Zobacz pełną wersję : Bieszczady przestają być dzikie
oto link do tekstu z portalu Onet.pl (14.08.2007) - do poczytania i pod dyskusję:
http://wiadomosci.onet.pl/1431073,2678,kioskart.html
dane co do liczby turystów i tak są zaniżone - nie od każdego łba, najdelikatniej pisząc, odprowadzany jest podatek i klimatyczne ;-).
nie podniecałbym się tym artykulikiem... co do przyszłości bieszczadów... to leży ona w rękach władz lokalnych, a te... no cóż... nie pierwszy to wątek i nie ostatni na temat tego co będzie... a ja się upieram że na szlakach (poza Połoninami i Pasmem Tarnicy rzecz jasna) wiary coraz mnniej...
Pozdrawiam
DP
Że w Bieszczadach "to se ne vrati", przekonały niedawne remonty wielu tutejszych dróg. Wyremontowano, po raz pierwszy od wielu, wielu lat m.in. mało uczęszczaną szosę z Berehów do Dwernika i Smolnika. A to już stałych bywalców mogło wprawić w prawdziwe zdumienie.
Nie rozumiem owej wypowiedzi. No jasne - lepiej nic nie remontować ( szczególnie dróg lokalnych ? ) i jeździć kobyłą.
Stałych bywalców, czyli "tubylców" dziwi raczej stan drogi wojewódzkiej
Ustrzyki Górne-Wołosate i " skansen BdPn " ( domy w Nasicznem, Bereżkach
i te poiglopoolowskie w Wołosatem, które nadają się do rozbiórki, bo nie ma kto dokończyć budowy. Taki " Skarb Państwa " w państwie pod zarządem BdPN. Nie odnoszę się do całego artykułu i wszechwiedzy się wypowiadających, bo to śmieszne - porównywanie Cisnej i okolic do Zakopanego - nawet ze względu na ilość obiektów noclegowych.
Bajanie.
dane co do liczby turystów i tak są zaniżone - nie od każdego łba, najdelikatniej pisząc, odprowadzany jest podatek i klimatyczne ;-).
A skąd takie "smutne" informacje ? - Oczywiście tyczące podatków i klimatycznego. Generalizowanie nie jest dobre dla obu stron, czyli okradanego państwa i okradających :roll:
A skąd takie "smutne" informacje ? - Oczywiście tyczące podatków i klimatycznego. Generalizowanie nie jest dobre dla obu stron, czyli okradanego państwa i okradających :roll:
Nie rozumie gdzie i kto kogo okrada ? Przecież jest oczywiste że nie wszyscy chodzacy po Bieszczadach placą miejscowe podatki np. ja nie płacę. Bo ja tam nie nocuję. I takich jak ja jest znacznie wiecej. Wiec to całe liczenie nie specjalnie odzwierciedla stan rzeczywisty. A generalnie z turystami róznie bywa. Ostatnio gdy bylem w Mucznem na parkingu pod hotelem i obok na polu namiotowym nie można było przsłowiowej szpilki wcinąć, chociaz był środek tygodnia. A dziś mimo że tzw. długi weekend było tych samochodow i namiotów o połowę mniej. Za to na niebieskim szlaku od Dwernika spotkałem najpierw kikunastoosobową grupę "mlodzieżową", a potem cały autokar wędrowców z Lubina. Poza tym kilka osob pojedynczo. A co do "dzikości" - kto chce to znajdzie. Ja np. raz w życiu bylem w Solinie, za to na Haliczu kilkanaście razy. A dziś pospacerowałem sobie także po stokach Jeleniowatego,nawet "nakrzyczał" na mnie orlik krzykliwy który tam gdzieś ma gniazdo.
dobrze ze zostaly jeszcze dzikie bieszczady za nasza wschodnia granica :D pewnie tam tez w koncu popsuja...ale trzeba sie cieszyc poki sa!
ale na pewno smutno jest dochodzic do takich wnioskow, ze "dobrze ze ukraina nam zabrala te ziemie, bo jakby po wojnie zostaly w polsce nie bylyby juz dzikie i mialy drogi z nowym asfaltem i kupe pensjonatow"... wlasnie do takich wnioskow doszlismy na ostatnim wyjezdzie..
niAniaOgg
17-08-2007, 16:05
Też pozwolę sobie dorzucić słówko - turystów na pewno jest w Bieszczadach więcej, ale już na samych szlakach nie tak łatwo ich spotkać. Owszem, są trasy oblegane, ale przykładowo szlak graniczny już nie obfituje w turystów (na szczęście nie wiedzą jakie widoki tracą omijając chociażby Plaszę :) )
pzdr
Ania
Wg mnie to artykuł bazujący na stereotypach, nie oddający rzeczywistości „turystycznej” w Bieszczadach.
Dziwi mnie ostatnio szum w mediach wokół Bieszczad. Na przestrzeni ostatnich kilku tygodni pojawiło się sporo artykułów – o atrakcyjności ziemi jako nieruchomości w Bieszczadach, o wzrastającym ruchu turystycznym na którym można zarobić krocie, etc.
Wątek przewodni tych artykułów, obraz Bieszczadów i ludzi tam żyjących jest inny, od dotychczas prezentowanego.
Nie znam się na tym, ale po głowie snuje mi się ciągle taka myśl – o co chodzi? Jakby ktoś tym sterował, nadmuchiwał koniunkturę... Ściągał przysłowiową warszawkę.
Wg mnie, „ta warszawka” skuszona artykułami przyjedzie raz, i więcej nie wróci. Na szczęście dla Bieszczad. I mam nadzieje, że więcej równie głupich artykułów jak prezentowany przez Newsweek z zeszłego tygodnia nie będziemy czytać. Lepiej, żeby już w ogóle nie pisali, niż mają kreować taki obraz. Brrrr….
G
Ten szum, jak to nazywasz, w mediach. lekko spóźniony jest. Cała "warszawka", biznesmeni z rzeszowskiego, gdańskiego, firmy poważne z całego kraju naszego pięknego ruszyły na wykup czego się da, daa .... wno temu.Całe lata temu. Ceny ziemi w Bies .... w Bieszczadach, te podawane w mediach, chyba wywoławcze ;-), albo w miejscach nieciekawych, bo takie też są. Pozdro.
Najgorzej, gdy o Bieszczadach pisują obeznani zza biurka. Na szczęście zimy są na tyle uciążliwe, że wielu dłubków budowniczych odstraszają.
Letnie dacze z biegiem czasu przesiąkną stęchlizną, jak i ich mieszkańcy,
którym się wyśniło bieszczadzkie eldorado.
zapewniam Ciebie - jeśli masz 500 ha stawów rybnych i cala produkcja z nich idzie na export, od lat, jeśli masz stały dochód z byłego uprawiania polityki, jeśli masz biurowce albo salony samochodowe w Polsce czy Europie, nie wymarzniesz w Bieszczadach. Setki innych przykładów. Ale to na marginesie tylko ;).
Wiem, ale obym widywał jak najrzadziej i rzeczywiście te dworki były ostoją nowobogackich od święta - dla szpanu. Nie myślałem o takich, lecz o mniej zasobnych portfelach.
Pozdrawiam
Ten szum, jak to nazywasz, w mediach. lekko spóźniony jest. Cała "warszawka", biznesmeni z rzeszowskiego, gdańskiego, firmy poważne z całego kraju naszego pięknego ruszyły na wykup czego się da, daa .... wno temu.Całe lata temu. Ceny ziemi w Bies .... w Bieszczadach, te podawane w mediach, chyba wywoławcze ;-), albo w miejscach nieciekawych, bo takie też są. Pozdro.
Zupełnie się zgadzam z chrisem, ziemie zostały wykupione kilka lat temu przez warszawkę i to nie tak jak teraz szukają kupcy 1-2 hektary, tylko brali po 200 h jak leci i gdzoe tylko się da teraz pompują w media taki onet żeby sprzedać tych hektaró troche za 10 razy taką kasę jak kupili.
Najgorzej, gdy o Bieszczadach pisują obeznani zza biurka. Na szczęście zimy są na tyle uciążliwe, że wielu dłubków budowniczych odstraszają.
Letnie dacze z biegiem czasu przesiąkną stęchlizną, jak i ich mieszkańcy,
którym się wyśniło bieszczadzkie eldorado.
A ty takitam jesteś mieszkańcem czy piszącym za biurka o tych co pochodzą z Bieszczadów :mrgreen: :mrgreen: i wyśniło im się eldorado.
:mrgreen: Odśmiecham się uprzejmie, a do Leska mam dalej, jak do Lutowisk.
Poza tym Lesko, to już aglomeracja i jeżdżę tam jedynie po bułki do Szelców.
Pozdrawiam.
andrzej627
18-08-2007, 14:26
dobrze ze zostaly jeszcze dzikie bieszczady za nasza wschodnia granica :D pewnie tam tez w koncu popsuja...ale trzeba sie cieszyc poki sa!
ale na pewno smutno jest dochodzic do takich wnioskow, ze "dobrze ze ukraina nam zabrala te ziemie, bo jakby po wojnie zostaly w polsce nie bylyby juz dzikie i mialy drogi z nowym asfaltem i kupe pensjonatow"... wlasnie do takich wnioskow doszlismy na ostatnim wyjezdzie..
A mnie się robi smutno, gdy czytam takie teksty.
Buba, a może obwodnica bieszczadzka też niepotrzebnie popsuła Bieszczady?
DUCHPRZESZŁOŚCI
18-08-2007, 15:46
A mnie się robi smutno, gdy czytam takie teksty.
(...)
Andrzeju! a czy człowiek musi naprawdę wszytko zabudowac i zaasfaltować, nic nie pozostawiając dla natury. Moim skromnym zdaniem smutne jest to, że ta nasza Biedna Ziemia znosi takiego pasorzyta jakim jest człowiek. Niestety prawda jest taka, że niszczymy tą naszą planetę dostosowując ją do naszych potrzeb. Może powinniśmy się my do niej dostosować.
andrzej627
18-08-2007, 16:27
Andrzeju! a czy człowiek musi naprawdę wszytko zabudowac i zaasfaltować, nic nie pozostawiając dla natury.
Oczywiście, że nie wszystko trzeba zabudować i zaasfaltować. Nie proponuję przecież budowy pensjonatów na połoninach. Uważam natomiast, że trzeba remontować istniejące już drogi, a w szczególności zaasfaltować drogę z Ustrzyk do Wołosatego. Dzikość niech pozostanie, ale w górach.
Pewnych procesów nie da sie zahamować. Wzrost liczby turystów na takich terenach jak Bieszczady, bez względu na przyczyny, jest faktem.
Całe szczęście, że Polska jest dość dużym krajem, bo inaczej parki narodowe zostały by sprowadzone do roli wielkiego placu zabaw.
Miałem okazje ponownie odwiedzić jeden z parków narodowych Holandii, De Loonse en Drunense Duinen, malutką (3500 ha) kupe piachu. Broszury zachwalają jako miejsce pełne ciekawych roślinek i żyjątek. Z żyjątek widziałem tam jedynie masę psów, ludzi i koni wierzchowych. O smieciach wspominać nie będę, gorzej jedynie wygląda centrum Amsterdamu rankiem, po całonocnych imprezach w okolicznych coffeeshopach.
Masa ludzi (kraj 9 razy mniejszy od PL, z 15 mln populacją, potrzeba znalezienia miejsca do rekreacji i odetchnięcia "świeżym" powietrzem chyba
wymusza takie, a nie inne postrzeganie problemu ochrony przyrody.
O ile jest co jeszcze chronić....
Moja rodzina kupiła dom w jednej z najlepszych lokalizacji, nad przesunięta uprzednio o kilometr rzeczką, która jest teraz otoczonym "elektrycznym pastuchem" zakolem z kaczkami i krowami - "mieszkają w rezerwacie przyrody.
Natura w tym kraju kojarzy mi sie jedynie z takimi "placami zabaw", ewentualnie z koloniami, gdzie zaś na łonie przepięknej przyrody mordowali miejscowych, wyciskając z tych terenów ile sie da ku chwale ojczyzny i jej dobrobytu ;)
Dzikość nasze miejsca zatracac będa jeszcze bardziej. Prędzej, czy później, kolejne inwestycje w ramach zrównoważonego rozwoju, rozwoju "przemysłu turystycznego" itp zamienią te miejsca w lunapark. Pocieszające jedynie jest to, że troche to czasu zajmie.....
PS Tworzę dopiero albumy, więc zdjęcia są dobrane może nieco chaotycznie, ale kilka fotek ze wspomnianego parku narodowego, jak również z kilku innych "zielonych" miejsc można znaleźć...
Pozdrawiam :)
http://picasaweb.google.com/vm2301/Holandia2007Duperele
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby. A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie? Jak dla mnie, to byłoby lepiej, jechać 20 na godzinę, i podziwiać widoki. Po co się spieszyć? Dla lepszego wyobrażenia problemu tej drogi- jak i innych:
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
andrzej627
18-08-2007, 19:41
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby.
Gdyby nie było dalej drogi, a chciałbym się tam dostać, to jak najbardziej.
A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie?
Nie, nie spieszy mi się. W ogóle staram się w życiu nie spieszyć, a co dopiero w Bieszczadach. Nie chodzi mi o szybkość, ale o normalną jazdę samochodem bez obawy o uszkodzenie go. W związku z tym planując wyjazd w Bieszczady dyskwalifikuję Wołosate jako miejsce mojego zakwaterowania. A szkoda, bo, jak słychać na forum, Wołosate zostało opanowane przez "Zajazd Pod Caryńską".
jakos tak jest ze jak nie ma dzikich dolin to nie ma tez miejsca dla dzikich gor... i jakby cywilizowanie bieszczad zakonczylo sie na obwodnicy to by sie jeszcze dalo przezyc.. a UG-wolosate obwodnica juz nie jest..
andrzej627
18-08-2007, 23:14
(...) jakby cywilizowanie bieszczad zakonczylo sie na obwodnicy to by sie jeszcze dalo przezyc.. a UG-wolosate obwodnica juz nie jest..
Buba, czy należy rozumieć, że nie przeżyjesz, jak droga UG-Wołosate zostanie zreperowana?
Nie chcę Cię zbytnio stresować, ale już dwa lata temu widziałem na własne oczy
Roboty drogowe w Wołosatem (http://pl.youtube.com/watch?v=okQq3P3_nPw) a tamtędy już niedługo będzie można jechać na Ukrainę. :shock:
Tak czytam i zastanawiam się, czy w innych rejonach Polski drogi polne jedynie być powinny. Czy należy wrócić do czasów, gdy przy lampie naftowej nauki się pobierało ? Oczywiście, tam gdzie mieszkamy - wymagamy aby jakoś za cywilizacją nadążać, a Bieszczady niech dziczą zostaną na wieki wieków.
Przecież na Wołosatem mieszkają ludzie, którzy w jakiś sposób do pracy muszą dojechać i dzieci do szkoły. Coś tu nie tak. Proponuję pomieszkać kilkadziesiąt lat i powspominać, jak do Czarnej zimą saniami trzeba było dojeżdżać - powiedzmy z Dwernika, a autobus w tamte okolice w ogóle nie kursował, bo drogi były w stanie opłakanym. Kochani Bieszczadnicy - może ktoś mi odświeży pamięć i przypomni np. ile było kamieniołomów w Gminie Lutowiska w latach 60 ubiegłego wieku ? A Nadleśnictwo w Dwerniku pamięta jeszcze ktoś z tego forum ? Ot, to była prawdziwa dzicz, łącznie z Letnią, Pulpitem, mielerzami w Moczarnem, w pobliżu Nasicznego, Ustrzyk Górnych itd.
Pozdrawiam
Tak czytam i zastanawiam się, czy w innych rejonach Polski drogi polne jedynie być powinny. Czy należy wrócić do czasów, gdy przy lampie naftowej nauki się pobierało ? Oczywiście, tam gdzie mieszkamy - wymagamy aby jakoś za cywilizacją nadążać, a Bieszczady niech dziczą zostaną na wieki wieków.
Przecież na Wołosatem mieszkają ludzie, którzy w jakiś sposób do pracy muszą dojechać i dzieci do szkoły. Coś tu nie tak. Proponuję pomieszkać kilkadziesiąt lat i powspominać, jak do Czarnej zimą saniami trzeba było dojeżdżać - powiedzmy z Dwernika, a autobus w tamte okolice w ogóle nie kursował, bo drogi były w stanie opłakanym. Kochani Bieszczadnicy - może ktoś mi odświeży pamięć i przypomni np. ile było kamieniołomów w Gminie Lutowiska w latach 60 ubiegłego wieku ? A Nadleśnictwo w Dwerniku pamięta jeszcze ktoś z tego forum ? Ot, to była prawdziwa dzicz, łącznie z Letnią, Pulpitem, mielerzami w Moczarnem, w pobliżu Nasicznego, Ustrzyk Górnych itd.
Pozdrawiam
To z życia czy z książek piszesz ??? Piszesz powspominać jak byś chciał nadal tymi saniami jeździć do czarnej :wink:
Ile kamieniołomów nie wiem poczytaj w niebieskiej książce o Lutowiskach może tam znajdziesz :idea: :idea:
jasne ze przezyje remont drogi do wolosatego..przezylam ta terka-dolzyca, to i to przezyje.. tylko po prostu zaczne te miejsca omijac..
rozumiem ze w polsce nie tylko na drogi polne jest miejsce... niepokoi mnie jedynie tendencja asfaltowania rowniez wszystkich tych polnych ;)
tak samo martwi mnie wkraczanie kultury betonu w bieszczadach jak i w miejscu mojego zamieszkania
zreszta ta dyskusja byla juz w wielu watkach i zwykle do niczego nie prowadzi- po prostu jedni ubolewaja nad cywilizowaniem sie bieszczad i swiata a innych to cieszy...i tyle...
To z życia czy z książek piszesz ??? Piszesz powspominać jak byś chciał nadal tymi saniami jeździć do czarnej :wink:
Takie łapanie za słówka do niczego nie prowadzi. Wspominać można miło
lub odwrotnie - jeśli piszemy o cywilizacji, czy jej braku.
Książkę mam zamiar napisać i myślę, iż wiele bajkowości wniesie do postrzegania Bieszczad i ludzi z nimi związanych. Bieszczady turystyczne, to zupełnie inna śpiewka, niż codzienność w przekroju całego roku, czy wielu lat.
Takie łapanie za słówka do niczego nie prowadzi. Wspominać można miło
lub odwrotnie
Jasne że do niczego nei prowadzi tylko powiem to tak dla kogoś kto przyjedzie na ferie to jazda na takich saniach może być super przeżyciem sam pamiętam jako dziecko takie wyprawy saniami pod otrytem i to było super, al ejak byś miał jeździć co dziennie do pracy takimi saniami przez 3 godziny to nei było by zapewne to fajne.
A książkę pisz z chęcią przeczytam tym bardziej żeś miejscowy jak piszesz wyżej, a nie z dalekiego miasta odwiedzający Bieszczady, ciekawi mnie ta bajkowość o której piszesz ale pożyjemy zobaczymy.
A co do dzikości to powiem tak dla chcącego nic trudnego zawsze znajdą się takie miejsca w Bieszczadach gdzie jest cisza i spokój, a drogę do Wołosatego powinni już zrobić kilka lat temu :)
Przecież nikt nowych dróg nie buduje, a naprawianie nie ma wpływu na przyrodę, a jeśli nawet, to z korzyścią, bo mniej kurzu w powietrzu.
Do Wołosatego naprawiali już wielokrotnie i co z tego ? Dziury po każdej zimie
jeszcze większe. Gdyby zrobili raz, a porządnie, to mniej kasy w tych kałużach
by utopiono. :)
Hej:)
Było tu na Forum o tytułowym zjawisku już tyle, że szkoda gadać. Ja proponuję zabieg następujący:D Na pierwszym - lepszym - końcu skali dzikości umieśćcie Beskid Niski. Na drugim - gorszym - końcu skali dzikości ustawcie nie Tatry czy Gorce, a Karkonosze. I dla ulżenia sobie w chwilach smutnych konstatacji nad zanikiem dzikości bieszczadzkich wspomnijcie, jak to w Reisengebirge Mniemce kładli podwaliny pod nowoczesne zagospodarowanie gór, w tym turystyczne, rzecz jasna:P Gdy już wspomnienie dobrego czasu niemieckiej gospodarności zjeży Wam wszystkie możliwe włosy, spójrzcie na obowiązkową (mam nadzieję:)) mapę Bieszczad na ścianach Waszych pokojów i poczujecie tylko ulgę, tylko ulgę...
Pozdrawiam,
Derty
PS: Polecam tu jako dobry punkt startu do ćwiczenia się w 'mojej metodzie' 'Moje wspomnienia turystyczne' W. Orłowskiego, w których znany wszystkim oberżyświat opisuje znamienite początki turystyki masowej w europejskich górach:D
yasiolek
20-08-2007, 16:57
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
akurat z tym sie nie zgodze. zamiast podziwiać widoki musza uważać aby nie wjechać w jakaś dziurę aby nie urwać zawieszenia,a potem jakoś wrócić do domu.
a na koniec UG- Wołosate - pieszo - 1 godzina ;)
Na koniec ścieżka dydaktyczna salamandra Ustrzyki Górne-Wołosate czas przejścia nieznany. 2 żmije na 1 m kwadratowy. Obowiązkowe wodery lub cuś podobnego.
A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko.
I to IMHO jest wystarczajacy powod zeby te droge wyremontowac.
Statystyczny turysta przyjezdza w Bieszczady na 1 tydzien w roku i te droge pokonuje powiedzmy w tym czasie 1 raz. A sa zapewne miejscowi ktorzy musza nia jezdzic codziennie i te dodatkowe 24 minuty (w obie strony liczac) przemnozone przez 21 dni roboczych w miesiacu daje 8,5 godziny "w plecy".
To oczywiste co teraz napisze, ale chyba niektorzy o tym zapominaja - w Bieszczadach sa nie tylko turysci, ale rowniez miejscowi ktorzy chca normalnie zyc.:wink:
andrzej627
24-08-2007, 20:03
(...) chyba niektorzy o tym zapominaja - w Bieszczadach sa nie tylko turysci, ale rowniez miejscowi ktorzy chca normalnie zyc.:wink:
No właśnie. Niektórzy chyba traktują Bieszczady jak rezerwat, w którym drogi mają też pozostać dzikie.
Witam
No właśnie. Niektórzy chyba traktują Bieszczady jak rezerwat, w którym drogi mają też pozostać dzikie.
Chyba Andrzeju niechcąco trafiłeś w sedno - to jest rezerwat !!! i pozostanie nim tak długo jak długo będziemy w UE. Przyjmując wszelakie Dyrektywy UE sami skazaliśmy się na folklorystyczny rezerwat Unii. I to pomimo tego, że środowisko tamtejsze nie spełnia wymogów podstawowych norm :shock:
A tacy jak "nasza" forumowa" Lucyna własną piersią będą :!: deczko po deczku skurwiać ostatnią ostoję mentalnej odskoczni od tego codziennego gówna, którym nas karmią. I to w imię niby polepszenia bytu tambylców:!:
Żenada
P.s.
Szanowni moderatorzy - zapewne znowu załapie sie na karnego punkta, ale nigdzie nie mogę znaleźć, ile takich karniaków zniesie to forum.
A w związku z tym nie wiem ile jeszcze postów mogę skrobnąć:lol:
Proszę o wyjaśnienie ciemniakowi.
...................
No i druga sprawa - co to za możliwość użycia do 9 images - wstawiam 9 głupawych ikonek i szlaban. Kasuję jedną - może przejdzie.
.....................
Dupa - muszę dziabnąć do 4.
Pozdrawiam
A tacy jak "nasza" forumowa" Lucyna własną piersią będą :!: deczko po deczku skurwiać ostatnią ostoję mentalnej odskoczni od tego codziennego gówna, którym nas karmią. I to w imię niby polepszenia bytu tambylców:!:
Żenada
:shock:
Poddaję się. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o czym mój Ulubiony Pan Michał pisze? Mam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Niby znam znaczenie każdego z użytych słów ale za diabła nie mogę powiązać je w jakąś logiczną całość.
Witaj
:shock:
Poddaję się. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o czym mój Ulubiony Pan Michał pisze? Mam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Niby znam znaczenie każdego z użytych słów ale za diabła nie mogę powiązać je w jakąś logiczną całość.
Zadaj pytanie - a odpowiedź w mig.
Fakt - dobitnie określiłem sytuację i perfidnie wykorzystałem Twój wizerunek. Ale to Ty jesteś "nauczycielem i przewodnikiem".
Chcesz istnieć? - Płać:!:
Pozdrawiam
andrzej627
24-08-2007, 23:12
Chyba Andrzeju niechcąco trafiłeś w sedno - to jest rezerwat !!! i pozostanie nim tak długo jak długo będziemy w UE.
Nie bardzo rozumiem. Przecież UE współfinansuje remonty dróg w Bieszczadach, jak widać na załączonym obrazku.
Witaj
Zadaj pytanie - a odpowiedź w mig.
Fakt - dobitnie określiłem sytuację i perfidnie wykorzystałem Twój wizerunek. Ale to Ty jesteś "nauczycielem i przewodnikiem".
Chcesz istnieć? - Płać:!:
Pozdrawiam
Rozumiem, rzeczywiście jesteś moim Ulubionym Panem Michałem. Jeżeli mogłabym prosić o coś Moda to chciałabym abyś miał jeden punkt karny mniej. Nagroda za szczerość.:mrgreen:
włóczykij
25-08-2007, 09:24
No właśnie. Niektórzy chyba traktują Bieszczady jak rezerwat, w którym drogi mają też pozostać dzikie.
100% racji.
Trudno wymagać od tubylców, aby założyli pióropusze i udawali Apaczów, bo dla nas tak będzie fajniej. Z rozmów z mieszkańcami wiem, że zawieszenie w samochodzie naprawiają kilka razy w roku. To jest ich miejsce życia i ma być życiem w cwywilizowanych warunkach a nie wegetacją w jakimś rezerwacie dla naszego chciejstwa. Poza tym zapewnienie szybkiej pomocy lekarskiej w ekstremalnych sytuacjach itp itp itp i milion innych powodów. Nie nakłaniam do niszczenia przyrody, ale narazie nikt nie kładzie asfaltu na Chryszczatą :)
Teresa45
28-08-2007, 20:40
Trasa Ustrzyki G.- Wołosate jest drogą gminną tak twierdzą mieszkańcy i niestety nie ma pieniędzy na remont,pewnie szybko nie będzie zrobiona wiec trzeba sie uzbroić w cierpliwosc i jakoś przejechać tą droga,a poza tym to w bieszczady się jeżdzi dla pięknych połonon a nie na rajdy, wiec najlepiej plecak i wgóry a nie narzekać na stan dróg.
[QUOTE=Teresa45;47812]Trasa Ustrzyki G.- Wołosate jest drogą gminną QUOTE]
Droga Ustrzyki Górne - Wołosate jest drogą wojewódzką nr 897.
andrzej627
28-08-2007, 21:32
Trasa Ustrzyki G.- Wołosate jest drogą gminną
Mylisz się. Jest to droga wojewódzka nr 897 Tylawa-Wołosate.
pioabram
28-08-2007, 21:39
akurat z tym sie nie zgodze. zamiast podziwiać widoki musza uważać aby nie wjechać w jakaś dziurę aby nie urwać zawieszenia,a potem jakoś wrócić do domu.
a na koniec UG- Wołosate - pieszo - 1 godzina ;)
Wszak widoki ,to podziwiamy nie z drogi,nie z samochodu,ale z połonin okolicznych,z krzemienca,tarnicy bukowego,i jesli zostanie juz ta droga wyremontowana,mniejsza o jej nr,to mozemy liczyc na przejscie graniczne,i na jeszcze wiecej widokow,po tamtej wschodniej stronie,z pikujem,i przecudnie ogromna borzawą!!warto,niech remontują,obu szyko!
...Bieszczady przestały być dzikie już jakieś 15 lat temu...a co do drogu UG-W to ma ona statut zamknietej i nikt z zarządu dróg nie będzie remontował drogi, po której teoretycznie prócz pojazdów parkowych i mieszkańców nie powinien się poruszać nikt inny...a wracając do dzikości Bieszczadów to niech wszyscy tzw. Bieszczadnicy zacznął organizować życie sobie a nie ludziom mieszkającym w Bieszczadach i wymagać furmanek konnych i strzechy na dachu bo "JA" chcę przyjechać w "DZIKIE BIESZCZADY"...jak ktoś chce je znaleźć to zawsze je znajdzie tylko "z wozu", plecak i przed siebie...a nie narzekać, że tu powinno być tak czy tak...jak tak bardzo podobają się Bieszczady to zapraszam do kupna kawałka ziemi, kupna domu...pomieszkać chwilę ....ciekawe jak szybko chęć na dzikość przejdzie...to tyle na temat...
[quote=żubr;47837]...Bieszczady przestały być dzikie już jakieś 15 lat temu...a co do drogu UG-W to ma ona statut zamknietej i nikt z zarządu dróg nie będzie remontował drogi, po której teoretycznie prócz pojazdów parkowych i mieszkańców nie powinien się poruszać nikt inny...
[...]
A kto wydał takie zarządzenie i na jakiej podstawie ?
Mieszkańcy, a pojazdy parkowe służbowe, to zupełnie inny temat
i mniemam, iż nie na forum bieszczadzkie. Postruffka.
[...] niech wszyscy tzw. Bieszczadnicy zacznął organizować życie sobie a nie ludziom mieszkającym w Bieszczadach i wymagać furmanek konnych i strzechy na dachu bo "JA" chcę przyjechać w "DZIKIE BIESZCZADY"[...]
Po pierwsze, drogi Żubrze, nikt tu nikomu życia nie urządza. Po drugie - współczesne strzechy należą do poszukiwanych i wysoko cenionych materiałów pokryciowych. Dam sobie rękę uciąć, że wielu mieszkańców Bieszczad chciałoby, aby było ich stać na takie strzechy;> Po trzecie - jazdy furmankami dla turystów, to kapitalny sposób na zarobek. Spytaj podhalańskich, jaką kasę ciągną z bryczek.
A ja CHCĘ DZIKOŚCI. To warunek mojego przyjazdu w Bieszczady. I w dodatku zamierzam o tym tu pisać ile wlezie. Dzikość bowiem jest TOWAREM DO SPRZEDANIA, a ja chcę go kupować:)
Pozdrawiam,
Derty
PS: Chętnie bym się tam osiedlił drogi Żubrze ale macie nierealistyczne ceny nieruchomości. W regionach bardziej 'turystycznie rozwojowych' można kupić glebę z domostwem nawet 4-krotnie taniej. To też polecam uwadze miejscowych 'biznesmenów'.
wydaje mie sie, że wasz problem polega na wypaczonym pojeciu dzikości. Od kiedy to spokój i stary porządek swiata jest dziki?
Kolejna sprzecznosć to szukanie "dzikiego i odludnego miejsca" żeby zbudowac sobie "siedlisko".
Znacie ta chińska przypowieść o człowieku który tak kochał szum wodospadu ze postanowił zbudować przy nim dom i zamieszkac? Jak pomyślał, tak uczynił. Spełnił swoje marzenie i po tygodniu przestał zwracać uwage na szum wodospadu...
Chwała Bogu że ceny dochodzą do 3000 za ar bo byście zgotowali sobie taki "raj" jak na Starym Folwarku nad jeziorem czy na Berestyszczach gdzie domki stoja 10 metrów od siebie i ludzie smrodzą sobie nawzajem grillami a smieci leżą po okolicznych potokach. O nieszczelnych szambach juz nie wspominajac.
Zastanawiam sie Derty czy to są naprawde twoje poglady czy tylko chcesz sprowokować dyskusję? Jeśli to pierwsze to idziesz u mnie do szuflady z "mieszczuchami" jakos zawsze myslałem że ty leśny jesteś...
Może to stare, ale jak oddaje dzikość.
Przeprowadzka w Bieszczady
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pięknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach. [/B]
a czy to nie jest tak że wcale nie przeszkadzają nam powstające domy, co płoty dookoła nich? Tabliczki typu "teren prywatny - zakaz wstępu" czy ostrzeżenia o pasach? Osobna sprawa, że architektonicznie niektóre budowle są rażąco oderwane od krajobrazu (typowy przykład to np pseudo zameczek na Skorodnem).
Mnie osobiście nie razi że ktoś sobie postawi chatę, jak bym miał kasę też bym postawił- choćby żeby było gdzie buty wysuszyć. Razi mnie za to, że skoro burżujstwo osiedla się tu, nie czerpią dochodu z ziemi jaką zajmują (rolnictwo), to czemu ją grodzą? Wielce oświecony Wiktorini był łaskaw zatargać swoją cielesność na Paniszczew i płot postawić. Skoro ktoś już tam zajdzie, to chyba nie po to aby stawiać stolce mu pod nosem, czy robić inne brzydkie żeczy.
Tak oto myślę i się zbulwersowałem
ja tam myślę, drogi Barnabo ( pozwolisz, że wejdę Tobie w d.... , jak to określił Piotr :), mniemam, iż dawny, stary porządek świata, o którym wspomniał Jabol, polegał głównie na grodzeniu, płotowaniu, stawianiu zapór, murów etc. Jak podoba się kapitalizm, trza pogodzić się z napisami typu "private area". A o wspomnianej przez Ciebie cielesności - no facet chce mieć po prostu spokójjjjjj 8-) .Pozdro.
eee tam, nadal będę upierał się przy swoim: budynki- tak, płoty - nie!
Rozumiem że ktoś grodził sobie zagrodę dla strusiów, gdzie teraz daniele biegają, że ktoś będzie ogradzał płotem coś, zeby nie zniszczono....
Widziałem już w tym kraju całe wsie, gdzie nie było ani jednego płota. Ludzie tam mieszkający mieli więcej spokoju niż nam mogłoby się wymarzyć.
Cóż mogę powiedzieć. Życzę Tobie, drogi Chris, i całej reszcie też, abyście znaleźli w Bieszczadach (czy gdzie tam chcecie) miejsce na wasz własny płot. Dobrze by było w takim płocie umieścić furty, aby wędrowcy, i inne łaziki mogły dojść do studni, albo co. Tak więc, takich furt w płocie Wam też życzę.
pioabram
29-08-2007, 22:35
Może to stare, ale jak oddaje dzikość.
Przeprowadzka w Bieszczady
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pięknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach. [/b]
haaahaaha!!!taka jest prawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!mieszkam akurat nad morzem i jezdze w bieszczady,ale jestem pewien ze 90 procet forumowiczow,tak własnie zakonczylo by przygode z bieszczadami..
a czy to nie jest tak że wcale nie przeszkadzają nam powstające domy, co płoty dookoła nich? Tabliczki typu "teren prywatny - zakaz wstępu" czy ostrzeżenia o pasach?
Wg mnie trafiłeś w sedno. Namolnych ludzi co to przez okno zajrzą czy też rozłożą się na piknik tuż przy samochodzie parę metrów od chałupy, na szczęście w Bieszczadach jest mało (nie dotyczy Wetliny, Cisnej, i miejsc gdzie zagęszczenie jest porównywalne z Marszałkowską). Pamiętam jak Zośka Bigosowa na Głodówce (dawne czasy :roll: ) sobie z takimi radziła – odpowiedni ton i użycie „trafiającego” słownictwa załatwiało sprawę w mig :-D. Jeśli będę stawiała dom, moim marzeniem jest nie stawianie płotu - po co patrzec na świat przez kratki lub paski :-D.
G
Hej:)
Do Gośki:
Jak Ci się po ogródku przespaceruje kilka razy facio po kilku piwkach, to ogrodzisz raz dwa:D
Pozdrawiam,
Derty
PS: Płoty nie są konieczne tam, gdzie się szanuje private property, u nasz w kraju to jeszcze nie jest świętość.
[..]
Zastanawiam sie Derty czy to są naprawde twoje poglady czy tylko chcesz sprowokować dyskusję? [...]
Kombinuj, kombinuj:D
Zgadzam się, że dzikość to słabo zdefiniowane pojęcie. A raczej - każdy sobie ją określa na swój sposób. Zgadzam się, że tęskno mi do obrazu wsi pełnej ludzi, pełnej dźwięków, których teraz już nie usłyszę nigdzie, tętniącej życiem. Tęskno mi do opłotków - nie do parkanów z kutego żelaza, klinkieru, głazów i betonu. Tęskno mi też do wierzb, śliwek, jabłoni, lip itd, które zastępowane są przez szpalery cmentarnych żywotników, bezpłciowe postrzyżone cisy itd. Tęsknię za widokiem furmanki wypartej na zawsze przez bezstylowe, nijakie, zunifikowane auta.
Ale nigdy nie mówię, że należy zastopować te zmiany, zawrócić... Kiedyś mieszkańcy wsi będą tęsknić za tym samym, za czym ja tęsknię. Inna rzecz, czy się do tego przyznają przed innymi.
A my, workonosy pospolite, mamy prawo się obruszać, że leją nam asfalt pod nogi, gdy my tak ukochaliśmy ciapkanie błota pod butami;P
Pozdrawiam,
Derty
Jednak spróbuję. Jak się nie uda, zawsze mogę postawić. Ale nie zacznę od tego, to pewne. No i mam szczęście, bo moja gleba nie jest na żadnym "szlaku piwnym", a i na zagęszczenie zabudowy dookoła narzekać nie mogę. Ot, mam szczęście, udało mi się, jakiś aniołek nade mną czuwa.
G
Basia Z.
03-09-2007, 14:12
Zgadzam się, że tęskno mi do obrazu wsi pełnej ludzi, pełnej dźwięków, których teraz już nie usłyszę nigdzie, tętniącej życiem. Tęskno mi do opłotków - nie do parkanów z kutego żelaza, klinkieru, głazów i betonu. Tęskno mi też do wierzb, śliwek, jabłoni, lip itd, które zastępowane są przez szpalery cmentarnych żywotników, bezpłciowe postrzyżone cisy itd. Tęsknię za widokiem furmanki wypartej na zawsze przez bezstylowe, nijakie, zunifikowane auta.
Jedź do Rumunii !
Znajdziesz tam (przynajmniej na razie) to wszystko o czym piszesz.
Pozdrowienia
Basia
(co na "stopie" w Rumunii dwa razy jechała furmanką zaprzężoną w pięknie wystrojone konie z dzwoneczkami i to nie był żaden kulig, a normalnie ludzie przyjechali do pracy)
swiete slowa , basiu!! albo na ukraine!!! :D szkoda tylko ze tak daleko- ale warto nadrobic kilometrow by pobyc w swiecie ktory sie kocha :D zeby jeszcze sie tylko swobodniej rozmawialo z tambylcami;) ;)
poza tym jak slysze o "dzikosci na sprzedaz dla turystow" to mi niedobrze...
Basia Z.
04-09-2007, 10:27
poza tym jak slysze o "dzikosci na sprzedaz dla turystow" to mi niedobrze...
Podobnie i ja - mam od razu odruch wymiotny.
Nie będę się powtarzać, podam link do tego co napisałam na innym forum:
http://www.tatry.inspiration.pl/viewtopic.php?t=4120
Pozdrowienia
Basia
wojtek legionowo
04-09-2007, 10:53
Od wielu lat mam działke w Skorodnem i nie przyszło mnie jeszcze do głowy ,by ją grodzić fakt nie tam jeszcze nic nie ma,obok tylko bobry zbudowały tamę,miałem w tym roku zacząć budować niestety choroba przełożyła te plany.
A ogrodzenie napewno postawie furtki nie muszę zamykać chyba że postawią w pobliżu jakiś bar z wyszynkiem wtedy za radą Dertego zamknę by mnie miłośnicy chmielowych trunków roślinek nie podlewali
poza tym jak slysze o "dzikosci na sprzedaz dla turystow" to mi niedobrze...
Hej:)
No nie podoba się Tobie 'napad na pociąg', mlemlanie zboczy kładem albo plątanie się po rozwiniętych na drzewach linach zamiast chodzenia jak człowiek, po ziemi!?:P Albo odważna, z opłaconym biletem wstępu, wędrówka konnym szlakiem wśród niedostępnych ostępów w PN-ie?:D:D:D
Ja szukam swojej wersji dzikości w co raz dalszych górach. Jeszcze ją odnajduję. Rumunia miała być w tym roku lecz musiałem skrócić wyjazd. Dołożyłbym wówczas jeszcze Marmarosze lub inne góraski do swych zdjęć:D
Pozdrawiam,
Derty
juz wole "mlemanie zboczy" starym skrzypiacym zilem- jak juz musi je cos mlemlac ;) a w pociagu zamiast napadu wole pierozki od babuszki z obitej miski :)
juz wole "mlemanie zboczy" starym skrzypiacym zilem- jak juz musi je cos mlemlac ;) a w pociagu zamiast napadu wole pierozki od babuszki z obitej miski :)
oj te wspaniałe wschodnie klimaty...
To ja mam chyba duzo szczescia i jakims cudem omijam te tlumy. Chociaz tego sie pewnie nie da uniknac....Byle z Wetlinskiej nie zrobili Gubalowki :-(
...A ja CHCĘ DZIKOŚCI. To warunek mojego przyjazdu w Bieszczady. I w dodatku zamierzam o tym tu pisać ile wlezie. Dzikość bowiem jest TOWAREM DO SPRZEDANIA, a ja chcę go kupować:) ...
Jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to jak najbardziej masz rację.
Każdy z nas chce dzikości. Ja też. Nie odważę się powiedzieć, że "tubylcy" nie mogą z tego korzystać. Czyli SPRZEDAWAĆ. Bo to zawracanie kijem Wisły. Używacie światła, samochodów, etc? Już kiedyś o tym pisałam - pewnego procesu nie da się odwrócić, zahamować (choć w myślach z tkliwością wracam często do dziadka, jego gospodarki małorolnej, kosy, konia, pługu...). Bo inaczej z Bieszczad należałoby zrobić rezerwat. I już słyszę te głosy - "wali cepelią", albo "biedni ludzie, kto im to zrobił"... Zatrzymujemy czas teraz, czy cofamy się do furmanek i pasiaków?
Cieszmy tym co jest nam dane, tu i teraz.
G
PS. A co do porównań z innymi rejonami turystycznymi (masówką, tandetą, etc.) byłabym ostrożna. W Bieszczadach jest przewaga mądrych ludzi, którzy nie podetną gałęzi na której siedzą. Ja przynajmniej takich spotykam, o nich słyszę. Wierzę w nich.
...Bieszczady przestały być dzikie już jakieś 15 lat temu...a co do drogu UG-W to ma ona statut zamknietej i nikt z zarządu dróg nie będzie remontował drogi, po której teoretycznie prócz pojazdów parkowych i mieszkańców nie powinien się poruszać nikt inny...a wracając do dzikości Bieszczadów to niech wszyscy tzw. Bieszczadnicy zacznął organizować życie sobie a nie ludziom mieszkającym w Bieszczadach i wymagać furmanek konnych i strzechy na dachu bo "JA" chcę przyjechać w "DZIKIE BIESZCZADY"...jak ktoś chce je znaleźć to zawsze je znajdzie tylko "z wozu", plecak i przed siebie...a nie narzekać, że tu powinno być tak czy tak...jak tak bardzo podobają się Bieszczady to zapraszam do kupna kawałka ziemi, kupna domu...pomieszkać chwilę ....ciekawe jak szybko chęć na dzikość przejdzie...to tyle na temat...
He,he - statut ominięto i wreszcie drogę remontują - o dziwo zarząd dróg,
który podobno miał się bać wymysłu jakiegoś chyba nawiedzonego, który sobie ubzdurał rezerwat tubylców w Bieszczadach. O !
Yakk pomrukują niektóre ssaki, niekoniecznie zamieszkujące strony Wołosatego, cała droga wojewódzka Tylawa- Wołosate, numer 897, ma być wyremontowana do 2014 roku, kasa unijna przyznana.
Co do części wypowiedzi Żubra zgodziłbym się - kupić, mieszkać, znaleźć robotę albo założyć własny biznes, jak się co nie podoba w Bieszczadach, wystartować w wyborach lokalnych... Przykłady są, ludzi kompletnie z zewnątrz, którzy około 40-ki trafili w Bieszczady po raz pierwszy, rozejrzeli się i stwierdzili - to jest to miejsce. I jakoś idzie w interesach. Nawet na szczeblu lokalnej polytyki.Czasem tylko się słyszy opinie: "no kuchwa, ten a ten w porządku jest, tylko nie idzie się z nim nachlać, na złazy nie złazi", etc.
No a co do tej dzikości - jak się podoba życie cudze bez dróg, prądu, kibla, ciepłej wody, w głuszy - zmienić własny styl życia, nie na tydzień czy dwa, ale na stałe, bez plazmy, kaloryferów, komputera, środków lokomocji ... cos mi niektóre teksty pachną panicami miastowemi, co to żony chłopki, najlepiej analfabetki chcieli, zapachu siana i pienia koguta na dzieńdoberek, tudzież swojskiego zapachu gnoju. Czy Młoda Polska to była?
Pozdro :lol:
Koniec koszmaru. Fragment drogi, tam gdzie spłynął w czasie upału asfalt, Łobozew-Ustjanowa został wyremontowany. I to w bardzo niedługim czasie. Przewodniczka lojalnie uprzedza kierowcę i grupę, że za chwilę będzie hipoterapia autokarowa, a tu guzik. Pięknie położony nowy asfalt.
...No a co do tej dzikości - jak się podoba życie cudze bez dróg, prądu, kibla, ciepłej wody, w głuszy - zmienić własny styl życia, nie na tydzień czy dwa, ale na stałe, bez plazmy, kaloryferów, komputera, środków lokomocji ...
:-? A ja te wszystkie cudeńka w domach "tubylców" widziałam, tych co tam mieszkają od x lat.
Wg mnie operujesz stereotypami.
G
Bardziej na myśli miałem zachwyty niektórych forumowiczów nad wioskami mieszkańców Bieszczadów Wschodnich czy Rumunii, no tam to jest dopiero super, a te nasze Bieszczady to ... Wątpię doprawdy głęboko :shock: by ktoś spośród nich chciał wieść swój żywot i go dokonać w takich warunkach. Pozdro
Bardziej na myśli miałem zachwyty niektórych forumowiczów nad wioskami mieszkańców Bieszczadów Wschodnich czy Rumunii, no tam to jest dopiero super, a te nasze Bieszczady to ... Wątpię doprawdy głęboko :shock: by ktoś spośród nich chciał wieść swój żywot i go dokonać w takich warunkach. Pozdro
Bo gdyby chcial to juz dawno by to zrobil. Nie sadze zeby bylo jakos specjalnie trudno kupic za grosze w rumunskich gorach stara chalupe bez pradu i biezacej wody i zamieszkac tam. Tylko jak dlugo ci piewcy "dzikosci" daliby rade?:wink:
Myślę że to nie jest kwestia wytrzymałości na zmianę warunków.... tylko odważnych decyzji. Trzeba by porzucić wszystko, dom, przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych, zająć się czymś nowym... Wobec takiej perspektywy większość woli sobie odłożyć nieco... i mieszkać już w warunkach bardziej niezależnych od przychylności gór i ich mieszkańców... wlasny samochód, porządny piec itp itd... i tak oto jest jak wszyscy widzimy....
trzykropkiinicwiecej
21-09-2007, 21:07
...ee tam nie dzikie...a niby kto mi rozorał pół ara ziemniaków za brogiem he?
Basia Z.
24-09-2007, 17:01
Bardziej na myśli miałem zachwyty niektórych forumowiczów nad wioskami mieszkańców Bieszczadów Wschodnich czy Rumunii, no tam to jest dopiero super, a te nasze Bieszczady to ... Wątpię doprawdy głęboko :shock: by ktoś spośród nich chciał wieść swój żywot i go dokonać w takich warunkach. Pozdro
Niestety jestem mieszczuchem.
Mam taką pracę, że nie da się jej wykonywać mieszkając na wsi, a z czegoś trzeba żyć.
Za stara tez jestem na przekwalifikowanie się.
Nie myślę o przeprowadzce na wieś, bo z kolei nie stać mnie na wybudowanie drugiego domu i zamieszkanie tam na emeryturze.
Ale akurat wakacje chcę spędzać tak jak lubię - z daleka od wszelkiej cywilizacji i moja odpowiedź w tym wątku dotyczyła sposobów spędzania czasu wolnego, a nie życia w ogóle.
W pełni rozumiem, że mieszkańcy Bieszczadów chcą mieć dobre drogi, zasięg telefonii komórkowej i liczą na to ze dzięki ucywilizowaniu swoich miejscowości przyciągną więcej turystów.
I chwała im za to - ale ja już tam nie przyjadę.
Mną się jednak proszę w ogóle nie przejmować, ja oraz mi podobni stanowimy znikomy i nie liczący się margines.
Pozdrowienia
Basia
I chwała im za to - ale ja już tam nie przyjadę.
Pani Przewodnik powtórzę to samo co powiedziałam na innym forum. Aby wypowiadać się w jakiejś kwestii należy mieć minimum wiedzy o danej sprawie. Nie wiem kiedy Pani ostatni raz była w Bieszczadach. Pawdopodobnie dość dawno. Nie zna Pani regionu, niewiele wie o naszych górkach. Myli Pani drogi, szlaki itd. Odnoszę wrażenie, że w podobnie jest w kwestii Karpat Wsch. Mam prośbe. Proszę się dwa razy zastanowić nim coś jeszcze Pani napisze w kwestii komercjalizacji Bieszczadów.
Basia Z.
25-09-2007, 08:22
Pani Przewodnik powtórzę to samo co powiedziałam na innym forum. Aby wypowiadać się w jakiejś kwestii należy mieć minimum wiedzy o danej sprawie. Nie wiem kiedy Pani ostatni raz była w Bieszczadach. Pawdopodobnie dość dawno. Nie zna Pani regionu, niewiele wie o naszych górkach. Myli Pani drogi, szlaki itd. Odnoszę wrażenie, że w podobnie jest w kwestii Karpat Wsch. Mam prośbe. Proszę się dwa razy zastanowić nim coś jeszcze Pani napisze w kwestii komercjalizacji Bieszczadów.
Droga Lucynko !
Ty kochana jesteś dla mnie symbolem tej komercjalizacji.
Kiedy słyszę lub czytam "produkt turystyczny" - zbiera mi się na wymioty.
Ty moja kochana, poprzez bezustanną reklamę swojego "produktu" na kilku forach obrzydzasz mi te Bieszczady jak tylko możesz.
I nie tylko mi - podobne wrażenia ma co najmniej kilka innych osób czytających to co piszesz.
Proszę - weź to sobie do serca i nie pisz już więcej na inne fora.
Poproś swojego "trenera" aby przeczytał to co ci tutaj napisałam - i posłuchaj jego uwag, skoro innych nie chcesz słuchać.
Na szczęście wiem, że tam są jeszcze miejsca dzikie, gdzie nie uświadczysz "produktu turystycznego" i przyjechać na prawdę warto.
Niestety jest jednak znacznie mniej niż jeszcze 8-10 lat temu, a proces zagospodarowania i komercjalizacji jest nieuchronny.
Trudno się dziwić mieszkańcom, że chcą mieć wygodne życie i zarabiać na turystach.
Tacy jak ja tego żałują, odczuwając nostalgię za dawnymi czasami, kiedy to (jeszcze jako dziecko) nocowałam z rodzicami w schronisku w Nowym Łupkowie, do którego zachodzili więźniowie i kiedy jechaliśmy razem z rowerami prawdziwą "ciuchcią" na trasie Łupków - Cisna.
Tacy jak ja dopóki mają spręż i chęci szukają tego czego już nie ma w Polsce za naszą wschodnią granicą - na Ukrainie lub w Rumunii.
Ale jak napisałam stanowimy nie liczącą się mniejszość, całkowicie pomijalną statystycznie.
A moich kwalifikacji sie nie czepiaj, bo je oceniali (i doceniali) znacznie lepsi od Ciebie.
Pozdrowienia
Basia
Rozumiem jedynym dowódem potwierdzającym istnienie komercji w Bieszczadach jest moja pisanina na forum.
wydaje mi sie ze gdybym urodzila sie w zapadlej wsi bez pradu i z woda w studni to byloby mi z tym dobrze i nie chcialabym tego zmieniac..
akurat los chcial inaczej i za miejsce zycia wybral mi betonowy blok na socrealistycznym osiedlu...z lasem pod bokiem, z pustymi polami pelnymi jeziorek zwanych przez wiekszosc nieuzytkami, z cholernie dziurawymi drogami, z targiem gdzie babuszki sprzedaja mleko w plastikowej butelce, ze zlomiarzami ktorzy kursuja z wozkami tam i spowrotem, z sypiacymi sie w ruine opuszczonymi kamienicami (ponoc mieszkam w najbardziej nierozwojowym miescie w polsce i dobrze mi z tym). Na moim osiedlu przez przeszlo 10 lat byly problemy z woda i latalismy z wiadrami do beczkowozow i studnia lub gorski potok bylaby dla kazdego radoscia.. jako dzieciak z wyboru noszenie wody po pol wiadra 20 razy dziennie byl moim obowiazkiem...prad tez nieraz wylaczali...milo wspominam wieczorne kolacje z rodzicami przy swiecach.. czy zadanie domowe gdzie czerwona swieczka obkapala mi zeszyt... i mnie dobrze bylo na takim zapadlym osiedlu- i szlag mnie trafia jak na kolejnych nieuzytkach stawiaja markety, remontuja drogi, wypedzaja babuszki z targu, wyburzaja wydmuszki kamienic by postawic tam kolejne osiedle dla burzujow... tak samo mnie to wkurza jak komercjalizacja bieszczad, czarnohory czy kazdego innego regionu...wiec nie piszcie ze kazdy z nas jest milosnikiem postepu wokol wlasnego domu bo zdecydowanie tak nie jest!!!!!
Basia Z.
25-09-2007, 10:15
wiec nie piszcie ze kazdy z nas jest milosnikiem postepu wokol wlasnego domu bo zdecydowanie tak nie jest!!!!!
A wolno zapytać gdzie pracujesz, lub co studiujesz ?
Ja jestem z zawodu informatykiem, bardzo lubię swoją pracę i nie wyobrażam sobie innej. Nie miałabym możliwości pracy w "zapadłej dziurze", a z czegoś trzeba żyć.
Jeśli ma się dzieci w wieku szkolnym - gdzieś muszą chodzić do szkoły.
Znam ludzi, którzy np. prowadzili schronisko, ale zrezygnowali, kiedy ich dzieci dorosły do wieku szkolnego i wtedy przeprowadzili się do miasta.
W życiu trzeba iść na jakieś kompromisy.
Ja osobiście wybieram pracę w mieście - ale za to wypoczynek jak najdalej od cywilizacji.
Pozdrowienia
Basia
...Buba skora tak Ci tobrze na tym swoim zad...u to siedź sobie tam na nim a nie wkurzaj się, że inni nie chcą żyć na swoich zadupiach tylko chcą czegoś więcej niż dziurawe drogi, brak prądu, wody, etc. ....jeżeli czegoś nie lubimy to nie wymagajmy by inni nie lubieli tego samego...jeżeli wymagamy nie narzucania i nie wymuszania na nas przez kogoś pewnego stylu życia to nie narzucajmy i nie wymagajmy od innych życia według naszych wzorców...nie każdy ma pociąg do życia na zapadłej wsi bez bierzacej wody, prądu i sr...a za stodołą...i zauważyłem tutaj, że większąść osób myli komercję z dążeniem mieszkańców do pewego poziomu życia....co wspólnego ma chęć posiadania dobrej infrastruktury drogowej czy zaplecza turystycznego ze sprzedażą np. szklanki wrzątku, zamkniętymi wychodkami poza sezonem turystycznym czy sprzedażą samego siebie jako produktu turystycznego?...to pierwsze wydaje mi się normalnością a to drugie to według mnie już komercja objawiająca się tym, że w sezonie nawet i na ludzkim g.....e można zarobić....
basiu!
studiowalam w sosnowcu farmacje. 4 godziny dojazdow dziennie zeby mi auta nie wyly pod akademikiem tylko spiewal ptaszek i pachnialo lasem..Gdzie znajde prace - to zobaczymy.. moj chlopak tez jest informatykiem i wiem z jakimi niedogodnosciami laczy sie ta praca.. bedziemy mieszkac w olawie- zapadlym miasteczku do ktorego komercha jeszcze na szczescie nie dotarla, jest las i zarosniete waly nad odra... do pracy musi dojezdzac do wroclawia, coz, warto robic 60km dziennie by wracajac moc przejsc obok straganu z cebula, zobaczyc krowke czy popchac autobus zeby zapalil. We wroclawiu tez kiedys byly ladne waly nad odra..teraz je wybetonowali kolorowa kostka, zrobili korty tenisowe wokol i mozna isc na spacer jak po krupowkach i podziwiac markety na horyzoncie zamiast jeziorek poroslych palka i tatarakiem...w olawie sie jeszcze da zyc..jest gdzie zrobic ognisko i pogadac z ludzmi ktorzy jeszcze chodza a nie biegaja... jak sie cos kocha to chce sie to miec na stale a nie przez 2 tygodnie w roku.. moze za pare lat wroclaw dopelznie do olawy i trzeba bedzie szukac miejsca do zycia gdzie indziej... mam nadzieje ze nie nastapi to szybko bo polubilam to miasteczko.. i mam wciaz nadzieje ze znajde prace na jakims zadupiu by nie musiec codziennie ogladac wroclawia..
Buba!!!!
W kraju co raz więcej lekomanów, to i apteki na zadupiu też powstają. Będziesz miała w czym wybierać... Co ja mam powiedzieć? Ochrona środowiska... praca jedynie w urzędach (teoretycznie tylko), i to w większych miastach.
Buba,nie chce sie z Tobą licytować,ale mieszkałam 16 lat w Bieszczadach(do 2000 żebyś nie myślała,ze za króla Ćwieczka).Sławojka 60m od domu,śnieg bywało pod parapet a czasem nie dawał drzwi uchylić rano.Reszty nie będę wymieniać.Wystarczyło jednak spojrzeć dookoła i przyziemne kłopoty były niczym.Gdyby mniej latek było....
Basia Z.
25-09-2007, 14:26
Buba,nie chce sie z Tobą licytować,ale mieszkałam 16 lat w Bieszczadach(do 2000 żebyś nie myślała,ze za króla Ćwieczka).Sławojka 60m od domu,śnieg bywało pod parapet a czasem nie dawał drzwi uchylić rano.Reszty nie będę wymieniać.Wystarczyło jednak spojrzeć dookoła i przyziemne kłopoty były niczym.Gdyby mniej latek było....
A wg mnie nie latka są głównym problemem, ale dzieci i ich edukacja, a przy małych dzieciach dostępność lekarza.
Pozdrowienia
Basia
gotów pomyśleć że tylko Buba i ja jesteśmy młodzi
bertrand236
25-09-2007, 14:34
Taki sobie "Dziki" szlak znalazłem.
KKKrzychoo
25-09-2007, 14:35
gotów pomyśleć że tylko Buba i ja jesteśmy młodzi
Mów mi wuju!!!
Zgodzę się że nie wiek ale manie dzieci powoduje że zamieszkanie w Biesach jesst conajmniej trudne. Do szkół daleko, zajęcia dodatkowe prawie nieobcecne, służba zdrowia tragedia.... ale dzieci kiedys podrosną. Jak podrosną to wykopię za drzwi sprzedam co mam i wyniose się w najwiekszą głusze jaką znajdę.
bertrand236
25-09-2007, 14:38
[QUOTE=KKKrzychoo;49111]Mów mi wuju!!!
No to witaj kuzynie :lol: :lol: :lol: :wink:
"wydaje mi sie ze gdybym urodzila sie w zapadlej wsi bez pradu i z woda w studni to byloby mi z tym dobrze i nie chcialabym tego zmieniac..
akurat los chcial inaczej i za miejsce zycia wybral mi betonowy blok na socrealistycznym osiedlu...z lasem pod bokiem, z pustymi polami pelnymi jeziorek zwanych przez wiekszosc nieuzytkami, z cholernie dziurawymi drogami, z targiem gdzie babuszki sprzedaja mleko w plastikowej butelce, ze zlomiarzami ktorzy kursuja z wozkami tam i spowrotem, z sypiacymi sie w ruine opuszczonymi kamienicami (ponoc mieszkam w najbardziej nierozwojowym miescie w polsce i dobrze mi z tym). Na moim osiedlu przez przeszlo 10 lat byly problemy z woda i latalismy z wiadrami do beczkowozow i studnia lub gorski potok bylaby dla kazdego radoscia.. jako dzieciak z wyboru noszenie wody po pol wiadra 20 razy dziennie byl moim obowiazkiem...prad tez nieraz wylaczali...milo wspominam wieczorne kolacje z rodzicami przy swiecach.. czy zadanie domowe gdzie czerwona swieczka obkapala mi zeszyt... i mnie dobrze bylo na takim zapadlym osiedlu- i szlag mnie trafia jak na kolejnych nieuzytkach stawiaja markety, remontuja drogi, wypedzaja babuszki z targu, wyburzaja wydmuszki kamienic by postawic tam kolejne osiedle dla burzujow... tak samo mnie to wkurza jak komercjalizacja bieszczad, czarnohory czy kazdego innego regionu...wiec nie piszcie ze kazdy z nas jest milosnikiem postepu wokol wlasnego domu bo zdecydowanie tak nie jest!!!!!"
__________________
Nie jestem ifor-matykiem i dlatego nie znam się na tym wklejaniu, więc jest tak, jak jest.
Oj Buba, Buba - a ile tej wody Ty nosiła i jak daleko, i w jakiej roku porze ?
Jeśli z cysterny pod blokiem, to pół biedy.
Gorzej z potoku - przemierzając kilkaset metrów kilkadziesiąt razy dziennie.
Bieszczady - nie tak znowu dawno - nie były sielanką dla grzecznych, żądnych filmoteki dziewczynek i rozrywki kilkutygodniowej.
Taka jest prawda - bez owijania, nawijania makaronu na widelec.
I nie chodzi o średniowieczne jadanie drewnianą łyżką, lecz normalny ludzki obiektywizm, zgodny z duchem postępu. Dziurawe drogi nie świadczą dobrze o gospodarzu, tak, jak i okna zabite dechami, czy dyktą.
Przespaceruj się w okolicach Nasicznego, Bereżek, Ustrzyk Górnych, Wołosatego i popatrz na te już prawie ruiny - to jest właśnie osiągnięcie
polskiej architektury i ekonomii XXI wieku.
Pozdrawiam
akurat los chcial inaczej .....
Oj Buba, Buba......
Bieszczady.. znowu nie tak dawno nie były sielanką dla grzecznych, żądnych filmoteki dziewczynek i rozrywki kilkutygodniowej....Taka jest prawda ... Dziurawe drogi nie świadczą dobrze o gospodarzu, tak, jak i okna zabite dechami, czy dyktą.....
Takitam trafnie to ująłeś , nie raz też pisałem w kontekście podobnym do Twojego , ale ....
Ps. Buba ," przyjdą dzieci " i zmienisz zdanie o 180 stpni, wspomnisz kiedyś ,że ...
Z cały szacunkiem dla przedmówców,ale..troche gdybacie.Teoretyzować sobie można,ja mam doświadczenie praktyczne za sobą.Temat jest akuracik świetny do dyskusji-warunki,dzieci,odległości,środowisko,sprawnoś itp.Każdy ma inne priorytety i czego innego się obawia(w dużej mierze na zapas).Żyć da się wszędzie-lepiej lub gorzej,jednak naprawdę wiele (nie wszystko)zależy od nas.Jeden lubi być pustelnikiem a drugi mieszkać w wieżowcu.Buba,powodzenia i uporu w wyborach!
Buba sio. Jeszcze kilka takich Twoich wpisów, a połowa Bieszczadników będzie chciała na stałe zamieszkać w Bieszczadach. Być może powstanie nawet kwatera zasłużonych bieszczadopisów w Cisnej. Masz zły wpływ na forumowiczów. Sio mi :twisted: ;)
Mniemam, iż nie wszyscy gdybać muszą. Jeśli powiem, że znam od 45 lat - tak, obwodnicę kończyli - to też jest gdybanie. I nie przyjechałem tutaj na wczasy. Wcale ten temat nie jest "byle jaki", biorąc pod rozwagę bylejakość
życia codziennego. Poza tym dotyczy wielu aspektów i zależy pod jakim kątem oglądamy. Nie chodzi również o przekomarzanie, kto, gdzie, dlaczego i jak długo w Bieszczadach się kocha, jakimi ścieżkami chadza itd.
Żyć normalnie nam się marzy - w zgodzie z przyrodą, ot to ! :roll:
Hej:)
Zadziwia mnie jak wielu Forumowiczów, mieszkańców Bieszczad, marzenie miastowych o dzikich górach traktuje jako zamach na ich prawo do normalnego życia. To chyba duży błąd. Chris, Żubr i inni - mnie nie zachwyca kupa gówna na środku drogi w Serbowcu pod Pikujem. Mnie zachwyca to, że stoją tam jednolite stylowo domy z drewna - piękne, mające charakter. Że harmonia zabudowy i otoczenia jest wyraźna. Nie zachwyca mnie, że idąc między zabudowaniami tej wsi ślizgam się na błocku i wdycham fetor ścieków. Podoba mi się, że nie ma tam ani jednej pieprzonej przystrzyżonej Thuja occidentalis var. 'coś tam' tylko są sady przydomowe. Żal mi tamtejszych dzieciaków, których jedyną rozrywką w wolne dni jest pomoc w fizycznych robotach w obejściu i na polu. Nieznośna jest dla mnie myśl, że w tej wsi wszystko dosłownie jest z XIX wieku poza może prądem i DeTami do zrywki drewna. Więc nie spłaszczajcie sprawy. Wpierw się zapytajcie o co mi i wielu innym chodzi z tą dzikością.
Bubo - rozumiem, że żyjecie z lubym w taki sposób, w jaki żyła nieodżałowanej pamięci Simona Kossak w swej białowieskiej zagrodzie bez prądu? Woda ze studni, lampy naftowe i świece zamiast żarówek, gotowanie na palenisku. Ludzie traktowali to jako dziwactwo na ogół, jednak ona robiła swoje i tym mi imponowała. Żadnych kompromisów:) Ale...nie miała dzieci...
Podobnie jak to zapowiedziała BasiaZ, gdy przekroczona zostanie granica mojej wytrzymałości na tłok, dzieńdoberkowanie na szlaku, smród spalin i zwyczajnie miejski krajobraz w 'dzikich' górach, znajdę sobie takie miejsce, gdzie tego nie ma i tam będę jeździł. Ze mną ruszy pewnie mała garstka miłośników starych Bieszczad. Nawet nie będę płakał z tego powodu, że musiałem się wynieść, bo ja dokładnie wiem, czego szukam w górach. I wiem, że zawsze znajdę odpowiednie miejsce:D Widzieliście kiedyś Sajan Wschodni?:O Jeszcze przejdę tamtejsze kurumy:D
Pozdrawiam,
Derty
[QUOTE=Derty;49171]Hej:)
Zadziwia mnie jak wielu Forumowiczów, mieszkańców Bieszczad, marzenie miastowych o dzikich górach traktuje jako zamach na ich prawo do normalnego życia. To chyba duży .........
..........znajdę sobie takie miejsce, gdzie tego nie ma i tam będę jeździł. Ze mną ruszy pewnie mała garstka miłośników starych Bieszczad. Nawet nie będę płakał z tego powodu, że musiałem się wynieść, bo ja dokładnie wiem, czego szukam w górach. I wiem, że zawsze znajdę odpowiednie miejsce:D Widzieliście kiedyś Sajan Wschodni?:O Jeszcze przejdę tamtejsze kurumy:D
Derty, bracie, poprawił mi się humor. Nareszcie, dzięki użyciu owych znaków graficznych, zwanych potocznie literami, cosik rozsądnego przeczytałem w/w temacie.
Hej:)
Podobnie jak to zapowiedziała BasiaZ, gdy przekroczona zostanie granica mojej wytrzymałości na tłok, dzieńdoberkowanie na szlaku, smród spalin i zwyczajnie miejski krajobraz w 'dzikich' górach, znajdę sobie takie miejsce, gdzie tego nie ma i tam będę jeździł. Ze mną ruszy pewnie mała garstka miłośników starych Bieszczad. Nawet nie będę płakał z tego powodu, że musiałem się wynieść, bo ja dokładnie wiem, czego szukam w górach. I wiem, że zawsze znajdę odpowiednie miejsce:D Widzieliście kiedyś Sajan Wschodni?:O Jeszcze przejdę tamtejsze kurumy:D
Pozdrawiam,
Derty
Aleś przywalił z tym Sajanem :mrgreen: ,proponuję jeszcze Góry Putorana.A serio to gdakanie o tym jak jest mało dzikości w Bieszczadzie to takie mędzenie.Wystarczy podglądnąć gdzie to się włóczy np Jabol (bo on po dobroci nie powie:) i już jest fajnie.A jak nie Bieszczad to jest jeszcze w Polsce setki miejsc gdzie pies z kulawą nogą nie zagląda, a diabeł mówi dobranoc.No ale te miejsca to sobie każdy sam musi znajdować.
->Buba
Ty chyba wiesz o czym mówię, więc nie marudź ;-)
PS Nikt nikomu nie każe zaglądać do Cisnej,Wetliny,UG
wiem o czym mowisz , browar, jasne ze wiem :) a z sajanem to jedyny problem ze tam taaaaak daleko :(
gdzie w okolicy nasicznego, berezek i ustrzyk sa ruiny???? bardzo mnie to ciekawi bo bardzo lubie ruiny!!! ja tam ruin za bardzo nie widzialam..jak rowniez domow zatkanych dykta i fiolia... moze komus po paru glebszych ukazala sie wies sprzed 50 lat???? ;) kumpel kiedys po imprezie ze smolarzem widzial cerkiew w stebniku ;)
a tak wogole to jakos np. WUKA mogla sie wychowac w dawnych bieszczadach jako dziecko, skonczyc szkole i wyrosnac naprawde na fajnego czlowieka! i wielu innych ludzi ktorych spotykalam po tej czy tamtej stronie granicy... wiec kiedys sie dalo a teraz sie nie da?? czy gatunek ludzki na tyle zdegenerowal ze nie jest juz w stanie przejsc kamienista droga bo sie potknie, ominac autem dziury bo wpadnie na drzewo czy zalatwic sie w wychodku bo smrod go zabije?? ;)
Dzięki,Buba!W Bieszczadach takze skończyło różne szkoły moje dziecko i wyrosło na wrażliwego człowieka.a moze i wnuki tam się wychowaja?Kto to wie!
Anyczka20
26-09-2007, 13:04
A ja bym chciała mieć domek na zadupiu, żeby był prąd i woda i mile widziany internet. Ogrodze sobie moje pole dwumetrowym płotem, żeby mi sie tam żadne pijackie mendy nie plątały 8-) :twisted: Droga dojazdowa też by sie przydała i najlepiej żeby ktoś ją w zimie odśnieżał. Takie mam skromne marzenie. Jak Wy nie chcecie "zadziczać" Bieszczad nowymi domami, to mozecie zrobić zrzute dla mnie...ja się chętnie tam wybuduję.
Z góry dziękuje :-)
Basia Z.
26-09-2007, 13:04
czy gatunek ludzki na tyle zdegenerowal ze nie jest juz w stanie przejsc kamienista droga bo sie potknie, ominac autem dziury bo wpadnie na drzewo czy zalatwic sie w wychodku bo smrod go zabije?? ;)
Buba - ja tam się mogę załatwiać do wychodka i nie przeszkadza mi.
Ale mój młodszy syn w wieku 7 miesięcy bardzo poważnie zachorował. Gdyby nie szybka pomoc lekarska - karetka, w ciągu 2 godz. tomografia komputerowa, to by zwyczajnie nie przeżył.
Teraz tez wolę że w zasięgu 15 min od domu mam 3 dobre licea o wysokim poziomie nauczania, a nie muszę chłopaka w wieku lat 15 (ktoremu pstro w głowie) wysyłać do internatu.
Dlatego jak pisałam - mając małe dzieci nie odważyłabym się na zamieszkanie na odludziu.
Natomiast - jest tak jak pisał powyżej Derty - mnie też w miejscowościach karpackich najbardziej zachwyca ich piękna zabudowa, to, że nie rosną tam strzyżone tuje, tylko takie trochę krzywe jabłonki.
I nie znoszę miejsc gdzie traktuje się mnie - turystę tylko jako osobę z której da się wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. W Rumunii i na Ukrainie najbardziej zachwyciła mnie bezinteresowna serdeczność ludzi.
U nas niestety im bardziej "turystyczna" jest miejscowość tym takich bezinteresownie serdecznych ludzi jest mniej.
Żeby nie było, że za wschodnią granicą jest idealnie.
Również na Ukrainie a konkretnie w Rafajlowej spotkałam pazernego człowieka, który kazał sobie ekstra zapłacić za skoszenie trawy na polu namiotowym !
Ale był to raczej wyjątek.
rozumiem o co ci chodzi i z tym sie zgadzam.. nie musi byc kompletne odludzie.. jest wiele miejsc w ktorych jest bliski dojazd do szpitala i szkoly...i to jest dobre.. jakos jesli chodzi o nowe inwestycje w bieszczadach to nie slyszalam zeby byl to nowy szpital specjalistyczny czy liceum.. zwykle jest to rowniejsza droga, nowy szlak, osiedle burzujskich domkow jednorodzinnych, wypasiona knajpa, hotel, parking lub zespol sportowo-rekreacyjny...
chodzi mi raczej o taka tendencje- ze na naszym osiedlu powyrywali wszystkie pnacza obrastajace domy bo trzeba je odmalowac i obic ociepleniem zeby byly "estetyczne",sterylne i pod linijke, ze we wroclawiu wal nad odra ktory porastala bujna roslinnosc i mozna bylo pochaszczowac wylozyli kafeleczkami i teraz tlumy na obcasach zrobily sobie tam deptak, ze mila knajpke na roztoczu , taka drewniana jak z westernu musieli wyremontowac, wymalowac i podawac tam owoce morza i inne syfy , ze w chatkach studenckich gdzie dawniej byl kurek na dworze a teraz musza byc lazienki z kafelkami i zaczynaja sie tam teraz zwlekac ekipy ktore wieczorem zamiast grac na gitarze i chlac zubrowke przy kominku stoja z reczniczkami w 20 ososbowej kolejce dyskutujac o cieplocie wody... chodzi mi o beznadziejna tendecje spiepszania terenu wokol niezaleznie czy to slask, pomorze czy bieszczady.. i naprawde wiekszosc tych rzeczy nie ma nic wspolnego ze stanem opieki zdrowotnej i edukacji wokol... i naprawde nie umiem zrozumiec czemu sa ludzie ktorych to cieszy...
Aleś przywalił z tym Sajanem :mrgreen: ,proponuję jeszcze Góry Putorana.
Hehe...no trochę lecz to pod wpływem fotencji z tego regionu:D Cudowne górzyska ino trzeba mieć na śmigłowiec, żeby tam szybko się przemieszczać:P
(I jak tu o dzikości prawić?:P)
Pewnie, że nie jest jeszcze tak źle w Bieszczadach, jeszcze da się zginąć w zielonym piekle:D Już chyba to gdzieś wysmażyłem tutaj więc może się powtórzę: tym górom wciąż daleko jeszcze do Beskidu Makowskiego:)
Pozdrawiam,
Derty
PS: A Sajany bym chciał raz zobaczyć na własne oko...
[...]czy gatunek ludzki na tyle zdegenerowal ze nie jest juz w stanie przejsc kamienista droga bo sie potknie, ominac autem dziury bo wpadnie na drzewo czy zalatwic sie w wychodku bo smrod go zabije[...]
Nie zdegenerował tylko się rozwinął:D Słabsze mięśnie tułowia i nóg powodują, że nie może już przeciętny mieszczanin zadzierać wysoko stóp przy każdym kroku po wyboistej dróżce. Ale ponieważ jest rozwinięty cywilizacyjnie, to powiększonym kciukiem prawej lub lewej ręki wystukuje w komórze nr do asfaltowników, którzy przybywają swą komputerowo wypasioną układaczką do bitumów i ścielą owemu mieszczaninowi gładź absolutną pod stopami:D Również reakcje na smród łatwo wytłumaczyć - kontrast pomiędzy smrodem perfumy od Gucciego a naturalnym zapachem z okrągłej dziury wychodka pozbawia mieszczanina wrażenia, że kupił coś dobrego. Okazuje się bowiem, że zapach z dziury zabija zapach od Gucciego czyli, że ten ostatni jest gorszy!! Rozwinięty mieszczanin zatem stosuje chytre sztuczki, aby nie psuć interesu Gucciemu. Zatyka dziurę klapą, potoka wodą bieżącą muszlę, wstrzykuje do atmosfery sracza wonie z aerozoli, wreszcie, o zgrozo, wydmuchuje naturalne aromaty przez kolejną dziurę, od wentylatora, w nieskończenie pojemną i cierpliwą atmosferę naszej planety. A z omijaniem dziur jest tak, że naprawa wspomagania jest droga. I czasochłonna. A poza tym czyż nie jest stratą dla człeka rozwiniętego, gdy boruje fajerą swego auta niczym obłąkany i wybałusza oczy w poszukiwaniu kolejnej dziury w drodze zamiast rozkoszować się leniwie płynącymi falami wzgórz za oknem pojazdu?
Rozwój nie degeneracja to cel ludzkości:D Dobra, kończę, bo mnie Admin...:O
Derty
a moze ktos tu ma fotki z sajanow albo tych gor putorana i moglby wkleic - coby bylo wiadomo do czego bieszczady powinny dazyc !!!!!! :D
Basia Z.
26-09-2007, 15:39
a moze ktos tu ma fotki z sajanow albo tych gor putorana i moglby wkleic - coby bylo wiadomo do czego bieszczady powinny dazyc !!!!!! :D
Mój mąż był dwukrotnie w Sajanach, jakieś zdjęcia w domu chyba by się znalazły, ale nie mam ich na podorędziu.
W sumie najbardziej ze znanych mi gór przypominały chyba Tatry Zachodnie. W tamte góry wbrew pozorom też chodzą ludzie - przede wszystkim myśliwi.
Pozdrowienia
Basia
basiu!
studiowalam w sosnowcu farmacje. 4 godziny dojazdow ....by nie musiec codziennie ogladac wroclawia..
Był przebogaty obraz wielu miast... a jednak można to przedstawić nieco w krzywym zwierciadle i na wesoło.... taki przegląd twardziela robiłem, i padłem ze śmiechu.... pewien (chyba) Poznaniak śpiewa o mieście
http://www.au.poznan.pl/knos/XXXbarnaba/Xwstawka/BDS.mp3
Dedykacja dla Buby, z kwadratowego miasta.
a moze ktos tu ma fotki z sajanow albo tych gor putorana i moglby wkleic - coby bylo wiadomo do czego bieszczady powinny dazyc !!!!!! :D
Jak się znasz na 'krzesełkach', to poczytaj sobie Skitałca - fajna stronka rosyjska:D
http://www.skitalets.ru/foot/2007/sayan_bogdanovy/index.htm - to o Sajanch przykładowo. O Płaskowyżu Putorana zaś jest choćby to:http://www.skitalets.ru/foot/2006/lamskie_lobova/
Na całej stronce są zrobione najróżniejsze regiony Rosji:
http://www.skitalets.ru/regions/
Większość relacji opatrzona jest fotami, czasem przepięknymi:D
Pozdrawiam,
Derty
PS:1. Skitalec to po rosyjsku tułacz. 2.Ja nie wiem, czy Bieszczady powinny np zostać wypełnione lodowcem:D Bo tak jest w Sajanie. Niech one do niczego nie dążą:P
znam skitalca- to jedna z moich ulubionych stronek!! zwykle czytalam tam o uralu i splywach roznymi polnocnymi rzekami!! i jakie zdjecia!!! dzieki!!!
a lodowca to faktycznie ja tez nie lubie... ale te wioski u podnoza... te doliny.. te rzeki... ech!!!!! :D
gdzie w okolicy nasicznego, berezek i ustrzyk sa ruiny???? bardzo mnie to ciekawi bo bardzo lubie ruiny!!! ja tam ruin za bardzo nie widzialam..jak rowniez domow zatkanych dykta i fiolia... moze komus po paru glebszych ukazala sie wies sprzed 50 lat???? ;) kumpel kiedys po imprezie ze smolarzem widzial cerkiew w stebniku ;)
Dajesz skrajne przykłady. Jeśli chcesz wyślę Ci kilka fotek z tych miejscowości, które wymieniłem aby forum nie zaśmiecać.
Czy Ty w ogóle czytasz uważnie to, co pisałem ? Ruiny nie dotyczą jedynie starych budowli z epoki kamienia ciosanego. Obejrzyj kiedyś dokładnie te budynki poiglopolowskie na Wołosatem, których do tej pory nie dokończono - toż to woła o pomstę do nieba. Pogadaj z ludźmi z Nasicznego, czy Bereżek, bo Górne są uprzywilejowane z racji położenia. Nawet mi się nie chce tego tematu ciągnąć, bo rozmijamy się jakimś dziwnym trafem.
Pozdrawiam
czemu niedokonczone budynki w wolosatym maja wolac o pomste do nieba?? ja je badzo lubie, nawet raz w nich spalam i chyba one nikomu nie przeszkadzaja... (nie wiem czy mowimy o tych samych- sa takie w rzedzie budynki mieszkalne, kilka zamieszkalych a potem te puste).
jesli masz jakies zdjecia z ruinami - chetnie uciesze oko ;) moze nawet mam jakies wspomnienia zwiazane z tymi miejscami? przyslij na maila na mozesz - biedronka_buba@vp.pl
a moze by nie zasmiecac tu watku zalozyc posta "ruiny bieszczadzkie" ??? :D
Ojej, tak trudno się porozumieć ? Przecież to jasne - wszyscy budowaliśmy w ramach podatków, albo dochodów firm państwowych wspólne ( ??? ) dobra
i teraz należy zmarnotrawić ? Też sypiałem w różnych miejscach, ale nie o tym mówimy. Wyślę te fotki - jednak pozytywniej wyglądają na fotografii owe budynki, niż w rzeczywistości. Poza tym ludzi wielu już na księżej górce, a młodych wymiotło na wyspy i w inne bardziej przytulne miejsca. Nie dzielę na turystów i tubylców, bo to tak, jakby wycinał róże w pokrzywach i na odwrót.
Oglądam i czytam Wasze relacje z wypraw i troszeczkę zazdroszczę.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak Wy nie chcecie "zadziczać" Bieszczad nowymi domami, to mozecie zrobić zrzute dla mnie...ja się chętnie tam wybuduję.
Z góry dziękuje :-)
Cholerka...zastanawiam się od rana, czy się nie przyłączyć do tej inicjatywy:D
Gdzie byś budowała?:D
Pozdrawiam,
Derty
<Anyczka napisała:>
ja się chętnie tam wybuduję.
<koniec cytatu>
No proszę, daleko się nie przeprowadzisz w te Bieszczady- masz chyba najbliżej z nas wszystkich- pomijam tu Leszcza czy Żubra, bądź samego Jacka:) Z Sanoka to nawet tak dziwnie by mi było jakoś, ale jak chcesz to życzę powodzenia.
Swoją drogą, ja szczerze podziwiam, że są na tym świecie ludzie (to nie domysł, znam takich) co mogliby się wybudować, i gościć wielu z nas kubkiem ciepłej herbaty czy dobrym słowem, ale nie!!! Nie usiedzą na miejscu, wolą wędrówkę, ciągły ruch, poznawanie nowych miejsc. Są o tyle lepsi że nie muszą marnować czasu na naprawy płotów, malowanie, reperowanie domu...
Cały ten wątek, jak słusznie zauważył Browar to takie pier... kotka za pomocą młotka. Zanim określi się czy biesy przestają być dzikie czy nie, może określmy co "dzikie".
-Dziurawe drogi, zarastające łaki, dziczejące sady?
-Może ubłocone buty, sporadyczne obserwacje zwierząt?
-Pustka na szlaku, częste tropy, kłopoty z zasięgiem GSM, nocleg bez ciepłej wody... ?
-A może totalne chaszczowanie, wielodniowe odcięcie się od cywilizacji, brak gsm prądu, ciepłej wody, zatracenie poczucia czasu, zwierzęta w lesie obserwuje się częściej niż ludzi....
Dla jednych Bieszczady będą wiecznie dzikie, dla innych nigdy dzikie już nie będą. Osobna sprawa to fakt że kible z klapą montuje się w coraz to mniej spodziewanych miejscach....
Basia Z.
27-09-2007, 14:56
-A może totalne chaszczowanie, wielodniowe odcięcie się od cywilizacji, brak gsm prądu, ciepłej wody, zatracenie poczucia czasu, zwierzęta w lesie obserwuje się częściej niż ludzi....
Dal mnie to ostatnie i nawet ja takich Bieszczadów nie pamiętam :-)
Ale z legend i opowieści wiem, że takie były.
Tylko - całkiem osobna sprawa - ta "dzikość" - to był wynik czyjejś strasznej krzywdy.
Pozdrowienia
Basia
hmmm...Derty mnie też taki widok nie zachwyca, ale to chyba raczej jest spowodowane brakiem kultury sr....o niż ucywilizowanie....podobnie też jest zresztą z róznymi śmieciami pochodzenia ludzkiego...to brak kultury a nie wysoki stopień ucywilizowania...miłej dyskusji o dzikości z dala od własnej zagrody...
Ostatnio przeszedłem się brzegami jesziora Solińskiego, i co tam zastałem, naprawde spore ilości śmieci (z naciskiem na szkło) w porównaniu do poprzednich lat, nielicze tu innych odpadów bo poco stresować ludzi ;)
Ja miałem wrażenie, że te butelki rosną obok drzew, niedługo będzie potrzebny nowy przewodnik bieszczadzki pt. "rodzaje szkła występujące przy j. solińskim i w jego okolicach". :)
podobnie też jest zresztą z róznymi śmieciami pochodzenia ludzkiego...to brak kultury a nie wysoki stopień ucywilizowania...
A propos śmieci i braku kultury. Dodałabym jeszcze, że śmieci uśmiercają zwierzęta. Nie tylko te owady, które wchodzą do butelek ale też ssaki. Chyba z dwa lata temu zdechła młoda niedźwiedzica, która zżarła reklamówkę. Słyszałam też o starym niedźwiedziu, który zapetlił się w pozostawione sznury od namiotu.
Lucynko - zwierzynę - zwierzęta są udomowione lub zdziczałe. To coś takiego, jak drzewo i drewno. :roll:
Niedźwiedź nie jest zwierzątkiem domowym. Biedne owady, które alkohol lubią, gdyż prawdopodobnie zginą śmiercią topielca. :mrgreen:
Mówisz jak leśniczy lub co gorzej myśliwy.
Hmm to dlaczego mam atlas zwierząt, a nie atlas zwierzyny?
andrzej627
19-10-2007, 14:28
W ciągu kilku lat w Bieszczadach znikną miejsca, w których brakuje sieci telefonicznej i internetowej.
Tak zaczyna się artykuł:
Miliony na internet i telefony (http://nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071010/BIESZCZADY/71009019/-1/bieszczady)
Buba, czujesz bluesa?
akurat siec komorkowa czy internet to mi najmniej przeszkadza (chyba ze w kazdej wsi zrobia kafejke ;) nie lezie to tak w oczy...komorke mozna wylaczyc, a kabelek od kompa wyciagnac i ekran przykryc starym kocem...i znow jest jak dawniej,... a asfalt sie niestety nie zwija ;)
akurat siec komorkowa czy internet to mi najmniej przeszkadza (chyba ze w kazdej wsi zrobia kafejke ;) nie lezie to tak w oczy...komorke mozna wylaczyc, a kabelek od kompa wyciagnac i ekran przykryc starym kocem...i znow jest jak dawniej,... a asfalt sie niestety nie zwija ;)
No tak , pod strzechą... ale "pełny wypas" -- (to jest dopiero śmieszne) ...
do wyboru : komp. i komóra tak ...asfalt nie ..gaspadin siedzi przed chatką przepasany powrósłem , w butach z łyka i w lnianej koszulce -- a JA przez dwa tygodnie sobie pobędę tu i popatrzę ( i reset ).... a potem to mam gdzieś was, czy tak Buba ??
a JA przez dwa tygodnie sobie pobędę tu i popatrzę ( i reset ).... a potem to mam gdzieś was
O nie! Jeszcze mają dać żarcie i udostępnić nocleg - najlepiej za friko, bo teraz chamstwo strasznie zdziera i jeszcze niektórzy mają czelność się czepić jak na ich prywatnym się rozbije. I żadnych biletów - zwłaszcza do parku; "szacunek dla prawa" nie idzie w parze z "klimatem". I darmowe busy na życzenie albo obowiązkowy auto-stop. I... :D
bertrand236
19-10-2007, 19:57
Się trochę czepiacie buby. Owszem lepiej mi się jeździ po nowym asfalcie, ale wolałbym jeździć "starymi" dziurawymi drogami. Żebyście wiedzieli gdzie karawan potrafił dojechać....
buba! Sama widzisz, że się starzejemy ;-). Wszystko sie zmienia. Nawet w Bieszczadzie asfalty leją. Ale leją je dla miejscowych i dla przyjezdnych. Czy Ci się to podoba, czy tak jak mi nie. Ani Ty, ani ja tego nie zmienimy, a tak naprawdę ludziom tam żyjącym jest trochę lżej. Krzysztof - mój znajomy z Zawozu we wrześniu mi powiedział, że aż żyć mu się na nowo chce jak drogę do wsi wyremontowano. Musimy kiedyś pogadać w realu.....
Pozdrawiam
O nie! Jeszcze mają dać żarcie i udostępnić nocleg - najlepiej za friko, bo teraz chamstwo strasznie zdziera i jeszcze niektórzy mają czelność się czepić jak na ich prywatnym się rozbije. I żadnych biletów - zwłaszcza do parku; "szacunek dla prawa" nie idzie w parze z "klimatem". I darmowe busy na życzenie albo obowiązkowy auto-stop. I... :D
no i , bym dodał, glejty na łażenie po BdPN gdzie się zapragnie, listy żelazne, coby SG nie ryła po plecakach, no i "cóś" na Wiktorinich :wink:
wojtek legionowo
19-10-2007, 20:57
No cóż w pełni się zgadzam z Bertrandem,wiem gdzie jego karawan potrafi dojechać sam z niego korzystałem.Powiem coś od siebie jeżdżę od wielu wielu lat w Bieszczady tak się składa,że od lat nastu samochodem i uwierzcie mnie ze nie jeżdżę,tylko obwodnicami ba one mnie służą tylko do dojazdu w Góry a póżniej bezdroża stokówki itd i to nie tylko terenówkami bo do tej pory poruszam się osobówkami i jeżdzę tam gdzie naprawdę chcę i pragnę i chcę coś zobaczyć Ci z forumowiczów ,którzy mnie pamiętają wiedzą że swoim nisanem sunny jechałem wszędzię ostatni poruszałem sie przez prawi1.5 roku samochodem córki i jechałem nim tam gdzie chciałem i często gdy jechałem jakimiś drogami którymi wydawałoby się że tylko terenówka dotrzeć może a tu proszę sportowa MAZDA MX3 1.8V6 cóż tylko ona nie lśni czasami to błoto trzeba szpachelką skrobać,podwoziem trze się o różne świństwa ale jadę bo Bieszczady to nie obwodnice,a samochód służy mnie do przemieszczania się no i mechanicy też muszą z czegoś żyć.
Pozdrawiam
No cóż w pełni się zgadzam z Bertrandem,wiem gdzie jego karawan potrafi dojechać ....
Sory .. ale jakim autem można wjechać na "krawężnik " z prędkością 80 km/godz;) :smile:
ano ..służbowym
wojtek legionowo
20-10-2007, 05:43
joorg krawężniki to są wiemy gdzie ,ale ja nie jeżdżę tam gdzie one są no chyba ,że po zaopatrzenie i wtedy muszę uważać, ale ja mam zasadę ,że jadę jedną słuszną drogą w okolicach Baligrodu gdzie czeka zawsze na mnie miłe towarzystwo no i gorąca herbata szczególnie gdy, gdy pojawiam się nad ranem i słyszę zza drzwi e to pewnie Wojtek jakie to miłe gdy wstająca sotnia robi herbatę znów się rozmarzyłem
bertrand236
20-10-2007, 10:15
Sory .. ale jakim autem można wjechać na "krawężnik " z prędkością 80 km/godz;) :smile:
ano ..służbowym
O.K.
Będę musiał zeskanować zdjęcia /bo wtedy jeszcze nie obrabiano klisz do formatu cyfrowego/ i wrzucić na foruma moje archiwalne zdjęcia mojej "Silver Aroł" i innych pojazdów. Wtedy to dopiero były drogi /albo ich nie było/. A, że ostatnio mogę poruszać się karawanem /za wiedzą i zgodą "Zakładu Pogrzebowego"/ to inna inszość.
Pozdrawiam
Mówicie o bieszczadzkich bezdrożach, że są trudne do pokonania ?
Zobaczcie z czym mają do czynienia daleko za wschodnią granicą
:shock:
Mówicie o bieszczadzkich bezdrożach, że są trudne do pokonania ?
Zobaczcie z czym mają do czynienia daleko za wschodnią granicą
:shock:
i do tego należy dodać jeszcze olbrzymie chmary komarów.
A swoją drogą, gdyby Bieszczady leżały tak daleko i były tak rozległe, jak owe tereny, to jakby wygładały te drogi:?: :mrgreen:
widze ze zdjecia prawdziwego bezdroza staly sie niesamowicie slawne!! co krok sie gdzies na nie natykam w necie!
Albertina
27-06-2009, 11:09
boję się, że to będzie postępować, i to nie wolno
Mysle ze w tym wszystkim cos prawdy jest,przeciez widac jak powstaje coraz wiecej nowych domow,przejezdza coraz wiecej sampchodow oraz coraz wiecej tez turystow chodzi po gorach.Tego nie da sie ukryc,turystyka juz niejedno zniszczyla jezeli wymknie sie spod kontroli i wszyscy bedziemy gonic tylko za groszem.Mysle ze my wszyscy,ktorzy kochamy ten piekny zakatek Polski i Europy jestesmy w stanie cos zrobic dla tego kawalka "dziczy",aby nie zostala calkowicie zniszczona przez LUDZI,ktorzy nie maja serca dla tak wspanialego kawalka wspanialej przyrody.Zniszczyc jest bardzo latwo lecz przywrocic to piekno naprawde bardzo trudno.
Byliście ostatnio w Cisnej? Zgroza!Zaczyna się robić jarmark w najgorszym wydaniu!
Z tą dzikością to oczywiście przesada,dzikość straciły dość dawno. chodząc po Bieszczadach juz kilkanaście lat widzę raczej pustki na szlakach i poza nimi. Turystów sporo jest na dwóch Połoninach oraz "Pętelce" i to też nie zawsze. W innych miejscach już można cały dzień chodzić i żywej duszy nie uświadczysz. I to nie tylko poza sezonem ale i w lipcu i sierpniu też. Opisuję ostatnie wędrówki i często tam wspominam, że nie spotykam ludzi. No czasami pracowników leśnych i czasami zbieraczy jagód. Nie wszyscy co jadą w Bieszczady chodzą po górach. Widać też jak sporo ludzi spędza czas na dole, nie wszystkim turystom, no... raczej wczasowiczom, chce się chodzić w górę. Ale to każdego wybór. Po przyjeździe zawsze to powie.... byłem w Bieszczadach. Są też tacy co jeżdżą samochodem, w co ładniejszym miejscu zrobi zdjęcie by później tez to powiedzieć... byłem w Bieszczadach. Widuję takich w kowbojskich kapeluszach, dresach i robiących zdjęcia całej rodziny na tle pięknych widoków. I dobrze, tacy są też tutaj potrzebni, nawet bardziej niż Ci łaziki... dla dudków przecież.
Odnośnie tej zwiększonej ilości ludzi to też bym polemizował. Pamiętam jeszcze kilka lat temu w Kremenarosie trzeba było czekać w kolejce do kasy by kupić obiad, później szukać miejsca by gdzieś go zjeść... a teraz?
A tej "dzikości" już raczej miejsc odludnych jest sporo... wystarczy tylko skręcić w jakąś boczną stokówkę i iść nią gdzie prowadzi, o wejściu w krzaczory nie wspomnę.
O jakiejść dzikości słyszałem w opowieściach ludzi którzy tam wędrowali w latach pięćdziesiątych, nawet takie historie, że w pobliżu granicy łapali pogranicznicy radzieccy i odstaawiali do medyki, mieli za to podobnież 3 dni wolnego za zlapanie inostrańca (opowieść prawdziwa bo słyszałem to osobiście!).
bieszczadzka magda
05-07-2009, 18:31
Zgodzę się, że w Bieszczadach jest coraz tłoczniej, ale nadal można znaleźć tu miejsca gdzie nie spotka się żywej duszy. Myślę, że Bieszczady jeszcze długo nie będą atrakcyjne dla stonki turystycznej - przede wszystkim są dość rozległe, warszawiacy boją się tam jeździć bo nie ma tu deptaków i dróg wielopasmowych. Oczywiście są takie miejsca jak Solina i Cisna, ale im bliżej granicy ukraińskiej tym spokojniej i kameralniej.
Co tak pijesz do tych Warszawiaków? Przekonana jesteś, że aż tak bardzo tęsknią do deptaków i dróg wielopasmowych? Sondaż robiłaś?
Albertina
06-07-2009, 11:00
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby. A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie? Jak dla mnie, to byłoby lepiej, jechać 20 na godzinę, i podziwiać widoki. Po co się spieszyć? Dla lepszego wyobrażenia problemu tej drogi- jak i innych:
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
zgadzam się, Bieszczady to takie miejsce gdzie wszystko zwalnia. Może to dziwne, ale te dziurawe drogi dodają Bieszczadzkim kniejom tej dzikości; to jest ta namiastka w dzisiejszych wszędobylskich czasach. Nie ma to jak zaszyć się gdzieś pod lasem na niewielkim polu namiotowym, chłodzić brudne szlakiem stopy w strumyku. To jest to!
Napisał Barnaba
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby. A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie? Jak dla mnie, to byłoby lepiej, jechać 20 na godzinę, i podziwiać widoki. Po co się spieszyć? Dla lepszego wyobrażenia problemu tej drogi- jak i innych:
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
Tobie Barnabo dziurawa droga nie wadzi? To zapraszam do zamieszkania przy takowej...szybko zmienisz zdanie zapewniam Cię...
O ileż przyjemniej podziwia się widoki nie musząc jednocześnie uważać by nie urwać koła.
zgadzam się, Bieszczady to takie miejsce gdzie wszystko zwalnia. Może to dziwne, ale te dziurawe drogi dodają Bieszczadzkim kniejom tej dzikości; to jest ta namiastka w dzisiejszych wszędobylskich czasach. Nie ma to jak zaszyć się gdzieś pod lasem na niewielkim polu namiotowym, chłodzić brudne szlakiem stopy w strumyku. To jest to!
Dodawaj dzikości u siebie :twisted: prostestując przeciwko remontom dróg...jeżeli miarą dzikości mają być dziury na drodze to ja dziękuję za taką "dzikość"... można ją znaleźć wszędzie nawet w parku w zatłoczonej metropolii...
A co do samych Bieszczad to dawno przestały być dzikie ...
Ciekawi mnie ile z tych piewców "dzikości" Bieszczad pakuje manatki i wprowadza się na stałe żyjąc i pracując w tych ukochanych dzikich Bieszczadach...:mrgreen:
wp.krzysztof
06-07-2009, 12:50
Dodawaj dzikości u siebie :twisted: prostestując przeciwko remontom dróg...jeżeli miarą dzikości mają być dziury na drodze to ja dziękuję za taką "dzikość"... można ją znaleźć wszędzie nawet w parku w zatłoczonej metropolii...
A co do samych Bieszczad to dawno przestały być dzikie ...
Ciekawi mnie ile z tych piewców "dzikości" Bieszczad pakuje manatki i wprowadza się na stałe żyjąc i pracując w tych ukochanych dzikich Bieszczadach...:mrgreen:
Brawo. Lepiej tego ująć nie można. Zgadzam się w 100% z Tobą.
No i to jest właśnie to. Turystom gra i świeci toruńska fontanna do północy a okoliczni mieszkańcy zgrzytają zębami nie mogąc zasnąć.
bieszczadzkie.info
06-07-2009, 17:11
ale spójrz na to z innej strony - zapewne jakaś część mieszkańców utrzymuje się dzięki turystom, których przyciąga fontanna ;)
a co do 'dzikich' dróg niegdyś asfaltowych... to zgadzam się, że powinno się je nieco 'ucywilizować' ;) chocby jadąc nad Soline, można podziwiać sporo łądnych widoków, jednak widzą je tylko pasażerowie, chyba że kierowca ma wysokiego 4x4, a jak wiemy tylko nieliczni jeżdżą takimi pojazdami :D
bieszczadzka magda
06-07-2009, 18:51
Fakt nam turystom dzikość Bieszczadów nie przeszkadza, ale ich mieszkańcy pewnie chcieliby zobaczyć tam trochę więcej cywilizacji, np. w postaci dróg. Chociaż zauważyłam, że w okolicach Czarnej (Michniowiec, Bystre, Lipie) wile dróg sukcesywnie zostało wyremontowanych i już można przejechać nie obawiając się o urwanie np. rury.
Teresa45
07-07-2009, 13:49
Przecież drogi w Bieszczadach nie sa najgorsze dużo dróg jest nowych z fajną nawierzchnia pewnie że do Duszatynia czy Mucznego przydała by się nowa droga, ale przynajmniej jest co wspominac, droga do Wołosatego była tak szeroka komentowana że wkońcu ją zrobili
Myślę, że Bieszczady jeszcze długo nie będą atrakcyjne dla stonki turystycznej - przede wszystkim są dość rozległe, warszawiacy boją się tam jeździć bo nie ma tu deptaków i dróg wielopasmowych.
sora, z obserwacji, że tak powiem, uczestniczącej wynika, iż najwięcej tu rzeszowiaków, warszawiaków, poznaniaków i obywateli Trójmiasta :wink:
to samo dotyczy, nazwijmy to, nadziału ziemi 8-)
Pozdro.
Pominąłeś Lubelszczyznę i Śląsk!
Pominąłeś Lubelszczyznę i Śląsk!
Hanysów nie spotkałem, mam pecha widać, Dolnoślązacy mają Sudety, :grin: nieco mniej dzikie LOL, a co do Lublina masz rację, tylko dla mnie te rejony, Rzeszów, Lublin, to troszku to samo ...
Cytat:
Napisał Barnaba Zobacz post
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby. A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie? Jak dla mnie, to byłoby lepiej, jechać 20 na godzinę, i podziwiać widoki. Po co się spieszyć? Dla lepszego wyobrażenia problemu tej drogi- jak i innych:
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
zgadzam się, Bieszczady to takie miejsce gdzie wszystko zwalnia. Może to dziwne, ale te dziurawe drogi dodają Bieszczadzkim kniejom tej dzikości; to jest ta namiastka w dzisiejszych wszędobylskich czasach. Nie ma to jak zaszyć się gdzieś pod lasem na niewielkim polu namiotowym, chłodzić brudne szlakiem stopy w strumyku. To jest to!
Tobie Barnabo dziurawa droga nie wadzi? To zapraszam do zamieszkania przy takowej...szybko zmienisz zdanie zapewniam Cię...
O ileż przyjemniej podziwia się widoki nie musząc jednocześnie uważać by nie urwać koła.
Dodawaj dzikości u siebie :twisted: prostestując przeciwko remontom dróg...jeżeli miarą dzikości mają być dziury na drodze to ja dziękuję za taką "dzikość"... można ją znaleźć wszędzie nawet w parku w zatłoczonej metropolii...
A co do samych Bieszczad to dawno przestały być dzikie ...
Ciekawi mnie ile z tych piewców "dzikości" Bieszczad pakuje manatki i wprowadza się na stałe żyjąc i pracując w tych ukochanych dzikich Bieszczadach...:mrgreen:
barnaba, w bieszczadach juz nie ma co szukac... coraz wiecej tam i drog i ludzi nie z naszej bajki.. co widac dobitnie i na tym forum.. ale zapewniam cie ze jest jeszcze w polsce troche miejsc gdzie trzeba jechac 20 na godzine a widoki i klimat przytlaczaja ze wszech stron a nawet trzycyfrowo numerowane drogi nie maja wspomnienia asfaltu.. i to blizej od ciebie niz bieszczady.. na bieszczadach sie na szczescie swiat nie konczy.. niech sobie tam zrobia drugie zakopane i sie nim ciesza ze takie wygodne i zadbane, nam stamtad zostana chociaz mile wspomnienia sprzed lat a szczescia teraz poszukamy gdzie indziej...
Cytat:
Napisał Barnaba Zobacz post
Andrzeju! A co byś powiedział jak byś miał zostawić auto np w Lutowiskach, i dalej wozem, takim konnym? Wiadomo, różni ludzie, różne potrzeby. A dziurawa droga do Wołosatego .... jeśli wadzi, to chyba miejscowym tylko. Spieszy się Tobie gdzieś, że musisz pomykać z prędkością znaczną na tej trasie? Jak dla mnie, to byłoby lepiej, jechać 20 na godzinę, i podziwiać widoki. Po co się spieszyć? Dla lepszego wyobrażenia problemu tej drogi- jak i innych:
trasa UG- Wołosate - 6km
Przy prędkości 60km/h czas przejazdu to 6 minut, ta sama trasa
przy prędkości 20km/h czas przejazdu 18 minut.
I pytam, po co ludzie śmigają w Bieszczady wiele godzin, skoro nie mają nawet 12 minut czasu na podziwianie widoków?
zgadzam się, Bieszczady to takie miejsce gdzie wszystko zwalnia. Może to dziwne, ale te dziurawe drogi dodają Bieszczadzkim kniejom tej dzikości; to jest ta namiastka w dzisiejszych wszędobylskich czasach. Nie ma to jak zaszyć się gdzieś pod lasem na niewielkim polu namiotowym, chłodzić brudne szlakiem stopy w strumyku. To jest to!
barnaba, w bieszczadach juz nie ma co szukac... coraz wiecej tam i drog i ludzi nie z naszej bajki.. co widac dobitnie i na tym forum.. ale zapewniam cie ze jest jeszcze w polsce troche miejsc gdzie trzeba jechac 20 na godzine a widoki i klimat przytlaczaja ze wszech stron a nawet trzycyfrowo numerowane drogi nie maja wspomnienia asfaltu.. i to blizej od ciebie niz bieszczady.. na bieszczadach sie na szczescie swiat nie konczy.. niech sobie tam zrobia drugie zakopane i sie nim ciesza ze takie wygodne i zadbane, nam stamtad zostana chociaz mile wspomnienia sprzed lat a szczescia teraz poszukamy gdzie indziej...
Wstaw to w bieszczadzki dowcip bom o mało klawiatury poranną kawą nie zalał czytając te bzdury...:mrgreen:
Nie wiem jak Ty ale ja zdecydowanie wolę podziwiać widoczki zamiast zwracać uwagę by nie uszkodzić zawieszenia...a o ileż przyjemniej jest wypatrywać przez okno za widokiem góry, lasu czy innego dajmy na to dzikiego łazidła niż kolejną dziurą, którą trzeba ominąć by cało i szczęśliwie wrócić na własnych 4 kółkach... :mrgreen: ....
Remonty dróg bieszczadzkich są nieuniknione. Samorządy, gdyby tylko miały dość środków, to by wyasfaltowały każdą drogę, wzdłuż których ciągnęły by się brukowe chodniki.
Gdyby zależało to tylko od woli ludu, to sprawa również przesądzona, bo infrastruktury takowej chce znakomita większość, jakieś 75% turystów i 100% miejscowych.
Jakaś tam grupka odwiedzających woli kiepski stan dróg.
Wg mnie dziury w drodze wiele tej "dzikości" nie dodają Bieszczadom, gdy chcę poczuć namiastkę jakiejś dzikości, natury, to i tak z drogi schodzę.
Dziury mają w moim mniemaniu jednak jeden niezaprzeczalny plus.
W jakimś stopniu ograniczają ruch turystyczny.
Wyobraźmy sobie na ten przykład piękną szosę między Stężnicą i Górzanką. Sam widywałem osoby, które zawracały widząc stan drogi, ba nawet ostrzegały mnie bym absolutnie tędy nie jechał. Jestem pewien, że obrzydziły też pomysł jazdy tą drogą wielu rozmówcom.
Ale gdy będzie piękny asfalt, kilka mostków, to będzie autostrada Hoczew-Polańczyk bis.
Dyskusję między turystami, a miejscowymi lub przemawiającymi w ich imieniu uważam za bezprzedmiotową, bo punkty widzenia są diametralnie różne.
Pozdrawiam:)
Jak chcecie zobaczyć dziury w drogach to przyjedzcie w mój Beskid Mały i pojeździjcie lokalnymi duktami.Kto z was był ten wie jak to wygląda...Drogi w Bieszczadach są relatywnie bardzo dobre,oczywiscie nie wszystkie bo polska norma obowiązuje wszędzie,hihihi.
no dziwne, jeździłem po Bieszczadach najrozmaitszymi autami, ostatnio używam "japończyków" tak zwanych, szosowych i terenowych, nigdy nie było problemu, chyba, że brak POP* :mrgreen:, ale to błąd po mej stronie, nie błąd jakichś tam dziur.
Stop malkontenctwu.
*dla wyjaśnienia, POP to nie "Podstawowa Organizacja Partyjna", a brak "Podstawowej Obsługi Pojazdu" :)
ja Was bardzo proszę po raz kolejny - wytłumaczcie mi proszę co mają dziury w drogach do dzikości Bieszczadów???????????
bo myślę i myślę i żadnego związku logicznego nie widzę. Może czegoś nie wiem, może niedźwiedzie na spółkę z bobrami budowały sobie dziurawe drogi albo łemkowie i bojkowie się w tym specjalizowali????
dla mnie dziury w drodze są tak samo tożsame z dzikością jak przejażdżka na quadzie, długopis w kształcie ciupagi czy kowbojski kapelusz z ekologicznej skory... może więc kawałki dziurawego asfaltu możnaby sprzedawać dla miłośników tej formy dzikości na straganie w Solinie lub Polańczyku...a obok miska z błotem żeby można było sobie wymazać buty i zrobić zdjęcie...
mnie się wydaje, że samochód, który co chwilę musi ryczeć silnikiem, żeby przejechać, rozwalone miski olejowe (czy coś tam jeszcze bo się nie znam), zryte kołami pobocza robią większą szkodę naookolnej przyrodzie niż samochód, który przemknie cichutko na tym samym biegu gładkim asfaltem.
a dla wszystkich, którzy tęsknią za dzikoscią na drogach....dzikość na gładkiej drodze polbrukowej :mrgreen::mrgreen:
j
a dla wszystkich, którzy tęsknią za dzikoscią na drogach....dzikość na gładkiej drodze polbrukowej :mrgreen::mrgreen:
Zdjęcie z Sopotu?:mrgreen:
A tak w temacie: dwa razy musiałem wzywać w Bieszczadach pogotowie (dziecko miało pecha), lekarz przyleciał śmigłowcem, bo droga była właśnie w złym stanie - osunęło się kilka kamieni z niezabezpieczonego zbocza, a droga lokalna, kto by się spieszył z usunięciem.. przez dwa lata. Dobrze że w pobliżu był telefon, taki na korbkę, ale sprawny. Nie muszę korzystać z telefonu codziennie, ale dobrze jak jest. Nie muszę dojechać w każdy kąt Bieszczadów, ale dobrze jak droga jest przejezdna, czasem może się przydać
Długi
pytanie
ja Was bardzo proszę po raz kolejny - wytłumaczcie mi proszę co mają dziury w drogach do dzikości Bieszczadów???????????
odpowiedz
Dziury mają w moim mniemaniu jednak jeden niezaprzeczalny plus.
W jakimś stopniu ograniczają ruch turystyczny.
A dzikość jest wartością odwrotnie proporcjonalną do liczby turystów;)
Z tą dzikością to oczywiście przesada,dzikość straciły dość dawno. chodząc po Bieszczadach juz kilkanaście lat widzę raczej pustki na szlakach i poza nimi...
I to jest właśnie to Recon (powtórzę się pewnie, ale to przywilej wieku:D) - trza iść swoją drogą, nie szlakami, nie gościńcem dla stonki. Wówczas nagle znów zanurzymy się w tę samą zieloność, która nadal pokazuje pazury zmęczonym wędrowcom i, jak dawniej, robotnikom leśnym próbującym coś w niej pozyskać (co za śliczne słowo).
A gościńce...ile to już razy w środku tzw sezonu widziałem wyludnione szlaki w Bieszczadach. A to nadmierny upał, a to za dużo deszczu. Jak tu dogodzić wybrednym mieszczuchom?:) Wówczas miło jest mówić dzieńdoberek napotkanym...raz na godzinę czy rzadziej:D Uwierzycie? Środeczek lipca i tylko dwoje ludzi na Haliczu i bezkresne niebo błękitne w samo południe. Tylko pod Tarnicą z 5-7 osób spotykamy i dziemy dalej sami do Wołosatego.
Od roku łażę w wolnych chwilach po Sudetach. Niby zaludnienie ogromne, stopień industrializacji tych terenów też, a gdy się wejdzie w lasy Kaczaw, to nagle ma się wrażenie, że się błądzi gdzieś po beskidzkich zapustach. Poniemieckie krzyże, kapliczki, domy, porzucone wapienniki, łomy bazaltu, wszystko przypomina historię nieodległą, która jednak wydaje się nieco nierealna, jakby zmyślona. Bo 'dzikość' czyli zielsko ponad miarę, wrasta w ludzkie siedziby, zakrywa miejsca przez nich porzucone i trudno wtedy uwierzyć, że tu była wyższa ponoć kultura. Światy porzucone dla nagłej wędrówki. Jak przez wieki bywało.
Wszystko jest tu i tam względne i przyjmuję ze spokojem zmiany, które innych oburzają lub smucą. Nauczyłem się odnajdywać miejsca, w których mogę być sam i bez przeszkód podglądać cietrzewie albo rozpalić maleńki ogień i zaprosić jakiegoś innego samotnika na chwilę gadki przy ogniu. A najlepiej łazi mi się z Czartem, bo zbiera na bosaka poziomki i jeżyny o świcie i mnie dokarmia:D Na wielkim Ćwilinie lub gdzieś tam dalej na wschód...i nie trzeba nic mówić nawet.
Pozdrawiam,
Derty
Od roku łażę w wolnych chwilach po Sudetach. Niby zaludnienie ogromne, stopień industrializacji tych terenów też, a gdy się wejdzie w lasy Kaczaw, to nagle ma się wrażenie, że się błądzi gdzieś po beskidzkich zapustach. Poniemieckie krzyże, kapliczki, domy, porzucone wapienniki, łomy bazaltu, wszystko przypomina historię nieodległą, która jednak wydaje się nieco nierealna, jakby zmyślona. Bo 'dzikość' czyli zielsko ponad miarę, wrasta w ludzkie siedziby, zakrywa miejsca przez nich porzucone i trudno wtedy uwierzyć, że tu była wyższa ponoć kultura.
ja tez.. tam mozna odnalezc kupe zapadlych wiosek, zarosnietych szlakow i wyboistych drog na koniec swiata, z nieodnawiana kostka od niemieckich czasow.. kupe terenow gdzie turysci nie zagladaja nawet w sloneczny dzien w srodku sezonu..bo nie ma po co- przeciez tam nic nie ma.. zarosniete bluszczem i pokrzywa ceglane i betonowe ruiny, pagorki nieprzekraczajace tysiaca metrow, cmentarze i kapliczki gdzie nie prowadza sciezki dydaktyczne, wioski gdzie nie ma ani sklepu ani agroturystyki...to przeciez nic ciekawego dla wiekszosci.. na szczescie..
sudety i wogole caly dolny slask to dla mnie jakby bieszczady sprzed lat.. z ta roznica ze mam tam blisko :)
Bubo - ale kto twierdzi, że trzeba wylać asfaltem polne ścieżki, drogi na skróty "przez figurę" na których prawie słychać skrzypienie wozów sprzed dziesięcioleci czy budować czteropasmówki do nieistniejących wiosek???
Te klimaty są i będą i ci, którzy chcą tam trafić to trafią.
A remont dróg gminych i powiatowych - bo o te chodzi - w znaczący sposób nie sprawi, że nagle tłumy zaczną masowo sunąc swymi autami z tego tylko powodu, że się gładko jedzie. Jeśłi chcą coś zobaczyć to i tak tam pojadą - tylko po dziurawej drodze, wyrzucajac w powietrze więcej spalin i zagłuszając cykanie świerszczy rykiem silnika. A ci, którym się nie chce i wolą siedzieć pod parasolką nad zalewem to i tak nie pojadą - bo im się nie będzie chciało.
Bubo - jesteś z pewnością turystą niebylejakim i oby więcej takich młodych ludzi :-D!!!!! ale chociaż szanuję Twój punkt widzenia to ja mam inny - chcę widzieć jak Bieszczady żyją - swoim życiem własnym, jak się po swojemu bieszczadzkiemu rozwijają. Turyści są tylko dodatkiem. Siebie też traktuję jako gościa tam i dodatek czasowy i nie uważam, zeby moja potrzeba ujrzenia kwitnących maków przy starej dziurawej drodze była ważniejsza od tego czy do danej wioski dojedzie na czas karetka. Ty chcesz widzieć te góry jako taki swoisty skansen, park jurajski czy coś w tym rodzaju. Dla mnie to jest po prostu sztuczne i bardziej kojarzy mi się z wypchanym niedźwiedziem niż z tym żywym. Ale pewnie ile ludzi tyle poglądow (równiez zna sprawę bieszczadzkich dróg).
i dla jasności - własne nogi traktuję jako najlepszy sposób lokomocji :razz:
pozdrawiam Bubo serdecznie i życzę pięęęęęęęęęeknych wakacji :-D
Długi - to nie Sopot ale takie klimaty to chyba norma w całym pasie nadmorskim :mrgreen:
ja Was bardzo proszę po raz kolejny - wytłumaczcie mi proszę co mają dziury w drogach do dzikości Bieszczadów???????????
to ostatnia tutejsza dzikość :razz:
Nie,są jeszcze dzikie sady!
oczywiście dzikość myśli i uczynków "Bieszczadników" też :wink:
(jak Ty mnie, Wuko łapiesz ostatnio za "soowka")
Jakiś mam taki okres "myśliwski"!Bez złośliwości!Pozdrawiam!
A remont dróg gminych i powiatowych - bo o te chodzi - w znaczący sposób nie sprawi, że nagle tłumy zaczną masowo sunąc swymi autami z tego tylko powodu, że się gładko jedzie. Jeśłi chcą coś zobaczyć to i tak tam pojadą - tylko po dziurawej drodze, wyrzucajac w powietrze więcej spalin i zagłuszając cykanie świerszczy rykiem silnika. A ci, którym się nie chce i wolą siedzieć pod parasolką nad zalewem to i tak nie pojadą - bo im się nie będzie chciało.
znam wiele miejsc w bieszczadach gdzie jeszcze pare lat temu jechaly po dziurawej drodze z rykiem silnika dwa auta a teraz po gladkiej sunie ich cichutko dwiescie... a moze to nie ma nic wspolnego z droga, tylko taki zbieg okolicznosci.. moze jakis inny czynnik tez w tym zamieszal? nie wiem..
pozdrawiam Bubo serdecznie i życzę pięęęęęęęęęeknych wakacji :-D
ja rowniez zycze niesamowicie udanych wyjazdow- takich ze swierszczami, makami i dzika zwierzyna łażącą nocami :D
[...] [...] i dzika zwierzyna łażącą nocami :D
...w śpiworze - należy dodać:D
Coś przestałem łapać chyba - Derty,dlaczego dzika zwierzyna ma łazić nocami w śpiworze ?? :shock:
...w śpiworze - należy dodać:D
lazic w spiworze? w spiworze to chyba da sie tylko pelzac lub skakac ;)
No chyba, że sobie dziurki na kończyny wytniesz;)
rafcinek
12-07-2009, 22:52
Jak tak dalej będzie prawdziwi turyści zaczął jeździć na Ukrainę, żeby zobaczyć prawdziwe Bieszczady
Basia Z.
13-07-2009, 08:46
Jak tak dalej będzie prawdziwi turyści zaczął jeździć na Ukrainę, żeby zobaczyć prawdziwe Bieszczady
Nie wiem co to są "prawdziwi turyści" ale większość moich znajomych od dawna tak robi a nie "zaczyna".
B.
Jak tak dalej będzie prawdziwi turyści zaczął jeździć na Ukrainę, żeby zobaczyć prawdziwe Bieszczady
a którzy to sa ci "prawdziwi" turyści i które to są te "prawdziwe Bieszczady"????:???::shock:
te sprzed wojny - cywilizowane, te powojenne - wyludnione dziwnymi zrządzeniemi historii czy te nieco późniejsze - na siłę pegeeryzowane??
nawet w tych słodkich i "dzikich" latach 60-tych w Bieszczady przyjeżdżały prawie masowo autokary z wycieczkami górników ze śląska aby sobie odetchnęli powietrzem i napatrzyli na zielone...więc te bajki o pustych i dzikich Bieszczadach to naprawdę bajki.
I tak samo wtedy jak i dzisiaj byli ci, którzy odkrywali Bieszczady dla siebie i zakochiwali się w nich a także ci, którzy twierdzili, że Bieszczady się skończyły...
...ale może jak wszyscy "prawdziwi" turyści zaczną jeździć na Ukrainę to więcej miejsca będzie dla tych przeciętnych:mrgreen:
...czasami jak tak czytam to Forum w temacie "dzikość" to mam wrażenie, że niektórych tylko krok dzieli od stwierdzenia, że Bieszczady przestaną być "dzikie" wyłącznie z tego powodu, że oni przestaną tam jeździć...;)
pozdrawiam
autokary z wycieczkami górników ze Śląska
Takie małe widzimisię ;)
rafcinek
13-07-2009, 20:33
Bieszczady zawsze zostaną Bieszczadami !!!!!!!- czy te sprzed wojny i te powojenne. Były to prawdziwe Bieszczady. A teraz wchodzi do nich za dużo cywilizacji.
rafcinek
13-07-2009, 20:44
Kiedyś spotkałem gościa, który przyjeżdżał w Bieszczady od dobrych 30 lat. I powiedział mi: "Kiedyś tam była piękna łąka, a teraz są zabudowania i tak jest prawie wszędzie":-o Mnie podoba się natura "dzikość" tak jak było dawniej. Prawdziwy turysta nie wiesz? Jeszcze trochę luksusowymi samochodami wjechaliby na połoninę, bo im się nie chce wysiąść z limuzyny. Objadą pętę i wydaje im się że znają Bieszczady:-x A troszeczkę spaceru i podziwiać piękno Bieszczad?
rafcinek
13-07-2009, 20:51
te sprzed wojny - cywilizowane, te powojenne - wyludnione dziwnymi zrządzeniemi historii
Dlaczego sprzed wojny czy po wojnie. Na połoninach wypasano woły czy hucuły. A wielkie targi odbywały się w Lutowiskach. Po wojnie górale wypasali owce była to piękna szachownica - wypasione łąki i lasy- tak jak przed wojną i było pięknie. A ja widzę, że słabo znasz bieszczadzką historię.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w bieszczadach są "normalne sklepy" (bo jeszcze w latach siedemdzisiątych XX w. do wielu miejscowości przyjeźdżał sklep na kółkach i dowoził wcześniej zmówiony towar), telefony komórkowe mają zasięg, w sklepach można płacić karta a i bankomaty zaczeły się pojawiać to faktyczn bieszczady przestały być dzikie. Ale to chyba normalne, że ludzie tam mieszkający też mają prawą do odrobiny luksusu. Ale dla nas turystów, wszelkiego rodzaju łazików, chaszczowników i wagabundów jest jeszcze wiele miejsc dzikich. Jeżeli tylko chcemy ruszyć się poza popularne szlaki znajdziemy miejsca w których zostaniemy sami z przepiękną przyrodą, naszymi myślami i ciszą która może być swego rodzaju katharsis. Więc nie miejmy pretensji, że cywilizacja wkracza na te tereny bo wielu z nas świadomie lub nie, z jej dobrodziejstw w bieszczadach korzysta.
Bieszczady zawsze zostaną Bieszczadami !!!!!!!- czy te sprzed wojny i te powojenne. Były to prawdziwe Bieszczady. A teraz wchodzi do nich za dużo cywilizacji.
Kiedyś spotkałem gościa, który przyjeżdżał w Bieszczady od dobrych 30 lat. I powiedział mi: "Kiedyś tam była piękna łąka, a teraz są zabudowania i tak jest prawie wszędzie":-o Mnie podoba się natura "dzikość" tak jak było dawniej. Prawdziwy turysta nie wiesz? Jeszcze trochę luksusowymi samochodami wjechaliby na połoninę, bo im się nie chce wysiąść z limuzyny. Objadą pętę i wydaje im się że znają Bieszczady:-x A troszeczkę spaceru i podziwiać piękno Bieszczad?
Dlaczego sprzed wojny czy po wojnie. Na połoninach wypasano woły czy hucuły. A wielkie targi odbywały się w Lutowiskach. Po wojnie górale wypasali owce była to piękna szachownica - wypasione łąki i lasy- tak jak przed wojną i było pięknie. A ja widzę, że słabo znasz bieszczadzką historię.
sam sobie zaprzeczasz rafcinku - raz piszesz, że Bieszczady nie są już prawdziwe a zaraz potem, że zawsze nimi będą..;) czy przed wojną czy po wojnie zawsze była w nich cywilizacja, tylko skrojona na miarę czasów. To co kiedyś było cywilizacją dzisiaj dla Ciebie jest folklorem i dzikością. Dla tych, którzy przyjda po Tobie to co dzisiaj wydaje Ci się cywilizacją nie do zniesienia dla nich będzie wspomnieniem. Rzecz w tym, żeby umieć oczy szeroko otworzyć i nie powtarzać modnych sloganów, że "Bieszczady nie są już dzikie"...
A co do znajomości bieszczadzkiej historii to licytować się z Tobą nie zamierzam.:razz: Jeśli masz taką potrzebę możesz się czuć turystą najbardziej bieszczadzkim z bieszczadzkich i zarazem równie wielkim znawcą historii Bieszczadów...
a owieczki to nawet ja raz czy dwa wypasałam i to długo po wojnie... czy to znaczy, ze jestem dzika i prawdziwie bieszzcadzka???:mrgreen:
GAR - przepraszam za Śląsk :oops:
i podpisuję się pod tym co napisał Pyra
Bieszczady rzeczywiście przestaja byc dzikie, przy czym to co ja pamiętam z lat osiemdziesiątych to było cudne, pusto, głucho, dziko,i już wtedy ludzie kwękali, że wlazla cywilizacja i to już nie to :)))
A tak refleksyjnie, nie wiem jak wy, ja poszlajalem się po Słowacji, tam na pewnym odcinku wokół tego zalewu też były wysiedlenia, choć innego typu, a tak poza tym dosyć gęste zaludnienie.
A z kolei na ukrainskiej stronie tak samo w miarę gęste zaludnienie, wiochowato nawet na sporych wysokościach.
Po Akcji Wisla tutaj utworzyła się anomalia, cywilizacyjny dołek, w tym sensie, że na około nadal trwa zasiedlenie historyczne, a tutaj pustawo. To od razu mówi,że ten lej musi zassać ludzi, bo życie pustki nie lubi. Także moim zdaniem, Biesy są skazane na ucywilizowanie się. Łapmy zatem to co jeszcze wciąż dziwi tą wtórną rozpasaną dzikością, zanim zrobią wyciąg na Smerek, a co nie daj Boże, asfaltówkę do Lutka na Połoninę :)
pzdr!
Stały Bywalec
14-07-2009, 05:36
Bieszczady rzeczywiście przestaja byc dzikie, przy czym to co ja pamiętam z lat osiemdziesiątych to było cudne, pusto, głucho, dziko,i już wtedy ludzie kwękali, że wlazla cywilizacja i to już nie to :)))
(...)
Czy nie przesadzasz ?
W czasach PRL utrudniano wyjazdy zagraniczne - administracyjnie (paszport) i ekonomicznie (kurs zł).
Z drugiej zaś strony - w kraju istniała cała sieć dotowanych z budżetu ośrodków wczasowych (zakładowych i FWP). Pobyt na takich wczasach był relatywnie tani, a poza tym, będąc wczasowiczem, nie trzeba się było kłopotac o wyżywienie (w czasach PRL był z tym niemały problem).
Wszystko to powodowało, że dość chętnie i masowo jeździliśmy na wczasy, także i w Bieszczady. Było tam sporo ośrodków, dziś już podupadłych lub nieistniejących.
Przykład pierwszy z brzegu: www.sekowiec.net
W czasach PRL był to istny "kombinat" wczasowy LP, ze stołówką i świetlicą, po których dziś już tylko resztki ruin pozostały. Obecnie obiekt w dzierżawie, są tylko domki, jest tam b. kameralnie (poza lipcem i sierpniem wręcz prawie pusto), a turysta musi nastawić się na samowystarczalność w zakresie wyżywienia.
A ośrodki wczasowe w czasach PRL w Polańczyku to wręcz pękały w szwach (od czerwca do września). Posiłki jedzono na 2 lub nawet 3 tury, a tzw. KO-wcy organizowali różne "gry i zabawy ruchowe".:lol:
Na szlakach turystycznych też było dość tłoczno.
W Bieszczadach byłem w 1986 r. (1-sza połowa września) i 1987 r. (2-ga połowa lipca), właśnie w Polańczyku. Oczywiście nie siedziałem tam na miejscu, lecz traktowałem Polańczyk jako bazę wypadową, z której trzeba było jeszcze kawałek podjechać, aby pójść w prawdziwe Bieszczady. I pamiętam, że było tam wtedy dużo turystów.:!:
A potem niemalże z dnia na dzień przeszliśmy z PRL do III RP. Zorganizowaną turystykę krajową przestano dotować. A nasi rodacy - uwolnieni od barier administracyjnych i ekonomicznych w zakresie turystyki zagranicznej - zaczęli wybierać inne miejsca do wypoczynku. Porzucili Bieszczady na rzecz innych, często egzotycznych miejsc w Europie i nie tylko.
Tyle z moich własnych obserwacji w latach 80., a potem w latach 90. (gwoli porównania).
A teraz kilka zdań cytatu z przewodnika Rewaszu, wyd. z 2004 r., str. 143 i 144, odnoszących się do jeszcze wcześniejszego okresu (lat 60. i 70.):
"Lata sześćdziesiąte to rosnąca popularność Bieszczadów. Co roku padają wtedy kolejne rekordy turystycznej frekwencji, a w pogodne dni przez połoniny idzie niemal nieprzerwany sznur turystów. Ten turystyczny boom trwa mniej więcej do połowy lat siedemdziesiątych.
(...)
Dziś mniej jest w Bieszczadach turystów, w niepamięć odeszły tysiącosobowe rajdy. Jeśli w słoneczny lipcowy dzień przez siodło pod Tarnicą przejdzie 300 ludzi, mówi się o tłoku na szlakach. Dwadzieścia lat temu mogłoby ich być nawet pięć razy tyle".
(Rozdział "Z dziejów turystyki w Bieszczadach" - "Obwodnica i zalew")
wiec wychodzi ze najlepiej bylo w latach 90tych :) upadly kombinaty i dotowane panstwowo osrodki wypoczynkowe a terazniejsza "moda na dzikie bieszczady" jeszcze nie przyszla.. zatem trafilam tam na najlepsze czasy! widac mialam kupe szczescia...
a tysiac osobowe rajdy szly, przechodzily i ich nie bylo.. ale za ich czasow tereny wysiedlonych wiosek na pewno nie byly tak gesto usiane parkanami i tabliczkami "teren prywatny", w kazdej wiosce nie bylo tak na pęczki wypasionych pensjonatow i agroturystyk (tlum mija a one lezą w oczy okragly rok).. poza tym zniszczenie sporej czesci klimatycznych i niedrogich miejsc noclegowych to kwestia ostatnich lat..wczesniej istnialy latami i bylo ok (chatka na obnodze, koliba carynska, negrylow, suche rzeki) niszczac takie miejsca jednoczesnie wypedza sie z bieszczad ludzi ktorzy tam nocowali, ktorzy czuli wlasnie ten klimat.. a gdzie teraz ten klimat pozostal? moze jakies wyspy wsrod morza sa.. fakt- niektorzy powiedza ze klimat jest tam gdzie go sobie czlowiek sam stworzy, zalezy jaka ekipe zabierze.. tylko ze aby samemu stwarzac klimat nie ma potrzeby ciagnac sie przez cala polske.. mozna w lesie na wlasnym osiedlu..
ja wiem ze niektorzy powiedza ze zawsze w celu napotkania dzikich miejsc mozna pojechac w listopadzie, w tygodniu, gdy mgla i leje, wyjsc na trase o 3 rano albo jeszcze lepiej chodzic noca (i najlepiej isc krzakami i omijac wioski) i wtedy bedzie pusto i cicho ;)
ale fajnie jest ogladac swiat z pustej poloniny w poludnie letniego dnia a namiot postawic na widokowej polanie i moc sie w nim wyspac do 10 :) ale to juz nie w dzisiejszych bieszczadach..
Stały Bywalec
14-07-2009, 11:18
Nie jest tragicznie.
Już od lat 70. obserwuję zjawisko tzw. masowej turystyki (lub aktywnego wypoczynku, jak kto woli) i mam spostrzeżenia, które napawają mnie ostrożnym optymizmem.
Przemiany społeczno - ekonomiczne, o których wspomniałem w poprzednim poście, zmniejszyły i w pewnym sensie wyspecyfikowały strumień turystów, jaki corocznie odwiedza Bieszczady.
Już nie przyjeżdża tutaj nikt na chybił trafił, bo "chciałem nad morze albo na Mazury, ale w radzie zakładowej mi powiedzieli, że nie mają tam kart wczasowych i albo pojadę do Soliny, albo nigdzie".
W tej chwili osoba przyjeżdżająca w Bieszczady nie kieruje się już chyba zasadą negatywnego wyboru - za te same pieniądze pojedzie sobie tam, gdzie jej się bardziej podoba. Przecież, jak wiecie, Bieszczady wcale nie są tanie.
Także sporo osób lubiących góry wybiera inne kraje, co w czasach PRL było dostępne tylko dla naprawdę nielicznych.
Owszem, w Bieszczadach przybywa trochę pensjonatów i tzw. agroturystyki. Ta druga jest organizowana z reguły na już istniejącej bazie, nie wiąże się to więc z inwestycjami budowlanymi na większą skalę. Osoby tam trafiające to jednak już nie ta zdezorientowana i rozwydrzona stonka turystyczna, jaka zapełniała "kombinaty wczasowe" w czasach PRL.
No i, co najważniejsze, nie buduje się już chyba w ogóle takich nowych ośrodków - "kombinatów wczasowych". A te istniejące nie trzeszczą w szwach z powodu "nadkompletu", są w nich wolne miejsca nawet latem, niekiedy adaptuje się je do funkcji sanatoriów.
Rozwój zaś budownictwa powinny skutecznie hamować przepisy o ochronie przyrody, w tym przede wszystkim te o parkach narodowych.
Ciekawe zjawisko obserwuję u wrót Warszawy, w olbrzymim Kampinoskim Parku Narodowym. Puszcza wyludnia się, we wsiach na jej terenie pozostało już chyba nie więcej niż 3 tys. mieszkańców (zaraz po wojnie było ich 10 razy więcej). Warszawiacy w swojej masie nie są zainteresowani turystyką tam, mając samochody wolą pojechać na weekend gdzieś dalej - z reguły jeżdżą na Mazury. I poza wschodnią częścią (sąsiadującą z Warszawą), Puszcza Kampinoska pozostaje prawie bezludna nawet w letnią sobotę czy niedzielę. Cała część środkowa i zachodnia to prawdziwa puszcza, w której widuję łosie, sarny, dziki i lisy. Po odejściu ok. 1 km od puszczańskiego parkingu - biwaku, już się nie spotyka na szlakach turystycznych prawie nikogo (Wojtek1121 może potwierdzić:-)).
Swoje robią też bajki o żmijach czy kleszczach. Mieszczuchy boją się także meszek, muchówek i komarów. I tak trzymać !:lol::lol::lol:
Wracając tematycznie do Bieszczadów - spokój i dzikość powróciły tam także po upadku Igloopolu i zaniechaniu in. eksperymentów rolniczo - hodowlanych. Co np. wyprawiano w dolinie górnego Sanu ? Pytanie retoryczne.
W przeciągu jednego miesiąca w Cisnej otworzono dwie pizzerie :-)
michal52
14-07-2009, 12:08
W przeciągu jednego miesiąca w Cisnej otworzono dwie pizzerie :-)
Ciekawe, która szybciej zbankrutuje:-o
PiotrekF
14-07-2009, 18:09
.......... Przykład pierwszy z brzegu: www.sekowiec.net
W czasach PRL był to istny "kombinat" wczasowy LP, ze stołówką i świetlicą, po których dziś już tylko resztki ruin pozostały........ [/I])
....... i amfiteatrem (obecnie niemal niewidocznym), gdzie kiedyś i zabawa i występy ...... jeszcze pamiętają te czasy(z nostalgią) niektórzy mieszkańcy.
PF
GAR - przepraszam za Śląsk :oops:
Przeprosiny jak najbardziej przyjęte :grin:
Basia Z.
14-07-2009, 21:27
Jeśli o mnie chodzi, chyba to już pisałam - najbardziej cenię sobie góry nie tyle "dzikie" co nie zagospodarowane w sposób komercyjny.
To znaczy najbardziej lubię takie góry, gdzie kosi się trawę, wszędzie stoją kopki siana, gdzie wypasa się stada owiec, lub koni, gdzie nawet wysoko mieszkają ludzie, a pasterze spędzają 3 miesiące w roku w szałasach na połoninach.
Za to nie ma w ogóle ośrodków turystycznych, a agroturystyki jest niewiele - jedno-dwa gospodarstwa we wsi.
Takie góry znajduję ciągle na Ukrainie i w Rumunii i dlatego tam jeżdżę.
Ale czasu nie da się cofnąć i polskie góry już nigdy takie nie będą.
Takie "klimaty" można jeszcze spotkać w Polsce na niektórych Pogórzach ale raczej nie na tych gdzie były wysiedlenia. Czasem również w Beskidzie Wyspowym lub Sądeckim, ale rzadko.
Pozdrowienia
Basia
rafcinek
14-07-2009, 21:28
ja nie zamierzam nikogo przepraszać choć zarzuca mi się ze sam sobie zaprzeczam!
znam Bieszczady teraźniejsze i te dawniejsze , na pewno zmiany zachodzą trudno mi osądzić czy w dobrym kierunku czy w złym .
A ja wole tak jak teraz- a dlaczego? A otoz dlatego ze wygodna sie z wiekiem zrobilam i tak naprawde to mi sie juz nie chce kowboic, myc sie w potoku czy czekac az w schronisku w Gornych puszcza ciepla wode.Wiem wiem, nie ma juz schroniska tylko Hotel, w ogole wielu roznych juz nie ma. Ale jestem innego zdania niz Staly Bywalec, koniec lat 70-tych i poczatek 80-tych spedzalam bardzo czesto w Bieszczadach , mieszkalam wowczas w Rzeszowie wiec mialam o rzut beretem, no wiec tych kombinatow tak wiele znowu nie bylo, jesli chodzi o zalew to owszem, pare bylo ale im dalej w glab, w strone UG- bylo jedno wielkie NIC. Dla mlodych raj, nie powiem, ale ja wowczas mloda koza bylam i takie klimaty mi pasowaly. spalo sie albo u panstwa Ostrowskich w schronisku albo w Gornych, no jeszcze po drodze byly Rawki./ 1979/ Nie jezdzilismy / nasza grupa/ z namiotami wiec nie za bardzo bylo gdzie spac. To znaczy bylo bo przyjmowali, to jasna sprawa, ale teraz nie chialabym juz mieszkac w takich warunkach. Mnie sie Bieszczady zawsze beda podobac , czy dzikie czy nie dzikie, zreszta ta dzikosc to pojecie wzgledne mocno - no bo co jest dzikie? I kto to wie? No nikt.
Tam mieszkaja ludzie ktorzy chca zyc normalnie. My przyjezdzamy i wyjezdzamy a oni tam zostaja.
No to maja w lapciach chodzic zeby nam bylo fajnie? zeby bardziej dziko bylo?
Bieszczady to moje miejsce na ziemi- kupilismy dzialke, zaczynamy dom budowac.I ciesze sie ze tam bede. bez wzgledu na to czy sa dzikie czy nie. Sa moje.W moim sercu.
- najbardziej cenię sobie góry nie tyle "dzikie" co nie zagospodarowane w sposób komercyjny.
jak ty to robisz ze zawsze piszesz to co ja pomysle?? :)
Takie "klimaty" można jeszcze spotkać w Polsce na niektórych Pogórzach ale raczej nie na tych gdzie były wysiedlenia. Czasem również w Beskidzie Wyspowym lub Sądeckim, ale rzadko.
Pozdrowienia
Basia
albo na sudeckich przedgorzach :)
Tak sobie pomyslałem... Ze wszyscy miłosnicy "dzikich" Bieszczadów powini uświadomic sobie tą ukrytą przed sumieniem "wdzięczność" dla rizunów z band (swiadomie piszę "band")UPA i utrwalaczy władzy "ludowej" za to, ze dzieki ich dzikości Bieszczady "zdziczały"...
Tak sobie pomyslałem... Ze wszyscy miłosnicy "dzikich" Bieszczadów powini uświadomic sobie tą ukrytą przed sumieniem "wdzięczność" dla rizunów z band (swiadomie piszę "band")UPA i utrwalaczy władzy "ludowej" za to, ze dzieki ich dzikości Bieszczady "zdziczały"...
Ja tam żadnej wdzięczności do nich nie mam,tylko wprost chwalę długofalowe skutki Akcji Wisła.
No to może jakiś klubik założymy,np Klub Kryptomiłośników Akcji Wisła (KKAK) którego celem będzie powtórzenie AW lub też odnowienie jej skutków ;)
Ale trza przyznać, że gdyby do tych tragedii nie doszło, to "dzikość Bieszczadów" była by jeszcze niżej na swej skali notowana...
...ale to takie gdybanie psu na budę...
Pozdrawiam:)
Tak sobie pomyslałem... Ze wszyscy miłosnicy "dzikich" Bieszczadów powini uświadomic sobie tą ukrytą przed sumieniem "wdzięczność" dla rizunów z band (swiadomie piszę "band")UPA i utrwalaczy władzy "ludowej" za to, ze dzieki ich dzikości Bieszczady "zdziczały"...
cos w tym jabol jest... nie da sie ci zaprzeczyc..
Stały Bywalec
16-07-2009, 13:12
Zapominacie o drugiej, równie ważnej, co akcja "Wisła" historycznej przyczynie wtórnej dzikości Bieszczadów.
W 1951 r. ZSRR raczył nam zwrócić (w ramach wymiany terytoriów) znaczną część dzisiejszego Powiatu Bieszczadzkiego - z jego stolicą w Ustrzykach Dln. oraz Czarną i Lutowiskami włącznie.
Tereny te nie były objęte akcją "Wisła", ponieważ w 1947 r. należały do ZSRR.
W 1951 r. przekazano je Polsce w stanie "bez ludności". W rezultacie wiele opuszczonych wtedy wsi już nie zostało ponownie zaludnionych, a ich zabudowania z czasem rozszabrowano, a resztę zgryzł ząb czasu. Dziś to już tylko pisane kursywą miejsca na mapie.
Końcowy efekt - identyczny jak w akcji "Wisła', tyle że obeszło się bez "Łun w Bieszczadach".
.
....Końcowy efekt - identyczny jak w akcji "Wisła',.....
Plus jeszcze do tego wyrąbane i spustoszone przez konsomoł lasy.
Pasmo Żuków do dzisiaj "boleje"
....nie bede polemizowal,co kiedy i dlaczego,gdyz szkoda na to czasu.Bieszczady sa takie jakie sa dzikie czy nie dzikie,jednak wspaniale.My jednak mozemy sie tylko przyczynic do tego jakie pozostana,wiadomo ludnosc dzisiejszych wiosek i miasteczek musi z czegos zyc,lecz Ci ktorzy odwiedzaja te piekne strony powinni uszanowac to co jeszcze dzisiaj mamy w Bieszczadach.To jeden z najpiekniejszych zakatkow Europy pod wzgledem przyrodniczym.Wiec starajmy sie naprawde aby takie pozostaly.
Witaj młody
....nie bede polemizowal,co kiedy i dlaczego,gdyz szkoda na to czasu.Bieszczady sa takie jakie sa dzikie czy nie dzikie,jednak wspaniale.My jednak mozemy sie tylko przyczynic do tego jakie pozostana,wiadomo ludnosc dzisiejszych wiosek i miasteczek musi z czegos zyc,lecz Ci ktorzy odwiedzaja te piekne strony powinni uszanowac to co jeszcze dzisiaj mamy w Bieszczadach.To jeden z najpiekniejszych zakatkow Europy pod wzgledem przyrodniczym.Wiec starajmy sie naprawde aby takie pozostaly.
Każdy może pisać bzdury. Kumasz? "B. są jakie są" - no kurfa obśmiałem się jak norka. Zapewne za 10 latków dupniesz takiego samego posta.
Bieszczady nie są i już nigdy nie będą takie jak były np. 30 lat temu - dajmy na to - Ty także nie.
[to taki przyczynek dla Wuki - poety/poetki].
Młody - zapoznaj się z tym gównem - jeżeli masz odniesienie do innego parku - zapodaj nam.
P.s.
Bieszczady nadal są w kilku miejscach "dzikie" - ale to pozostawiamy dla siebie.
Dzikość jest w NAS.
Pozdrawiam
Tak Michale- i Bieszczady i ja wyglądamy inaczej niż 30 lat temu!!!!
bertrand236
16-07-2009, 21:26
WUKA 30 lat temu wcale nie wyglądałaś, bo Ciebie jeszcze nie było :-)
Jasne - nie było nas , był las! Miły jesteś,dziękuję!
nie będzie nas, będzie las... jak w Czernobylu...
a tak nie apropo, przed wojną teren obecnych Bieszczad polskich w tych granicach był określano jako nieciekawy, podobnie jak Beskid Niski. Zaorane, gęsto zaludnione, bieda. Wtedy bractwo wysiadalo w Siankach, baza była, i leciało na lewo, hen po Popa Iwana. To można sobie wyczytać z przedwojennych przewodników. A na prawo nie, mało kto łaził. Miałem kiedyś możnosc otrzeć się o harcerza który w latach trzydziestych miał obóz na Jaworzcu, przyjechał do schroniska powspominać młodość.
Gadałem z goścmi, co zaczynali łazic po Biesach w latach pięćdziesiątych, to był hardkor. A później co dekada coraz więcej ludzi. Już w latach osiemdziesiątych Wetlina miała tytuł najbardziej turystycznej wioski w kraju. Jednak jeszcze wtedy było dzikawo, taką granicą jest rok 1989.
Wszystko się pozmieniało, bractwo wybrało zagranicę i skonczylo się bujne życie w Biesach, co dekada, ubywało ludzi z plecakowiczów.
Od tych kilkunastu lat w Biesy zaczynają wjeżdzac inni ludzie, turyści .. no turyści, no... aaa tam. Plecakowicze są w coraz mniejszej mniejszości, rozwija się baza turystyczna, ale ludzie inni. Każdy prawie przyjeżdza swoim autem, rzecz nie do pomyślenia kiedyś. Trend nie do zatrzymania.
Pamiętacie ludziska dowcipy o autostopie w Bieszczadach? - autostopami, wszędzie wlizie...
Ale pensjonaty to przyszłośc. Wiecie ile było przed wojną w Gorganach i Czornahorze (polskich) pensjonatów, schronisk? 1280 ! Po II wojnie kilkanaście turbaz.
Ja sie młodszy nie robię, zatem coraz mniej pod namiot. Ale mam receptę na spensjonatowienie Biesów. Komu trzeba dzikich gór, niech wali na Ukrainę, nie zawiedzie się. Tylko chłopi ukraińscy coraz większe stawki walą...
tylko chłopi ukraińscy coraz większe stawki walą...
za co?
bieszczadzkie.info
17-07-2009, 13:40
niech ktoś powie, że Bieszczady przestają być dzikie, skoro od samego rana po Lesku biegało stado koni :D
Witaj młody
Bieszczady nadal są w kilku miejscach "dzikie" - ale to pozostawiamy dla siebie.
Dzikość jest w NAS.
Pozdrawiam
Nie wytłumaczysz tego co poniektórym z tego forum.
niech ktoś powie, że Bieszczady przestają być dzikie, skoro od samego rana po Lesku biegało stado koni :D
Wiem, że się czepiam ale nie stado tylko tabun i nie dzikie a jak najbardziej udomowione:mrgreen:
Może dziczejące one są, skoro w zagrodzie nie wytrzymują;)
Stęsknionym dzikości polecam film Life After People, ludzie tłamszą i duszą dzikość na tej planecie strasznie, ale jej siła drzemie...gdy tylko ludzi zabraknie ...
czternastak
17-07-2009, 15:44
To nie jest dzikie, tamto nie jest dzikie, sie dziki normalnie porobily na tym swiecie... a w Mongolii kroluja satelity na jurtach i co..... znam kilku dzikosow w bieszczadzie... miejscowych... ktos zaczepi to oberwie po bieszczadzku po staremu na piesci. Znajdzcie se ar dziczy gdzies w Siankach na prawo od drogi usiadzcie w kwiecie lotosu po turecku i czekajcie na koniec swiata czyli tylko 3 lata powodzenia moze kogos spotkacie to se pogadacie albo i nie
Już się nie będę odnosił konkretnie do postów. 30 lat temu były dzikie??? Te Bieszczady??? Końcowy Gierek??? Po prawie 10 latach udostępniania gór turystom? Ludziom? Zakładom pracy? Po industrializacji kontynuowanej od Gomułki? ROTFL.
30 lat temu ... :mrgreen:
Coś się chyba jakieś czasy co niektórym przypominają. Młodości własnej. Ktooora to ona minęła, a sarkazm i zgrzybienie pozostało.
O ponownym "dziczeniu", jak już, można chyba mówić po 1989 roczku. I tak jakoś do kilku lat po tym roku.
A że Polaki kapitalizm pokochały :-D, się nie dziwmy prywatnej własności, komercji itp. Co to, enklawa jakaś? Wspomnienia? Wehikuł czasu? Ej ...
Witaj
Już się nie będę odnosił konkretnie do postów. 30 lat temu były dzikie??? Te Bieszczady??? Końcowy Gierek??? Po prawie 10 latach udostępniania gór turystom? Ludziom? Zakładom pracy? Po industrializacji kontynuowanej od Gomułki? ROTFL. ..
30 lat temu ... :mrgreen: ...
a czy ktoś, który pisał-drukował 30, mówił to co sugerujesz? Zdaje mnie się, że po raz kolejny suponujesz/transportujesz swoje odczucia - i nie ważne sprzed ilu lat.
I chyba cusik o tym napomknąłem.
Co do pozostałej części postu - hmmm - można pogadać, ale Tam.
Pozdrówka
Witaj
Tak Michale- i Bieszczady i ja wyglądamy inaczej niż 30 lat temu!!!!
Być może - ale pisałem o tym co w Nas. I wiem, że wiesz. Bo sama o tym piszesz.
Pozdrawiam serdecznie
Żuberku
Nie wytłumaczysz tego co poniektórym z tego forum.
ale inni wiedzą - czuja mają.
p.s.
sorki za tego tripla postowego. Alebo szanuję każdego z Was i dlatego taka powielarnia.
Pozdrawiam
Witaj
a czy ktoś, który pisał-drukował 30, mówił to co sugerujesz? Zdaje mnie się, że po raz kolejny suponujesz/transportujesz swoje odczucia - i nie ważne sprzed ilu lat.
I chyba cusik o tym napomknąłem.
Co do pozostałej części postu - hmmm - można pogadać, ale Tam.
Pozdrówka
OK, powiedzmy, że nostalgii istotnie nie ma :wink:, w tym, co napisałeś.
Pozdro.
za co?
stawki za noclegi na kwaterach. Schodzisz do wsi i idzie się dogadać.
30 lat temu ściezka na Połoninie była ledwie na dwe stopy i to mało widoczna, zarośnięta, odżywała tylko w sezonie, a teraz to ze 2 metry czasami...
W zimie jak się przyjechało do Wetliny, to piwo najbliższe było w Cisnej w starej knajpie, zdarzyło się, że jechałem na to piwo na zderzaku fiacika, przyklejony jak mrowiec, żeby nie odpaść - w środku miejsca nie było :)
A taka Łopienkowa cerkiew niezły las chodowała w swym brzuchu...
Piwo zwoziliśmy z tej Cisnej w plastikowych pojemnikach, żeby na wieczorną imprezę było...
Centrum Wetliny to był przystanek pod sklepami obok kościoła, którego nie było, bo w jego miejscu leżały gruzy po wysadzonej cerkwi przedwojennej. A jedyna knajpa była czynna w lato, wiecie bez nazywania... Ranczo. Była chyba jeszcze jedna ale spłonęła, zanim tam dojechałem. Jak przypuszczam 90% zabudowy dzisiejszej Wetliny jest z późniejszego czasu.
Jedyne pole namiotowe było w peteteku mamy Walerii Ostrowskiej, żadnych domków... Zanim postawili tam łazienki, dwa kible były tylko w polu, trzeba było w zimie zasuwać, a w mrozy dzikie kąsało w d...sko ...
Plac za dawną cerkwią był pełen drzewa, które ładowali na kolejkę i do Rzepedzi zwozili, a jak się człowiek dogadał, to na pomoście małej platformy z wielkim balami kolejką można było za free dojechać do Komańczy.
A sklepową z Kalnicy kto pamięta? Ona się raz zdziwiła, a do wszystkich dotarło w facecji, że jest kraj nazywa się ..Ameryka i że on silniejszy od Ruskich :)
I do worka nie można było chodzić bo to był teren zamknięty, wojskowy, no nie dla nas przemykających się bokami...
Koniec tego świata jak dla mnie to wojskowa ekspansja Igloopolu na Wołosate i karczowanie dynamitem, no masakra tam była straszna... i knajpa Wojdaczowej w Wetlinie, bo się życie przeniosło ze zbiorówki i świetlicy peteteku do knajpy..
A Zagórz, wyglądał wtedy jakby wojny nie było, jeden tylko kwadratowy sklep geesowy pobudowali, a tak stare wszystko nie z tej bajki socrealnej...
Na obecnym przejściu w Koniecznej tylko zardzewiały szlaban stał po środku pola, droga zarośnięta calkowicie nikła w trwawie, a w rowie leżały nie niepokojone korpusy od 76tki radzieckiej, nikt ich nie zbierał i nie złomował. Tam niedaleko od Krempnej jest jeszcze pole min porcelanowych, nikt się tym nie przejmował, ogrodzili i tak stoi do dziś. Tylko jaka krowina czasem wyleci w powietrze :)
To był inny świat dużo bardziej dziki, mówcie co chcecie, że niby 30 lat temu to już dziko nie było, austryjackie gadanie. Gdzie nie było dziko, tam nie było, ale to były wyjątki. To było jak zaczarowane miejsce. Ziemia była pod kluczem państwa, nikt się nie mógł budować, latami ludzie walczyli o kupno działki i możliwość zabudowy. Budowało się bardzo niewiele. Wiele lat ta stagnacja trwała w najlepsze, ku uciesze turystów i dlatego było jak było. Nie było bazy, ale była świetna ferajna.
A dostać się w Biesy to była sztuka magiczna, nie jeden raz w Sanoku wychodził pan wielki, kierowca pekaesu i władczo oświadczał: "tych z plecakami nie biorę". Krew zalewała i czekało się na następny. Protestować sensu nie było bo kierowca to był władczy urzędnik panstwowy. Na pyskówki odpowiadał, że on tu ma wozić miejscowych, a turyści jak tu przyjechali chodzić, niech chodzą...
Jechało się starym ogórem, kurs z Krosna z dziadkiem, on brał. Kiedyś taki ogór zepsuł się na przełęczy jabłonkowskiej, zjechał na Jabłonki na luzie. Kierowca odwalił garbatą klapę pogmerał i oświadczył: Prosze panstwa, bez agrafki nie pojedziemy, no to po krótkim zamieszaniu jedna baba odpieła wielką agrafkę od gaci... i pojechali...
Przyszedł czas i skansen zaczął odchodzić w Niebyt... se ne wrati.
Biesy i teraz mają swoje urokliwe miejsca.. I każdy znajdzie w nich tę samą zachwycającą dzikość... I stary wyga i adept. Niekiedy trzeba wiedzieć gdzie, niekiedy poczekać aż się sezon skończy... Jestem pewien, że to tak szybko się nie skończy, ta biesowa przypadłość pomroczności jasnej :)
Michal..............
Witaj mlody..........
Kazdy moze pisac bzdury.Kumasz?
Wydaje mi sie ze nie,dziekuje jednak za wspaniala odpowiedz.Jest nie do pozazdroszczenia.
Łapi - to wszystko co piszesz to na pewno prawda ale prawda jest też taka, że 30 lat temu autobusy ogórki jeździły w całej Polsce, kierowcy pks-u byli podobni w całej Polsce, turyści byli inni w całej Polsce, mniej było samochodów w całej Polsce, sklepów było mniej w całej Polsce, ogródków piwnych nie było nigdzie w Polsce, miny odkrywano w całej Polsce (a najwięcej w miastach przy budowie nowych osiedli) bo po prostu Polska była inna :razz: i Ty też się chyba zmieniłeś chociaż trochę od tamtego czasu?;) Ja byłam 30-lat temu małym szczerbatym dziewczątkiem z warkoczykami i równie dobrze któs mógłby powiedzieć teraz, że może i teraz jestem ok ale właściwie najbardziej urocza byłam wtedy - taka szczerbata i sepleniąca. Więc niech nie myję zębów to może mi prędzej wypadną albo niech je sobie wyrwę to może wtedy będę podobna do siebie sprzed lat-szczerbata i sepleniąca... głupie? bez sensu? idiotyczne? no dla mnie tak...:sad: Ani Ty ani nikt inny nie zatrzyma życia, czasu i zmian dokoła. Więc może po prostu lepiej dbać o to co jest teraz i cieszyć się tym a nie ciągle stękać, że "kiedyś to były prawdziwe bieszczady..." no bo co - te dzisiejsze to z klocków lego czy co? One zawsze były i są prawdziwe, tylko po swojemu a nie tak jak ktoś by chciał żeby były.
I nawet z tym całym wrzaskiem współczesności dla mnie są nadal jedyne i najpiękniejsze.
Ależ Asiu! Łapi wymienił to wszystko CO BYŁO DAWNIEJ ! I to wszystko prawda,pamiętam,że tak było.I Ty byłaś szczerbata i Warszawa BYŁA INNA !Ja nie wiem o co tu kruszyc kopie! Mnie sie tylko bardzo nie podoba zwrot DZIKIE! Uważam,ze dzikie to sa obyczaje,gdy w biały dzień wyrywa się staruszkom torebki z renciną,obrywa uszy kradnac kolczyki itp. Denerwują mnie ludzie,którzy piszą ,że "wybierają się po raz pierwszy w DZIKIE BIESZCZADY, spodziwając się tam nie wiadomo czego!Niedźwiedzi chodzacych po podwórku,kurnych chat czy tylko możliwości pochaszczowania poza szlakami.
Masz WUKO całkowitą rację z tą dzikością. I z tym kruszeniem kopii też.
Ja wiem, że Łapi opisał to co było kiedyś w Bieszczadach i wierzę, że je takie pamięta. Ja chciałam tylko dodać, że wszystko było wtedy inne niż teraz więc Bieszczady też.
Ani Ty ani nikt inny nie zatrzyma życia, czasu i zmian dokoła. Więc może po prostu lepiej dbać o to co jest teraz i cieszyć się tym a nie ciągle stękać, że "kiedyś to były prawdziwe bieszczady..." no bo co - te dzisiejsze to z klocków lego czy co? One zawsze były i są prawdziwe, tylko po swojemu a nie tak jak ktoś by chciał żeby były.
I nawet z tym całym wrzaskiem współczesności dla mnie są nadal jedyne i najpiękniejsze.
Nie kontestuję Biesów bo się znacznie ucywilizowały, nie zrozumieliśmy się. Opisałem to co było. Nie o to też chodzi, że Biesy straciły czar, bo nie straciły, jest inaczej.
Czasu nikt nie zatrzyma... Cieszyć się trzeba z tego co było, bo się to udało zobaczyć i posmakować... i z tego co teraz jest... bo jest i inne nie będzie :)
Czasem tylko człowiek cierpi na pewną schizofrenię, kiedy na obraz dzisiejszy nakłada się klisza z przed wielu lat. Bieszczady sprzed trzydziestu lat prawdziwe nie były, to była raczej piękna i surowa bajkowa opowieść, zatrzymana stop-klatka, się czuło klimat z Hłaski i Stachury, prawdziwe i nieprawdziwe zarazem...
To się teraz ucywilizowało i dalej trwa te ucywilizowanie... chyba dobrze, bo w końcu ludzie też muszą jakoś żyć.
To co chciałem napisać, podając tamte przykłady, wyraża się tym, że Bieszczady kiedyś przypominały kres kresów, dzikie pola... i ten czas minął.
Ale...Bieszczadom ujęła ludzka działalność surowości i dzikości, lecz nie piękna :)
Szczerze powiem, że odnajduje tamte surowe klimaty na Ukrainie, gdzie człowieka się kilometrami i dniami nie uświadczy, gdzie znowu trzeba dżwigać wszystko na plecach, a ścieżka meandruje i niknie. Gdzie kompas i mapa nie chronią przed zabłądzeniem, nawet starych wygów.
polecam chatkę w Dzembroni na pierwsze wypady ukrainne:)
Poza sezonem Bieszczady powracają do swojej tożsamości, wyglądają pusto i jest chwilami podobny klimat. Unikam gwarnych Bieszczad, lubię się wtopić w te milczące.
I jednak dziś Bieszczady jak dla mnie, to chyba przede wszystkim ludzie, ciekawi i nietuzinkowi.
Nie wiem czy dobrze odpowiedziałem, ale na pewno się teraz bardziej rozumiemy...
się czuło klimat z Hłaski
Łapi, no miej litość ...
http://www.filmweb.pl/topic/648379/Bieszczady+czy+Karkonosze.html
no dobra, niekiedy linki znikają ... zatem:
Bieszczady czy Karkonosze?
Gdzie mieściła się tytułowa baza? Gdzie powstały zdjęcia do filmu? W większości polskich serwisów filmowych podaje się, za Filmoteką Narodową, że "akcja filmu rozgrywa się w pierwszych latach po wojnie w Bieszczadach". To samo i to w trzech wersjach powtarza w swoich opisach Filmweb. Jako ciekawostkę dodaje, że zdjęcia kręcono w Karkonoszach.
A jednak ani film nie opowiada o Bieszczadach, ani jego plenerami nie były Karkonosze. O jakich więc górach mowa? Najlepiej zacząć od początku...
W 1941 roku Stany Zjednoczone ogłoszają ustawę zwaną Lend-Lease Act. Na mocy tej ustawy prezydent SZ może wspomagać rządy państw koalicji antyhitlerowskiej dostawami sprzętu wojskowego. Rozpoczyna się wielki boom na zamówienia publiczne. Jednym z jego największych beneficjentów jest Studebaker Corporation. Jego ciężarówki - szczególnie model US6, ciągną gigantycznymi konwojami przez Iran do Związku Radzieckiego, wyładowywuje się je na wybrzeżach Wielkiej Brytanii i Francji. Po wojnie Studebaker US6 wraz z GMC CCKW będą najpopularniejszymi ciężarówkami w Europie...
W 1943 roku, w Teheranie, przywódzcy tzw. Wielkiej Trójki ustalają wstępny plan podziału powojennej Europy. W planie tym Polska ma stracić na rzecz Związku Radzieckiego blisko połowę swojego przedwojennego terytorium. W zamian za to ma otrzymać część wschodnich ziem niemieckich z miastami: Breslau i Stettin. Do Polski ma należeć m.in. Grafschaft Glatz, czyli obecna Ziemia Kłodzka...
W 1944 roku, 2 października, delegaci gen. Tadeusza Komorowskiego podpisują w kwaterze obergruppenführera von dem Bacha akt kapitulacji Warszawskiego Korpusu AK. To koniec Powstania Warszawskiego. Ludność cywilna zostaje wyprowadzona z miasta. Wraz z innymi miasto opuszcza Maria Hłasko z synem Markiem...
W listopadzie 1944 roku Maria Hłasko z synem zamieszkuje u swojej przyjaciółki w Częstochowie. Następnie w marcu 1945 roku przenosi się do rodziny do Chorzowa...
W 1945 roku, 7 maja, generaloberst Alfred Jodl w imieniu grossadmirala Dönitza podpisuje w Reims akt kapitulacji III Rzeszy. Koniec II wojny światowej w Europie...
W czerwcu 1945 roku Maria Hłasko z 11-letnim synem przenosi się do Białegostoku, gdzie poznaje swojego przyszłego męża - Kazimierza Gryczkiewicza. W styczniu 1946 roku Maria i Kazimierz przeprowadzają się na Ziemie Odzyskane - do Wrocławia...
W 1948 roku Marek Hłasko nie otrzymuje świadectwa ukończenia szkoły powszechnej. Matka i opiekun postanawiają wysłać go do szkoły z internatem do Legnicy...
W 1949 roku rząd Józefa Cyrankiewicza postanawia podzielić przedsiębiorstwo Lasy Państwowe na kilka mniejszych jednostek. Gospodarką surowcową, czyli wyrębem lasów i pozyskiwaniem drewna ma się zajmować nowo powstała Państwowa Agencja Drzewna, w skrócie - Paged...
W 1949 roku Marek Hłasko kończy szkołę powszechną w Legnicy. W wakacje jego matka bierze ślub z Kazimierzem Gryczkiewiczem. We wrześniu 1949 roku Marek wyjeżdża do Warszawy, gdzie zostaje przyjęty do Liceum Techniczno-Teatralnego. Po paru miesiącach przerywa naukę i wraca do Wrocławia...
W 1950 roku Hłasko rozpoczyna pracę w Stoczni Rzecznej we Wrocławiu. Pracując uczęszcza na kurs samochodowy, po jego ukończeniu otrzymuje w stoczni etat pomocnika kierowcy. We wrześniu 1950 roku Sąd Grodzki we Wrocławiu skazuje go na karę finansową za "naruszenie zabezpieczenia socjalistycznej dyscypliny pracy". Musi szukać innego zajęcia...
15 listopada 1950 roku 16-letni Marek Hłasko rozpoczyna pracę w Pagedzie
- Centrala Bystrzyca Kłodzka. Trafia do bazy samochodowej w Górach Bialskich (południowo-wschodni obszar Ziemii Kłodzkiej) w okolicach wsi Bielice. Tereny te ze względu na swoją malowniczą "dzikość" i brak infrastruktury nazywane są "Bieszczadami", bądź dokładniej "Śląskimi Bieszczadami". Na wykończonych wojną ciężarówkach: studebakerach (studach) i GMC-ach (dżemsach) kierowcy Pagedu zwożą dłużycę z Gór Bialskich i Złotych do Stronia Śląskiego. Stronie to małe miasteczko żyjące z kolei - krańcowa stacja linii kolejowej i przemysłu drzewnego - tartaki. Razem z innymi, pomiędzy wyrębami w lesie a Stroniem, kursuje na studebakerze pomocnik kierowcy - Hłasko. Jazda po ośnieżonych górskich bezdrożach, ciężarówką, która nawet nie posiada kabiny (tylko brezentowy daszek), jest pracą wykańczającą psychicznie i fizycznie nawet dla doświadczonych "kieryków". Nastoletni Hłasko wytrzymuje tam miesiąc. Wraca do Wrocławia...
W grudniu 1950 roku rodzina Hłasków-Gryczkiewiczów przeprowadza się z Wrocławia do odbudowywanej Warszawy. Marek w styczniu 1951 roku kończy 17 lat. W stolicy podejmuje pracę jako kierowca w Bazie Sprzętu Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego, zaczyna pisać...
W 1953 roku na ekrany kin wchodzi jeden z najsłynniejszych filmów kina powojennego - "Cena strachu" Henri-Georges Clouzot'a, z Yves Montand'em w roli głównej. Film opowiada o grupie kierowców - rozbitków życiowych, którzy podejmują się przewieźć górskimi szlakami ładunek nitrogliceryny. Kierowcy po kolei giną. W końcu udaje się dojechać tylko jednemu, ale po wykonaniu zadania i on spada ze swoją ciężarówką w przepaść...
W 1954 na łamach Sztandaru Młodych ukazuje się debiutanckie opowiadanie 20-letniego Marka Hłaski "Baza Sokołowska". Młody pisarz-kierowca szybko zyskuje sławę. Jest członkiem ZLP. W 1956 roku otrzymuje z puli premiera Cyrankiewicza własne mieszkanie...
Od stycznia 1957 roku 23-letni Hłasko publikuje w tygodniku Panorama powieść w odciankach - "Głupcy wierzą w poranek" (powieść ta będzie później wznawiana pod tytułem "Następny do raju", a jej filmowa adaptacja będzie zatytułowana "Baza ludzi umarłych"). Jest to opowieść osnuta na wspomnieniach Hłaski z miesiąca pracy w bazie transportowej Pagedu...
W 1957 Marek Hłasko podpisuje trzy umowy na filmowe adaptacje swoich utworów: "Ósmy dzień tygodnia" w reżyserii Aleksandra Forda, "Pętla" w reżyserii Wojciecha Hasa i "Baza ludzi umarłych" w reżyserii Czesława Petelskiego. We wszystkich trzech produkcjach jest współautorem scenariuszy i konsultantem reżyserów. Razem z Petelskim decydują by zdjęcia do "Bazy ludzi umarłych" były kręcone w autentycznej scenerii Gór Bialskich, w okolicach wsi Bielice - tam gdzie funkcjonowała prawdziwa baza. Do Bielic zjeżdżają najsłynniejsi polscy aktorzy...
W lutym 1958 roku Hłasko wyjeżdża do Paryża. Już nigdy nie powróci do Polski...
10 sierpnia 1959 roku - premiera "Bazy ludzi umarłych", bez nazwsiaka Hłaski.
korzystając z edycji "udziczasz" te Bieszczady, a po co?
ciekawy wykład, dziękować :)
co mam ci odpowiedzieć? Pamiętam coś, napisałem o tym. Subiektywna historia i wizja jakiegoś człowieka. Póki co, wzorca z Sevr na to nie ma.
Hłasko był, to może coś o Stachurze?
Nie rozumiem tej dyskusji... jak komuś ciasno w Biesach to niech nie przyjeżdża, będzie mniej ciasno. Od kilku lat wypisuje się tu dyrdymały o tym jak niedyś było fajnie i dziko a dziś to komercha... nikt nie zatrzyma postępu, trzeba go tylko ukierunkować tak, by góry ucierpiały jak najmniej...
Pozdrawiam
DP
(...)
Nie wiem czy dobrze odpowiedziałem, ale na pewno się teraz bardziej rozumiemy...
na pewno teraz bardziej :-)
pozdrawiam
Jak ktoś chce dzikie Bieszczady to zapraszam na stronę słowacką.
Tylko nie stadami bo znów będzie pitolenie o braku dzikości.
Macie racje Panie Żubrze, bywa zajefajnie na tej Słowacji...
Nie rozumiem tej dyskusji... jak komuś ciasno w Biesach to niech nie przyjeżdża, będzie mniej ciasno.
DP
Damian, chodzi za mną to w koncu napiszę, a niech tam. Łażę po tych Biesach trzeci dziesiątek lat, a jeszcze nikt mi nie wyjechał z tekstem, że jak mi ciasno, to mam stąd spadać. Dzienx. Ale wydaje mi się że jest tak pare dziesiątków tysięcy ludzi mniej związanych z Biesami którym bym to zalecił, ale się czemuś nie palę... bo mają te same dzikie prawo do dzikiej uciechy w Biesach co ja...
Co prawda gardło usycha na Połoninach jak człowiek co chwila dziendobruje lub cześciuje, ale sława mołojecka, zwyczaj podtrzymać wypada...
a oni tam płuczą zawartość tego niebieskiego...??:-?
maciejka
02-08-2009, 23:23
Damian, chodzi za mną to w koncu napiszę, a niech tam. Łażę po tych Biesach trzeci dziesiątek lat, a jeszcze nikt mi nie wyjechał z tekstem, że jak mi ciasno, to mam stąd spadać. Dzienx. Ale wydaje mi się że jest tak pare dziesiątków tysięcy ludzi mniej związanych z Biesami którym bym to zalecił, ale się czemuś nie palę... bo mają te same dzikie prawo do dzikiej uciechy w Biesach co ja...
Co prawda gardło usycha na Połoninach jak człowiek co chwila dziendobruje lub cześciuje, ale sława mołojecka, zwyczaj podtrzymać wypada...
Łapi wydaje mi się, że rozumiem o jakich klimatach mówisz i jakie czasy wspominasz, a post forumowicza D. arogancki i od czapy. Niezrozumiały początkowo dla Asi, która broni Bieszczady, ale nie o to chodzi. Czy mamy bezkrytycznie przyjmować Biesy?
Nie jestem Bieszczadnikiem z prawdziwego zdarzenia, czyli takim co jednak trochę przeżył w tych rejonach. Jednak znam opowieści prawdziwych turystów, którzy jechali tam by wędrować pomimo wszystko (choćby po piwo było biegać do Cisnej:-D), i było to miejsce magiczne w skali całej Polski.
Mówię do znajomych, rodziny , np. urlop był w Bieszczadach i tu sypią się wspominki podobne jak Łapiego i wielu innych (o kierowcach PKS, biwakowaniu na dziko, pustych szlakach itd.). To było miejsce dla elity, zapaleńców, którzy w błocie, znoju przemierzali w samotności knieje i to miało swój urok. Jak się mówiło jadę w Bieszczady to była nobilitacja. A teraz każdy obowiązkowo musi zaliczyć Tarnicę i Połoniny. Wloką się rozwrzeszczane wycieczki kolonijne i niedzielni turyści, co to już do Morskiego Oka doszli w klapkach i teraz zdobywają kolejne szczyty. Na szczęście są szlaki, że mało kto chodzi. Dlatego nie wybieram Łeby, Mikołajek, czy Zakopanego w sezonie bo mam dość bliźnich. Dla mnie dzikie to przede wszystkim bez tłumów. I wiem , że nie pojadę już do Polańczyka, gdzie właściciel dla zysku stawia 10 domków szeregowo na działce, na plażach lepiej nie mówić co się dzieje, dysco wszędzie znajdziesz, jak również napaloną młodzież. Budownictwo wokół koszmarne i nastawione na maks zysk. I mówię, to mi się nie podoba. A zachwycają mnie góry, roślinność, że mało gały nie wylezą. Chcę aby mieszkańcom Bieszczadów żyło się lepiej, będę nocować na kwaterach, jeść owczy ser, ale nie chcę wesołych miasteczek przy zaporze na Solinie.
andrzej627
09-08-2009, 19:02
Pojawiły się parkingi dla rowerów (http://www.bdpn.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=520&Itemid=1)
Stojaki rowerowe zlokalizowane są na parkingach w Ustrzykach Górnych, Wołosatem, Przełęczy Wyżniańskiej, Brzegach Górnych oraz w dolinie Górnego Sanu - na parkingu w Bukowcu.
Zapięcia rowerowe dostępne są u obsługi parkingu. Opłata za parkowanie roweru to 5 zł - niezależnie od czasu postoju roweru na parkingu.
Byłem w tym roku w Bieszczadach pierwszy raz od 10 lat, niestety muszę przychylić się do opinii tzw zwolenników "dzikich Bieszczadów". Pamiętam drogę z Lutowisk do UG, w zasadzie kilka drewnianych domów na całym tym odcinku, a teraz? Połowa drogi prowadzi przez wieś. Jasne, że miejscowi z czegoś żyć muszą, niech mają swoje pensjonaty, i doją turystów :) ale większość nowych zabudować, to po prostu letniska mieszczuchów. Każdy chce mieć kawałek swojego świata w Bieszczadach i w ten sposób tracimy je wszyscy. Nie da się zjeść ciastko, i mieć ciastko. Największą wartością Bieszczad, jest ich dzikość, dzikość rozumiana jako niski stopień zaludnienia, zagospodarowania, zurbanizowania, mały rozmiar i ilość wsi. Na tym polega ich fenomen, dlatego rozbujała się tutaj przyroda, bo właśnie zniknęli stad ludzie i zrobiło się miejsce dla przyrody. Gdyby ludzie zniknęli np z beskidu średniego, to po kilkunastu, kilkudziesięciu latach stały by sie one obecnymi Bieszczadami, z wilkami, rysiami, niedźwiedziami. To jest oczywiscie niemożliwe, dlatego skoro już doszło do tej tragedi wysiedleń i na tym gruncie powstały Bieszczady, to nie niszczmy tej naszej perełki i nie urbanizujmy jej. Dla mnie jest to przykre i bardzo mnie złości, że kasa i tzw developerzy pod hasłami, cisza, spokój, dzikość doprowadzają do utraty tych własnie wartości.
Najmniej zmieniło się na terenach parku narodowego, może i minusem jest obowiązek poruszania sie po szlakach, opłaty, ale widać lepszego sposbu aby chronić Bieszczady nie ma.
Sylwek74
23-12-2010, 20:27
Na szczęście jest jeszcze parę morgów dzikich ostępów w Biesach i okolicach :-)
heh, też znam kilka fajnych miejsc, ale jednak ich ubywa. Szkoda, że w naszym kraju nie ma kasy na wykup takich terenów od prywatnych właścicieli.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.