Zobacz pełną wersję : Wyczyn
Otóż jestem harcerką i potrzebuję jakiejś trasy na wyczyn na stopień. Wybrałam ukochane Bieszczady (które "odkryłam" dość niedawno). Problem jest w tym, że trasa musi mieć długość określoną w kilometrach (co jest trochę głupie, bo kilometr kilometrowi nie równy - zwłaszcza w górach). Ile maksymalnie kilometrów można przejść w 4 dni? Tak maksymalnie, maksymalnie przy przeciętnych warunkach fizycznych (nie totalny mieszczuch, ale też nie wyczynowiec :razz:). Generalnie chodzi o to, żeby pod koniec już się czołgać i płakać... i poznać granice własnych możliwości... (jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało - to naprawdę bardzo rozwija psychikę). Tak na oko przynajmniej. (Ze spaniem oczywiście, chociaż w ograniczonym zakresie - nie popwadajmy w skrajności). Może ktoś ma doświadczenie w tej materii?
Ile maksymalnie kilometrów można przejść w 4 dni? Tak maksymalnie, maksymalnie przy przeciętnych warunkach fizycznych (nie totalny mieszczuch, ale też nie wyczynowiec :razz:). Generalnie chodzi o to, żeby pod koniec już się czołgać i płakać... i poznać granice własnych możliwości...
Zróbcie sobie czerwony szlak z Komańczy do UG, tj. 75,5km (szlakiem). Jak się okaże na was mało, to skręcicie pod koniec na niebieski i będziecie się katować dalej :lol:
Nie zapomnijcie powiadomić wszelkich możliwych służb i wziąć przewodnika jeśli to impreza zorganizowana będzie.
Można po drodze jeszcze się okładać wzajemnie witkami i straszyć żabami - sprawność będzie lepciejsza :)
Sorry za sarkazm, ale jest to choć trochę zabawne :grin:
dziabka1
22-11-2007, 22:53
Otóż jestem harcerką i potrzebuję jakiejś trasy na wyczyn na stopień. Wybrałam ukochane Bieszczady (które "odkryłam" dość niedawno). Problem jest w tym, że trasa musi mieć długość określoną w kilometrach (co jest trochę głupie, bo kilometr kilometrowi nie równy - zwłaszcza w górach). Ile maksymalnie kilometrów można przejść w 4 dni? Tak maksymalnie, maksymalnie przy przeciętnych warunkach fizycznych (nie totalny mieszczuch, ale też nie wyczynowiec :razz:). Generalnie chodzi o to, żeby pod koniec już się czołgać i płakać... i poznać granice własnych możliwości... (jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało - to naprawdę bardzo rozwija psychikę). Tak na oko przynajmniej. (Ze spaniem oczywiście, chociaż w ograniczonym zakresie - nie popwadajmy w skrajności). Może ktoś ma doświadczenie w tej materii?
Fajnie rozpoczęłaś post...
Żeby się maksymalnie dobić, polecam łazić góra - dół, góra - dół, z jara na grzbiet, w dół w dolinę i apiać. A najlepiej darować sobie zaledwie dwie godziny snu na dobę. I mokry, ciężki śnieg.
Podobna wycieczka jest prowadzona na warszawskim kursie przewodnickim i nosi nazwę kondycyjnej. Bardzo miłe wspomnienia po niej pozostają.
Powodzenia.
Może trochę głupio zabrzmiało. Chodzi o to, żeby się rozwinąć i poznać granice. Tak daleko, jak się da. (Oczywiście bez uszczerbku na zdrowiu). To naprawdę - jak nic innego - wyrabia wiarę we własne możliwości. Jakoś tak potem łatwiej znosić trudy szarego życia :wink:. Będą dwie osoby, więc impreza nie zorganizowana. Zapomniałam o bardzo ważnej rzeczy: wszystko z plecakami 13-15kg i jeden namiot niesiony na zmianę przez dwie osoby. Lato. Myślałam o 100km. Dziękuję bardzo za odpowiedzi i liczę na dalsze wskazówki :-D.
