A dlaczego by nie? :) Nie wiem na 100% dlatego napisałam, że chyba z Wary. Informacja od znajomego, który mieszka w Dynowie i interesuje się taką tematyką. Nikt nie wnikał w szczegóły, taka luźna rozmowa dlatego napisałam, że prawdopodobnie.
A dlaczego by nie? :) Nie wiem na 100% dlatego napisałam, że chyba z Wary. Informacja od znajomego, który mieszka w Dynowie i interesuje się taką tematyką. Nikt nie wnikał w szczegóły, taka luźna rozmowa dlatego napisałam, że prawdopodobnie.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Jeżeli to prawda to byłaby to chyba (*) dość rzadka sprawa, aby przeniesiony z cerkwi ikonostas montować w kościele (kaplicy) w postaci przegrody pomiędzy ołtarzem a wiernymi. W obrządku rzymskim ikonostasy traktowano raczej jako przeszkody i często je demontowano, ikony (lub większe fragmenty ikonostasu) wieszano np. na ścianach świątyni. W Końskiem widoczny na zdjęciu fragment jest zamontowany właśnie w postaci przegrody, dlatego tak mnie to zajmuje.
Dzięki za informacje.
(*) chyba, bo ja tam się nie znam, czasem mi się tylko coś wydaje
Czterech panów B.
No i pięknie Panie! Dzięki za podzielenie się wrażeniami z tych wędrówek. Z mapki widzę, że zostawiłeś sobie na zaś przejście Grabówką w kierunku ku morzu, więc pewnie na tym nie skończysz opowieści i niedługo znów będziemy mieli przyjemność poczytać i pooglądać jak tam jest i czy jakieś cerkwie udało Ci się wytropić :)
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
W planach co najmniej dwie "cerkiewne" wycieczki, Grabówkę zostawię sobie na samodzielną, jej samej poświęconą wędrówkę.
Czterech panów B.
A piękna! Od lat mi te okolice zaprzątały głowę, tak w pośpiechu się je mija jadąc w Bieszczady a warte są poświęconej im chwili.
Czterech panów B.
Kiedyś pisałem, że
i ten czas wreszcie nadszedł. Na ryneczku byłem kilka chwil przed siódmą rano, zmieniłem buty na turystyczne, zjadłem naprędce śniadanie i w pełnej gotowości oczekiwałem. Zimno było, leżał szron ale słońce świeciło obiecująco
Chwilę posiedziałem na przystanku, chwilę pogadałem z błyszczącym w pierwszych promieniach słońca Królem.
A potem czekałem. Na przystanku ma się rozumieć, bo gdzie trzeba czekać na autobus PKS jak nie na przystanku PKS? Otóż właśnie, jak teraz już wiem w Mrzygłodzie czeka się nie na przystanku a przy głównej drodze. Ja sobie siedziałem na przystanku a autobus tylko śmignął drogą, nawet zmachać nie zdążyłem A w filmie "Hasło" tak ładnie na ryneczek zajeżdżał! Jeszcze wyskoczyłem na drogę ale autobus już zniknął za zakrętem. Jakby to powiedzieli Włosi: Arrivaderci! Został mi do powąchania tylko smród z rury wydechowej...
Czterech panów B.
No cóż, widocznie tak miało być Postanowiłem iść w odwrotnym kierunku niż zaplanowany, przynajmniej przez pół dnia. A na drugie pół plan miałem sobie przygotować podczas wędrówki pierwszą połową
Przeszedłem sobie jeszcze przez cały ryneczek
a potem niezmiernie hałaśliwym mostem
przekroczyłem San i już byłem... koło cerkwi oczywiście! W Tyrawie Solnej mianowicie:
Czterech panów B.
Aleś mi zabił klina.
Onegdaj (czyli lat temu wiele) zacumowałem swoim czerwonym pojazdem na rynku w Mrzygłodzie z zamiarem przekroczenia hałaśliwego mostu na Sanie i udania się dalej.
Gdzie ?
To miałem wymyślić po drodze. Szedłem i myślałem , aż wylądowałem pierwszy raz w życiu w Hołuczkowie. Bardzo sympatyczna miejscówka.
.....teraz próbuję sobie przypomnieć poprzez zrobione zdjęcia i nie mogę odnaleźć w pamięci który to był rok, a na dysku odpowiedniego katalogu.
Czekam więc z niecierpliwością , na Twoje rejestrujące zapiski , może dzięki temu coś odnajdę
Ty już wylądowałeś, ja dopiero idę i się zastanawiam. Hołuczków jest wśród propozycji, na razie postanowiłem dojść do wcześniejszej wsi a dalej się zobaczy.
Za cerkwią w Tyrawie Solnej z radością opuściłem asfalt,
niestety jedynie na chwilę bo znów mnie do niego ściągnęło. Dopiero za przysiółkiem Podczerniawa
mogłem się zatopić w łąkach i zagajnikach. Podczas przekraczania jaru małego potoku
zobaczyłem, ku swojemu zaskoczeniu - wszak dopiero połowa marca, pierwsze, namacalne oznaki wiosny. Przylaszczki już się rozpędzają, pomimo szronu już gotują pąki na słońce.
Czyżby... wiosna?
Czterech panów B.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki