Pokaż wyniki od 1 do 10 z 25

Wątek: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

Widok wątkowy

  1. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Jeszcze parę kilometrów za Krasnoilskiem w kierunku Łunka-Frumoasy była sielanka, szutr, las, szemrzący potok :):) A potem się zaczęło.... Podejście pod grzbiet Pietroszki na początku wyglądało lajtowo:



    Tutaj po pokonaniu starego wyrębu lasu, w dole leśniczówka:


    Rowery w najlepszym wypadku pchaliśmy, ale dużą część podejścia musieliśmy:


    Stąd na samej górze nasza radość była zrozumiała:


    Pokonanie tego około 1100m grzbietu i szukanie drogi zejściowej gdzie dałoby się zepchać rowery zajęło nam ok. 4,5h. Dużo, ale z rowerem troszku wolniej te sprawy idą.

    Celem na pierwszy dzień było dotarcie do tajemniczej wioski/osady leśnej Falkiw/Falków. W necie nie dopatrzyłem się żadnych zdjęć, ani słowa o tym miejscu, co jeszcze bardzie wzmogło moją ciekawość. W dodatku, Falkiw leży w ciekawym miejscu, otóż leży już po drugiej stronie wododziału przebiegającego tamże, czyli żeby dostać się do najbliższej wioski ukraińskiej trzeba pokonać Przełęcz Falkiwską ok 1050m, dużo prościej, bo w 3-4km w dół rzeki do zasieków granicznych i leżącej za nimi rumuńskiej wioski. Cóż, lubię takie miejsca.



    Falkiw okazał się małą wioseczką, całkiem zadbaną. Było tam około 10 zagród, a myślałem że to będzie coś pokroju Perkalaby. Z ciekawostek, prąd jest dostarczany do wioski przez linię energetyczną jednakże w przypadku awarii ma własny duży agregat prądotwórczy który wygląda w ten sposób:

    Beczka z ropą wkopana w ziemię:


    I budynek z agregatem:


    Krótka narada wojenna i postanawiamy jechać dalej. Mamy za sobą jakieś 70km, jednakże próbujemy jeszcze tego dnia przejechać przez Przełęcz Falkiwską i dojechać do Dolisznego Szepitu.

    Podjazd jest dość długi, ale nie za stromy. W ogóle moim zdaniem mieliśmy szczęśce na tym wyjeździe z doborem kierunku marszruty. Często nasz podjazd był "w miarę", natomiast jak patrzeliśmy na stromość i trudności techniczne zjazdu z poszczególnych przełęczy, to myśleliśmy - w tą stronę to byśmy nie podjechali...

    Na przełęczy jedno z wielu spotkań w tych dniach z lisowozami:


    Dzień kończymy w Dolisznym Szepicie, z licznikiem ok 82km tego dnia. Taras mówi że to dużo, że jutro odczujemy zwłaszcza to targanie rowerów w masywie Pietroszki, ma rację, ale ja jeszcze tego nie wiem...

    Znajdujemy nocleg w opuszczonej chacie:


    Rozpalamy mały ogień i gotujemy ravioli na kolację. Nad nami piękne niebo z gwiazdami,
    wokół słyszymy dzwonki i krowy...


    c.d.n.
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 31-08-2011 o 00:25
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z rowerem przez granicę
    Przez Jaro w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 13-06-2010, 19:12
  2. Konno przez Bieszczady
    Przez Siwa w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 29-07-2008, 15:37
  3. Na Dziko Przez Łopiennik
    Przez eldoopa w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 11-03-2007, 12:16
  4. przez przypadek...
    Przez hans w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 23-08-2001, 16:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •