Józefa - właściciela majątku Ostrobóż w Ziemi Bełskiej. Był oficerem w armii austriackiej. Walczył w 1863 r. początkowo jako szeregowy, później sierżant i w końcu kapitan wojsk polskich w oddziałach Czachowskiego i Zapałowicza. (...) Po powstaniu osiadł w majątku Krywe nad Sanem. Zasłynął jako literat, poeta, gawędziarz (pseudonim literacki Symplicius Gawin). Był jednym z najlepszych myśliwych w Galicji. (...) Pod koniec życia zamieszkał we Lwowie, gdzie zmarł 11.09.1890 r. i został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim”.
W tym numerze „Bieszczadu” można znaleźć również inne interesujące artykuły, m.in. pt. „Wysiedlenia ludności polskiej z okolic Czarnej, Lutowisk i Ustrzyk D. w latach 1945 - 1947 w relacjach świadków wydarzeń (również autorstwa p. M. Augustyna).
Zainteresowanym historią regionu życzę przyjemnej lektury.
Pozdrawiam
Zakładki