Chyba przez tę mżawkę i ciemność zółta kreska się omskła...
Chyba przez tę mżawkę i ciemność zółta kreska się omskła...
Kartografom się zdarza, a co dopiero mnie. Najważniejsze, że mimo zbieżności tych nieprzychylnych warunków trafiliśmy pod dach Chaty w której gospodarzy obecnie Jimi.
Powitania, przytulania, oglądania i długie wieczorne rozmowy (dla niektórych trochę krótsze) Wszystko za mało, nie starczyło czasu aby wszystko obgadać, ale to dobrze, bo oznacza że trzeba będzie wrócić. Jeśli ktoś chciałby zaznać takiego ciepłego przyjęcia jakiego myśmy zaznali to podam wskazówki informacyjne jak odnaleźć tą chatę.
Jimi twierdzi że najłatwiej po kozie Matyldzie. Widząc pasącą się obok domu kozę, trzeba zapytać jak ma na imię. Jeśli odpowie że Matylda to oznacza że jesteśmy na miejscu.
Ja proponuję jeszcze jeden sposób , trzeba odnaleźć stojące przed drzwiami plecaki
.
.
albo wyjść na najbliższą górkę i przypasować ten obrazek
.
.
Na chacie nie ma na razie żadnych szyldów i napisów, ale to nie jest problem dla prawdziwych tropicieli
W ostateczności można też zapytać w jakimkolwiek domu , a jest ich tu aż 3
(zdjęcie w porannych mgiełkach)
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 27-11-2013 o 22:05
Następny dzionek przywitał nas mgiełkami, ale było dużo jaśniej niż w dniu poprzednim. Po jasności z rozmysłem wybraliśmy drogę która zaczynała się przy moście i pięła się w górę. Droga to dużo powiedziane, to po prostu leśny trakt zwózkowy który sukcesywnie windował nas do góry, a im wyżej tym większe zamglenie (albo zachmurzenie)
.
.
Grzybów nie było wiele, zaledwie jeden rydz, więc nie było spowalniających przerw.
Taka sobie wędrówka, jesienna, mocno jesienna, mocno zamglona , wilgotna, bez monidełek z widokami na połoniny, bez szlaków, bez lukrowanych pejzaży, bez większego sensu.
Więc po kiego diabła ?
Może po to, aby dotrzeć na szczyt, na którym wbrew temu co wcześniej napisałem jest informacja że prowadzi tu całe mnóstwo szlaków
.
.
Gdzie jesteśmy ?
Zdublowałem się z uszatkiem misiem. O 3 minuty był szybszy w odpowiedzi:(.
Ach piękne jesienno-zimowe wędrowanie.
A dalej?
"Jimi twierdzi że najłatwiej po kozie Matyldzie. Widząc pasącą się obok domu kozę, trzeba zapytać jak ma na imię. Jeśli odpowie że Matylda to oznacza że jesteśmy na miejscu."
-zaraz padnę ;D którędyś Ty Heniu szedł i do jakiej kozy zaszedł -nasza ma na imię Balbina ;D A kto nie był ten nie wie, że Heniu nawiązuje tu do śmiesznej sytuacji. Zamówiłam coś sobie tego dnia kurierem (byłam w szoku, że tu dojeżdżają), który miał duży problem z zlokalizowaniem wsi i domu. Pytał się mnie, jakie cechy charakterystyczne ma mój dom. Tłumaczę mu łopatologicznie -"Panie, tu są trzy domy na krzyż. Dwa bardzo podobne, drewniane obok siebie i ja mieszkam w tym dalszym". A ten dalej docieka: "Ale jakie cechy charakterystyczne ma pani dom?!". Tutaj się zakłopotałam i odpowiedziałam na szybko: "Przy domu stoi koza!!". Kuriera zatkało...
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Pięknie Panowie, ale to dopiero połowa zadania.
Druga połowa jest trudniejsza : kto potrafi rozszyfrować te wszystkie znaczki : kółka, kapliczki, paski, kwadraciki itp.
Prawdopodobnie są to oznaczenia kolejnych szlaków, ale jakich ?
Skąd i dokąd prowadzących ???
a może jest to gdzieś opisane ?
My na szczęście poruszaliśmy się przez las, bez szlaku i gdy dotarliśmy w to centrum "szlakarstwa" to zgubiliśmy sens
A dalej? dalej ?
DALEJ to ja czekam na Ciebie , aż wrócisz w Bieszczady i dołączysz do starej grupy
Trochę coś pokręciłem, będę musiał przeprosić kozę.
Tak,parkingiem strzyżonym rzez kozę.
a leśniczówka wygląda niczym "nówka"
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)
Zakładki