Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Witam wszystkich. Jest taka rzecz, która mnie nurtuje. Jest w Tyskowej cmentarz przy cerkwisku, a na nim groby rodziny Budzowskich. Będąc tam rok temu kręciłem się po tym cmentarzu i nagle słyszę, że ktoś jeszcze po nim chodzi. Raczej zwierzę to nie było, gdyż kroki stawiane były mocno i głośno, rzekłbym specjalnie głośno by mnie wystraszyć. Jakby ktoś tupał. Zawołałem: „kto tam”. Cisza. Więc rozglądałem się uważnie ale nikogo nie zobaczyłem choć kroki słyszałem nadal. Nic mówię, może i jakiś zwierz. Dalej poszedłem z Tyskowej do cerkwi w Łopience. Nie było mnie co najmniej 2,5 godziny a może i trzy. Wracałem tą samą drogą (choć zazwyczaj tak nie wracam) przez Tyskową. Gdy byłem na wysokości cmentarza znowu słyszę kroki. Pomyślałem, ki diabeł. I nagle moje tajemnicze zwierzę zaczęło rzucać we mnie kamieniami :( a może nie we mnie tylko koło mnie – albo nie mógł ten ktoś trafić albo nie chciał. Choć tchórzem nie jestem to nie ukrywam, że zadziałało to na moją podświadomość. Próbowałem się czegoś więcej o tym miejscu dowiedzieć ale bezskutecznie. Może ktoś zna Tyskową lub wie kim byli Budzowscy? A może żyje jeszcze jakiś członek ich rodziny, który „dogląda” tego cmentarza. W duchy nie wierzę ale rzecz była co najmniej dziwna – bo kto by chciał odstraszać turystów, a może ktoś tam jednak „grasuje”. Pozdrawiam, Szary.
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
haha kocham takie historie :D
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Eee...nie wiem co moglo tam tupać ..nieopodal, między skrętem z drogi na Baligród,a cmentarzykiem jest wypal...moze to chłopaki z baraku? :? A ja ile razy tamtedy idę to odmówię "wieczny odpoczynek"= tak na wszelki wypadek;) zalecam pobożność:wink:
Opisz więcej takich historii - będziemy się zaczytywać z przyjemnością!
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Toż Bieszczady wypełnione są takimi historiami sam znam parę głównie z rejonów Caryńskiego ale nie tylko może coś przewine kiedyś jak starczy czasu ale zapraszam innych do wspomnień
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
o Tyskowej można poczytać w książce Zygmunta Kaczkowskiego "Mąż Szalony"
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Cytat:
Zamieszczone przez
kasiek
między skrętem z drogi na Baligród,a cmentarzykiem jest wypal...moze to chłopaki z baraku? !
Bardzo możliwe, że oni. Fakt, jest tam wypał niedaleko. Jednak musieliby siedzieć na cmentarzu kilka godzin i się nieźle maskować, a to mi nie pasuje jakoś, bo i po co by mieli to robić. Duchy to też nie były (raczej nie były) więc rodzi się pytanie kto. A o tych Budzowskich ktoś słyszał? Groby ich są o ile pamiętam z lat 70 ubiegłego wieku, więc stosunkowo świeże. Groby dorosłych i dzieci. Ktoś te groby odwiedza, są zadbane i świeczki stoją. Pewnym jest, że ktoś mnie chciał z cmentarza przegnać pytanie kto i czy zrobił to wyłącznie dla żartu.
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Idąc tym tematem... Dawno, dawno temu, za górami, za lasami.... ;) kiedy miałam przyjemność mieszkania w przemiłym i prześlicznie położonym gospodarstwie w Dwerniku, również przydarzyła mi się dziwna historia. Przebywając tam kilka dni, pewnej nocy usłyszałam płacz dziecka, a że mieszkaliśmy pod jednym dachem z gospodarzami pomyślałam, że to u nich więc nie widziałam w tym nic dziwnego. Do czasu…. Kolejnej nocy sytuacja się powtórzyła. Moja ciekawość nie wytrzymała i rano zapytałam gospodyni czy mają małe dziecko. Kiedy ona odpowiedziała przecząco, podzieliłam się z resztą ekipy tym co usłyszałam. Oni stwierdzili, że mi się tylko wydawało, a jako że był koniec września doszli do wniosku, że to jelenie na rykowisku. Ich wersja z jeleniami jednak mnie nie przekonała i zaczęłam drążyć dalej. Aż w końcu dowiedziałam się, że budynek w którym mieszkaliśmy za dawnych lat był szkołą… Historia z jeleniami jest nadal żywa wśród moich znajomych, i przy każdej okazji jak jesteśmy w Biesach w żartobliwy sposób jest mi ona przypominana. Oni mają ubaw, a ja i tak wiem swoje….
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Dzięki wam ludzie za założenie tego tematu bo teraz wiem, że nie zwariowałem... Uprzedzam, że nie byliśmy ani zjarani ani pijani. Na tych wakacjach na przełomie czerwca i lipca wybraliśmy się ze znajomymi do Wetliny jak już tradycyjnie od 3 lat. Nasz ''obóz cygański'' rozbity na polu namiotowym hotelu górskiego stanowiły 2 namioty: żeński :) i męski. Jednej nocy wszyscy razem graliśmy chyba już 50 partię makao i koło godziny 24 (!) mnie i jednego kumpla naszła nagła potrzeba fizjologiczna. Wzięliśmy latarke i wyszliśmy z namiotu (że też akurat zachciało nam się lać :|). Kumpel zapalił latarke i od niechcenia przesuwa snopem światła po krzakach nad potokiem. Nagle ''przejechał'' po czymś białawym - coś jakby mgiełka. Szybko wraca na to samo miejsce i widzimy 2 postacie - jedna w pozycji stojącej a druga jakby za nią przykucała. Wyraźnie dało się odróżnić tłów, głowę - jak w gębe strzelił sylwetka ludzka tyle, że przeźroczysta. Koleś wyłączył latarke - widać wyraźnie obie zjawy a na dodatek ta stojąca zaczyna się powoli ruszać - coś jakby drgać. Patrzymy z kolegą na siebie i obaj mówimy "Co to ku**a jest?!'' ''DUCHY!!!" i jeb do namiotu. W namiocie oczywiście oburzenie, że ''co ryja drzemy?" zaczynamy gadać bez ładu i składu, że na zewnatrz coś jest. Kolejny z kolegów zaczyna się z nas śmiać i wychodzi kozak z latarką. Słyszymy tylko kolejne 2 przekleństwa - wpada do namiotu i trzęsie się jak my :|. Takiego schiza nigdy w życiu nie miałem i nie chce już mieć - każdy sobie odmówił modlitwe i po jakimś czasie zasnęliśmy. Jedyny + z tego zdarzenia był taki, że już do końca pobytu spaliśmy wszyscy razem w 1 namiocie :D. Czy w tamtej okolicy wydarzyła się jakaś tragedia lub czy kiedyś miał tam ktoś z was też jakąś nie przyjemną sytuację?
Odp: Cmentarz w Tyskowej i duchy.
Że w Bieszczadach mamy duchu to od dawna wiem. Najlepszy przyklad to leśniczówka w Radoszycach. Tam rozpanoszyły się. Nawet egzoecyści nie radzą sobie z nimi. Jedna z moich Koleżanek dawno zaproponowała mi abyśmy tam spały na strychu. Jakby to powiedzieć. Nie mam czasu:mrgreen: