Dojechałam do walącej się cerkwi pw. św. Paraksewy. Cerkiew zrębowa (na obłap), orientowana, zwieńczona trzema kopułami, które wyraźnie podreślają trójdzielność budowli (babiniec, nawa główna, prezbiterium). Widoczne ostatki oddzielające każdą część. Jednak w środku ruina.
43.jpg
Widoczny babiniec:
44.jpg 45.jpg 46.jpg
Jadąc główną drogą dojechałam do pięknego przystanka.
47.jpg
W Polance Horynieckiej (w czasach kolonizacji józefińskiej zwana Deutschbach) natknęłam się na ciekawy krzyż wotywny. Krzyże dziękczynne często stawiali też prości chłopi, stąd błędy w pisowni. Pewnie nie wiedzieli też z jakiej choroby ozdrowieli, wiedzieli jednak, że była to wielka choroba!
48.jpg
Zbliżało się już powoli ku wieczorowi. Trzeba było pomyśleć o miejscu biwaku. Udałam się w dróżkę prowadzącą ku kamieniołowi w Starym Bruśnie. Natknęłam się na piękną polankę a przy niej kolejny krzyż przydrożny.
49.jpg
Jednak obecność turystycznych rowerów w okolicy spowodowała, że prędzej zaczęłam kręcić kółka. Kamienista ściezka wznosiła się cały czas ku górze a ja jechałam prędko nie zatrzymując się prawie wcale. Przeniosłam tylko rower przez szlaban, który zamykał drogę do kamieniołomu. Dalej znów pędziłam aż do samej góry. W końcu ku mym oczom otworzył się piękny widok na kamieniołom. Pomyślałam -"a więc to tu w Bruśnie wszystko się zaczęło". Celowo chciałam najpierw zobaczyć kamieniołom, jako źródło a potem dopiero cmentarz, będący efektem pracy.
50.jpg 51.jpg 52.jpg
Zakładki