Viperaberus
23-11-2007, 00:32
Z takich wyczynów, to najlepiej mi wychodzi leżenie na plecach, można by powiedzieć, że jestem w czołówce światowej. :) Mógłbym Ci swoim mistrzostwem pomóc, np. Będę leżał na noszach a Ty będziesz je targać za sobą :) I Twój wyczyn będzie jeszcze bardziej wyczynowy a i ja podszkolę się w swoim wyczynie, bo w takich warunkach jeszcze nie wyczynowałem :)
A na serio, powodzenia! :)
Żeby się maksymalnie dobić, polecam łazić góra - dół, góra - dół, z jara na grzbiet, w dół w dolinę i apiać. A najlepiej darować sobie zaledwie dwie godziny snu na dobę. I mokry, ciężki śnieg.
Aż kielich nalewki wylałem, gdy przeczytałem o tym śniegu...w lecie;P Oj Dziabka, Dziabka...same straty przez Ciebie;)
Ale - Fuflonie Odważny - to jedyny sprawdzony przepis na wzięcie w tył - posłuchać rad eskapebola, w tym przypadku Dziabki:D:D:D Trasa nie ma znaczenia. Trzeba iść góra-dół, spanie max 3 godziny. Dzikie jarce przecinać na wskroś, tętnić życiem na szlaku o 3-ej nad ranem, zagubić się w borze, stracić rachubę wszystkiego... Ja (nie eskapebol) polecam start daleko na północ od Komańczy, we wsi Kulaszne, skąd wchodzi się na błękitny szlak ku Chryszczatej i dalej do Cisnej, na Jasła, granicą do Rawek i zbiega do Ustrzyk Górnych, a stamtąd ku Caryńskiej, Wetlińskiej, Smerekowi, na Jaworzec, i dalej do Falowej, aby następnie zejść do Dołżycy i do Cisnej. Gdy jeszcze czas i moc w nogach - można wrócić do Kulasznego:P Tak dobrałem tę trasę, aby zaczerpnąć i połonin i na rozkręcenie sunąć po drodze, gdzie niemal w każdym miejscu można założyć biwak bez konfliktu z prawem, nalotów SG itd. Noclegi wypadają co około 30-32 km. Dokładną nawigację opracuj z mapą sama. I tak planowane miejsca spoczynku zapewne wypadną gdzie indziej, niż początkowo założysz.
Pozdrawiam,
Derty
Zróbcie sobie czerwony szlak z Komańczy do UG, tj. 75,5km (szlakiem). Jak się okaże na was mało, to skręcicie pod koniec na niebieski i będziecie się katować dalej :lol:
Nie zapomnijcie powiadomić wszelkich możliwych służb i wziąć przewodnika jeśli to impreza zorganizowana będzie.
Można po drodze jeszcze się okładać wzajemnie witkami i straszyć żabami - sprawność będzie lepciejsza :)
Sorry za sarkazm, ale jest to choć trochę zabawne :grin:
Piotrze miejże litość nad przewodnikami. Bez obsługi proszę.:lol: Sama trasa całkiem, całkiem tylko jeszcze rozważmy tempo. Proponuję takie zbliżone do tempa porusznia się po Bieszczadach chłopaków startujących w biegu rzeźnika. Efekt zostanie osiągnięty.
Basia Z.
23-11-2007, 09:29
Otóż jestem harcerką i potrzebuję jakiejś trasy na wyczyn na stopień. Wybrałam ukochane Bieszczady (które "odkryłam" dość niedawno). Problem jest w tym, że trasa musi mieć długość określoną w kilometrach (co jest trochę głupie, bo kilometr kilometrowi nie równy - zwłaszcza w górach). Ile maksymalnie kilometrów można przejść w 4 dni? Tak maksymalnie, maksymalnie przy przeciętnych warunkach fizycznych (nie totalny mieszczuch, ale też nie wyczynowiec :razz:). Generalnie chodzi o to, żeby pod koniec już się czołgać i płakać... i poznać granice własnych możliwości... (jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało - to naprawdę bardzo rozwija psychikę). Tak na oko przynajmniej. (Ze spaniem oczywiście, chociaż w ograniczonym zakresie - nie popwadajmy w skrajności). Może ktoś ma doświadczenie w tej materii?
W górach liczy się inaczej.
Najlepiej chyba przeliczyć trasę nie na km lecz na punkty GOT.
1 pkt. GOT na płaskim = 1 km, plus 1 pkt. GOT za 100 m podejścia (deniwelacji).
Maksymalna (taka do zarżnięcia, ale nie samobójstwa) ilość punktów GOT do przejścia dziennego to wg mnie 50 (chociaż tu opinie mogą być różne, bo przecież każdy ma inną kondycję). Z ciężkim plecakiem rzecz jasna mniej. Na godzinę można przejść 4-6 punktów GOT ( w zależności od ciężaru plecaka, kondycji itd.). Wszystko co piszę dotyczy warunków letnich, bo w zimie czas się może wydłużyć - do nieskończoności.
Przeanalizujcie projektowaną trasę pod tym kątem.
Pozdrowienia
Basia
dziabka1
23-11-2007, 12:44
Aż kielich nalewki wylałem, gdy przeczytałem o tym śniegu...w lecie;P Oj Dziabka, Dziabka...same straty przez Ciebie;)
Ale - Fuflonie Odważny - to jedyny sprawdzony przepis na wzięcie w tył - posłuchać rad eskapebola, w tym przypadku Dziabki:D:D:D Trasa nie ma znaczenia. Trzeba iść góra-dół, spanie max 3 godziny. Dzikie jarce przecinać na wskroś, tętnić życiem na szlaku o 3-ej nad ranem, zagubić się w borze, stracić rachubę wszystkiego...
Zawsze mówiłam, ze się nie je i nie pije przy kompie :P
To, co opisałeś, to tak zwane tępe łojenie - łojenie do przodu, byle dalej i wszystko jedno gdzie :)))
13-15kg??? nieprzecietnie lekkie plecaki na wyczyn!! wy tam chcecie zmiescic jedzenie na 4 dni, wode, ubranie, spiwory i namiot?? i zeby nie przekroczylo 15 kg?? kurcze, podziwiam!!!! i jedno jest pewne ze idac z plecakiem pod 30kg duzo latwiej jest poznac granice swoich mozliwosci.. ;)
Basia Z.
23-11-2007, 16:54
13-15kg??? nieprzecietnie lekkie plecaki na wyczyn!! wy tam chcecie zmiescic jedzenie na 4 dni, wode, ubranie, spiwory i namiot?? i zeby nie przekroczylo 15 kg?? kurcze, podziwiam!!!! i jedno jest pewne ze idac z plecakiem pod 30kg duzo latwiej jest poznac granice swoich mozliwosci.. ;)
Bez przesady.
Jadąc na 4 dni można mieć plecak 13 kg.
Nie zabierasz tyle ciuchów, dziewczyna nie napisała też że zabierają jedzenie na całe 4 dni. Bieszczady to nie wyspa bezludna, jedzenie można kupić, wystarczy zabranie żarcia na 2 dni (około 1-1,5 suchego jedzenia na osobę).
Prowadząc obóz w Rumunii (7 dni bez schodzenia na dół), ja osobiście miałam na początku plecak około 23-25 kg, ale niektórzy uczestnicy po ok. 15 kg, ale oni nie nosili kociołka, siekiery, apteczki itd.
Jak sie potem okazało jedzenia na tydzień też nie mieli.
