Ja mam pytanie o piosenkę, odpoczywając po wędrówce w Ustrzykach Górnych pod sklepem przysiadł się ławkę obok jakiś człowiek, koło 50 lat na moje oko, blondyn z włosami po uszy, trochę "zmęczony życiem", z jeszcze bardziej zmęczonym towarzystwem i zaczął śpiewać różne piosenki o Bieszczadach. Nie do końca dokładnie się przysłuchiwałem, ale mimo wszystko zaintrygowała mnie jego osoba, choć z racji jego towarzyszy przy butelce nie miałem zbytniej ochoty nawiązywać rozmowy, piosenki były dość swawolne, traktowały o wolności, dziewczynach i przyjemnym życiu...
Niestety nie mam kompletnie pamięci do tekstów, zapamiętałem tylko coś w stylu, że "mam gniadego konia, którym mknę po połoninach, na tych połoninach spotkam dziewczyny, wiatr owiewa małżowiny tych dziewczyn i coś tam, coś tam", potem było, choć to już chyba inna piosenka "coś o koniku który raz wstaje, raz opada, żeby zadowolić te dziewczyny"...
Przepraszam za tak lakoniczne informacje, ale zapamiętałem głównie to z czego się zaśmiałem :) Koleś miał gitarę akustyczną z namalowanym orłem, bo być może ktoś go też spotkał i po tym może skojarzyć.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki