rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
Spadło dużo puszystego śniegu. Niebo było błękitno - szare. Idziemy jeden za drugim, milcząc, chwytając w płuca kryształowo czyste i mroźne powietrze. Nic nie zapowiadało, że dzień miałby być czymś wyjątkowym, ot zwykły dzień i dwaj ludkowie na łonie natury. Mój kompan skrywa w plecaku jakies dziwne kształty i nie chce zdradzić co to jest.
Zatrzymuję się na dłuższy moment, na tyle długi aby stracić z pola widzenia swego drucha.
Próbuje dogonić kompana. Na czystej , nie zmąconej niczym powierzchni śniegu , zauważam dziwne ślady. Duże , kształtem przypominające odcisk dużych, olbrzymich nawet , stóp.
Wszystko bardzo pięknie, tylko skąd się one tutaj wzięły?
Spoglądam przed siebie, oślepiają mnie ostre promienie słońca. Widzę migoczące , drgające jakby w rozgrzanym powietrzu pustyni, kształty jakiejś sylwetki.
- Yeti w Łez Padole ????
-Tego jeszcze tylko brakowało!!!
...................................
Proszę, jeżeli macie ochotę , dopisać ciąg dalszy historii.
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
> - Yeti w Łez Padole ????
> -Tego jeszcze tylko brakowało!!!
> ...................................
Nie może to być, poprostu nie możliwe...ale żaden z miejscowych biesów czy chmarników nie posiada takiej stopy... szaleństwo, czyżby ostre słońce odbijające się od śliczniutkiego śniegu zaszkodziło moim oczom?
Wiele wątpliwości dzikim pędem przebiegło przez moją głowę a przed oczami jak nic dziwne ślady. Rozejrzałem się uważnie, ledwo widoczna postać znikła za linią horyzontu. Za to niedaleko mnie, a właściwie z dołu -wygramolił się ośnieżony kompan, mrucząc mało cenzuralne słowa. Otrzepując się zamaszyście, w pewnym momencie dostrzegł moją dziwną minę i spojrzał na ślady biegnące w stronę Hnatowego Berda...
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
>Otrzepując się zamaszyście, w pewnym momencie dostrzegł moją dziwną >minę i spojrzał na ślady biegnące w stronę Hnatowego Berda...
- Czy Ty widzisz to co i ja widzę ? Myślałem, że w taki dzień i o tej porze roku jesteśmy tu sami.
- O! żesz ty Karol !! A ty coś taki blady?
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
> - Czy Ty widzisz to co i ja widzę ? Myślałem, że w taki dzień
> i o tej porze roku jesteśmy tu sami.
> - O! żesz ty Karol !! A ty coś taki blady?
Wymieniliśmy znaczące spojrzenia, może nawet dogłębsze niż zazwyczaj. Jednomyślnie postanowiliśmy pójść za tymi śladami, w końcu jesteśmy dzielnymi przedstawicielami gatunku ludzkiego. Pomimo tego, z lekkim wachaniem uczyniłem pierwsze kroki w stronę niewiadomego. Przygoda, sensacja, wyzwanie... A może głupota... Szliśmy powoli, starając się nie zacierać śladów. Wrażenie było tak silnę, że dopiero po jakimś czasie pomyślałem o ukrytym w plecaku aparacie.
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
> - Czy Ty widzisz to co i ja widzę ? Myślałem, że w taki dzień
> i o tej porze roku jesteśmy tu sami.
> - O! żesz ty Karol !! A ty coś taki blady?
Wymieniliśmy znaczące spojrzenia, może nawet dogłębsze niż zazwyczaj. Jednomyślnie postanowiliśmy pójść za tymi śladami, w końcu jesteśmy dzielnymi przedstawicielami gatunku ludzkiego. Pomimo tego, z lekkim wachaniem uczyniłem pierwsze kroki w stronę niewiadomego. Przygoda, sensacja, wyzwanie... A może głupota... Szliśmy powoli, starając się nie zacierać śladów. Wrażenie było tak silnę, że dopiero po jakimś czasie pomyślałem o ukrytym w plecaku aparacie.
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
Szliśmy tak, szliśmy i poczułem, że już się nie boję. Co ma być, to będzie.
- Prędzej - mruknąłem - bo nam ucieknie !
Tropy na śniegu stawały się coraz wyrazistsze. Nie były to jednak ślady stóp ludzkich ani łap zwierzęcych. Jakieś inne, psiakość ! Cóż to może być !?
I wtedy mój druh nagle zatrzymał się i cicho powiedział:
- To wygląda na ślad jakichś dziwnych nart, takich krótszych, szerszych. Czyżby to były tzw. race śnieżne ? Tutaj ?
- Idziemy - zawyrokowałem - jest tylko jeden. Musimy dogonić i przekonać się, kto on zacz. Może to jakiś szpieg z Al Kaidy ?
Śnieg powoli przestawał sypać, widoczność stale się polepszała. W oddali zamajaczył kontur niewysokiej, wdzięcznej postaci. To nie był on, lecz ona. Poznałem ją w okamgnieniu. To była Asiczka, słyszała nas od jakiegoś czasu, a teraz się zatrzymała, czekając na nas. Zaśmiała się perliście, jak tylko to ona potrafi. - No, panowie, ładnie to tak niewiastę śledzić i straszyć ? - zapytała.
Poczułem radość i lekkie zmieszanie. - Wyciągaj tę flaszkę z plecaka, co ją tak chomikujesz - powiedziałem do kompana.
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
...obudził mnie piekielny ból głowy, jakby sam Chryszczaty swą chorobliwą łapą miażdżył mi głowę; moje przytłumione zmysły zdołały jedynie percepować silny zapach pierogów, oczy zaś i słuch odmawiały posłuszeństwa. "Gdzie ja się znajduję? Cóż mi się przydarzyło? Gdzie się podziali Asiczka i Karol? Jaka jest pora roku? I w którą stronę do Cisnej?" - takie i inne pytania lękliwie pojawiały się w mojej przymglonej świadomości, czekając na ich rozwikłanie... (Czy ją uzyskają? Czy rozwikła się zagadka ciemnego trunku w Karolowym plecaku? Czy dowie się nasz bohater czyja twarz kryła się naprawdę za okularami Asiczki? Czy odzyska siły? I w którą stronę ruszy, jeśli nie do Cisnej? Czy ktoś z Was wie???)
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
Taaaa!
Dawno mnie tu nie było, ale ta prawie pewna powieść mnie porwała. No i co?
Dupa zbita o wciurności! - poleciał gościu na kobitkę i się poszambiło.
Te - psuju! - daj popisać!!!
Pozdrówka dla wszystkich
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
- takie i inne pytania lękliwie pojawiały się w mojej przymglonej
świadomości, czekając na ich rozwikłanie...
Tymczasem dwójka zakapturzonych osób podążała w północno -zachodnim kierunku. Spieszyła się, bowiem niebo zaczeło przybierać kolor różu z kawą z mlekiem przeplatanego uroczo fioletowymi pomarańczami... Krok mieli dziarski, odech równy, nic nie zakłócało im marszu.
- Musimy się pośpieszyć, zanim dojdzie do siebie i zacznie coś podejrzewać...
- Spokojnie mam bardzo dobre...
Re: rozbudzenia cd - zapraszam do zabawy
- Spokojnie, mam bardzo dobre środki odurzające. Wsypałem mu trochę do herbaty, trochę do wódki. Pod ich wpływem wszędzie widzi Asiczkę, ciebie też wziął za nią. A teraz to albo jeszcze śpi, albo leży z pierońskim kacem. Maryniu ty moja kochana ...
- Uspokój się, musimy jak najdalej stąd odejść. Idźmy tam, gdzie nas nikt się nie spodziewa. Kierunek: Otryt.
- Żartujesz chyba kochanie, ja nie mam takich rakiet śnieżnych, jak ty. Już teraz ledwo za tobą podążam.
- Dasz radę. W Chacie Socjologa czeka na ciebie nagroda. Moja w tym głowa. No, ..., może nie głowa.
- Naprawdę ? Obiecujesz mi ? To daj teraz jakiś zadatek !
- Jazda naprzód szlak przecierać ! Bierz mój plecak i dźwigaj ! Dobre sobie - zadatek ! Chcesz, żebym się przeziębiła ?
I tak się przekomarzając, Karol i Marynia brnęli po śniegu. Myśli Karola skupiły się tylko na jednym, na obiecanej nagrodzie w Chacie Socjologa. Tymczasem Marynia miała o wiele bardziej dalekosiężne zamiary. Karol był jej potrzebny tylko w charakterze pionka na szachownicy, którego już niedługo zamierzała poświęcić.