Plecak 30 kg to morderstwo, psuje mi całą radość z wędrówki, ale faktycznie poznaje się wtedy granice swoich możliwości. ;)
Tylko ze ja chodzę po górach dla przyjemności. 8-)
Pozdrowienia
Basia
no ja tez...wiec robie co moge zeby nawet na wyjazdach dwutygodniowych nie przekroczyc 25kg... (np. daje komus innemu do niesienia namiot i siekiere ;) ) ale tu w tym watku nie mowimy chyba o relaksacyjnych wyjazdach dla przyjemnosci obcowania z przyroda i lezeniu na hali rozpamietujac widoczki ;) tylko o wyjezdzie "krew pot i lzy", walce ze soba i kazdym krokiem naprzod- ja to przynajmniej tak zrozumialam- moze zle... ale skoro sa sugestie ze mozna spac po 3 godziny to czemu nie zabrac ciezszego plecaka... zalezy jaki jest naprawde cel tego wyjazdu..
Bieszczady to nie wyspa bezludna, jedzenie można kupić, wystarczy zabranie żarcia na 2 dni
Dokładnie o to mi chodziło. Będziemy się zaopatrywać w wodę i jedzenie na bieżąco. Namiot też liczyłam oddzielnie przecież.
Jeżeli chodzi o plecak, to przecież nie będę go sztucznie dociążać...
Poza tym cięższy plecak :arrow: krótsza trasa
lżejszy plecak :arrow: dłuższa trasa
Moim zdaniem wychodzi na to samo. Kwestia tylko, czy istotą wyczynu będzie noszenie ciężaru, czy długa wędrówka.
Poza tym wydaje mi się, że noszenie ciężkiego plecaka jest mniej zdrowe niż dłuższy marsz z lekkim - wiadomo - można zakatować ścięgna, stawy, kręgosłup. Dłuższy marsz z małym obciążeniem prowadzi tylko do ogólnego wycieńczenia organizmu. Cały organizm się zregeneruje po dłuższym odpoczynku. Kolana i więzadła leczy się często operacyjnie. Kontuzje kolan do tego zwykle pozostawiają konsekwencje ciągnące się przez całe życie...
Nie to, żebym się znała. Jeżeli się mylę - poprawcie mnie. Takie myślenie po prostu narzuca logika.:roll:
Jeżeli chodzi o trasę to pisałam, że musi być podana konkretna wartość w kilometrach... niestety. Muszę po prostu umieścić tą liczbę na karcie próby... Wasze pomysły na trasę rozważę :grin:. Dziękuję za bardzo konkretne rady.
:grin:
Oto długości bieszczadzkich szlaków
Czerwony Komańcza-Wołosate: 92 km, 36 godz.
niebieski odcinek Nowy Łupków-Ustrzyki Górne: 68 km, 26 godz
niebieski odcinek Ustrzyki Górne-Ustrzyki Dolne: 67 km, 27 godz
niebieski Sanok-Chryszczata 33 km, 11 godz
niebieski Baligród-Łopiennik 12,5 km, 5 godz
zielony Zagórz-Krysowa: 57 km, 18 godz
zielony Jawornik-Magura Stuposiańska: 20,5 km, 9 godz
czarny 928-Przełęcz Orłowicza: 30 km, 12 godz.
Poza tym cięższy plecak :arrow: krótsza trasa
lżejszy plecak :arrow: dłuższa trasa
Nie zawsze, nie zawsze:P Czasem trzeba na odwrót. Już Ci to Dziabka by wytłumaczyła:D:D:D
Idźcie moją trasą. Jest naprawdę dobra na takie przejście, a przy okazji zahacza o miejscowości, w których zrobicie zaopatrzenie:mrgreen: Jeśli plecaki będą poniżej 20 kg, to spoko 30 km dziennie robicie. W kwestii dźwigania namiotu: Podzielcie tak ciężary stałe, aby jedna mogła stale taszczyć namiot, a druga równoważną część klamotów. Zmianowanie polegające na tym, że raz jedna, a raz druga będzie wlokła namiociszcze, może w skrajnym przypadku doprowadzić do konfliktu w zespole. Nie wiem, jak kobiety, ale faceci chętnie się spierają o to, czy zmiana już powinna nastąpić. Ile to razy tak spółkowaliśmy z kolegami na namiocie - siła by gadać:D Zawsze były niesnaski. A o to przy skrajnym zmęczeniu nie trudno:P
Pozdrawiam,
Derty
wyczyn... hih, olej trase, kładź nacisk na termin! jedźcie np na poniedziałek wielkanocny! Jak kto pojedzie, to już zniesie każdą trase- bo lubi
dziabka1
27-11-2007, 16:27
Nie zawsze, nie zawsze:P Czasem trzeba na odwrót. Już Ci to Dziabka by wytłumaczyła:D:D:D
Co ty ze mnie takiego potwora robisz? :razz:
No dobra - ostatnio przegoniłam kursantów, ale bez przesady ;)
Ja polecam miej extremalne rozwiazania nie trzeba az jechac w gory wystraczy rozebrac sie do naga potarzac sie w pokrzywach dla odpornych to barsz sosonkowskiego a juz na zawodowcow to mrowki kowale :-) drugie rozwiazanie dla ludzi lubiacych ryzyko to polecam okrecic sie streczem zalozyc gumofilce i pobiegac na upale, gwarantuje niesamowite przezycia.
[...]polecam okrecic sie streczem zalozyc gumofilce i pobiegac na upale[...]
Idąc tym tokiem rozumowania można wpaść na jeszcze lepsze metody, a to np: koszulki, spodnie i blokady kolan zawodników trójboju siłowego. Zakładamy i próbujemy wyprostować grzbiet, przejść więcej niż 100 m oraz przykucnąć :P
Próby powtarzamy przez kwadrans:D:D:D Myślę, że to wystarczy na zdobycie sprawności piechura-plecakowca.
Pozdrawiam,
Derty
z tego co slyszalam to na obozie kursowym jednego z klubow SKPB (nie pamietam z jakiego miasta) na dwutygodniowym obozie z plecakami przewodnicy fundowali kursantom dodatkowe atrakcje np. przysiady lub pad plaski na ziemie na komende w czasie podchodzenia pod gorke lub bieganie wokol maszerujacej naprzod grupy ;)
u to nie jest zart- opowiadali mi to ludzie ktorzy uczestniczyli w tym obozie i nawet pare fotek mieli (niestety tylko pare bo malo kto mial jeszcze sile i czas zdjecia robic ;)
dziabka1
28-11-2007, 21:02
z tego co slyszalam to na obozie kursowym jednego z klubow SKPB (nie pamietam z jakiego miasta) na dwutygodniowym obozie z plecakami przewodnicy fundowali kursantom dodatkowe atrakcje np. przysiady lub pad plaski na ziemie na komende w czasie podchodzenia pod gorke lub bieganie wokol maszerujacej naprzod grupy ;)
u to nie jest zart- opowiadali mi to ludzie ktorzy uczestniczyli w tym obozie i nawet pare fotek mieli (niestety tylko pare bo malo kto mial jeszcze sile i czas zdjecia robic ;)
Hihi - to mi wygląda na SKPB Warszawa :)
Pad płaski to tak zwana zabawa w granaty. Obieganie - to orbitki. Ale to są zabawy, nie jakies obowiązkowe wyczyny na komendę. Uatrakcyjniają wyjazdy, a kursanci to osoby o sporej odporności, hehehe.
Hej:)
Tu nasuwa się myśl taka: a może SKPB W-wa mogłoby wykonać taki cykl obozów-szkoleń dla ZHR/ZHP? Robi się coś takiego? A jeśli nie, to może warto?
Pozdrawiam,
Derty
dziabka1
03-12-2007, 20:51
Hej:)
Tu nasuwa się myśl taka: a może SKPB W-wa mogłoby wykonać taki cykl obozów-szkoleń dla ZHR/ZHP? Robi się coś takiego? A jeśli nie, to może warto?
Nie robi. I raczej wątpię, żeby do tego doszło. No chyba, żeby harcerze zgłosili się masowo na kurs ;)) Działalnośc kołowa idzie zupełnie w innym kierunku.
[...]Działalnośc kołowa idzie zupełnie w innym kierunku.
Tak tylko rzuciłem;) A co do reakcji Fuflona, to była taka, jak się spodziewałem:P
Pozdrawiam,
Derty
Dla tych co nie wiedzą w tym również autora tematu:
Jako wyczyn może być równie dobrze 100km pieszo w 24h. Po nizinnym terenie. Las, szosa.. Kto co chce. Fuflon może przekształciła rzeczywistość dając Wam szerokie pole do interpretacji.
Wyczyn harcerski (jak się domyślam na Harcerkę Orlą?) nie ma być czymś, co z mapą w ręku będziesz wspominała: "tu zemdlałam", "o!, a tu na tym szlaku tak zdarłam stopę, że 2 miesiące się jeszcze goiła" To nie ma być droga krzyżowa.
Wyczyn to słusznie - jakaś większa "akcja", na którą nie każdy by się skusił, która wymaga poświęcenia i niejednokrotnie walczenia z samym sobą! Bo choć jest to wyczyn fizyczny, to sprawdza się psychikę.
Jeśli wybrałaś Bieszczady, to gratuluję! Wakacje? Będzie tłok.. :D Ale nie szkodzi :D Będzie dobrze!!
Sama trasa, oprócz tego, że wpiszecie ją sobie w kartę próby powinna Wam się podobać. A ciężko, by się podobało coś, co widziałem przez łzy i spuchnięte oczy. Uważam, że czerwony szlak Derty'ego jest wporzo. Osobiście miałem tę przyjemność przejść kilka jego odcinków (czasem w obie strony, co też jest ciekawe). Polecam także, jeśli będziecie się zastanawiały, zobaczyć Otryt. W sumie, jak Wam czasu, sił i chęci starczy, to możecie z czerwonego w UG pójść własnie w tym kierunku. O ile na czerwonych odcinkach będą tysiące stonki, to tam zeroo.... a i schronisko ciekawe zobaczycie :D
ps. dawno mnie nie było na forum :D cześć :D
Hmmm... Nawet nie bardzo wiem jak się odnieść. Zależy jak rozumieć wyczyn. Ja osobiście uważam, że wycieczka turystyczna przekształca się w wyczyn w momencie, kiedy to wszystko przestaje się podobać. "Mam dość, już nie mogę, ale przełamuję się i idę dalej" - udowadniam wyższość umysłu nad ciałem i kiedy ciało mówi "nie", ja mówię "tak", żeby przekonać się, że prawdziwe możliwości ciała leżą daleko dalej, niż mogłoby się zdawać. Oczywiście trzeba znać umiar, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Umieć ustawić trasę tak, żeby była już wyczynem, a nie powodowała większego uszczerbku na zdrowiu (piszę "większego", bo obtarć czy odcisków trudno uniknąć :wink:). W tym celu właśnie pytam się ludzi doświadczonych, czy przejście takiej trasy jest w ogóle możliwe i bezpieczne.
Co prawda to rozumienie wyczynu chyba jest trochę wypaczone przez moje doświadczenia, bo wielu rzeczy, które zrobiłam (i są przez innych traktowane jako wyczyn) sama za wielki wyczyn nie uważam i wcale nie podniosły mojej wiary we własne siły. Dlatego uważam, że potrzeba mi zrobić coś naprawdę wielkiego, żeby wreszcie samą siebie docenić... Inna sprawa, że będę musiała się zwyczajnie wyżyć po maturze i rozładować wielkie pokłady stresu nagromadzone przez całe liceum :wink:.
Co do trasy, to wezmę Wasze propozycje pod uwagę :grin:. Koleżanka, z którą mam robić ten wyczyn już otworzyła próbę i zaakceptowali to 100km w 3 dni. Moja będzie wyglądała identycznie, więc się nie martwię i niedługo otworzę. :grin: Pozdrawiam!
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.