Prawda jest jak d..a ,każdy ma swoją....kto sieje wiatr ten zbiera burzę,i tak było w przypadku OUN i UPA w Bieszczadzie,ale faktem nie zaprzeczalnym jest że zdecydowaną większosć bojowców UPA w sotniach pochodziła własnie z terenów, rdzennych chłopów Łemków itd ..którzy postawieni w sytuacji przymusowego wysiedlenia ze swojej ukochanej ojcowizny na Ukrainę Radziecką,lub na tz ziemie odzyskane,przeciwstawili się zbrojnie z karabinem w ręku.Ani jedna ani druga strona nie przebierała w środkach,co robiły sotnie UPA wiemy dokładnie,natomiast co robiło NASZE dzielne LWP to już niekoniecznie a było tak że-wojsko otaczało wioskę i wiadomo że kto nie chciał być wysiedlony to próbował ucieczki do lasu często razem z dobytkiem ,więc strzelano do każdego uciekiniera bez namysłu..zabudowania często palono , dobytek cenniejszy rabowano, a w celu zdobycia informacji o przeciwniku stosowane turtury i nie rzadko gwałty... morderstwa ,wystarczy przypomnieć tragedię wsi Terka gdzie nasz dzielny WOP wystrzelał i spalił żywcem ponad 30 niewinnych mieszkanców wioski ,Zawadki Morochowskiej ,oraz Pawłokomy...gdzie zastrzelono kilkuset miejscowych ludzi.złapani banderowcy w zasadzie nie mieli innego wyjscia albo współpraca z naszymi władzami co oznaczało zdradę albo czapa, ich ogłoszona amnestia nie obejmowała...tak niestety wyglądała ta wojna po wojnie....