Strona 1 z 4 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 32

Wątek: Gorgany. Pierwsze dotknięcie.

  1. #1
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie Gorgany. Pierwsze dotknięcie.

    prolog


    A zaczęło się tak niewinnie. Przeglądając „Przewodnik po Galicji „ wg dr. M. Orłowicza natknąłem
    Się na fragment który mówił :
    „ Szczyty Gorgan , śmiało zarysowane, oddzielone od siebie niskimi przełęczami
    i głębokimi dolinami , pod względem piękności i rozmiarów krajobrazu przewyższają o całe niebo kopulaste
    Bieszczady „


    To było zarazem intygujące i irytujące.
    Jak można mówić że coś jest piękniejsze „o całe niebo” od Bieszczadów !

    Trzeba to koniecznie sprawdzić, a że jak pisze przewodnik „ najlepszą porą do wycieczek w Gorgany jest czerwiec”
    tedy zapadła decyzja : jedziemy. Skład dwuosobowy nie jest najmocniejszy, ale pozwala łatwiej się zorganizować.

    Organizacja wyjazdu to docieranie do źródeł informacji ale również wyjątkowo staranny dobór ekwipunku.Co zabrać i ile. Przecież to wszystko trzeba będzie nosić.
    Odległości w tamtych górach są spore a wszystko pasowało by mieć.
    Trochę starych map , trochę nowych.
    Środkiem transportu będzie pełnoletni pug

    ciąg dalszy nastąpi wkrótce.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #2
    Pendzel
    Guest

    Domyślnie

    Oj, polecam szczerze i gorąco :) Miałem przyjemność wędrować po Gorganach w sierpniu 2004 i była to zdecydowanie jedna z moich najpiękniejszych wypraw.

    Gorgany nie bez powodu nazywane są "najdzikszymi górami Europy" - można kilka dni wędrować nie spotykając żywej duszy. Brak szlaków turystycznych. Naprawdę można odizolować się od cywilizacji.

    No i jeszcze nieodłączny element tych gór, coś czego w Bieszczadach nie uświadczysz - kosodrzewina oraz gołoborza. Kto był i pamięta jak mu nagle pole kosówki po horyzont wyrosło tylko się uśmiechnie na samo wspomnienie ;D

    Do nawigacji polecam mapy WIGówki - reprinty map przedwojennych w skali 1:100000 (dostępne np. w punktach PTTK) oraz do ogólenj orientacji i porównywania z wigówkami laminat wyd. ExpressMap "Karpaty Ukraińskie" w skali 1:250000. Te mapy można dostać w Polsce, natomiast w Lwowie można spróbować skołować radzieckie sztabówki, chociaż bez nich też można sobie dać radę.

    Polecam również przewodnik wydawnictwa "Bezdroża" - "Ukraina zachodnia".

  3. #3
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie

    Pierwsze dotknięcie.

    Poranne wstawanie , to nie jest ulubione zajęcie. Realia wskazują że jednak tak trzeba.
    Delikatne trzaśnięcie drzwiami tego pełnoletniego samochodziku
    i już przesuwamy się ku granicy drogami spowitymi mrokiem nocy. Za dnia można by pochłaniać obrazy doliny Sanu.
    Rzeki która przebija się tu pomiędzy zielonymi górkami. To pogórze z zagubionymi wioskami , z malowniczymi cerkwiami
    (jak choćby ta najstarsza w Uluczu ) jest zupełnie niedoceniane i nieznane.
    Brzask wschodzącego słońca oświetla ostatnie kilometry przed Krościenkiem. To na tym drogowym przejściu granicznym zaplanowaliśmy przejechać na ukraińską stronę.

    Ustawiamy się grzecznie na końcu kolejki oczekujących. Dochodzi piąta rano. Za zakrętami nie widać budynków granicznych.
    Próbujemy zgadnąć ile czasu nam połknie oczekiwanie : dwie, trzy godziny , a może dłużej.
    Okazało się że pięć z hakiem. Spoglądamy na zegarek i już wiadomo że marne są szanse aby jeszcze dziś wyjść w góry.

    Ukraina przywitała nas chmurami które zaczepiały nawet o niskie górki. W najbliższym miasteczku (Chyrów) wybieramy drogę prowadzącą przez Felsztyn.
    Felsztyn teraz nazywa się Skieliwka i w niczym nie przypomina swojej dawnej świetności.
    Jedynie kościół jest wspomnieniem dawnego. To do tego kościoła chodzili z niedalekiej Głębokiej dziadkowie mojego towarzysza podróży
    Dlatego koniecznie chciał mi to pokazać. Jednak ta droga , mimo że krótsza , przypomina obraz po bombardowaniu.
    Jakiekolwiek rozwinięcie szybkości grozi utratą zawieszenia.
    Zachowując roztropną prędkość przejeżdzamy pełen historycznych dziejów Sambor i patrząc z niepokojem na coraz bardziej mokre niebo Dostajemy się do Drohobycza.
    Tutaj mamy okazję troszke pobłądzić wyprowadzeni w pole drogowskazami.
    Całkiem przyzwoitą drogą dojeżdzamy do Stryja ciągle kierując się do celu.

    Celem ma być Osmołoda. Wioska zaszyta w głębokiej dolinie Gorganów nad rzeką Łomnicą
    Zbliżamy się do celu.
    Tylko kolejne kilometry coraz mocniej padającego deszczu gubią sens wyjazdu. Po co tam jechać kiedy wycieraczka nie może nadążyć , a przepływające obok drogi potoki zdążyły się zamienić we wściekłe brązowe rzeki.

    Dojeżdżamy. Jest piąta po południu. Z nieba leje równo. Nasz optymizm uleciał , a właściwie rozmókł się całkowicie.
    Co robić ?
    Najpierw idziemy kupić ichnią wódeczkę.
    Kurde. Sklep też zamknięty. Żadnych ludzi. Nawet nie ma kogo spytać.
    Przygaszeni wracamy do samochodu. Powoli jadąc wypatrujemy żywego ducha.

    I w tym beznadzieju przywraca życie mała tabliczka z polskim napisem : noclegi .

    cdn
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2005
    Rodem z
    z nad oslawy
    Postów
    95

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Henek
    I w tym beznadzieju przywraca życie mała tabliczka z polskim napisem : noclegi
    Przyznam ,ze niezle mnie zaciekawiles z niecierpliwoscia czekam na dalsza czesc.Postaraj sie i dopisz cos jeszcze . Serdecznie Pozdrawiam

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Ruda Śląska
    Postów
    261

    Domyślnie

    Początek wciągający. Dawaj dalej
    J.P

  6. #6
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie

    . druga runda

    Taka mała tabliczka , a tak wiele zawiera w sobie nadzieji..
    Idziemy w kierunku strzałki boczną drogą pełną kałuż większych od drogi. Deszcz nieustannie przybija. Dochodzimy do ostatniego domu , a tu żadnych oznaczeń.
    Wchodzimy do niego aby zapytać czy coś wiedzą o noclegach.
    Dwoje małych gospodarzy chłopiec i dziewczynka w wieku początku podstawówki tłumaczą że dobrze trafiliśmy.
    Noclegi to tutaj.
    Pytamy o dorosłych. Mama pojechała do Kałusza a tata po turystów - słyszymy w odpowiedzi.
    Co to za kraj gdzie samotne dzieciaki przyjmują obcych ?
    Nie pierwszy raz jestem na Ukrainie i nie pierwszy raz jestem zaskakiwany takimi sytuacjami.

    Wracamy do własnego auta aby zaczaić się w pobliżu.
    Po godzinie zbliża się pojazd przypominający naszą nyskę.
    Zatrzymujemy. Trafiony. To gospodarz obiektu Witia
    Zaprasza nas serdecznie do domu aby się ogrzać , wyschnąć i przenocować.
    Dowiadujemy się że sklep jest już otwarty i możemy nabyć krople optymizmu.
    Sprzedawca poleca horiłkę z kljukwą . Nie wiemy co to jest ale bierzemy zapas.
    Na wieczór i na jutro. Przecież w czasie deszczu trzeba coś robić, a trzydniówka pewna.

    W czasie wieczornego spotkania dowiadujemy się że obiekt ten to takie połączenie agroturystyki ze schroniskiem.
    Nasz gospodarz okazuje się że jest zarówno przewodnikiem jak i ratownikiem górskim i mając samochód
    ( taką terenową nyskę ) dowozi i wywozi turystów w głębokie doliny Gorganów.
    Teraz przywiózł właśnie z umówionego miejsca 4-osobową grupkę z Kijowa.
    Bardzo sympatyczni, spędzili w górach trzy dni. Zerwanie akcyzy i rozpoczynamy wieczór wymiany poglądów karpacko-bieszczadzkich .
    Za oknami ciągle padał deszcz. Ale wlewając kolejne krople optymizmu wcale nam to już nie przeszkadzało.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie

    . wstaje nowy dzień

    Poranek. Przez okna przebijają słoneczne promienie. Przebijają na tyle mocno że szybko wyciągam się ze śpiwora i podchodzę do okna.
    NIEMOŻLIWE. Jednak stało się możliwe.
    Zamiast wczorajszej szarugi słońce oświetla górskie szczyty.

    Nie wiem co to za szczyty , ale wiem że trzeba ruszać jak najszybciej.
    Pakujemy się migiem , budzimy gospodarza aby jeszcze raz opowiedział jak mamy iść. Wczoraj wieczorem oglądając mapę tłumaczył
    co jest rzeczywistością a co wymysłem wydawców mapy pt. Gorgany.
    Teraz wsłuchujemy się dokładnie w to co mówi Witja
    Mimo wczesnej pory (ok.6 rano) wyszedł z nami aby doprowadzić nas do właściwej ścieżki.
    Osmołoda jest miejscem gdzie rzeczka Mołoda wpada do Łomnicy. Obydwie mają górski charakter a po wczorajszych opadach wręcz kipią nad przykrytymi kamieniami. Mijamy składowisko potężnych rur i wchodzimy na to co kiedyś było mostkiem wąskotorówki nad Mołodą. Jeszcze z 10 minut i jest przejście w krzakach tym razem wiszącą kładką nad Łomnicą. Tu rozstajemy się z naszym gospodarzem.
    Scieżka prowadzi na górę Wysoką.
    Wysoka jest nie tylko z nazwy ale naprawdę jest wysoka. Mamy do pokonania ponad 1000 metrów w pionie.
    Wyraźna ścieżka zdecydowanie pnąca się do góry doprowadza nas po trzech godzinach do domku myśliwskiego. To okazja do odpoczynku i posiłku.

    A jest po czym odpoczywać . Wyżej nie będzie już wody gotujemy więc ostatnią zupkę.
    Ruszamy dalej. Wkrótce gubimy ścieżkę ale wyczucie naprowadza nas z powrotem na nią. Zaczyna się kosówka, nazywana przez miejscowych alpiką.
    Te nieznane w Bieszczadach iglaste krzaki mocno utrudniają przejście. W miejscach gdzie że były kiedyś przecinane nie jest jeszcze żle. Nie wyobrażam sobie
    Jak można by iść „na dziko” przez nią. Pokręcone, poplątane dołem silne konary zakończone igłami uderzającymi po twarzy.
    Na szczęście są obeschły po wczorajszym, bo po deszczu nie zazdroszczę nikomu.
    Jesteśmy już powyżej granicy lasu. Odsłaniają się przestrzenne widoki. Jest czym oddychać.
    Rzeczywiście „śmiało zarysowane , oddzielone głębokimi dolinami” jak pisał Orłowicz
    Przed nami Wysoka. Dominuje w niej szarość kamiennych zboczy.
    Wkrótce stąpamy po tych kamulcach najczęściej oblepionych zielonkawymi porostami.
    To jest ten gorgan. Tak więc jesteśmy w Gorganach.

    ciąg dalszy wkrótce
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie

    . .. Na szczytach

    Na grani wieje dość mocno. Trzeba zawijać głowę w kaptur aby nie wywiało całkowicie.
    Ścieżka wciąż pnie się w górę tworząc krętą linię. Linię wyrysowaną nie na połoninie - bo nie ma tu żadnych traw - tylko we wszechobecnej kosówce.
    Miejscami prześlizguje się przez kamienne polanki i dalej pnie się w górę.
    Żadnych ludzi, żadnych zwierząt, nawet komórka nie reaguje – wszędzie za daleko. Przestrzenność widoków zachwyca ale koloryt przygnębia.
    Jest czerwiec. To teraz bieszczadzkie połoniny nasycone są głęboką zielenią. A tutaj w Gorganach przebija kamienna szarość

    Przed nami niczym spektakl przeciągają chmury raz zasłaniając aby za chwilę odsłonić bliźniaczą Górę Ihrowyszcze , nazywaną również Igrowiec a na starych mapach określaną nazwą > Róg < ; Na jej północnych zboczach spore płaty śniegu
    podkreślającego plastykę stromizny. Sam szczyt płaski, porośnięty dywanowymi plackami niskiej kosówki.

    W oddali majestat Sywuli. Same szczyty Małej i Duzej Sywuli zasłonięte są chmurami.
    Siadając w zacisznym miejscu wpatrujemy się modlitewnie w majestat tej najwyższej w Gorganach góry , licząc że ulegnie naszym prośbom
    i choć na chwilę zrzuci swe kłębiaste okrycie aby pokazać swą piękną nagość.
    Długo każe się prosić. Wyciągamy ostatnie puszki piwa i wpatrujemy się. Już mieliśmy ruszać gdy wreszcie otworzyła poły zasłon i pokazała się.
    Jest piękna.
    Znów się otuliła chmurzastą woalką.

    Ruszyliśmy dalej. Dzień zmierzał ku końcowi .
    Jeszcze z godzinka, spadamy łagodnie w dół (ok.500 metrów w pionie) a przed nami miejsce nazywane Borewka.
    Tutaj jest trochę równego , jest woda , idealne (jedyne) miejsce na nocleg.
    Oczywiście ognisko i gdzieś tam popłynie piosenka, nasza piosenka wesoła.

    Następnego dnia wczesny poranek budzi nas radosnymi promykami przebijającymi się do namiotu. To mobilizuje do działania. Śniadanko i jesteśmy na szlaku zanim wskazówki
    Dochodzi 7 rano. Chodząc po naszych górkach nigdy nie wyruszałem tak wcześnie.

    Elegancka ścieżka biegnie wyciosanym w zboczu trawersem . Trochę zielonej borowiny , ale przede wszystkim kobierce
    miękkiego, zieleniutkiego mchu zalegają poszycie lasu.
    Z map i z przekazów wynika że jesteśmy na krzyżówkach tras. Trzeba trafić na właściwą która poprowadzi nas Ruszczynę.czyli polanę pod Małą Sywulą na której dawniej istniało polskie schronisko górskie.
    Znowu przydało się wyczucie potwierdzone wkrótce drogowskazem (?! patrz fot.) Zdecydowana ścieżka trawersuje masyw na przemian lasem
    albo rumowiskami skalnymi zwanymi gorganem. Kamienie gorganu przybierają kolory zielonkawe albo ceglaste.
    Cały czas podążamy na wysokości dolnego pułapu chmur. Dzięki temu spoglądamy w dół w zielone doliny bez żadnych oznak cywilizacji.
    Pojawiające się limby zwracają wzrok na siebie. Każde spojrzenie w górę rozpływa się w chmurach.
    Ciągnie się to przejście.. Kolejne godziny mijają a my wciąż nie mamy punktu odniesienia. Oczywiście żadnych ludzi.
    Na dole zielono , na górze chmurzasto. W Bieszczadach przeszlibyśmy w tym czasie całą połoninę , a tu niewiadomo właściwie gdzie jesteśmy.
    Mija południe gdy zmiana otoczenia wskazuje że coś nastąpi.
    Wreszcie jest.
    Wychodzimy na urokliwą polanę z czymś nietypowym na środku.
    Podchodząc bliżej już wiadomo. Ruszcyzna ruiny schroniska.

    ciąg dalszy będzie
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  9. #9
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Ruda Śląska
    Postów
    261

    Domyślnie

    Do wcześniejszego odcinka:
    Te buteleczki, aż smaki mi przyszły
    Muszę jechać na Wschód uzupełnić barek

  10. #10
    Bieszczadnik Awatar Henek
    Na forum od
    01.2004
    Rodem z
    Rzeszow
    Postów
    1,003

    Domyślnie

    Widzę że nie tylko ja jestem z klubu miłosników destylatów ukraińskich.

    Warto uzupełnić wrażenia jakie płyną z Ukrainy , a przy okazji barek.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Gorgany zimą
    Przez Basia Z. w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 08-01-2009, 21:46
  2. Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 01-09-2008, 19:54
  3. Gorgany 2006
    Przez buba w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 05-04-2007, 10:13
  4. Pierwsze grupy nocowały w Chacie!
    Przez *beata w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 02-12-2004, 14:48
  5. pierwsze wrazenia z chata...
    Przez Wojtek w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 13-10-2002, 16:24

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •