Śmiej się śmiej, ale jak mojego znajomego raz kleszcze bieszczadzkie dopadły to ledwo się wykaraskał z zapalenia opon mózgowych. Nie wiem czy wiecie ale z grobu hrabiny wydostaje się specyficzny odór, który może zabić człowieka (zjawisko analogiczne do śmiercionośnego powiewu zmumifikowanych ciał faraonów w egipskich piramidach). Natomiast rozwidlenie ścieżek na polance (tej na przeciw stacji w Siankach) może doprowadzić do nierozbrojonych pól minowych z czasów Lini Mołotowa. Na samym Opłonku zaś można dostać zawału serca - jak wiadomo serce ludzkie słabo znosi skrajności, a to jest najbardziej wysunięty punkt Polski na połódnie.Zapomniełeś jeszcze o osławionych bieszczadzkich wilkach pożerających niepokornych i ciekawskich turystów......



Odpowiedz z cytatem
Zawał serca też mi się podoba, byłoby to bardzo malownicze złapać się tak za serce na najdalszym południu Polski i tak już zostać...:) Jest jeszcze wiele innych fajnych rzeczy, które mogą mi się przytrafić. Moja mama o takich hiperostrożnych ludziach mawia że boją się nawet że im cegłówka w drewnianym kościele na głowę spadnie:) Lubię moją mamę i myślę że mądra babka z niej, więc pojadę jednak poraz nie wiem już który w te Bieszczady i może jednak znowu (o, rany!znowu??) przeżyję...To co, nic nie powiecie oprócz info o niedźwiedziach i innej faunie?:) Wcale nie jestem złośliwa, naprawdę:) I pozdrawiam i tak.

Zakładki