Zdarza mi się czasami zabrać ze sobą jedno piwo, zazwyczaj wypijam je na pierwszym postoju jako powernapój, ale niech mnie ręka boska broni, żebym miał butelkę czy puszkę wyrzucić. Żebym miał ją potem nieść nawet w zębach! Jak widzę puszki w krzakach, chusteczki, opakowania po chusteczkach, papierki po cukierkach itp. itd. etc., to aż mną trzęsie. Ostrzegam: jak kogoś zobaczę w trakcie tego przestępstwa - pogonię! Jakem konik!
Chociaż z drugiej strony, gdzie ja to mówię? Tu sami porządni, nie?
To trochę tak jak z tym księdzem co na ambonie grzmi na pijaków, kiedy oni w tym czasie siedzą w knajpie
Zakładki