Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
Czołem Wyrypiarzu! Miło będzie sobie pogawędzić rocznicowo o wyczynie Studzińskiego, bo finiszował na "pętelce" właśnie w ostatnich dniach roku .
:) Witaj :)


Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
Jedno zastrzeżenie na początek: skitura wieloosobowej ekipy współcześnie nie ma, bo mieć nie może, pełnej i miarodajnej analogii do wyczynu samotnika przed 80 laty. Nie dlatego, że wyruszyłeś "zza biurka", bo Ty akurat jesteś chyba wybiegany przez okrągły rok, nie? Natomiast zasadnicze różnice są w warunkach nawigacji i pokonywania górskich przestrzeni zimą. W zespole zmienialiście się na prowadzaniu, torując w głębszym śniegu. Warunki pogodowe i śnieżne niemal nigdy (poza wiosennymi firnami i betonami) nie będą analogiczne, a wystarczy jeden dłuższy etap w kopnym śniegu, albo łamliwej szreni bądź gipsie w zaspach, żeby wykończyć samotnika. Przy nawigacji musiał polegać tylko na własnym nosie. W zespole można korygować wzajemnie błędy w ustalaniu położenia czy wyborze kierunku, trasy zjazdu itd. Miał nad Wami przewagę w obciążeniu, idąc na lekko. Ale kosztem bazowania na schroniskach, do których musiał trafić po ciemku. Biwak bez śpiwora przeżył jedynie dzięki przypadkowi - wpadł w naturalną jamę śnieżną w głębokiej kosówce.
Widzisz - i chyba z tego się to wzięło - będąc tam na miejscu w Kurniawie i przy braku widoczności przez prawie cały wyjazd w głowie zaczęły kołatać "kurdę, jak On to zrobił" Ja wiem że miał dużo trudniej, to bez dwóch zdań. Wiem też że w lutym bez wsparcia kolegów sam bym tego nie zrobił. Bo co zespół to zespół. Chociażby psychicznie... Lub - jak przełożę nasze huraganowe warunki od Pohanego Misca do Popa i sobie wyobrażę że sam miałbym tak nockę spędzić bez żadnego sprzętu (trzeba przyjać że był bardziej niż słabo ubrany Studziński) - to z tych wszystkich myśli zrodziła się wątpliwość. I cały czas musiałem się korygować - nie porównuj się drogi pracowniku korporacji XXI wieku do żołnierza IIRP :)



Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
Nie spisał relacji na gorąco, po powrocie z gór, lecz po latach - wspomnieniowo. Pytanie: czy wspomagał się WiGowską "setką"? Przejawiał zamiłowanie do tych map. Gdyby miał je przed oczyma, to na pewno nie pomyliłby szczytu Hnitesy z najdalszym punktem terytorium II RP. Czyli jednak chyba konfabulacja, bo nie wspomina zjazdu z Hnitesy na Styniszorę z rumuńską pikietą tuż pod grzbietem, ani tym bardziej powrotu z niej (do Menczila nie zjeżdżał, bo to byłoby karkołomne przedsięwziecie)..
No tak, nie mógł być na dole na Styniszorze. Zapamiętałby ten zjazd hehe że hej... A powiedz, masz jakieś bliższe info gdzie ta rumuńska pikieta mogła być? NMie mogłem tego na WIGach znaleźć.


Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
Zaplanował sobie "pętelkę" ze schroniska Ziemblica, któremu podał chyba datę powrotu. Dlatego pociągnął z Szybenego z powrotem w Czarnohorę, ale przeliczył się z siłami i kurniawa go zaskoczyła. W Szybenem mógłby przenocować choćby w strażnicy KOP, albo zjechać do Jawornika do leśniczówki. Generalnie odwrót doliną Czarnego Czeremoszu zimą byłby bezpieczniejszy, ale logistycznie o wiele bardziej kłopotliwy, niż przez Czarnohorę do kolejki na Foreszczence i kolei w Worochcie.).
I tu się kłania temat wizyty u syna Studzińskiego... Ostatnia osoba która może nam cokolwiek wyjaśnić jeżeli w ogóle..



Cytat Zamieszczone przez Tomnatyk Zobacz posta
Dotarłem do wersji drukowanej lata temu. Ziętkiewicza interesował aspekt surwiwalowy nocnej przygody Studzińskiego pod Smotercem, a nie przebieg samej jego tury po Czywczynach i Hryniawach. Wspomnieniową relację z przejścia spisał i opublikował po wojnie, i to z problemami. Pytanie, czy zachowały się w schedzie po nim jakieś maszyno- czy rękopisy tego tekstu? .).
Nie mam pojęcia... :(